piątek, 26 stycznia 2024

Czytamy, czytamy, czytamy...póki ogród śpi.

Miłość do książek to jedna z tych spraw, którymi się bardzo cieszę, że są mi dane.
O książkach napisano wiele mądrych zdań, ale niestety, nie wszystkich są one w stanie przekonać.
W zimowe wieczory, z ulubionym napojem w ręku, w wygodnym miejscu, uwielbiam przenosić się w miejsca, które kreuje wówczas moja wyobraźnia.
Nie ukrywam, że lubię podpatrywać blogi czytelnicze w celu zanotowania tytułów, które będą leżeć w sferze moich zainteresowań.
Być może i u mnie ktoś znajdzie coś dla siebie ciekawego, zatem zapraszam:

Książki osadzone w konkretnych realiach historycznych, ciekawie napisane, są nie tylko źródłem wiedzy, ale również okazją do przeniesienia się w czasie i poznania zwyczajnej codzienności znanych osób. Żony prezydentów II Rzeczpospolitej były kobietami nietuzinkowymi, ich wpływ na życie polityczne bywał duży, przez wiele lat nie mówiło się o nich prawie wcale, a przecież to kobiety o barwnych życiorysach.
Lubię książki, które mają wyraźnie zaznaczony aspekt psychologiczny. Ta akurat stała mi się bliska bo główna bohaterka, Gal, osoba samotna, nauczycielka jest od wielu lat poddawana dializom i czeka na kolejny przeszczep nerki. Mój Brat dializował się przez 6 lat, znałam dokładnie wszystkie problemy i zagrożenia z tym związane. Czytając książkę, wróciłam wspomnieniami do czasów, gdy razem z Bratem walczyliśmy o każdy dzień...Na dodatek Gal miała pasję- uprawiała nowe gatunki róż, a ja kocham róże. Szczerze polecam ten tytuł.
" Zapach wspomnień" zbyt mocno wdzierał się w moje serce trudnymi przeżyciami głównej bohaterki, Danielle, ale czytałam z wielkim zainteresowaniem, bo akcja jest ciekawa, a portrety psychologiczne wielu postaci są świetnie nakreślone. Warto sięgnąć po te ciekawe przeżycia towarzyszące ludziom, którym przyszło przeżyć II wojnę światową.
" Miłość, proszę pani" to wyjątkowy portret dwóch kobiet z krańcowo różnych światów: Ireny, która ma wszystko i Teresy, której życie jest pasmem trudów i nieszczęść.
Jest to piękna powieść osadzona w realiach epoki z teatrzykami rewiowymi, salonami literackimi, słynną Ziemiańską, Ireną Krzywicką i Tadeuszem Boy- Żeleńskim.
Klimat, który mnie fascynuje.
Sióstr Bronte rekomendować nie trzeba. Powiem tylko, że angielskie wrzosowiska stwarzają odpowiednie tło do snucia opowieści o miłości wobec konfliktu klas społecznych i pokoleń.
Doskonała opowieść dla wszystkich, którzy interesują się historią sztuki. 
Ponad trzy wieki wędrówki dwóch niezwykłych obrazów Rembrandta, Dziewczyny w ramie obrazu i Uczonego przy pulpicie, namalowanych w Amsterdamie w 1641 roku.
Gdy po licznych tułaczkach, wydawało się, że obrazy zaginęły, Karolina Lanckorońska, w 5 lat po upadku muru berlińskiego, darując wspaniałą kolekcję dzieł sztuki narodowi polskiemu, podarowała wśród wielu innych, również te dwa dzieła, które niegdyś należały do Stanisława Augusta Poniatowskiego.
D. Gąsiorowska ma dar barwnego, nietuzinkowego spojrzenia na wiele spraw, których nie jesteśmy w stanie rozumowo wytłumaczyć. To właśnie czyni jej powieści baśniowymi. Takie niezwykłe umiejętności posiada jej bohaterka, Weronika, utalentowana rzeźbiarka, która potrafi dostrzec to, czego nie widzą inni. Przeczytałam wszystkie ( oprócz ostatniej ) powieści tej pisarki. Każda jest fascynująca.
W końcu sięgnęłam po " Krystynę...". Nie przepadam za książkami, w których jest mnóstwo imion i nazwisk zupełnie obcobrzmiących, ale tym razem pokonałam ten opór i nie żałuję, bo to wciągająca powieść historyczna ukazująca niezwykłą siłę kobiety- matki i żony zmagającej się z wieloma trudnościami, ale niepokonanej.
Autor krótkiej, ale jakże głębokiej modlitwy: " Jezu, Ty się tym zajmij", tym razem zapisał medytacje o Niepokalanej, Matce Miłosierdzia. Matka Boża zajmuje w moim życiu bardzo ważne miejsce, dlatego po tę książkę sięgam często, bo jeśli się kogoś kocha, należy Go poznawać.
Kolejne książki, które czytam, będą prezentowane w innym poście.
Jak widzicie, część wolnego czasu przeznaczam na malowanie.
Kolejny Anioł na starej desce dotarł już do niezwykłej Blogerki, z którą łączy mnie wiele spraw i którą nieustannie podziwiam.
Czas choinek i światełek nieubłaganie dobiega końca.
Ze smutkiem zawsze rozstaję się ze świątecznymi drobiazgami mając nadzieję, że może dane mi będzie znów w grudniu stroić kolejne drzewko.
Wszystkim Wam dziękuję za Wasze odwiedziny i niezmiennie zapraszam w progi mojego wielotematycznego bloga, który niebawem będzie obchodził kolejne urodziny.

