sobota, 12 lipca 2014

Dziś modne, a kiedyś konieczne...

Wysłużone, stare, ze swoją własną historią, kilometrażem, którego nikt nie zanotował, odrapane z farby, w objęciach rdzy i czasu, który ją stworzył, stoją gdzieś samotne, skazane na zapomnienie, wyparte z naszej świadomości przez znacznie młodszych kolegów, wyposażonych we wszelkie dobrodziejstwa cywilizacji.
We współczesnym, " zatłoczonym" świecie, rower stał się wygodnym, wręcz " zdrowotnym" środkiem transportu. Kiedyś było inaczej...W biednych, położonych na prowincji wioskach, był oznaką dobrego statusu, stanowił o zamożności właściciela. Zazwyczaj był jeden w gospodarstwie, sąsiedzi pożyczali go sobie wzajemnie.
Dla mojej Mamy był nieodzownym towarzyszem trwających przez 40 lat podróży do pracy w miejscowości odległej od naszej wsi o 5 km.
Nawet jeśli potężne zaspy lub wichury uniemożliwiały jazdę, zawsze można było zawiesić na jego kierownicy siatkę z zakupami( współczesne koszyczki nie były wówczas znane).
Mama miała znakomitą kondycję, gdy wybierałyśmy się gdzieś razem, ja nie mogłam dorównać jej tempu:-)
Dla osób w podeszłym wieku, taki rower był gwarantem utrzymania równowagi, zastępował laskę, jak chociażby wspominanej kiedyś przeze mnie P. Władzi, która odwiedzając systematycznie moją ciężko chorą Mamę, prowadziła ze sobą jej wysłużony rower. Tak sobie myślę, jak tam w innym świecie P. Władzia radzi sobie bez roweru?
W tamtych latach, gdy byłam dzieckiem, a telewizor nie był rzeczą znaną, z wielkim zapałem słuchaliśmy w radiu, relacji z Wyścigu Pokoju. Kiedy Szurkowski zbliżał się do mety, częstokroć samotnie, jako lider, biegliśmy z pola ( uprawy truskawek) do domu, by posłuchać relacji. Tamte dni majowe kojarzą mi się z ciepłą barwą głosu Bogdana Tomaszewskiego i moimi spoconymi, od zaciskania kciuków, rękoma.
Jako uczennica drugiej klasy, po uroczystości Komunii Św. zostałam obdarowana pięknym, czerwonym składakiem, co oznaczało, że długą drogę do szkoły będę mogła pokonywać w towarzystwie mojej " maszyny". Moi koledzy i koleżanki też otrzymali podobne prezenty, więc wspólnie urządzaliśmy " rowerowe pikniki", po szkole, pod laskiem.Wspaniała biesiada, z obiadem na trawie składającym się z bułek posmarowanych marmoladą i oranżady...I rozmowy, dyskusje uczniów szkoły podstawowej, o życiu, a jakże...
A dziś...
Wszystko jest inne...
Choć może nie wszystko, bo emocje związane z nauką jazdy na rowerze wciąż pozostają takie same:-)
A poniżej kilka fotek poczynionych przez mojego Męża w temacie rowerowym w Holandii...
Tak niewiele miejsca potrzeba:-)
Kąpiel ??? ( zaznaczam, że upału nie było)
Parkowanie bez zajmowania miejsca:-)

Lato, więc wspaniałych wycieczek miłośnikom wypadów rowerowych, życzę, przypominając o zachowaniu bezpieczeństwa, wiem co mówię, bo kierowcą samochodowym również jestem...
A na koniec zamieszczam podziękowania dla Czytelnika prowadzącego blog  http://librimagistri.blogspot.com/ za nadesłanie książki zawierającej wiele " zdrowych" przepisów.
Jest to nagroda w konkursie na " ziołowe" zdjęcie. Czytelnikowi przypadł do gustu mój bławatek! wkomponowany w makowe pole:-) Dziękuję za ten prezent książkowy, bo książki lubię, a z przepisów św. Hildegardy chętnie skorzystam. Polecam wszystkim blog Bartka, bo w czasach " braku czasu", u niego można się wiele ciekawego dowiedzieć na temat " co warto przeczytać", bez namawiania, ale po dobrej recenzji.
Dobra książka zmieści się nawet w niewielkim plecaku:-)


61 komentarzy:

  1. Wraz z rowerową historią i ja przeniosłam się w lata dzieciństwa... moja Św pamięci Babcia dożyła 96 lat a na rowerze jeździła do 80-paru lat i jestem więcej niż pewna, że zawdzięczała taką zdrowotność rowerowi :))))))
    Dziękuję za te piękne wspomnienia jakie zostały przywołane :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też muszę kupić rower, bo ten na zdjęciu to tylko sentymentalny zabytek:-)

      Usuń
  2. Moja mama też zawsze na rowerku :) i żeby dotrzymać jej kroku trzeba się naprawdę postarać :):)

    OdpowiedzUsuń
  3. Gdy zamieszkałam na wsi to jednym z moich największych "zdziwień" był właśnie rower i to jak bardzo jest ludziom niezbędny. Moja teściowa ma 85 lat i bez roweru nie wyobraża sobie życia. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Twoje wspomnienia z dzieciństwa zawsze przywołują u mnie albo łzy wzruszenia albo uśmiech na twarzy.......
    A Zalipie kusi mnie niesamowicie..........Basiu pozdrawiam Cię serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  5. lubię takie wspomnienia a zdjęcia piękne:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Lubię takie wspomnienia. Pozdrawiam cieplutko Zosia.

