niedziela, 3 grudnia 2023

Dziś jest dobry dzień do pisania.

Zasypało, otuliło zimową pierzyną świat, może chciało przykryć to, co brudne i niegodne męczyć wzrok...Tak czy owak, wyciągnęłam z szafki zimowy kubek, zaparzyłam zimową herbatkę i postanowiłam ruszyć temat kartek świątecznych. Pora by je wysłać, bo na dwa tygodnie przed świętami nasza poczta gubi się zupełnie, a radość z życzeń otrzymanych po świętach nie może się równać z radością przedświąteczną. Dlatego mobilizuję siły i możliwości w ramach kartek ręcznie malowanych.

Spoglądam za okno...zima jak dawniej, tyle, że nie muszę iść pieszo do odległej o 2,5 km szkoły,
a moje Wnuki dojeżdżają autobusem ( na wsi), bądź dochodzą krótkim odcinkiem ( w mieście).
Inne czasy, choć tak wczesne, poranne wstawanie od zawsze, tak samo nieznośne dla maluchów.
Kadry z naszego podwórka i lasku.
Zimowe kadry przywodzą na myśl wspomnienia, jest ich tak dużo, są kolorowe, ale i są takie jak powyższe, czarno- białe, choć naturalne, fotografie.
Miniony tydzień był dla nas bardzo trudny, pożegnaliśmy na zawsze naszego wspaniałego Browara, który przez 13 lat swoją wiernością dziękował nam za przygarnięcie w czasie, gdy "ludzie" pokazali mu swoje brutalne i okrutne oblicze.
Od owego zaginięcia, o którym pisałam na blogu, przeżył jeszcze 4 miesiące otoczony najtroskliwszą z możliwych, opieką.
Niestety, starości i nieuleczalnej choroby nie da się przeskoczyć, a kiedy przychodzi czas rozstania, ból jest wielki, bo zwierzak przez tak długi czas staje się częścią rodziny.
Nie chcę wchodzić w szczegóły, ale były to bardzo trudne chwile dla wszystkich, nie wyłączając Najmłodszych, którzy uwielbiali Browcia.
Początkiem roku zmarł jego przyjaciel, Wiesiek, pod koniec roku odszedł wierny pies...
Kiedyś był młody i silny, potrafił ścinać zębami grube drzewka w naszym lesie...
 a potem przyszła starość...
Nieubłagane są prawa przyrody i musimy je zaakceptować.
Na pocieszenie dostałam wiadomość o zdobyciu 2. nagrody w ogólnopolskim konkursie poetyckim im. E. Michalskiej w Strumieniu, więc się dzielę z Wami tą radością i konkursowe wiersze dołączam...

ZAPROSZENIE

Rozlewam ciszę do kubków poranka
delikatny aromat
błądzi pod sufitem serca
ustawiam w rzędzie moje oczekiwanie
na ciebie
i na ciebie
i jeszcze na ciebie

serce rozrasta się do rozmiarów olbrzyma
wypchane czekaniem
wspomnieniami
pragnieniem
wdycha aromat miłości ukrytej
w każdym opuszczonym kąciku
 
stuk stuk
 
wejdź proszę
rozsiądź się wygodnie
wybierz kubeczek
ten który zechcesz
 
miłość sama dokona wyboru…
                                                  

POŚPIECH

Zdążam ku tobie różana jutrzenko
biegnę póki tchu starczy
kaleczę stopy o codzienność
nawet nie wiem
czy pył zdołam strzepnąć 

miłość jest szybsza
pierwsza z nas wszystkich
wejdzie
przytuli
poczochra poszarpane włosy
opatrzy skaleczone stopy
usiądzie cichutko 

o nic nie zapyta…
Pięknego czasu adwentowego oczekiwania Wam życzę.

niedziela, 19 listopada 2023

W kontekście świątecznych prezentów.

