piątek, 26 lipca 2019

Modlitwa, Tęsknota lata i Na mostku marzenie, czyli co namalowałam:-)

Czas na rozwiązanie trudnej zagadki...
Obraz pierwszy ( przeznaczony do sprzedaży):
" Modlitwa makowa"- został rozpoznany przez wszystkie osoby biorące udział w zabawie.
Chyba najbardziej charakterystyczny, bo jest tu mój wioskowy Chrystus, zdjęcia tej kapliczki prezentowałam w różnych porach roku, Jemu też poświęciłam wiele strof, znacie Go z mojego bloga.
Zaznaczona na obrazie postać jest symbolem człowieka przychodzącego prosić i dziękować, a może i przepraszać...przynosi bukiet maków ( te kwiaty to marzenie mojego dzieciństwa), których pełno na łące za Chrystusem. Dominuje czerwień i zieleń- kolory miłości i nadziei.
Bo taki jest mój Chrystus...

Obraz drugi ( będzie wystawiony do sprzedaży):
Na kobietę ze słonecznikami postawiło wiele osób. Podejrzewam, że kojarzyliście mnie ze słonecznikami, które kocham- przyznaję.
Obraz nosi tytuł " Tęsknota lata". Lato powoli kończy swoje prace. Kapelusz kobiety ocieka malinowym i jeżynowym sokiem, słoneczniki dojrzewają, to rychły znak, że zbliża się jesień.
I choć stąpamy już po ścierniskach, słuchamy świerszczy, to tęsknota daje o sobie znać...mija nasze kolejne lato, dlatego spojrzenie kobiety jest pełne melancholii...
Obraz trzeci: " Na mostku marzenie"- zostaje w zbiorach breńskich jako ekspozycja.
Zgodnie z regulaminem musiał nawiązywać do zespołu dworsko- parkowego w Brniu, twórcą tych dóbr był Piotr Breński, herbu Półkozic.
Majątek przechodził w ręce kolejnych możnych rodów, a po zaślubinach córki Mikołaja Zebrzydowskiego z Janem Czartoryskim stał się własnością tego rodu. Stanisław Czartoryski wzniósł pałac, a jego syn, Józef w XVIII wieku założył na obszarze 15 ha przepiękny ogród w stylu francuskim zaprojektowany przez słynnego wiedeńskiego projektanta ogrodów Pfaffingera.
Ostatnimi właścicielami byli baronowie Konopkowie, a po wojnie to miejsce służyło Szkole Rolniczej.
Namalowałam spojrzenie na staw z odnowionego mostka, który służył od wieków mieszkańcom tej posiadłości.
W stawie przeglądają się stare drzewa i niebo, a na poręczy przysiadł motyl, żeby pomarzyć.
On jest symbolem naszych pragnień i myśli, które skrywamy w sercu przed światem.
Na ten obraz postawiła tylko Małgosia i Janinka.
Wiele zgadujących " podejrzewało" mnie o lilie.
Autorką tej pracy jest Zosia, która namalowała mój portret. Na obrazie z liliami umieściła widmo Białej Damy, która była uwięziona przez męża-jednego  z właścicieli dworu. Pod jego nieobecność, wg legendy, służba po kryjomu przynosiła chleb swojej pani.
Skoro nie namalowałam lilii to jeszcze raz prezentuję te z mojego ogródka dla tych, co stawiali na lilie.
Są piękne, zwłaszcza z rosą.
Teraz mogę pokazać moją Przyjaciółkę Alusię przy pracy i serdecznie ją pozdrowić.
A widoków malarskich w mojej okolicy przybywa...
Już po żniwach, księżyc pomaga rolnikom...
A na rowach króluje wrotycz i krwawnica- wyglądają najpiękniej w promieniach zachodzącego słońca.
W podsumowaniu stwierdzam, że wiele osób trafnie wskazało na dwa obrazy, nikomu nie udało się wskazać trzech, ale przyznaję, że zagadka była trudna.
Ogromnie Wam dziękuję za zabawę i obiecuję, że będą kolejne- łatwiejsze.
Serdecznie pozdrawiam- Basia od kapliczki, pełni lata i marzeń na drewnianym mostku.

niedziela, 21 lipca 2019

Malarski plener z portretem i zagadką (???)

