sobota, 30 września 2023

Jesień w mojej wiosce.

Znów przyszła, a ja mogłam ja powitać kolejny raz...
Dlatego delektuję się jej dojrzałością, smakiem, dotykiem...
Oby październik był łagodny, słoneczny, łaskawy...
Zatem trwaj złota jesieni i ciesz nasze oczy:

Nasza blogowa Koleżanka czas przełomu września i października określa pięknym mianem czasu aniołów i często inspiruje mnie do tworzenia w tym temacie.
Skoro w tych dniach obchodzimy święta poświęcone Aniołom i Archaniołom, to i ja zamieszczam dziś moje prace, które powstały " za przyczyną" Ismeny.
Następny post będzie książkowy, bo tyle ciekawych rzeczy mam Wam do polecenia, a jesień będzie sprzyjać wieczorom z książką:-)
Jak obiecałam, tak zrobię i tej oto wylosowanej przed chwilą Trójce wysyłam moje świeżutkie tomiki z nadzieją, że będą czytane nie tylko jesienią:-)
Pofruną one do: Agnieszki https://odnowionaja.blogspot.com/, Izy http://kicikicitata.blogspot.com/ Urszuli https://niesfornedruty.blogspot.com/
Wielu refleksji Drogie Panie Wam życzę, a może nawet te wiersze będą dla kogoś inspiracją...
Żegnam się z Wami do napisania następnego postu, a na mnie czekają dwie ważne imprezy kulturalne, o czym w niedalekiej przyszłości...

niedziela, 24 września 2023

Wrzesień jest zawsze pracowitym miesiącem.

We wrześniu zawsze miałam mnóstwo pracy. To oczywiste, że początek roku szkolnego dla wszystkich osób związanych bezpośrednio z nauczaniem, narzuca wiele obowiązków.
Bywało też przez kilka lat, że ten miesiąc przynosił choroby, operacje wśród moich Bliskich, co w zestawieniu z moimi obowiązkami dyrektorsko- nauczycielskimi było nie lada wyzwaniem.
W tym rozpoczynającym jesień, miesiącu odszedł też do wieczności mój Tato.
Ale dałam radę " ogarnąć" te trudne wyzwania i wiem, że były one potrzebne w moim życiu, choć sama bym ich nie zaprosiła...
Tegoroczny wrzesień był do tej pory dla mnie łaskawy, Konradek rozpoczął naukę w drugiej klasie, Natalka w pierwszej a Kubuś i Tomek w przedszkolach.
Zanim zaczną się panoszyć wirusy, postanowiłam szybko ogarnąć materiały i wydać tomik. 
Oto jest, jedenasty w kolejności od początku przygody wydawniczej czyli od 2000 roku.

Tomik rozpoczyna wiersz, który stanowi sedno przemyśleń pojawiających się wraz z upływem czasu.

ZANIM ODFRUNĘ

Granatowa noc rozsypuje w przestworzach
złote kamyki snu i marzeń
pochyla się cichutko nad bruzdami życia
niczym wróżka z moich baśni
zaprasza do tańca moje dni
czekam na ich odpryski
odziana w szaty oblubienicy losu
liczę takty szczęśliwych chwil
i zaciskam powieki w obawie
przed snem zrodzonym z bólu
który wypalił piętno w czeluściach serca
życie i taniec
sen i marzenia
obejmują mnie raz jeszcze
zanim odfrunę w przestworza wieczności
kołysana echem wspomnień.

Tomik zadedykowałam moim Wnukom, bo ostatnie osiem lat poświęciłam im w ogromnej mierze nieustannie dziękując za dar ich życia.

Ostatni wiersz w tomiku określa moje trwanie w tym czasie, który został mi zadany...

