niedziela, 30 września 2018

Obiecywałam, ale tym razem słowa nie dotrzymam...

Wczoraj obiecywałam, że dam odpocząć Wam od naszych georginii, ale nie przewidziałam, że mróz zaatakuje właśnie tej nocy.
Dzisiejszy poranny widok uzmysłowił mi kilka prawd.
Nic nie jest dane nam na zawsze. 
Trzeba umieć wykorzystać dany nam czas na radość i wdzięczność za każdy dar.
Nawet największe zmaterializowane piękno- przemija.
Każda pora roku, każdy dzień, rządzi się swoimi prawami.
Trzeba umieć ocalić od zapomnienia to, co zostało nam powierzone. 
Nasze plany potrafią się zamienić w jednej chwili...

Poranek zmroził  wszystkie piękne rośliny, były wręcz zamarznięte. Zrobiłam niektórym zdjęcia, zanim słoneczko zamieniło je w czarne badyle straszące swoim wyglądem.
Teraz  mojego męża czeka ogrom pracy związanej z wykopaniem olbrzymich bulw, wysuszeniem, posegregowaniem w odpowiednie, przewiewne woreczki, załadowaniem do skrzyń i wniesieniem do budynku gospodarczego. Trzeba też usunąć z działki ciężkie krzaki, wszak były w pełni kwitnienia.
Kwitły przez trzy miesiące, ale nigdy dotąd nie przemarzły we wrześniu, owszem, w październiku tak, ale bywało, że uprzątaliśmy działkę tuż przed dniem Wszystkich Świętych.
Teraz jest inaczej i trzeba ten fakt przyjąć z pokorą. Wobec przyrodniczych " niespodzianek" jesteśmy bezradni.
Żal, że na kolejny spektakl kwiatowy trzeba czekać aż 8 miesięcy.
Dlatego tak niewielu miłośników kwiatów decyduje się na ich uprawę.
U nas też kiedyś będzie ten ostatni raz i wówczas pozostaną fotografie i wspomnienia.
A słoneczko wstało z radością nic sobie nie robiąc z mrozu, ani z naszych rozterek.
I to jest właśnie fenomen istnienia i nadziei...
A teraz koniecznie zobaczcie ( prośba do tych, którzy nie czytali mojego poprzedniego posta) jak wyglądały jeszcze wczoraj, bo już na pewno następnych " giergonowych" relacji w tym roku nie będzie.

sobota, 29 września 2018

Do czego może służyć giergonowe pole?


Czasami zadaję takie nietypowe pytania:-)
Kiedyś zapytałam moich Uczniów: do czego służą równania?
Odpowiedź padła natychmiast: do dręczenia dzieci:-)
No to pytam dalej: do czego może służyć giergonowe pole?
Pierwsza odpowiedź zgodnie z powyższym tokiem rozumowania powinna brzmieć:
Do dręczenia Czytelników " pięciu pór roku".
Skąd ten pomysł na odpowiedź?
No bo już tyle razy te kwiaty królowały na moim blogu, ale pokażcie mi inne, które tak obficie kwitną od lipca do października, wszak wrzesień się już kończy i noce są zimne.
 A one nadal królują i wdzięczą się wszystkimi kolorami.
Ale odpowiedź na tytułowe pytanie brzmi całkiem inaczej...
Otóż takie barwne pole służy do zabawy w chowanego:-)
Tak, tak, w zależności od okoliczności, za olbrzymie krzaki georginii chowa się dziadek, lub babcia, a szuka Konradek- trzylatek. Potem następuje zmiana:-)
Zabawę w ubiegłym roku wymyślił dziadek , nazywała się wówczas " a ku ku" i nadal cieszy się u Wnuka dużym powodzeniem.
Może nawet uda się wciągnąć do zabawy Natusię?
Zabawa się nie nudzi dzieciakom, gorzej jest z dziadkami, którzy nie mają już zbyt elastycznych kręgosłupów, no ale czego się nie robi dla Wnuków.
Gdy Kubuś i Tomuś podrosną, trzeba będzie powiększyć plantację:-)
 I takie są właśnie uroki giergonowego pola, które podlega wielu moim sesjom fotograficznym:-)


I tym kolorowym, kwiatowym akcentem żegnam się z Czytelnikami do następnego napisania- obiecuję dać Wam oddech od georginii:-)

wtorek, 25 września 2018

Jeszcze jedno spełnione marzenie.

