Mam sporo przeczytanych książek do zamieszczenia na blogu, ale je odkładam na rzecz " Niebieskiego domku", autorstwa Natalii prowadzącej bloga https://wnaszejbajce.blogspot.com/
a co najważniejsze Mamy szczęśliwej szóstki Dzieciaków.
Od długiego czasu czytam bloga Natalii, bo tam można zobaczyć normalny świat, normalne życie i zwyczajne " niemodne" szczęście.
Ponad czterdzieści lat temu marzyłam o takiej gromadce dzieci, jaką w darze otrzymała Natalia, ale jak wiadomo, nasze życie rzadko biegnie torem naszych marzeń, więc z wielką radością podglądam na blogu zwyczajne życie tej Rodzinki, a sama cieszę się własną, mniej liczebną Rodzinką.
Poprosiłam Natalię, by mi przesłała dwie książki, które już się ukazały w jej serii...właśnie, jakiego tu użyć słowa, żeby oddać naturę rzeczy?
Kiedy usiadłam do lektury i zobaczyłam niebieski domek, miejsce akcji pierwszej z książek, odpłynęłam w krainę dzieciństwa.
Bo ja się wychowałam w niebieskim domku, znacznie mniejszym i skromniejszym niż ten opisany przez Natalię, ale był też drewniany i też był pełen zwyczajnego szczęścia.
Wyszukałam jedyne zdjęcie z fragmentem tego domku, który najpierw Babcia Józia ( na zdjęciu), a potem Mama bieliła prośnianym pędzlem, każdego roku, wapnem zmieszanym z ultramaryną.
Domek był zbudowany z drewna, nietynkowany, a szpary pomiędzy kolejnymi drewnianymi elementami zaklejone były gliną.
Każdy deszcz, śnieg i wiatr, wyłupywał bezlitośnie kawałki niebieskiej farby i gliny, więc ściany trzeba było systematycznie odświeżać.
Wewnątrz, z prawej strony ( okna widoczne na zdjęciu) była izba babci z piecem chlebowym, w środku domu była sień, z której można było wejść na strych, bądź do piwnicy wykopanej pod częścią domu w celu składowania części ziemniaków na zimę ( reszta zimowała w kopcu). Z sieni, na lewo, wchodziło się do naszej izby, która miała wszystkie funkcje potrzebne do życia rodzinie.
Na końcu domu było pomieszczenie dla zwierząt, a więc pomieszkiwała tam Krasula ( krowa Babci), para prosiaków i kilka królików oraz kury. Nikt nie narzekał na taki stan rzeczy, a każdy drobiazg był radością...
Wszelkie wakacyjne przygody w górach są opowiadane przez najstarszego spośród dzieci, Daniela, ucznia klas początkowych w sposób pozwalający przenieść się w świat wakacyjnych przygód.
Książka jest napisana w bardzo przystępny i interesujący sposób, a dodatkowo młody Czytelnik może się wiele dowiedzieć i pogłębić swoją wiedzę w różnych dziedzinach.
Dla rodziców to fantastyczny podręcznik wartościowego wychowania dzieci w szacunku wobec innych, wobec przyrody, poszanowania pracy, rodzinnych więzi, koleżeństwa i przyjaźni.
Bez wielkich słów, zwyczajnym opisaniem codzienności, Autorka daje nam do zrozumienia, że nawet współczesne, pokręcone czasy nie są w stanie pozbawić rodziny wartości, które tkwią w nas od pokoleń.
Nic dziwnego, że szybko pochłonęłam " Morskie bałwany", czyli kolejne wakacje, tym razem nad morzem. Dzieci trochę podrosły, są coraz bardziej odpowiedzialne, coraz więcej pomagają rodzicom.
Wychowanie przez wspólną pracę i zabawę przynosi konkretne efekty.
Czekam na kolejne tomy tej serii. Śledząc bloga Natalii, mogę się domyślać pewnych zdarzeń, ale wcale nie pomniejsza to mojej fascynacji.
Polecam Wam nabycie tych książek, mogą one stanowić świetny prezent dla młodych rodziców i ich dzieci, a w tej sprawie najlepiej skontaktować się z Natalią i odwiedzić jej bloga.
We mnie te książki obudziły tak wiele wspomnień, że pozwoliłam sobie na zamieszczenie wiersza i wielu akcentów związanych z dzieciństwem na wsi.
Mój dom
W domu rodzinnym zawsze kwitły kwiaty
chmurki i astry i malwy wysokie
pod czujnym okiem mamy i taty
życie płynęło jak jasne obłoki.
Dzieci bezpieczne nie znały goryczy
ani szarości dorosłego życia
a w wiejskiej chacie czas pełen słodyczy
odmierzał zegar w takt kurantów bicia.
Mama fartuchem ocierała oczy
gdyśmy zmęczeni wracali ze szkoły
obiad podając z uśmiechem uroczym
dom znów się stawał ciepły i wesoły.
A tata z dumą patrzył na swe dzieci
troską malując ich przyszłość daleką
aby w ciemnościach światełko zaświecić
i dać drogowskaz życia wierną rzeką.
W tym domu wszystko było jasne, czyste,
miłość dawano razem z kromką chleba
wszyscy wiedzieli, że serce przejrzyste
buduje drogę na ziemi do nieba.
Do tego domu wracam z każdej drogi
gdziekolwiek pójdę cała tam zostanę
tam mnie kierują w utrudzeniu nogi
bo tam najlepsze na ziemi mieszkanie.
Bądź pochwalony liśćmi obsypany
domu rodzinny pośród wiejskich brzóz
tyś mi na zawsze w me życie wpisany
wśród niepokojów, radości i burz.
Przed domem ( dziś ma deskowany, pomalowany szalunek), koniecznie muszą być krakowiaki i róże.
A w kuchni musi pachnieć ciastem z owocami ( najlepiej drożdżowym).
Powinny się pojawiać pierogi klejone ręką mamy lub babci...
A słoje powinny się zapełniać naturalnymi kompotami.
A to wspomniane książki, których napisania i wydania ( będąc mamą szóstki dzieci) serdecznie Natalii gratuluję.
Dodam tylko, że w takim niebieskim domku zawsze wisiał wianek poświęcony na koniec oktawy Bożego Ciała, by strzegł jego mieszkańców od chorób i nieszczęść.
Zapalające się wieczorem światełko, przypomina o Tych, którzy tworzyli naszą wspólną historię i którzy w takich domkach pozostali przez pamięć, obecni.
Dziękuję Wam za uważne odwiedziny i życzę dobrego tygodnia wśród Najbliższych.