WCIĄŻ IDĘ

Mozolnie wspinam się pod górę
czasami przystaję na chwilę
ocieram spocone czoło
albo strużkę słonej łzy
jak mocarz dźwigam ciężary
i podpieram się laską wiary
żeby nie upaść
nie zawrócić z drogi
choć sił ubywa codziennie
doświadczenie łagodzi ostre krawędzie
wbrew pozorom
coraz łatwiej wędrować
bo niebo zdaje się być coraz niżej…

Bardzo się cieszę moim kolejnym tomikiem, to część mojego życia, którym w ten sposób mogę się dzielić z innymi ludźmi.
Aby moja radość była większa, spośród Czytelników, którzy wyrażą w komentarzu chęć posiadania tego wydania, wylosuję trzy Osoby, do których te tomiki " pofruną".
W następnym poście podam wyniki losowania. 
Jednak nie myślcie, że w obliczu obowiązków porzuciłam malowanie i czytanie.
W kolejce czeka dużo nowych obrazów i wiele godnych polecenia książek.

I tą wiejską kapliczką w letniej jeszcze scenerii żegnam się z Wami do napisania następnego posta życząc pięknej jesieni.

piątek, 8 września 2023

Niecodzienny "pogrzeb" w pobliskim Sanktuarium.

 Zdarzyło się ponad pół wieku temu...
W mojej pamięci pozostało jedynie kilka obrazów, słoneczny dzień, tłumy ludzi, Basia kurczowo trzymająca swoją Mamę za rękę by się nie zgubić i Ona, Piękna Pani, śpiąca i niesiona przez ludzi do kaplicy. Wiedziałam, że to Matka Boża, bo Mama objaśniła mi, że oto właśnie jesteśmy na pogrzebie Matki Bożej. Niezbyt rozumiałam, jako kilkulatka, jak to się stało, że MB zmarła, ale radowałam oczy tym barwnym pochodem. Tyle zostało w pamięci...
W tym roku postanowiłam wrócić w to miejsce, które kiedyś pokazała mi Mama, prosta, wiejska kobieta, z wiarą przerastająca wiarę wielu teologów.
W Odporyszowskim Sanktuarium Matki Bożej Zwycięskiej, tygodniowe uroczystości odpustowe zaczynają się na Matkę Bożą Siewną
( uroczystość Narodzenia NMP- 8.09.), a kończą w dniu Matki Bożej Bolesnej ( 15.09).
W przeddzień odpustu, 7 września odbywa się symboliczny pogrzeb. W procesji różańcowej niesiona jest z kościoła, na cmentarz, figura Matki Bożej Zaśniętej. Tam zostaje złożona w kaplicy zaśnięcia by przypominać ludziom, że jest to moment narodzin Maryi dla Nieba, a już w dniu następnym Kościół świętuje ziemskie narodziny Maryi. I właśnie 8 września zawsze wędrujemy w pieszej pielgrzymce do Odporyszowa, dokąd przybywają też inne pielgrzymki z różnych parafii naszej okolicy. 

Wczorajszy, wrześniowy dzień był ciepły i słoneczny, więc wspólnie z Mężem mogliśmy uczestniczyć w tym radosnym pogrzebie.
Ludzi było zapewne znacznie mniej niż ok. 55 lat temu, nie było furmanek konnych, wiadomo, że przez ten czas świat się bardzo zmienił, ale dla mnie był to kolejny powrót do korzeni, do tych wartości, które oboje z Mężem zabraliśmy z naszych, rodzinnych domów. Mądrość naszych Rodziców była wielka...

