W szkole zapanował wczoraj radosny nastrój. Znów zadźwięczał ostatni dzwonek. Absolwenci przedstawili świetny program, w którym z wielką inteligencją i humorem zapytali nauczycieli przedmiotowców o nurtujące ich tematy. Uwierzcie mi, że pomysłowość uczniów jest jak bezmierne morze...
To było moje zawodowe- 29- te zakończenie roku szkolnego. I za każdym razem nasuwają mi się inne refleksje. Cieszymy się z wielu sukcesów, z tych spektakularnych i z tych cichych, że komuś udało się dobrze zdać egzamin, że ktoś pokonał własne lęki, że ktoś odkrył w sobie nieznane dotąd talenty, że ktoś uwierzył we własne siły...
Moment, w którym uczniowie dziękują szczerze i od serca zawsze raduje " starego pedagoga".
Pośród wielu nagród wręczanych moim uczniom znalazła się nagroda SPECJALNA dla Ani, która przez trzy lata nauki w gimnazjum obdarzała nas uśmiechem, dobrocią, radością życia, nieustanną gotowością niesienia pomocy, zaangażowaniem w akcje charytatywne. A to jeszcze cenniejsze niż wysokie oceny i wygrane konkursy. Kształtowanie człowieczeństwa to proces długotrwały, a Ania i podobne jej osoby, sprawiają, że świat nabiera cieplejszych barw. Za zgodą Ani umieszczam nasze wspólne zdjęcie, żeby każdy zaglądający na mojego bloga miał świadomość istnienia wspaniałych, życzliwych ludzi wokół nas.
Dla uczniów to czas wakacji, mnie zaś czekają sprawozdania, awanse zawodowe nauczycieli, remonty i mnóstwo innych spraw związanych z zakończeniem minionego roku i przygotowaniem do nowego. Ale postaram się złapać oddech...
A teraz wyniki WAKACYJNEGO ROZDANIA:
Dziękuję wszystkim za zabawę, mam nadzieję, że kiedyś znów się spotkamy.
A dziś poprosiłam o podanie szczęśliwych numerów moje dzieci ( nie wiedziały po co to zapytanie- tym lepiej, bo bezstronnie).
Pierwszym zapytanym był Konrad, autor albumu " Piękno odnalezione" i on wskazał na nr 24, tak więc posiadaczką poezji została RAESZKA!
Drugim zapytanym był Kamil, który dopomina się zawsze precyzji w moich obrazach i on wskazał na właściciela " rajskiego ptaka", którym została osoba zapisana po nr 20 czyli JOANNA J !
Justynka- żona Kamila, moja asystentka przy malowaniu wybrała osobę nagrodzoną dodatkowo niespodzianką czyli osobę z numerem 29, jest nią TROJANDA!
Niespodzianką jest obraz- grafika- wierzby, które są stałym elementem polskiego krajobrazu.
Jest jeszcze upominek dla Osoby, która na moim blogu zostawiła najwięcej komentarzy- a jest nią Gosia- Stare Pianino i ona też dała pierwsze zgłoszenie, wyprzedzając minimalnie Agnieszkę, więc dla Agnieszki też jest nagroda pocieszenia. Dla Was Dziewczęta poezja...
Tak więc pięciu Zwycięzcom gratuluję i mam nadzieję, że spodobają się Wam upominki!
Bardzo proszę o przesłanie adresów na mojego maila: basia.olesno@gmail.com
W poniedziałek wysyłam paczuszki.
I już zapraszam na następną zabawę w przyszłości... Lubię niespodzianki, więc coś będzie na pewno...Pozdrawiam, Barbara.
sobota, 29 czerwca 2013
środa, 26 czerwca 2013
Zapachniało skoszoną trawą...
Pięć pór roku — lato
Zapachniało skoszoną trawą
ptaki tulą pisklęta
pod skrzydłami miłości
lato rozlewa się do butelek
pęcznieją spiżarnie
dzieci syte słońcem i owocami
proszą o wakacyjną miłość
niestrudzone słońce
pieści piasek i wodę
złoci kłosy pachnące chlebem
tak blisko stąd do nieba
najbardziej lubię słuchać
łąkowej orkiestry
kiedy zmierzch otula
moje tęsknoty i oczekiwania
myślę, że latem
człowiek musi stać się lepszym
przecież słońce
podgrzewa również zmęczone serca
chodź ze mną na ścierniska
może zranione stopy
pozwolą zapomnieć o głębokich ranach
znów pragnę ciszy
czy to jest
moja tęsknota za wiecznością?
ptaki tulą pisklęta
pod skrzydłami miłości
lato rozlewa się do butelek
pęcznieją spiżarnie
dzieci syte słońcem i owocami
proszą o wakacyjną miłość
niestrudzone słońce
pieści piasek i wodę
złoci kłosy pachnące chlebem
tak blisko stąd do nieba
najbardziej lubię słuchać
łąkowej orkiestry
kiedy zmierzch otula
moje tęsknoty i oczekiwania
myślę, że latem
człowiek musi stać się lepszym
przecież słońce
podgrzewa również zmęczone serca
chodź ze mną na ścierniska
może zranione stopy
pozwolą zapomnieć o głębokich ranach
znów pragnę ciszy
czy to jest
moja tęsknota za wiecznością?