    OdpowiedzUsuń
  7. Moje dzieciństwo nie było specjalnie rowerowe ale moje dzieci korzystają... Doceniają nie tylko walory sportowe ale i czysto użytkowe...

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo ciekawy post. Tamte czasy były szczególne i zawsze wspomina się je z wielkim sentymentem.

    OdpowiedzUsuń
  9. Dziś też chyba konieczne, bo zrobiła się u nas niesamowita moda na rowery...

    OdpowiedzUsuń
  10. Witam ! Rower to fajna ,,maszyna'' mam podobny i moge powiedzieć prawa reka ,jeżdz tez na skuterze i autem piekne wspomnienia(mój dziadek miał 97 lat i ciagle jeździł na rowerze)no nie wiem miał kondycję lepsza od niektórych młodych ludzi ,dzieki za odwiedziny u mnie na blogach miłego weekendu pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. jestem jestem kochana w jakieś połowie ale zaczęłam nadrabiać zaległości przede wszystkich dziękujemy serducho za twe motylowe obrazy - już wiszą a wszystkie twoje posty czytałąm od dechy do dechy i zawsze zachwycona wychodziłam z zapartym tchem i nostalgią a taki rower muszę mieć buziole ogronmniaste ślemy Marii

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też o Was często myślę- pozdrowionka dla Wzystkich.

      Usuń
  12. W Gdyni jest kawiarnia (Lavendova?), przed którą codziennie wystawiają stary, ale odrestaurowany na styl vintage rower, z doniczką lawendy w koszyku - przykuwa uwagę przechodniów. Gdy ktoś podchodzi bliżej, najczęściej od razu wstępuje do lokalu. Dość przebiegły, ale piękny chwyt marketingowy.

    OdpowiedzUsuń
  13. Ciekawą nowością są niby-rowerki, bez pedałów,
    które same uczą malucha kierowania kierownicą
    i utrzymania równowagi. Odpychanie nóżkami
    od ziemi trwa coraz krócej i dwulatek na Mazurach
    doskonale jeździł..

    OdpowiedzUsuń
  14. Oj Basiu:)jakże na czasie post:)właśnie się uziemiłam w domu wypadkiem na rowerze.Poluzowała mi się kierownica podczas zjeżdżania z górki i hamowałam na drzewie-głową.Pamiętajcie o kasku na rower :)ja go nie miałam i dlatego wyglądam jak wyglądam:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Relacje z Wyścigu Pokoju oglądałam w telewizji, gdy byłam dzieckiem:)
    Na rowerze jeżdżę od dziecka i nie wyobrażam sobie, by mogło być inaczej. Pozdrawiam cieplutko:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Piękne wspomnienia, nieco podobne do moich:) Ja jeździłam do Dziadków, tam miałam rower na którym śmigałam z góry i nic mi się nigdy nie stało:) Dziadków już dawno nie ma, a ja nadal szybko jeździłam (przez 55 lat!) Okazuje się Basiu, że w pewnym wieku nie należy śmigać tylko jeździć z rozwagą bo można nieźle się załatwić, mnie to właśnie spotkało:)))) Ale jak tylko zdrowie mi pozwoli to znów siądę na rower:) Na pewno, ale już bez śmigania:) Buziaki mocne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja już trochę uważam:-))))
      Zdrówka Serdeńko:-)

      Usuń
    2. Aniu:))jestem za każdym Twoim słowem:)))też się przekonałam:)))

      Usuń
  17. masz rację Basiu ..dziś wszystko jest inne a wspomnienia z mieszkania na wsi i podróżowanie rowerem za naszych czasów są bezcenne!!!
    pozdrawiam gorąco :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Basiu, wspaniałe wspomnienia.
    Ja na składaku przemierzałam całe moje województwo...
    Teraz nie mogę jeździć na rowerze, a tak uwielbiałam wiatr we włosach...
    Piękne zdjęcia. Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  19. Moja babcia jeździła rowerem nazywanym Kozą, dziadek, który pod koniec życia ledwo co widział prowadził rower w zastępstwie laski lub psa przewodnika, moja mama miała niebieski składak, ja czerwone Wigry 3:) Mój mąż od jakiś 2 lat wszędzie jeździ swoim rowerem poskładanym z tylu części, że trudno określić markę :) Dodam tylko, że nigdy nie mieliśmy samochodu, rower wystarcza do życia, tylko czasami zamawiamy taksówkę. Wszyscy się nam dziwią, że jak to tak bez auta, a jak widać można. Tylko coraz ciężej znaleźć rowerowi parking, bo na co dzień pół miasta pomyka na jednośladach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To kwestia przyzwyczajenia:-) w czasach mojego dzieciństwa we wsi był tylko jeden samochód:-)