Z takimi odpustami wiążą się tez inne wspomnienia, o których dawno, dawno temu pisałam na swoim blogu, a które ożyły po śmierci mojego Brata. 
Jako dwunastoletni chłopiec o " pewnym oku", podczas  takiego odpustu zestrzelił losy, pod którymi kryły się dwie gipsowe figurki, Maryi i Jezusa.
Mieszkały one w naszym starym domu, a potem odnalazł je w stosie " rzeczy niepotrzebnych" i przygarnął do naszego domu mój Mąż, za co jestem mu wdzięczna, bo są one łącznikiem z dawnymi czasami, gdy wszystko było znacznie prostsze, a ludzie nie mieszali pojęć w sprawach ważnych...
Oto one, jedne z najcenniejszych pamiątek.
Mają stałe miejsce w naszym domu, a ostatnio znalazły też miejsce na moim obrazie.
Wędrując do Pani Odporyszowskiej, mijamy błonia, na których od zawsze rosną wrzosy i jest to ich jedyne siedlisko w okolicy.
W dzisiejszy klimat dobrze wpisuje się książka, której Autorką jest Natalia, sami zobaczcie jej twórczość http://wnaszejbajce.blogspot.com/2023/08/zal-za-wakacjami-i-intensywna-koncowka.html
Oto książka, którą dostałam w prezencie ( z dedykacją) wspaniale wpisująca się w końcówkę wakacji i początek roku szkolnego.
A przy tym pogodna, ukazująca ludzi, którzy chcą czynić i czynią dobro, mimo trudności, które przecież jak wszyscy, napotykają na swojej drodze.
Autorka w dyskretny sposób pokazuje jak wychwytywać chwile szczęścia, jak odnajdywać siebie w różnych okolicznościach i jak zawsze, pokazuje piękno kolejnego " kawałka" Polski.
Świetna lektura dla całej rodziny. Dziękuję Natalii za dobre chwile, które spędziłam z jej książką w ręku, a Wam polecam tę młodą Autorkę, która zasługuje na stałe grono czytelników.
Kończymy posta, bo dzisiejszy dzień znów będzie mocno wypełniony...
Serdecznie pozdrawiam i pamiętam o Was w moich wędrówkach...

niedziela, 3 września 2023

Wrześniowy dzwonek budzi wspomnienia...

                

To były lata dziewięćdziesiąte ubiegłego wieku. Miałam niewiele ponad trzydzieści lat i głowę pełną pomysłów, a serce pełne zapału.
W " mojej" szkole, tak o niej mówię, bo tam spędziłam pierwsze osiem lat edukacji, by później, po latach stanąć przy tablicy, zmagać się z wiecznym brakiem funduszy w budżecie szkolnym i wieloma trudnościami, z którymi przyszło mi się zmierzyć, gdy z własnego wyboru postanowiłam swoje zawodowe życie poświęcić dzieciom, wiele było do zrobienia.
Jednym z moich pomysłów było posadzenie na przyszkolnym terenie kilku rzędów świerków szlachetnych i urządzenie ( systemem gospodarskim) toru zabaw ruchowych. Kiedy rzecz została sfinalizowana i pełne energii dzieciaki wracały we wrześniu do szkoły, patrzyłam z radością, że pomysł był " trafiony".
Nasz plac zabaw był zupełnie inny od współczesnych, ale mam wrażenie, że dawał dzieciom więcej radości niż dzisiejsze, kosztowne urządzenia.
I wówczas przyszła mi do głowy taka myśl, że gdy będę emerytowaną staruszką, przyjadę do " mojej " szkoły, usiądę w cieniu świerków i będę snuć wspomnienia...
Minęło prawie trzydzieści lat, świerki wyrosły w duże drzewa, a ja bardzo często przybywam z moimi Wnukami do tej szkoły, która zmieniła wygląd i wyposażenie, ale nadal jest " moja".
Dzieciaki zobaczyły już wszystko, czym mogłam ich zainteresować, chętnie korzystają z placu zabaw, a ja przysiadam w zasięgu owych drzew, których małe sadzonki przechowały moje marzenia.
Snuję wspomnienia, dobre i piękne, uśmiecham się do tych różnorodnych chwil, z których mógłby powstać niezły poemat, spotykam się z Żyjącymi, wspominam Zmarłych...i dziękuję za wszystkich spotkanych na mojej drodze, ludzi. Każdy z nich był ważny...