Przegapiłabym nadejście lata gdyby nie fakt koszenia trawy na tzw. błoniach. Wiecie już, że mieszkam nad rzeką i o niej też kiedyś napiszę więcej... Skoro trawy wybujały wysoko, czas je kosić i czas też zmienić zdjęcie na "letnie" na stronie głównej mojego bloga. Moment koszenia przegapiłam, ale moment zbierania siana zdołałam ukradkiem uchwycić!
Na pierwszym planie dalie, które nadal walczą o życie po zalaniu wodą ( a miały być takie piękne w liczbie 50) nasadzone wg wzrostu i kolorów, jak wg godności i zaszczytów!
Znów zimno i deszczowo ( pogoda nie sprzyja różom), a ja dzielnie utrwalam piękno, które ostało się wobec żywiołów natury. Żeby się inne kwiaty nie pogniewały, czas na ich ekspozycję:
Poniżej pięciornik żółty.
Słonecznik- bylina też żółty.
Lilia azjatycka w towarzystwie goździka brodatego.
Rudbekia w ciepłej gamie.
I nadal królowe: tym razem tzw. lalka ( nie wiem skąd ta nazwa), ale lalka jest piękna. Naprawdę to róża okrywowa.
Z zakończeniem roku szkolnego nieodmiennie od lat kojarzą mi się róże:
Pozdrawiam wszystkich tuż na szkolnym finiszu:-)
Przypominam, że jutro kończymy zapisy, a w sobotę odbędzie się losowanie właścicieli " rajskiego ptaka" i tomików poezji!
Pozdrawiam wszystkich tuż na szkolnym finiszu:-)
niedziela, 23 czerwca 2013
Malwy na lewadach i malwy na wale.
Przepadam za książkami autorstwa Barbary Wachowicz. Jedna z nich to" Malwy na lewadach", wspaniała opowieść o wielkich Polakach: Mickiewiczu, Słowackim, Krasińskim, Norwidzie, Kościuszce, Moniuszce, Chopinie, Conradzie, Żeromskim. Autorka, posiadająca niezwykłą wiedzę, pisze barwnie, ciekawie, a przede wszystkim w duchu odsyłanego dziś często do lamusa, patriotyzmu. W cyklu " Wierna rzeka" ukazała bohaterstwo polskich harcerzy, nic więc dziwnego, że jest ceniona i zapraszana przez wiele środowisk. Biorąc do ręki jej książki przenosimy się w odległy czas, poznajemy to co piękne i co stanowi o naszych korzeniach.
Wróćmy jednak do malw- najpierw na lewadach! Otóż lewady to kanały irygacyjne na Maderze, które od XVI w służyły do nawadniania upraw owoców transportując wody deszczowe z północy na południe. Charakterystyczna dla lewady jest ścieżka biegnąca wzdłuż kanału ( obecnie wiele z tych ścieżek stanowi trasy spacerowe).
Od lat pielęgnuję malwy w swoim ogrodzie i przenoszę swoje malarskie wizje na płótno. Poniżej dwa przykłady mojego zauroczenia tymi kwiatami.
A malując je myślałam o tych co rosły dawniej w każdym wiejskim ogródku. U mnie rosną od lat i to nic nowego. Natomiast prawdziwą osobliwością jest to, że rosną pięknie rzędem na wale rzeczki małej zazwyczaj, ale w czasie gwałtownych opadów niezwykle groźnej.
Malwy były od zawsze- zwyczajne, takie jak przed wielu laty, kiedy to zaglądały przez biedne okna do biednych chatek, żeby towarzyszyć biednym rodzinom w ich codziennym trudzie...
Symbol wsi żyjącej prosto, skromnie i pogodnie.
W ich kwiatach zamyka się niewyszukane piękno, pełne dostojeństwa i siły.
Dziś rzeczka jest mało widoczna- na szczęście! Ale bywają dni, gdy napawa lękiem, sięga wałów- groźna.
Liście noszą ślady gradu. Na szczęście malwy są silne- jak ludzie wśród których znalazły upodobanie.
Widok to niezwykły- rząd malw na kawałku ziemi ozyskanej po wykarczowaniu cierni i dzikich zarośli nad rzeką wśród pól, jednakże widocznych z okien domu...