      Usuń
  20. Rower rewelacja! Ja też takie pamiętam ! Szkoda tylko, ze u mnie żaden się nie zachował, bo to piękne ozdoby dzisiaj, co udowodniłaś. Wyprawy rowerowe w Holandii niezapomniane:))) Pozdrawiam cieplutko. Ania

    OdpowiedzUsuń
  21. Całe zycie jeżdżę na rowerze - to mój ulubiony sposób lokomocji. Uwielbiam ten wiatr we włosach i poczucie niesamowitej wolności, gdy tak mkne przed siebie. Ostatnio mniej mam czasu na jeżdżenie - musze wiecej chodzic z racji kóz. Nie odważe wybrac sie z nimi na przejażdżkę rowerowa, bo by mi na pewno zachodziły droge i wreszcie skonczyłoby sieto kraksą!
    Piekny, ciekawy, pełen wzruszeń napisałaś post Basiu. Tak, te zwykłę rzeczy są najbliższe sercu...
    Pozdrawiam Cie ciepło!:-))

    OdpowiedzUsuń
  22. Basiu czas tak biegnie do przodu ,a wspomnienia pozostają , pamiętam mieć rower to jak obecnie samochód , ale to były piękne lata ,nie wrócą już w takim wydaniu , a szkoda pozdrawiam Dusia

    OdpowiedzUsuń
  23. I znów przenoszę się w lata dzieciństwa dzięki Tobie Basiu. Pamiętam, że mój tato miał rower, którym często nas woził. Rower miał specjalnie zainstalowane siedzenie, coś w rodzaju metalowego koszyczka z otworami na nóżki, w środku wykładany poduszeczką). Dla bezpieczeństwa na kołach zakładane były specjalne plecione siatki. Bardzo lubiłam taka jazdę. Później rodzicom udało się kupić mały dziecięcy rowerek. W trójkę z moim rodzeństwem chętnie korzystaliśmy z niego, ale gdy okazało się, że w sąsiedniej wsi dzieci straciły rodziców i zostały tylko z babcią, oddaliśmy go bez namysłu. Pozostały miłe wspomnienia.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To piękny gest, dla tych dzieci to musiało być wielkie wydarzenie...

      Usuń
  24. Za sprawą Twoich relacji, zdjęć, ożywa wspomnienie lat dziecięcych. Jest wspaniale mieć takowe z ukochanymi rodzicami. Dziękuję za zdjęcia i te miłe chwile przywołane ,tamtej radości, Pozdrawiam cieplutko, wakacyjnie

    OdpowiedzUsuń
  25. Witaj Basiu, ja tez na komunie dostałam czerwony składak i pewnie do dzis stoi w piwnicy rodziców, dzisiaj byłby jako jakis rekwizyt:)

    OdpowiedzUsuń
  26. :) Ja również dostałam rower na komunię. Zielony składak - niezła maszyna :)))
    Już go nie ma, a ja mieszkam bardzo daleko od domu rodzinnego. Przypomniałaś mi piękne czasy mojego dzieciństwa. Dziękuję :)
    Teraz też mam rower, nieco inny i jak tylko dzieci odrobinę podrosną będziemy odbywać wycieczki rowerowe :)

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasy dzieciństwa są pięknym wspomnieniem, dzięki tej pamięci- trwamy!

      Usuń
  27. uwielbiam te wspominki Basiu..cudnie być przez moment znowu dzieckiem... szczęśliwym a jakże...:)) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  28. Będąc dzieckiem jeździłam zielonym składakiem, bardzo go lubiłam :)) Obecnie rowerek znajduje się w piwnicy u rodziców :)) Pozdrawiam ciepło :))

    OdpowiedzUsuń
  29. Świetne rowerowe foty. Ja na rowerze jeżdżę gorzej niż pokraka. Ostatnio mężowi powiedziałam, że kupiłabym sobie taki na trzech kółkach (widziałam kilka lat temu w telewizorni, jak panie w moim wieku, bezpiecznie pedałują). Mąż odwiedził Google i okazało się, że są, jednak tysiaka trzeba uzbierać. Tylko jak ja mam mu dotrzymać tych 50 km co niedzielę (podobno są takie motorowery).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super pomysł, zrobiłabym Ci fajną fotkę... i na bloga:-)

      Usuń
  30. Ale się ubawiłam! Jaki wdzięczny temat. Rowery. Też lubię je fotografować. twoje zdjęcia wywoływały usmiech na mojej twarzy. ten biorący kąpiel, i ten zaparkowany... świetne!

    OdpowiedzUsuń
  31. Rowery te dawne dawne we mnie budzą ogromy sentyment, tutaj pokazany z koszykiem kwiatów prezentuje się cudnie...
    Bardzo lubię zdjęcia gdzie motywem jest rower i te Basiu z Holandii świetnie pokazane!
    Gratuluję książki- super prezent ;)

    OdpowiedzUsuń