W domu, w którym się wychowałam, nie było zakupowych szaleństw świątecznych.
Skromne lata sześćdziesiąte ubiegłego wieku, wioska bez elektryczności, wyboiste drogi zasypane ogromnymi zaspami śniegu i ciągła walka o przetrwanie, nie dawały szans na robienie zakupowych niespodzianek i prezentów pod choinkę.
Prezenty były inne, radość z bycia razem, wzajemna serdeczność, zrozumienie warunków, w jakich przyszło żyć, zwyczajna miłość, nie tylko od święta.
Czasy się zmieniły, a skoro prezenty pod choinkę stały się modne, zachęcam do uczestnictwa w bardzo pożytecznej akcji, która od 14 lat sprawia radość Mieszkańcom D P S w Niegowie.
Starszaki, podzielone na 7 Rodzinek są scharakteryzowane wg ich zainteresowań i tamże są wskazówki, co może ucieszyć wybrane przez nas i zdeklarowane tam w komentarzu, Osoby.
Nie potrzeba wielkich pieniędzy, wystarczy wielkie serce, by dać komuś ogrom świątecznej radości.
Pamiętajcie proszę, dobro zawsze wraca, a nasze życie mierzy się miarą czynienia dobra dopóki mamy na to czas i możliwości.
Ufam, ze wiele zaglądających do mnie Osób podejmie taką akcję...