Stary domek, z którego 1 września 1968 roku wyszłam w pierwszą daleką ( 2,5 km) szkolną wyprawę, również zmienił swój wygląd, ale chcąc stworzyć wiejski nastrój obsiałam murek ogrodzenia aksamitkami. To jedne z najwdzięczniejszych kwiatów późnego lata i jesieni.
Cieszą się słońcem, niebem i rosą, a ta radość jest mocno zaraźliwa dla ludzi:-)

Dla motyli to atrakcyjny stół.
Sierpniowo- wrześniowy przełom to prawdziwy raj dla motyli.
A ja przyznaję, że choć przez całe wakacje nigdzie na dłużej nie wyjeżdżałam, to nieustanne, codzienne towarzystwo moich Wnuków, ogrodu i ciągle innych widoków wokół mojej wioski, w pełni mnie satysfakcjonowało.
Od jutra moja Kochana Czwóreczka wraca do szkół i przedszkoli, obejmuję modlitwą ich bezpieczne wzrastanie wśród szkolnej rzeczywistości.
Wiek, w jakim się znajdują jest niezwykle ważny w rozwoju człowieka na wielu jego płaszczyznach.

Życzę wszystkim Uczniom zdrowia, sił, zapału do pracy, poczucia bezpieczeństwa i własnej wartości.
A Rodzicom i Nauczycielom życzę cierpliwości i mądrości, która każe zauważać dobro w każdym dziecku.
Oby nikt nikogo nie krzywdził, oby wszyscy znaleźli swoje dobre miejsce i mogli rozwijać własne talenty, którymi zostali obdarowani.
W klimat wspomnień wpisuje się namalowana w wakacje kolorowa chatka. 
Niech ten obraz również przywołuje radość.
Jeśli mowa o wspomnieniach to pozwolę sobie przytoczyć komentarz, który zamieścił pewien Szanowny  Czytelnik na moim profilu fb w związku ze wspomnieniowym wierszem i obrazem ( kiedyś, przed wieloma laty uczęszczał do " mojej" szkoły):

Przywołała Pani i we mnie wspomnienia. Pierwszy dzwonek w starej szkole, pierwszy tekturowy tornister, obszyty popielatym materiałem, granatową bluzę z białym kołnierzykiem zapinanym na guziki. Potem nauka w nowej pachnącej szkole, która do dziś przypomina tamte chwile. Przypominają się cierpliwi i wyrozumiali nauczyciele i katecheci i oczywiście koleżanki i koledzy, których niestety z każdym rokiem ubywa. Dziwne, że z wiekiem te dawne wspomnienia przychodzą coraz częściej. Dzięki cierpliwości i wysiłkowi naszych nauczycieli, wzrastaliśmy, jak Pani pisze w w tych małych społecznościach, w poczuciu bezpieczeństwa, radości i spokoju. To były piękne czasy.
Jestem bardzo wdzięczna P. Józefowi za wspomnienie tamtych dawnych, dobrych lat, a dla wszystkim Drogim Czytelnikom dedykuję ten wiersz:

WRZESIEŃ

Wrześniowy dzwonek żwawo
otwiera drzwi szkoły i  barwnych opowieści
znów spadają dojrzałe kasztany
a nić babiego lata plącze wspomnienia
w kielichach kwiatów ubarwionych jesienią
strojne motyle napawają się obfitością nektaru
rozkrzyczane sroki przerywają ciszę poranka
zatopioną w krajobrazie spadających liści
z kanapką w ręku biegnie czyjś anioł stróż
żeby zdążyć na pierwszą lekcję

przesuwają się zamglone korowody
zdarzeń, postaci i darów…
ulotna pamięci, coraz krótsza jak dni jesienne
nie pozwól zapomnieć…

Serdecznie pozdrawiam i liczę na moją częstszą powakacyjną, blogową obecność.