W temacie marzeń pozostając piszę posta o kolejnym spełnionym marzeniu.
Od wielu lat bowiem chciałam odwiedzić Kalwarię Pacławską i zawsze nie było " po drodze".
Tego lata stanęliśmy z Mężem w Kalwarii, akurat w 350- lecie istnienia Sanktuarium.

Tysiące pielgrzymów przyciąga cudowny obraz Matki Bożej, pochodzący z Kamieńca Podolskiego, przed którymi modlili się królowie: Jan Kazimierz i Jan III Sobieski oraz polscy książęta i hetmani, a 50 lat temu kardynał Karol Wojtyła.
Kolejny mój wiersz z cyklu" Rozmowy z Madonnami" powstał w hołdzie MB zwanej Słuchającą, gdyż na żadnym innym znanym mi wizerunku, Matka Jezusa nie ma odsłoniętych uszu.

Pacławska- Słuchająca

Odsłoniłaś swoje prawe ucho
by nas lepiej usłyszeć
przecież każdy z nas o czymś opowiada
zarzuca Cię prośbami i sprawami
bo komuż  się zwierzyć najłatwiej
wszak tylko matka nie wyśmieje
i poczeka cierpliwie na każdego
żebyś Synowi nie musiała powtarzać
naszych wiecznych trosk i lęków
to i z Jego ucha odgarnęłaś kosmyk
bo przecież Oboje wiecie o mnie wszystko
nawet gdy milczę słuchacie mojego serca
Matka i Syn z Pacławskiej Kalwarii
wędrujący po Dróżkach z pątnikami
po ścieżkach ludzkich pragnień
nie zawsze zrodzonych z miłości…
 
Cuda i łaski doświadczone za przyczyną Pani Kalwaryjskiej zostały przedstawione w szeregu obrazków rozmieszczonych na ścianie i otaczających ołtarz. Do końca XVIII wieku zanotowano 50 różnych nadprzyrodzonych zdarzeń, dotyczących uzdrowienia osób nieuleczalnie chorych i umierających, uzdrowienia z ciężkiego kalectwa: przywrócenia wzroku, mowy, słuchu, władzy w kończynach, uzdrowienia osób chorych psychicznie i uwolnienia z opętania, przypadków nawróceń i wskrzeszenia umarłych
Zwiedzając to niezwykłe miejsce, wykonałam sporo zdjęć, a niektóre z nich zamieszczam, by pokazać jego piękno.
Każde napotkane przedstawienie postaci św. Barbary skrzętnie zapisuję.
Święty Antoni to skuteczny patron osób, które często coś gubią.
 
Kalwaria zyskała kilka inwestycji, które miały wpływ na jej dzisiejszy wygląd. Bez wątpienia najznakomitszym dziełem rodziny hrabiowskiej było wybudowanie kaplicy grobowej rodu Tyszkowskich, która zadziwia kunsztem wykonania. Kaplica grobowa rodu Tyszkowskich wraz z otaczającym ją parkanem, jest ozdobą sanktuarium kalwaryjskiego i stanowi okazałe architektoniczne dopełnienie alei lipowej. Paweł Tyszkowski przyczynił się nie tylko to upiększenia Kalwarii poprzez fundację kaplicy, ale również miał swój udział w edukowaniu kalwaryjskich dzieci
Stary cmentarz zawsze przyciąga moją uwagę.
Pierwszym fundatorem Kalwarii Pacławskiej był kasztelan lwowski, wojewoda podolski, pisarz polityczny, historyk, aforysta Andrzej Maksymilian Fredro (1668 r.), a jego kontynuatorem, a właściwie drugim fundatorem został w XVIII wieku szlachcic Szczepan Józef Dwernicki. Pierwszy dał Kościołowi Kalwarię drewnianą, a drugi – murowaną.
 
Kalwaryjskie kaplice z czasów Fredry i Dwernickiego nie zachowały się niestety do naszych czasów – najstarsze zachowane do dzisiaj pochodzą z około 1825 roku. Za Fredry wybudowano ich 28, zaś za Dwernickiego kolejnych 20, zarówno drewnianych, jak i murowanych. Obecnie na dróżkach kalwaryjskich jest ich w sumie 41, w tym 35 murowanych i 6 drewnianych. Podzielone są na cztery następujące grupy: Kajfasza, nad rzeką Cedron, gradusów i Ukrzyżowania. Są jeszcze: kaplica św. Anny, Kaplica neogotycka – grobowiec Tyszkowskich, pustelnia św. Marii Magdaleny i kaplica św. Gabriela i Wniebowstąpienia Jezusa.
Z wieży widokowej można podziwiać okoliczne miejsca.
Powyższe informacje zaczerpnęłam ze strony http://kalwaria.franciszkanie.pl/
Mam nadzieję, że zachęciłam Czytelników od odwiedzenia tego wyjątkowego miejsca.

piątek, 21 września 2018

Jak lato spotyka się z jesienią...