https://jestrobotka.blogspot.com/2023/11/robotka-2023.html
Dzisiejsza niedziela przyniosła opady śniegu, zrobiło się zimno i mokro, a w kontekście mojego promowania " Robótki" i planowania związanych z tym zakupów, wróciły wspomnienia małych wiejskich sklepików, które zostały bezwzględnie wyparte przez cywilizację.
W moim środowisku można jeszcze spotkać takie ostatnie " bastiony" dawnego handlu, gdy pod jednym dachem można było kupić
"mydło i powidło", albo raczej marmoladę ze "złotej" puszki.
Całe zawodowe życie mojej Mamy upłynęło w trzech wiejskich sklepach, z których dwa,  zapamiętałam doskonale.
Gdybym dziś mogła wrócić z aparatem fotograficznym do owego sklepu w domu " Wichty", powstałyby cenne zdjęcia.
Niestety, choć mam sprawny aparat w telefonie, nie ma już chaty Wichty, nie ma sklepu w mojej wiosce, nie ma kobiet, które przy okazji zakupów wymieniały aktualne wieści środowiskowe. Zostały tylko ciepłe wspomnienia z minionych lat i zdarzeń.
Drewniane półki zastawione były prostą, zdrową, naturalną żywnością, papierowe wytłaczanki piętrzyły stosy jajek od żyjących
w naturze kur, szeroka drewniana lada była wsparciem dla obolałych kręgosłupów spracowanych, wiejskich kobiet, a szklane butelki po wszystkich napojach skrzętnie odnoszone na wymianę, bo przecież płaciło się " kaucję". Najbiedniejszym zdarzało się " borgować", czyli robić zakupy bez zapłaty, " na zeszyt", do czasu sprzedania świniaka lub innych płodów rolnych.
Z biegiem lat, moja Mama zmieniła miejsce pracy na Wiejski Dom Towarowy. I ten sklep pamiętam dokładnie, a z tych czasów zachowało się kilka zdjęć. Jak tylko była taka możliwość, czyli latem, spędzałam wolny czas w cieniu " handlowego centrum" Olesna. 
To był ciekawy świat. W sklepie " u Mamy" działającym pod patronatem Gminnej Spółdzielni Samopomoc Chłopska, było wszystko, co potrzebne było do ubrania w każdej grupie wiekowej.
Można było kupić płaszcz i agrafkę, gumofilce i wytworne sandałki, parasolkę i naparstek, tetrowe pieluszki i flanelkę na koszulę nocną, " dymkowe" pościele i tureckie dywany, jedwabne halki i białą gumę na metry, nylonowe rajstopy i ciepłe reformy i tysiąc innych rzeczy, które Mama ( ubrana w służbowy fartuch) z ogromną cierpliwością rozkładała na ladzie, by klient mógł je dokładnie obejrzeć.
W sąsiedztwie WDT znajdował się sklep " żelazny", którym rządził pan Kazimierz. Lubiłam tam biegać i przyglądać się jak rolnicy kupowali potrzebne w gospodarstwie łańcuchy, gwoździe, śrubki, łopaty, widły i inne różności.
P. Kazimierz był zawsze uśmiechnięty ( podobnie jak moja Mama) i też miał córkę Basię.
W tylnej części budynku mieścił się sklep spożywczy, z którym graniczyła gospoda.
W gospodzie, P. Krysia co rusz nalewała mężczyznom najprawdziwsze piwo z "pipy", gdyż musieli ugasić pragnienie po pysznych żeberkach z zasmażaną młodą kapustą, którą serwowały doskonałe dwie  kucharki ( oczywiście, moje znajome:-).
P. Marysia ze sklepu spożywczego, " po godzinach" była moja osobistą krawcową, doskonałą ( uszyła nawet moją suknię ślubną)
Ten handlowy budynek był dla mnie najważniejszy w centrum Olesna, gdyż urzędy i ośrodek zdrowia mnie nie fascynowały w takim stopniu jak sklepy.
Całości fascynacji dopełniał kiosk " Ruchu" z przesympatyczną p. Marysią, która pozwalała mi w kąciku czytać wszystkie gazety,
a potem urodziwszy córeczkę nadała jej imię Basia.
Minęły lata, wszystko się zmieniło, obie P. Marysie i trzecia Marysia ( moja Mama), P. Kazimierz, P. Krysia, P. Emilia, dawno odeszli do wieczności, nowe sklepy wyparły te dawne ( ostał się tylko jeden mały sklepik, ale znacznie młodszy niż te wspomniane przeze mnie), coraz mniej ludzi pamięta tamten klimat. Miejscowość wypiękniała, żyje się lepiej, ale ludzie są już inni...tak być musi, tak było od zawsze, zmiany są nieuchronne.
No cóż, powspominałam, a teraz wracam do punktu wyjścia i do Robótki Was zapraszam serdecznie zatrzymując ostatnie jesienne kadry. Te żywe...
i te namalowane...
OSTATNIE KWIATY
Ktoś im powiedział
że można tańczyć w deszczu
uwierzyły w obietnicę krótkiego dnia
cieszą oczy nawet jednym promykiem słońca
wdzięczne wdzięcznością bez granic...

niedziela, 5 listopada 2023

Listopadowe rozmyślania nad życiem i śmiercią...

Skoro przyszedłeś na świat i dostałeś do przeżycia swoje własne życie, musisz się liczyć z koniecznością śmierci.
Nie pomoże żadna ucieczka, zagłuszanie tej myśli kolorowymi błyskotkami, ona i tak przyjdzie,
jak w wierszu J. I. Kraszewskiego " Dziad i baba", którego nasi dziadkowie obowiązkowo uczyli się w szkole.
Dzięki nieznajomości godziny jej przyjścia, żyjemy spokojniej i każdy z nas ma nadzieję, że do owego momentu przejścia w inny świat pozostało nam wiele czasu i że jeszcze wiele zdołamy uczynić.