niedziela, 14 stycznia 2024

Post dla tych co ( nie) lubią zimę (y)

Tyluż ma zwolenników, co i przeciwników, jak to w życiu ze skomplikowanymi tematami bywa.
Dlatego post dzisiejszy jest skierowany do obu grup i ma za zadanie utwierdzić w przekonaniu absolutnego piękna zwolenników zimy oraz zachęcić do jej polubienia przeciwników tejże pory.
Wszystkie zdjęcia tej uroczej i wyniosłej królowej zrobiłam wokół mojego domu i to jest dobre, że nie muszę się wybierać w świat. Telefon- już nie młodzian w świetle dziennym jeszcze daje radę, a ja przy okazji łykam nieco mroźnego powietrza.
Królowa zima maluje co chce, kiedy chce i jak chce  i przyznać jej muszę, że jest mistrzynią. Sami zobaczcie...

Mimo wściekłego wirusa, który od kilku bezustannie, w ostrej formie nęka moją głowę, udało mi się namalować moją ulubioną, zalipiańską chatkę otuloną zimowym puchem.
Do następnego zaczytania...z gorącymi pozdrowieniami.

niedziela, 7 stycznia 2024

Najważniejsze, że zabawa była przednia.

Zima wróciła. Wróciły też wspomnienia zim z czasów mojego dzieciństwa gdy nikogo nie dziwił mróz dwudziestostopniowy ani metrowa warstwa śniegu. 

Drzewa, które pozowały do blogowej zabawy zostały pokryte czapami śniegu i zgoła inaczej wyglądają.
Cieszę się, że moja zabawa wzbudziła duże zainteresowanie i osiągnęła zamierzony cel.
Przyznaję, że gdybym napotkała taką zagadkę na innym blogu, miałabym trudności z podaniem wszystkich odpowiedzi, mimo, że zwracam uwagę na wiele szczegółów bo wiedzę tę wykorzystuję podczas malowania obrazów. Niestety, pamięci fotograficznej nie mam i nie rejestruję na trwałe wielu rzeczy. Jest z tego taka korzyść, że można mnie zapraszać do domów, bo na pewno niewiele zakoduję w temacie umeblowania, rozmieszczenia sprzętów, o markach firm nawet nie wspomnę. 
Ot, bezpiecznym gościem jestem, na pewno takich wiadomości nie przekażę dalej:-)))))
A w temacie obrazów posiłkuję się fotografiami i jakoś sobie radzę:-)))
Muszę Was pochwalić, wszystkich, którzy podjęli trud odpowiedzi, nawet jeśli zdarzyło się kilka pomyłek. Najbliżej prawdy była Rivulet i Marysia.
A oto wyniki i nagroda literacka czyli wspomnienia z dzieciństwa.