Większość z nich stroi się dopiero we właściwe barwy.
Ale te pierwsze odbierają zasłużony podziw:-)
W towarzystwie róż czują się równie dobrze.
Czekam na ich pełny rozkwit, one cały czas pną się ku niebu i ku słońcu...
Wróćmy jednak do malw- najpierw na lewadach! Otóż lewady to kanały irygacyjne na Maderze, które od XVI w służyły do nawadniania upraw owoców transportując wody deszczowe z północy na południe. Charakterystyczna dla lewady jest ścieżka biegnąca wzdłuż kanału ( obecnie wiele z tych ścieżek stanowi trasy spacerowe).
Od lat pielęgnuję malwy w swoim ogrodzie i przenoszę swoje malarskie wizje na płótno. Poniżej dwa przykłady mojego zauroczenia tymi kwiatami.
A malując je myślałam o tych co rosły dawniej w każdym wiejskim ogródku. U mnie rosną od lat i to nic nowego. Natomiast prawdziwą osobliwością jest to, że rosną pięknie rzędem na wale rzeczki małej zazwyczaj, ale w czasie gwałtownych opadów niezwykle groźnej.
Malwy były od zawsze- zwyczajne, takie jak przed wielu laty, kiedy to zaglądały przez biedne okna do biednych chatek, żeby towarzyszyć biednym rodzinom w ich codziennym trudzie...
Symbol wsi żyjącej prosto, skromnie i pogodnie.
W ich kwiatach zamyka się niewyszukane piękno, pełne dostojeństwa i siły.
Dziś rzeczka jest mało widoczna- na szczęście! Ale bywają dni, gdy napawa lękiem, sięga wałów- groźna.
Liście noszą ślady gradu. Na szczęście malwy są silne- jak ludzie wśród których znalazły upodobanie.
Widok to niezwykły- rząd malw na kawałku ziemi ozyskanej po wykarczowaniu cierni i dzikich zarośli nad rzeką wśród pól, jednakże widocznych z okien domu...
Większość z nich stroi się dopiero we właściwe barwy.
Ale te pierwsze odbierają zasłużony podziw:-)
W towarzystwie róż czują się równie dobrze.
Czekam na ich pełny rozkwit, one cały czas pną się ku niebu i ku słońcu...
czwartek, 20 czerwca 2013
O letniej wyprawie do ukochanego miasta...
Mój syn Kamil zabrał mnie do Krakowa (sam miał coś do załatwienia), a ja z takich okazji korzystam natychmiast. Pewnie wiecie już, że to moje ulubione miasto- najpiękniejsze na świecie. Wiem, że przemawiają przeze mnie względy sentymentalne, bo tam minęły moje czasy studenckie i mojego męża i moich synów i synowej, więc najbliżsi rozumieją mnie doskonale. Własne przeżycia, wspomnienia, pamiątki silnie wpływają na nasz obraz świata i jego przeżywanie. Dlatego wczoraj zrobiłam mojemu Miastu trochę fotek, którymi chcę się z Wami podzielić. Pora dnia była nieodpowiednia dla zdjęć, mocne słońce, południe. Mój syn Konrad nie "przepuściłby przez cenzurę fotograficzną" takiej jakości zdjęć, ale skoro go nie ma w pobliżu, przemycę takowe...
Dla kochających biżuterię... jest jej całe mnóstwo i zawsze przyciąga mój wzrok.
Raj dla smakoszy piwa... zwłaszcza w upalne dni.
Dla miłośników kwiatów i oczywiście dla zakochanych...
Dla turystów odpoczynek, dla pracujących- zakład pracy- wyjątkowy...
Koniecznie trzeba kupić pamiątki dla bliskich...
A niektóre- wysłać!
Obejrzyjmy też prawdziwą sztukę ludową.
I inne hand made- co kto lubi...
Nie chcę konkurować z mistrzem Ildefonsem, ale wiersz też będzie...
Głos hejnału
przecina białe obłoki
jak pieśń tęsknoty
serca opuszczające Kraków
miasto młodości
gdzie gołąb, jaśmin i Barbakan
jednakowo rozpalają niegasnący płomień.
Stare mury
nasiąkłe westchnieniami duszy
i deszczu płaczącego nieba
ukrywają tajemnicę serc
zakochanych w Krakowie
mieście marzeń
gdzie ptaki wzlatują
razem z myślami zakochanych
błądzących w cieniu Sukiennic
w poszukiwaniu utraconych chwil.
Tak, mistrzu Ildefonsie- "zaczarowany Kraków, zaczarowane dorożki"- gdzie jeszcze jest tak pięknie?
Krakowski spacer dorożką dobiega końca, ale są też inne atrakcje...
