" Nie bójmy się trudnych tematów"- to stwierdzenie wypowiedziane przed wielu laty przez moją sympatyczną, piętnastoletnią wówczas Uczennicę, zapadło tak głęboko w moją pamięć, że wraca często i w różnych sytuacjach.
W obecnych czasach nie brakuje nam trudnych tematów w każdej dziedzinie życia.
Każda epoka też ma " swoje" trudne tematy, stosownie do czasów i zdarzeń, ale niektóre trudne tematy są "uniwersalne", jak chociażby temat
przebaczenia.
Cudownie by było gdybyśmy nie mieli powodów do przebaczania, ale wraz z długością życia przybywa ich coraz więcej.
Mówimy, że życie nas nie oszczędza, a tak naprawdę to osoby, które nas otaczają, nas nie oszczędzają.
Bardziej lub mniej świadomie wyrządzają nam głębokie krzywdy raniąc nas słowem, czynem, intrygami, oszczerstwami, robiąc to bezpośrednio lub w przysłowiowych " białych rękawiczkach".
Niektórzy są tak doskonali w perfidii, że w końcowym efekcie sami udają pokrzywdzonych, niewinnych, sponiewieranych.
Każdy z nas na pewno przełknął w życiu wiele pigułek goryczy z rąk osób, które wydawałoby się, nie mają powodu nam szkodzić.
Ludowe porzekadła przekazują nam wiele myśli sprawdzonych życiem, znamy je, zgadzamy się z nimi i ciągle wierzymy, że nas to nie spotka.
A tymczasem spotyka...nazbyt często.
Najbardziej boli, gdy cios przychodzi od osoby, której poczyniliśmy w życiu wiele dobra...
Każdy człowiek jest inny, każdy też inaczej leczy rany, z inną długością czasu przechowuje złe wspomnienia.
I tu pojawia się problem przebaczenia.
Rozpatruję go w kontekście ogólnym, bo wiadomo, że dla katolików Chrystusowa nauka dotycząca przebaczenia nie pozostawia wątpliwości.
Przecież codziennie wypowiadamy słowa " i odpuść nam nasze winy jako i my odpuszczamy naszym winowajcom", a więc zgadzamy się na miarę jaką sami wyznaczamy w kontaktach z innymi, z naszymi krzywdzicielami.
Ja jednak chcę tu poruszyć problem ogólnoludzki, wszak nie wszyscy tu zaglądający są katolikami, a problem dotyczy wszystkich bez względu na wyznanie.
Noszenie w sercu poczucia krzywdy, niesprawiedliwości, poranienia, sprawia, że nasze cierpienie staje się jeszcze dotkliwsze.
Jeśli sprawca to widzi, niewątpliwie cieszy się, że nam " dobrze dołożył".
On się cieszy, my cierpimy, a powinno być odwrotnie...
Przebaczyłam wielu osobom, nie życzę im niczego złego, niech życie samo weryfikuje ich samopoczucie.
Byłam wiele razy skrzywdzona, niektórzy myślą, że nie znam sprawcy, a ja znam...
Jaki zatem jest złoty środek by nie pozwolić zrobić z siebie permanentnej ofiary?
Jak nie zatruć się goryczą, która wsącza się w nasze serce?
Jak znieść widok osoby, której po ludzku wypadałoby nienawidzić?
Te i inne pytania krążą w naszych umysłach z mniejszą lub większą częstotliwością.
Każdy z nas musi być dla siebie psychologiem i terapeutą...
Czasami musimy być nimi dla innych, może z racji życiowych predyspozycji i doświadczeń.
Przebaczenie to trudna sztuka, dlatego pozwolę sobie zacytować słowa, które głęboko trafiają do mojego wnętrza.
"Wybaczenie komuś nie oznacza akceptowania jego zachowania. To nawet nie znaczy zapomnieć tego, jak cię skrzywdził. Przebaczenie oznacza pogodzenie się z tym, co się stało. Oznacza to przyznanie się do rany, pozwolenie sobie na odczucie bólu i zrozumienie, że nie potrzebujesz już tego bólu. To oznacza uwolnienie się od bólu i urazy, abyś mógł się uleczyć i iść naprzód. Przebaczenie jest darem dla samego siebie. Uwalnia od przeszłości i pozwala żyć teraźniejszością. Kiedy wybaczasz sobie i innym, jesteś naprawdę wolny. Przebaczać oznacza uwolnienie więźnia i odkrycie, że tym więźniem byłeś TY". / św. O. Pio/Może te dzisiejsze jesienne rozmyślania sprawią, że podzielicie się w komentarzach swoim spojrzeniem na tę trudną kwestię.
Ania kiedyś powiedziała : " nie bójmy się trudnych tematów..."
Dla wszystkich, którzy dobrnęli do końca i przez moment zastanowili się nad postawionymi pytaniami zamieszczam jeden z moich obrazów i krótki wiersz.
Nie zachodź słoneczko tak prędko
dzień ma jeszcze tyle spraw zostań mimo pleców bolących
wbrew dawnej piosence zostań
ozłoć nasze troski i smutki
niech się zamienią w złoto
którego ani mól, ani rdza zniszczyć nie może...