1. Moim wychowaniem przez znakomitą większość czasu zajmował się kochany Tato ( Mama pracowała zawodowo, dochodziła do pracy 5 km, po powrocie zajmowała się domem, pracą w polu, więc jej czas na zabawy ze mną był bardzo ograniczony).
Naszym światem była nasza mała wioska, bez elektryczności, bez udogodnień, bez komunikacji autobusowej. Byliśmy wręcz odcięci od świata, więc Tato miał wyzwanie, zagospodarować małej córeczce całe dnie.
Kiedy tylko pogoda pozwalała zabierał mnie do lasu, a las oferował ciągle coś ciekawego.
Jak już wiecie, nasze piaski porastał tylko jeden gatunek drzew iglastych- sosna.
Uwielbiałam spacer po sosnowych młodnikach, były gęsto porośnięte, gałęzie zaczynały się od ziemi, długie, gęste igły przydawały im trochę grozy, bo często potrafiły udawać prawdziwą, ostrą igłę.
Gruba ściółka skrywała liczne maślaki, których nie dotykałam bo były " obślizgłe":-)
Ale zapach pamiętam do dziś, zapach sosen mojego dzieciństwa wdychałam razem z miłością Ojca, która była bez granic.
I właśnie sosna, o lekko różowej korze jest bohaterką mojego pierwszego zdjęcia.
Mam sosny w naszym ogrodo- lesie, żyją własnym życiem, a najpiękniejsze są w promieniach zimowego słońca.
Z sosną nie mieliście problemów.

2. Pod lasem, tuż za naszym polem rósł ogromny dąb. Pod jego konarami rozciągała się łąka, na której dzieci z sąsiedztwa pasały krowy. Nie było to ich ulubione zajęcie, bo krowy trzeba było trzymać na łańcuchu, przemieszczać się razem z nimi i one to dyktowały warunki. W upalne, wilgotne dni, pod wpływem ciągłego kąsania przez " bąki", nabierały sił, wyrywały się dzieciom z ręki i z brzękiem łańcuchów uciekały daleko, za co dzieci obrywały burę od rodziców.
W naszym gospodarstwie Babcia hodowała jedną Krasulę żeby mieć własne produkty mleczne i Babcia sama ją pasała, ja byłam wolna od tego zajęcia, dlatego chętnie uczestniczyłam w pasieniu jako osoba towarzysząca dzieciom z sąsiedztwa.
Ale wróćmy do dębu. Duża gałąź służyła za huśtawkę, więc wyczynialiśmy różne akrobacje, zamieniając się w trzymaniu krów, by każdy mógł poszaleć na dębowej gałęzi. Zdarzało się, że starsi chłopcy wyrzucali dziewczynkom różne części garderoby na wyższe gałęzie, by potem coś sobie podpatrzeć, gdy dziewczynki wspinały się na drzewo.
Nikt z dorosłych nie robił z tego problemu i życie toczyło się dalej.
Dąb też nie stanowił dla Was problemu w rozpoznaniu go.
3. Kolejna fotografia dotyczyła tych nielicznych chwil kiedy stawaliśmy się właścicielami jodły.
W naszych stronach jodły nie rosły wcale. Ale gdy zbliżało się Boże Narodzenie, pan Władysław, rodowity góral ożeniony na naszych równinach, jechał w swoje strony i przywoził kilka jodełek, które odsprzedawał znajomym.
Nie były to dzisiejsze jodły z supermarketów o grubym pniu i sypiących się igłach.
Były to śliczne, kształtne, młode drzewka, świeżutkie, pachnące górami, które bez najmniejszego problemu potrafiły przetrwać czas do 2 lutego, w gorącym powietrzu bijącym od kaflowej kuchni w porze obiadu. W mojej pamięci pozostał obraz p. Władka, ubranego w góralski kożuch i czapkę i wpuszczającego do izby kłęby mrozu zanim choinka została wtaszczona.
O jodłach w moim ogrodzie marzyłam i kiedy nasi chłopcy mieli po kilka latek otrzymaliśmy sadzonki jodełek "samosiejek", które dziś mają po kilkanaście metrów wysokości.
Zagadka była trudna, pień jodły nie jest podobny do pnia innego drzewa i bywa bardzo różny w zależności od miejsca wzrastania. Nikt nie odgadł jodły.
4. Lasy bukowe zawsze mnie zachwycały, zwłaszcza jesienią gdy zdawały się płonąć, ale taki widok był możliwy tylko podczas wycieczek. Przed laty, w rejonie Gór Świętokrzyskich napotkaliśmy przy rowach przydrożnych mnóstwo dziko posianych buków i dwie sadzonki przenieśliśmy w nasz ogród.
Rosną, ale zostały zagłuszone przez brzozy i nigdy nie wybarwiają się tak pięknie jak te na zboczach gór, ponieważ ekspozycja na promienie słońca jest u nas zbyt mała. Ale są cenną pamiątką, a za sprawką jakiegoś ptaszka wyrósł na podwórku młody buczek, który dziś wygląda tak:-)
5. Moje miłości z czasów dzieciństwa obejmowały akacje. Było ich mnóstwo na naszym terenie.
Jako mała dziewczynka czekałam z utęsknieniem na ich kwiaty, które wówczas ogłaszały wakacje ( teraz te drzewa kwitną w maju, świat się zmienia).
Akacje rosły wzdłuż każdej drogi i w zagajniku widocznym z naszego podwórka. Długo trzymały nagie, powykręcane gałęzie i konary z głębokimi jak u staruszki, bruzdami. Gdy wszystkie drzewa zieleniły się od dawna, one wybuchały pewnego dnia śmietankowym kwieciem niczym panny młode, śliczne w swym przepychu. Akacjowa woń, zadziwiająca, wręcz omdlewająca, przenosiła mnie w świat baśni i wróżek.
Kiedy trochę podrosłam, rodzice pokazali mi miejsce porośnięte akacjami, gdzie we wrześniu 1939 roku, niemieckie czołgi taranowały rannych, polskich żołnierzy po przegranej potyczce.
Ilekroć mijałam to miejsce, myślałam o tych cichych bohaterach, których ciała spoczęły na naszym miejscowym cmentarzu. 
Od lat odwiedzam też lasek w Odporyszowie zwany Laskiem Siedmiu Boleści NMP, całkowicie porośnięty akacjami, z pięknymi rzeźbami Jana Wnęka, genialnego, dziewiętnastowiecznego artysty samouka i lotnika.
W fazie pełnego kwitnienia, owo  miejsce nie ma równych sobie...
I obok jedynej starej, oryginalnej chatki w naszej wiosce, nieprzerwanie każdej wiosny kwitną akacje dając swój niepowtarzalny spektakl.
Teraz już znacie historie moich drzewnych fascynacji. Dziękuję Wam za udział w zabawie. 
Na moim blogu było już mnóstwo przyrodniczych zagadek, wszak jestem z przyrodą zżyta od wczesnego dzieciństwa, a nawet wcześniej...
Jeśli macie ochotę na kolejne zabawy, postaram się coś wymyślić:-)
Tymczasem w nagrodę dedykuję Wam zimowy obraz...
Do następnego spotkania...