Usprawiedliwienie!
Proszę usprawiedliwić liczne nieobecności Basi na Waszych blogach z powodu udziału w tygodniowym plenerze malarskim oraz z racji wytężonej opieki nad Wnukami.
Za zrozumienie z góry dziękuję:-)
To był kolejny Międzynarodowy Plener Malarsko- Rzeźbiarski organizowany wspólnie przez dwie prężnie działające placówki kulturotwórcze, czyli przez Centrum Polonii- Ośrodek Kultury, Turystyki i Rekreacji w Brniu oraz Dąbrowski Dom Kultury.
Przyznaję, że nigdy nie byłam żywym modelem, ale niezwykle sympatyczna Zosia z Gliwic nakłoniła mnie do tej roli. I bardzo się cieszę, bo mam wspaniałą pamiątkę poplenerową- portret babci Basi:-)
poniżej Zosia maluje to, co jej w duszy gra...
Nasz breńska grupa liczyła dziewięć sympatycznych Pań, które spędziły w tym towarzystwie pięć pracowitych i radosnych dni, od lewej Alusia, Karolinka, Ella, Aldonka, Lusi,Jola, Krysia, a nad nią Zosia i Basia:-)
W regulaminie zapisano by namalować trzy różnej wielkości obrazy, a jeden z nich o tematyce związanej z zespołem dworsko- ogrodowym w Brniu zostaje na własność placówki.
Wszystkie obrazy są eksponowane w przestronnych wnętrzach dworu Konopków.
Alusię, przyjaciółkę od czasów AGH, znacie z moich opowieści.
Przyjechała, była " motorem napędowym", służyła fachową radą i wnosiła w otoczenie niespożytą energię i radość.
Z inicjatywy " bielskich" Dziewcząt powstał obraz namalowany przez 9 osób ( każda miała swój kawałek), przedstawiający dworek, a podarowany w prezencie naszej przemiłej Organizatorce i dyrektor Centrum w jednej Osobie- p. Małgosi.
A teraz rzeczona zagadka.
Na trzech poniżej zamieszczonych zdjęciach znajdują się trzy moje obrazy.
Które to?
Na pierwszego Autora poprawnych trzech wskazań czeka niespodzianka.
Wybacz Alusiu, muszę usunąć Twoje zdjęcie z obrazem, żeby nic nie podpowiadać:-)
Zamieszczę je w następnym poście.
Życzę miłej zabawy i serdecznie pozdrawiam:-)

niedziela, 14 lipca 2019

Nawet Salomon nie był tak ubrany jak jedna z nich...