Moje rozważania w oktawie dnia Wszystkich Świętych wcale nie są próbą zastraszania kogokolwiek, nie są usilnym nawracaniem tych, co myślą inaczej, nie są wyrazem rozgoryczenia i zawodu.
Moje myśli są wyrazem mojej wiary w świętych obcowanie, wiary wobec faktu, że dzień śmierci każdego z nas jest początkiem życia wiecznego, na które pracujemy realizując zadane nam tu, na ziemi, życie.
Dlatego jestem wdzięczna za tę wiarę przekazaną mi przez różnych ludzi, których teraz odwiedzam na różnych cmentarzach i otaczam modlitwą wedle Bożych praw i prawd.
Najbliższym mojemu sercu, jest cmentarz parafialny w Oleśnie, bo jest miejscem wiecznego spoczynku lokalnej ludności, z którą przeżywałam moje radości i smutki mojego, zadanego mi życia.
Z każdym rokiem przybywa ich za cmentarną bramą, o wielu mogę coś opowiedzieć, więc gdy tam wędruję, przypominają mi się różne historie. Na tym polega więź ze wspólnotą lokalną, bo przecież żyjemy wśród pewnej grupy ludzi i choć niektórych wolelibyśmy nie spotykać zbyt często, to i takich spotkań nie unikniemy, bo i one są nam po coś zadane.
Od wielu lat, wieczorną porą, w ciemnościach rozświetlanych tysiącami lampek nagrobnych, gromadzą się na naszym cmentarzu wszyscy, którzy ufając nieskończonemu Miłosierdziu Bożemu, pragną modlić się Koronką do Bożego Miłosierdzia za swoich Bliskich Zmarłych.
To niezwykłe spotkanie przyciąga wielu ludzi, również tych, spoza parafii.
Dzięki temu, że każdego roku spotykam na wieczornym nabożeństwie Kamila, dziś mogę wykorzystać jego zdjęcia poczynione amatorsko po zakończeniu modlitwy ( profesjonalne wykonane przez Konrada można odszukać na jego stronie fotograficznej http://konradwojcik.pl/).
A to listopadowe otoczenie naszego kościoła pw. św. Katarzyny Aleksandryjskiej.
Wspominając Tych, którzy poprzedzili mnie w drodze do wieczności, poczyniłam obraz Anioła Pocieszenia, który przekazuję na licytację charytatywną oraz wiersz, a do opowiastek o Ludziach minionych czasów jeszcze będę powracać- zapraszam.





ANIOŁ POCIESZENIA

Listopadowy Anioł
podnosi z ziemi zeschnięte liście
wysyła niewysłane listy
zanosi niewypowiedziane słowa
rozdaje uśmiechy których nie było
porządkuje nasze powikłane dzieje
nie licząc czasu przystaje
i opatruje wciąż piekące rany
w ciągłych kursach między niebem a ziemią
naprawia ludzkie błędy
i zostawia serduszko
prosty drogowskaz na bezdroża...

 


wtorek, 31 października 2023

To takie ważne dla mnie święto.

 Zmobilizowałam się i przeczytałam wszystkie posty pisane z okazji dnia Wszystkich Świętych, a było ich już na moim blogu 10.
Przez ten czas przybyło na odwiedzanych przeze mnie cmentarzach, wiele mogił, nad którymi pochylam się często wędrując po cmentarnych alejkach.
Ten rok był naznaczony śmiercią mojego jedynego Brata, a tęsknota, mimo upływu miesięcy,  wcale nie przestaje boleć.
Wiesiek był wesoły, miły dla innych ludzi, zupełnie nie interesowało go gromadzenie dóbr doczesnych, potrafił cieszyć się chwilą. Wieloletnią chorobę i ciężkie, codzienne dolegliwości znosił z pokorą i pogodą ducha. Kilka razy zaskakiwał wszystkich, również lekarzy, uchodząc śmierci w niezwykły sposób.
Może dlatego, że jej nie uciekał i był świadomy jej nadejścia, żył dłużej niż wskazywały na to medyczne rokowania.
Nic dziwnego, że pustki po nim nie da się zapełnić inaczej jak dobrymi wspomnieniami, pełnymi jego humoru.
I ma najbardziej roześmiane zdjęcie spośród wszystkich spoczywających na naszym cmentarzu.
Nawet grób przystroiłam na kolorowo, bo lubił barwy i cenił urodę różnorodności.
Kwiaty i znicze są pięknym wyrazem naszej pamięci, ale w moim przekonaniu, najważniejsza jest modlitwa i ona stanowi centrum tych świąt.