Tak sobie myślę, że lato spotyka się z jesienią na łąkach, wczesnym porankiem, gdy chłodna rosa igra w słońcu z trawami na przekór smutkom i obawom przed przewidywanymi jesiennymi szarugami.
Potem pewnie idą razem w pola, na których pozostały resztki kukurydzy i nieśmiało rosnące roślinki- poplony. Nikt nie wie jak długo będą razem spacerować i o czym będą rozmawiać.
Planowałam inną tematykę posta, ale oto dziś pewien Gość - Czytelnik mojego bloga, nadesłał mi tekst w obronie jesieni z prośbą o jego zamieszczenie, co  z wielką radością czynię:-)

"Lubię jesień. 
Temperatura ciała nie osiąga wówczas wartości,  jakie można zanotować w hucie stali. 
Gruczoły potowe nie wydzielają ilości wody, która mogłaby ugasić pragnienie całych Chin. Nareszcie mam ochotę do działania. Tak! Właśnie wtedy się ożywiam, gdyż myśli o przygotowaniu opału i zmianie opon na zimowe zdają się stać tuż za rogiem. Do tego ten magiczny przekrój ciepłych barw na drzewach, krzewach itp. Jeszcze jak się komuś uda wyrwać w Bieszczady na parę dni - to taką ma wygraną na loterii. Jesień to powrót do zwykłej codzienności po wakacjach, do której chyba jestem stworzony. Ja tam na zbyt długim wolnym się nudzę. Wszyscy wracają do szkoły, pracy i chociaż jest znowu tak zwyczajnie, to właśnie do tego zostaliśmy stworzeni. 
Do zwyczajnego, spokojnego, acz wypełnionego obowiązkami życia. Ja w tym znajduję sens i radość.  Radość  z faktu, że po raz kolejny mogę oglądać świat, który się tak zmienia, a jednocześnie jest taki przewidywalny, wszak te zmiany zachodzą co roku! 

                                             Z jesiennym, ciepłym i złotym pozdrowieniem, Małopolan Anonim
Wszystkie wątpliwości, co do piękna jesieni, mam nadzieję, zostały rozwiane.
Na wszelki wypadek, gdyby jednak nastały jakieś szarugi proponuję dobrą lekturę: Agnieszki Janiszewskiej, Szepty i tajemnice oraz Aleję starych topoli. 
Kocham czytać, a we wszelką lekturę zaopatruję się we wspaniałej Bibliotece w Oleśnie, w której przemiłe bibliotekarki służą radą i dla każdego znajdą coś dobrego.
A przed pięknym gmachem biblioteki taka sobie wspaniała datura przygląda się zalotom lata i jesieni.
 Miałam kiedyś daturę, ale niestety, wymaga odpowiedniego zimowania.
Ten post w pewnym stopniu dedykuję Edytce z bloga http://strzepki-okruchy.blogspot.com/ 
która zmartwiła mnie długą przerwą w blogowaniu, na szczęście dziś otrzymałam od niej karteczkę, a powiem Wam, że Edytka kocha jesień w sposób szczególny. Dla Edytki, dla tych, co kochają jesień oraz dla tych, co nie kochają, żeby się do niej przekonali, załączam nasze piękne nadal georginie:-)
Poprzedni post o marzeniach wywołał wiele Waszych wspomnień, za które bardzo dziękuję.

Tym razem nagrodę zdobywa Karolinka, http://na-sciezkach-codziennosci.blogspot.com/
która opisała trudy życia swojego Taty w młodości tak bardzo bliskie ludziom z mojej wioski.
Do Ciebie Karolinko poleci w poniedziałek niespodzianka, a Tacie przekaż ode mnie serdeczne pozdrowienia.
W następnym poście będzie o kolejnym spełnionym marzeniu, już dziś zapraszam i dziękuję za wszystkie odwiedziny i miłe komentarze.