Na Rynku zawsze jest kolorowo...
Pora coś zjeść - gruzińska jest sprawdzona... Menu różnorodne, ale pierogi chinkali to jest to...
W tym towarzystwie można wypić latte...
I posłuchać" nieśmiertelnego duetu"- wszak grali w czasach mojej krakowskiej edukacji, czyli 30 lat temu!
Koniecznie należy schłodzić ręce w krakowskiej fontannie!
Porozmawiać z Wieszczem o poezji...
W cieniu Kościoła Mariackiego zastanowić się nad doczesnością...
Spojrzeć na kościółek mojej Patronki św. Barbary na Małym Rynku!
A kiedy przyjdzie czas pożegnania obiecać Krakowowi i sobie rychły powrót:-)
Wychodzących z Floriańskiej od wieków żegna Boża Rodzicielka, chroniąc miasto i jego gości...
***********************************************************************
A jakie jest Twoje ulubione miasto? Jeśli zechcesz, napisz o tym w komentarzu.
Dla kochających biżuterię... jest jej całe mnóstwo i zawsze przyciąga mój wzrok.
Raj dla smakoszy piwa... zwłaszcza w upalne dni.
Dla miłośników kwiatów i oczywiście dla zakochanych...
Dla turystów odpoczynek, dla pracujących- zakład pracy- wyjątkowy...
Koniecznie trzeba kupić pamiątki dla bliskich...
Obejrzyjmy też prawdziwą sztukę ludową.
I inne hand made- co kto lubi...
Nie chcę konkurować z mistrzem Ildefonsem, ale wiersz też będzie...
Głos hejnału
przecina białe obłoki
jak pieśń tęsknoty
serca opuszczające Kraków
miasto młodości
gdzie gołąb, jaśmin i Barbakan
jednakowo rozpalają niegasnący płomień.
Stare mury
nasiąkłe westchnieniami duszy
i deszczu płaczącego nieba
ukrywają tajemnicę serc
zakochanych w Krakowie
mieście marzeń
gdzie ptaki wzlatują
razem z myślami zakochanych
błądzących w cieniu Sukiennic
w poszukiwaniu utraconych chwil.
Tak, mistrzu Ildefonsie- "zaczarowany Kraków, zaczarowane dorożki"- gdzie jeszcze jest tak pięknie?
Krakowski spacer dorożką dobiega końca, ale są też inne atrakcje...
Na Rynku zawsze jest kolorowo...
Pora coś zjeść - gruzińska jest sprawdzona... Menu różnorodne, ale pierogi chinkali to jest to...
W tym towarzystwie można wypić latte...
I posłuchać" nieśmiertelnego duetu"- wszak grali w czasach mojej krakowskiej edukacji, czyli 30 lat temu!
Porozmawiać z Wieszczem o poezji...
W cieniu Kościoła Mariackiego zastanowić się nad doczesnością...
Spojrzeć na kościółek mojej Patronki św. Barbary na Małym Rynku!
A kiedy przyjdzie czas pożegnania obiecać Krakowowi i sobie rychły powrót:-)
Wychodzących z Floriańskiej od wieków żegna Boża Rodzicielka, chroniąc miasto i jego gości...
***********************************************************************
A jakie jest Twoje ulubione miasto? Jeśli zechcesz, napisz o tym w komentarzu.
wtorek, 18 czerwca 2013
Różanych zachwytów ciąg dalszy...
Będę bezlitosna, ale dla róż warto się poświęcić.
Jeśli przejdziesz do końca- możesz się nazwać miłośnikiem róż!
A więc- walczymy o tytuł?
Najpierw wiersz- oczywiście dedykowany różom:
Z kryształowego wazonu
spływają niczym czerwone wino
tocząc po obrusie
najśmielsze pragnienia wielkich sprzeczności.
A gdy jest bardzo cicho
nucą najczystszą pieśń
więc
dotykam ostrożnie ich serc
pulsujących czerwienią
stąpam cichutko
by żaden okruch
nie ominął moich nadziei.
Dziękujemy za wytrwałość- RÓŻE:-)
Jeśli przejdziesz do końca- możesz się nazwać miłośnikiem róż!
A więc- walczymy o tytuł?
Najpierw wiersz- oczywiście dedykowany różom:
Z kryształowego wazonu
spływają niczym czerwone wino
tocząc po obrusie
najśmielsze pragnienia wielkich sprzeczności.
A gdy jest bardzo cicho
nucą najczystszą pieśń
więc
dotykam ostrożnie ich serc
pulsujących czerwienią
stąpam cichutko
by żaden okruch
nie ominął moich nadziei.
Dziękujemy za wytrwałość- RÓŻE:-)
Subskrybuj:
Posty (Atom)