Kto zna mnie bliżej, ten wie, że bardzo lubię odwiedzać cmentarze, od zawsze dobrze się tam czułam.
Są dla mnie miejscem ciszy, okazją do wspomnień, modlitwy, a nawet rozmowy ze Zmarłymi.
Moje odwiedziny nie ograniczają się do dnia Wszystkich Świętych, bywam tam systematycznie, przez cały rok, bo każda pora jest dobra by być blisko Bliskich.

POŁĄCZENI

Ogarniam was myślami
naręcza kwiatów przynoszę
w opadające płatki wkładam moją tęsknotę
i słów najpiękniejszych kosz wam dziś  daruję
a w nich to wszystko co w sercu ma mieszkanie
skarby dzieciństwa i dobre wspomnienia
szybują do nieba z właściwym adresem…

TĘSKNOTA

Tnie ostrzem świeżą łzę
nie zważając na okoliczności
uderza falami we wspomnienia
z natarczywością chwili budzi pamięć
wydobywa najskrytsze okruszki
kroi skołatane serce na tysiące
cząstek o nierównych krawędziach
wiesz że ich nie posklejasz
a jednak otwierasz ramiona
przygarniasz tęsknotę z czułością
rozmawiasz z nią jak z przyjaciółką
i karmisz się bólem o gorzko słodkim smaku…

Po dniu Wszystkich Świętych, w którym cieszymy się liczną obecnością świętych, zmarłych ludzi, którzy ziemskie życie znaczyli najwyższym dobrem, wkraczamy w Dzień Zaduszny z modlitewną pomocą tym, którzy na nią oczekują będąc w innej rzeczywistości niż ta nasza ziemska.
Niech wizerunek Piety, który naszkicowałam przypomina nam o najważniejszym wymiarze tego dnia.
Z serdecznym zamyśleniem posyłam Wam najcieplejsze myśli.

niedziela, 22 października 2023

Nadszedł czas na prezentację moich ulubionych książek.

 To wszystko przez książki!
Dlatego, że każdą wolną chwilę przeznaczam na czytanie, a już na pisanie o nich czasu wiecznie brak.

Ale wróćmy do tematu, otóż udało mi się wypożyczyć książkę, która jest ostatnio bardzo poczytna.
Rzeczywiście, przeczytałam ją błyskawicznie, bo wartka akcja napisana jest na podstawie pamiętników rzeczywistej akuszerki, rozpoczyna się pod koniec XIX wieku, w Małopolsce i stanowi bogate źródło wiedzy na temat życia kobiet na wsi, ze szczególnym uwzględnieniem macierzyństwa w całym jego wymiarze, a szczególnie w momencie narodzin. Akuszerki, kolejne kobiety z tego samego rodu, traktują swój zawód- powołanie z największą odpowiedzialnością. 
Prawie czterdzieści lat temu rodziłam swoje pierwsze dziecko w jednym z krakowskich szpitali, a położną i lekarkę "asystujące" mi przy porodzie ( oglądąjące całą noc telewizję w odległym pomieszczeniu) odesłałabym do tych prostych, wiejskich kobiet, które bez wykształcenia, ale z otwartym sercem, robiły wszystko by pomóc matce i przychodzącemu dziecku na świat.
Oszczędzę Wam szczegółów, ale to był skandal i nie byłam jedynym przypadkiem takiego traktowania.
Słynne lata osiemdziesiąte, kiedy zwyczajny człowiek nie miał nic do powiedzenia.
Ale wróćmy do wiejskich akuszerek. Książkę polecam, a ja Wam przytoczę dwa obrazki z życia wzięte z początku lat trzydziestych ubiegłego wieku. Wydarzyło się naprawdę:

