Drewno...stare, zniszczone przez upływ czasu, nierówne, szorstkie, pachnące przeszłością, wkrada się w serce, które pamięta...
Namalowałam już wiele obrazów na deskach, choć malowanie na tym materiale ( jeśli chce się zachować jego pierwotną strukturę) jest trudne ze względu na szorstkość i nierówności.
Pochłania dużo farby, niszczy pędzle, a jednak nie jestem w stanie zarzucić na dłużej starych desek przez sentyment do historii ich bytowania.
Zazwyczaj związane są z jakimiś wydarzeniami, osobami, więc żal je wyrzucić, czy spalić.
W ostatnim czasie powstał Anioł na desce, która miała wyjątkową historię.
Ofiarowałam go Osobie, wobec której mam ogromny szacunek, za jej prawość, dobroć i służenie innym z pokorą.
STARE DESKI
Stare deski
odłamują okruchy życia
pod dotykiem dłoni
czasami pękają nawet
pod dotykiem wspomnień
ich kruche serca
z trudem dźwigają brzemię czasu
boją się odrzucenia i zapomnienia
więc proszą bezgłośnie
o nowe życie
w przestrzeniach naszej pamięci.
Ten czar minionych lat, zapach drewna i wyjątkowość mają kościoły i cerkwie.
Wiele z nich zwiedziłam przed kilkoma laty w trakcie licznych wędrówek szlakiem Małopolskiej Architektury Drewnianej i w trakcie licznych pobytów w Bieszczadach i na Lubelszczyźnie.
Wówczas pisałam blogowe relacje, solidnie okraszając je zdjęciami.
W mojej okolicy jest też kilka drewnianych Perełek, a jedną z nich jest kościół p.w. św. Zygmunta w Żelichowie, blisko słynnego Zalipia. Już sam patronat jest rzadko spotykany i mało kto wie, że uroczystość na św. Zygmunta przypada w dniu 2 maja.
Ze względu na jego bezpieczeństwo, kościół jest otwarty tylko w czasie nabożeństw, ale podczas pleneru malarskiego, uczestnicy tegoż mogli dzięki życzliwości Ks. Proboszcza dokładnie obejrzeć świątynię. Jestem nią oczarowana.
Świątynia została wybudowana w XVII wieku w Pleśnej k. Tarnowa, skąd w 1938 r. została przeniesiona do Żelichowa.
To zrębowa świątynia o ścianach oszalowanych deskami i dwuspadowym dachu krytym gontem.
Składa się z nawy i zamkniętego trójbocznie prezbiterium z zakrystią.
Przy nawie znajduje się trójbocznie zamknięta kaplica, kruchta i przedsionek, zaś nad nawą wieżyczka na sygnaturkę z latarnią i stożkowym hełmem.
Wnętrze kryją stropy płaskie, ściany są drewniane bez polichromii.
Na belce tęczowej widnieje późnogotycka grupa Ukrzyżowania z XVI w.Kościołowi patronuje wspomniany św. Zygmunt, zastanawiający jest fakt wyboru patrona, który uznawany za pierwszego króla męczennika był przecież królem Burgundów.
Barokowy jest też Chrystus Frasobliwy i Trójca Święta oraz ambona z XVIII wieku.
Św. Stanisław Kostka- patron dzieci i młodzieży.
Poniżej poliptyku znajdują się rzeźby świętych Dziewic średniowiecza.
Rozpoznałam św. Barbarę z wieżą i obok niej św. Apolonię ( patronkę stomatologów) trzymającą kleszcze z wyrwanym zębem, zaś górne zdjęcie przedstawia chyba św. Małgorzatę ( patronkę położnic), jeżeli to zwierzątko obok, można uznać za smoka, gdyż jednym z atrybutów św. Małgorzaty jest smok, którego pokonała.
W ołtarzu głównym podziwiać można późnogotycki, płaskorzeźbiony i malowany poliptyk Jakuba Beinharta z początku XVI wieku, dzieło śląskiego warsztatu snycerskiego, przeniesiony z kościoła w Tymowej.
W części głównej artysta przedstawił scenę ukoronowania Najświętszej Marii Panny na Królową nieba i ziemi.
Na zdjęciu widoczna jest na tle ołtarza głównego podobizna Służebnicy Bożej Stefanii Łąckiej, bohaterskiej więźniarki z Oświęcimia, która pochodzi z pobliskiej Woli Żelichowskiej.Poliptyk jest przepiękny.
Z przełomu XV i XVI wieku pochodzi obraz św. Wawrzyńca, Męczennika ( w tle ruszt), którego wspomnienie przypada na 11 sierpnia.
Kunsztem wykonania zachwycają stare chorągwie i sztandary.
W przedsionku kościoła znajduje się wyjątkowy krzyż.
Uzasadniłam swoje zauroczenie tym pięknym kościołem, w którym każdy detal przepełniony jest przeszłością.
Serdecznie pozdrawiam z Małopolski, która kryje wiele zabytków i fascynujących miejsc.