czwartek, 4 stycznia 2024

Dawno nie było zagadki???

Właściwie to jaki powinien być wiodący temat w pierwszym poście nowego roku???
Każdy pewnie podałby coś innego ( ciekawa jestem czym nas zaskoczy Ismena, ona ma świetne pomysły), a moje rozbiegane myśli nie chcą się ogarnąć, więc zacznę od zagadki, która zrodziła się podczas spaceru po naszym lasku w ostatni dzień starego roku.
Wiek mocno dojrzały:-) ma to do siebie, że człowiek zwraca uwagę na szczegóły, których nie dostrzegał gdy był młody.
Bo cóż mnie obchodziła kora napotkanych drzew...a teraz mnie obeszła:-)
Zaczęłam wnikliwie obserwować różnice w pniach poszczególnych drzew i obserwacje okazały się bardzo interesujące.

Stąd też pomysł zagadki.
Postanowiłam wybrać tylko pięć drzew, w dodatku na tyle znanych, żeby zwyczajny amator leśnych spacerów mógł bezbłędnie odpowiedzieć na pytanie o ich nazwę.
Pierwsza poprawna odpowiedź, oczywiście z zachowaniem należytej kolejności zostanie nagrodzona.
Zaczynajmy zatem:
1.
2.
3.
4.
5.
Łatwe?
Tym, którzy nie czują się mocni w temacie, prezentuję na pocieszenie kilka leśnych, styczniowych fotek:-)
A na skalniaku zakwitł mały floksik szydlasty, ot miał taką zachciankę na Nowy Rok:-)
Bo stokrotki są jak zawsze, wierne, niezawodne przez cały rok.
A dopóki wieczory są długie, to trzeba je wykorzystać na czytanie dobrych książek.
Polecam sagę krynicką Edyty Świętek, trzy tomy wspaniałej opowieści, oto ostatnia część.
I bardzo dziękuję za życzenia, które dotarły po Bożym Narodzeniu za sprawą naszej "błyskawicznej" poczty, ale świąt jest dużo, a szczere życzenia są zawsze miłe sercu.
Ogromnie dziękuję Agai https://aggajas.blogspot.com/, Maksowi https://kochamswojswiat.blogspot.com/, Eluni http://rekodzieloeluni.blogspot.com/, Wandzi https://wanda-mojatworczosc.blogspot.com/
Małgosi https://papierowy-jarmark.blogspot.com/
Agusi https://aga-craft.blogspot.com/
Dla Was wszystkich Święta Rodzina, ostatni z moich rysunków.
Serdecznie pozdrawiam i na konkursowe odpowiedzi czekam:-)