Obrazek pierwszy: Wałem rzeki Żabnicy idzie miejscowa akuszerka i głośno odmawia różaniec. Moja Babcia zadziwiona tą modlitwą, pyta kobietę skąd wraca. Na co akuszerka odpowiada:
"A modlę się za Krupinę, bo dopiero urodziła dziecko i od razu wstała żeby krowę wydoić. Jak się jej coś stanie, to ja pójdę do więzienia. "
Położnicy nic się nie stało, dożyła w świetnej kondycji późnej starości i miałam okazję poznać ją osobiście.

Obrazek drugi:
Tym razem rodzi moja Babcia, to jej piaty poród, ale wszystkie są ciężkie.
Akuszerka lekko ją popędza: " Spieszcie się Kwapniowo, bo Karycino ( sąsiadka) już zaczyno rodzić".
W efekcie, w odstępie dwóch godzin przyszła na świat Marysia ( moja Mama) i Michasia ( jej sąsiadka).

Równie interesująca jest książka " Chłopki" Joanny Kuciel Frydryszak, bardziej dokumentująca życie naszych babek.
Przeczytałam ja pobieżnie, bo wszystkie te sprawy znam dokładnie z opowieści mojej babci.
Kolejną książką wartą polecenia jest "Zaraza" Adama Tomczyka, pisarza z naszego pobliskiego Żabna, którego rozległa lokalna wiedza historyczna i malarski język sprawiają, że jego książki świetnie się czyta. Rzecz dotyczy epidemii cholery, która 150 lat temu zdziesiątkowała nasz region. Autor wnikliwie opisuje ludzkie przeżycia wobec czającej się śmierci i bohaterską postawę lekarza przybyłego z Wiednia, dla którego każde uratowane życie jest największym cudem. 

Na pamiątkę tamtych zdarzeń wystawiono pomnik upamiętniający ofiary cholery na terenie sąsiedniej parafii- Otfinów.
Jesteśmy pokoleniem, które również przeżyło " zarazę", a kolejna książka, którą chcę Wam polecić traktuje o dobrym wykorzystaniu czasu będącego dla wielu przymusowym pobytem w domu, czasu ograniczeń, zakazów, obaw.
Nasza blogowa koleżanka, Autorka książek o zwyczajnej, ale jakże niezwykłej wielodzietnej Rodzinie, Natalia http://wnaszejbajce.blogspot.com/ przygotowuje nas do jak najlepszego przeżycia Adwentu i czasu Bożego Narodzenia.
Jestem w trakcie czytania tej fascynującej, kolejnej opowieści, ale już piszę o niej bo książka może być wspaniałym prezentem pod choinkę dla młodszych i starszych.
Ani się obejrzymy i będą święta, warto więc już pomyśleć o miłośnikach książek.
Natalii bardzo dziękuję za ten upominek, każda jej książka niesie z sobą ogromny ładunek nieprzemijających wartości i każdą czyta się z wielką przyjemnością.
Mam jeszcze wiele innych interesujących książek, które przeczytałam w ostatnim czasie, a które zachwyciły mnie urodą języka
i bogactwem analizy ludzkiego przeżywania różnych życiowych sytuacji.
W dobie łatwego dostępu do informacji można zapoznać się z tematyką polecanych książek, bo wiadomo, że o gustach się nie dyskutuje, również czytelniczych.
Dodam jeszcze, że z wielkim zainteresowaniem sięgam po wydawnictwa traktujące o lokalnych wydarzeniach, postaciach, ale to już sprawa regionu, więc każdy ma tu swoje miejsce na ziemi i własne preferencje.
Odrywając wzrok od książek, spoglądam na róże końcówki października, nadal radujące nas pięknym kwieciem.
Czas zakończyć te książkowo- różane zachwyty. 
Życzę Wam miłego tygodnia.