"Przypatrzcie się liliom na polu, jak rosną: nie pracują ani przędą. A powiadam wam: nawet Salomon w całym swoim przepychu nie był tak ubrany jak jedna z nich." / z Ewangelii św. Mateusza/
Ten fragment Pisma Świętego dawno zapadł mi w pamięć.
Salomon znany był bowiem ze swego przepychu, a liliom nie dorównał.
Od kilku lat próbuję uporczywie pielęgnować lilie w moim piaszczystym ogródku pełnym nornic, które uwielbiają cebulki lilii.
Nie daję za wygraną i każdą lilię otaczam troską, podlewam, sprawdzam codziennie zakres jej piękna. Mam do nich słabość.
Gdy czytałam w dzieciństwie "Królewnę Czarodziejkę", zachwycił mnie fragment, w którym ukrywająca się przed królewiczem księżniczka, zamieniła się w lilię.
Królewicz jednak szybko ją rozpoznał wśród setek innych lilii bo na jego widok " pokraśniała".
Jeszcze inne spotkanie z lilią odbyło się podczas mojej pierwszej Komunii Św.
Wówczas dziewczynki dzierżyły w dłoni lilijkę- Józefkę, żal mi, że ten zwyczaj zaginął, bo był piękny. Niestety, moje próby wyhodowania tej lilii kończą się niepowodzeniem za każdym razem!!!
Wysoka, smukła i obwieszona okazałymi kwiatami lilia biała (L. candidum) ma wiele nazw zwyczajowych. W Polsce znamy ją jako lilię św. Józefa i lilię św. Antoniego. Wynika to z faktu, że na obrazach religijnych Opiekuna Świętej Rodziny często przedstawia się z pędem kwitnącej lilii o śnieżnych płatkach – symbolem czystości, szlachetności i sprawiedliwości. Ten sam atrybut służy św. Antoniemu z Padwy, który symbolikę lilii jako rośliny pięknej i leczniczej wykorzystywał w swoich kazaniach.
Wyciąg z płatków tej pięknej, pachnącej lilii wspomaga leczenie trądziku, owrzodzeń i przyspiesza gojenie się ran.
Niestety, aktualnie nie ma jej w moim ogródku. W następnym roku spróbuję ją uprawiać w dużej donicy.
Natomiast są inne, też piękne i do oglądania ich zapraszam.
Te kwitnące piękności oraz obrazy tworzone przez Monikę z https://foto-evolia.blogspot.com/ ( jeden z takich kiedyś otrzymałam od Moniki) zainspirowały mnie do namalowania moich lilii.
A wieczorem można usiąść w ogrodzie, posłuchać świerszczy, rozkoszować się zapachem lilii i poczytać książkę, choćby
z ciekawą akcją zmuszającą do głębszej refleksji nad zawiłościami życia.
Serdecznie pozdrawiam i dobrych dni życzę zaglądającym tu wiernym Czytelnikom.

wtorek, 9 lipca 2019

Między oczekiwaniem a spełnieniem.

Żniwa, jeśli są udane, można nazwać spełnieniem oczekiwania.
Ale wróćmy do poprzedniego wpisu, który wywołał wiele refleksji nad czekaniem i oczekiwaniem. 
To niezwykłe doznanie czytać Wasze odczucia i przemyślenia- wszystkie są dla mnie cenne.
Po wnikliwej analizie komentarzy, nagrodą niespodzianką chcę wyróżnić Ewunię J.
Oczekiwanie na nowe życie- tak- dla mnie to najpiękniejsze oczekiwanie. Miałam to szczęście dwukrotnie, a po latach, jako babcia, czterokrotnie- oczekiwać na narodziny Dzieciątka.
Jeśli doliczyć do tej gromadki, dzieci bliskich memu sercu osób spoza najbliższej rodziny, to tych pięknych oczekiwań było więcej. I stąd pomysł na tytuł dzisiejszego posta, który nawiązuje do spełnienia.
Lipiec kojarzy mi się od lat nieodmiennie ze żniwami. Teraz też się zaczęły, ale gospodarze twierdzą, że kłosy puste- to na pewno nie był dobry rok dla rolników. Każdego ranka spaceruję z kolejnym Wnukiem wśród pól i wdycham zapach, chłonę piękno złocistych zbóż. Za kilka dni już ich nie będzie, pozostaną ścierniska, a jeszcze później, zaorane zagony.
Ale jeszcze teraz spoglądam z wdzięcznością ( no to kolejny post będzie o wdzięczności) na bogactwo barw i kształtów niewielkich poletek poprzecinanych trawiastymi miedzami, na których panoszą się liczne zioła rosnące na pożytek ludziom.
Nawet piaszczyste dróżki, po których tak ciężko pcha się dziecięcy wózek, są dla mnie pomostem między "dawnymi, a nowymi laty".
Są już ścierniska, pojawiają się owoce jeżyny, a jarzębina zaczyna nabierać koloru.
Cóż tu więcej mówić, lipiec się spełnia, koncertują koniki polne, więc zapraszam Was na wędrówkę po polach złotem malowanych...
Maleńki Kubuś poznaje świat pól i polską wieś.
Spełnienia oczekiwań Wam życzę...a może zechcecie znów napisać o tym jak spełnia się zwyczajne szczęście?