Kwiecień i maj potrafi zauroczyć, choć pogoda nie zawsze jest tą naszą, wymarzoną, ale...
Mieszkam w okolicy, w której tarnina panoszy się na wałach i przydrożnych skarpach.
Kiedy zakwita, obowiązkowo pojawia się kilka chłodnych dni, ale urok jaki ona rzuca, wart jest nawet zmarznięcia.
Niezliczone ilości ciernistych, ekspansywnych krzewów pokrywają się milionami drobnych, białych kwiateczków wabiących przeróżne owady. Wychodzę na balkon i patrzę, moja dalekowzroczność pozwala mi obejmować bardzo odległe tereny zamieszkałe przez tarniny.
Gdy wychodzę przed dom, albo po małopolsku " na pole", tuż przede mną rozciąga się zabielony wał rzeki Żabnicy. Bajka...
Trwa czar o poranku, w ciągu dnia, o zachodzie słońca i o zmierzchu, gdy kwiaty przybierają niebieskawy odcień.
A urodę całego kwiecistego towarzystwa podkreślają kobierce stokrotek, na których układa się wygodnie nasz kochany, stareńki Browar, co rusz przysypiając, zgodnie ze swoim sędziwym wiekiem.
Dawno nie pisałam posta, więc dopiero dziś mam okazję najserdeczniej podziękować Karolince https://na-sciezkach-codziennosci.blogspot.com/za piękne, własnoręcznie namalowane karteczki wielkanocne, którymi obdarowała nas, rodziny naszych synów i naszą kuzynkę Danusię.
A Dzieciaki najbardziej cieszyły się ze świątecznych, maleńkich, niezwykle urokliwych naklejeczek, które były im dedykowane..
Bardzo Ci wszyscy Karolinko dziękujemy za Twoją piękną obecność w naszym życiu.
Po długim spacerze wiosennym, można przysiąść z książką, tym razem była to:
przejmująca opowieść o niezwykłej miłości...warto sięgnąć po ten tytuł.
Serdecznie pozdrawiam i oddalam się chłonąć uroki sadu i lasku...