piątek, 26 listopada 2021

Na rozstajach dróg...

Nie jest to czas dmuchawców, ale staram się ocalić wszystkie "perełki" natury.
Skoro dmuchawce są równie ulotne jak nasze życie, to wykorzystuję możliwość robienia zdjęć, bo to później piękna pamiątka.
W listopadowym czasie zadumy przeglądam często albumy i wspominam Tych, którzy nie skierują już do mnie dobrego słowa, tu na ziemi. My jeszcze mamy tę możliwość wobec innych osób, dlatego korzystajmy z danego nam czasu by go nie zmarnować w odniesieniu do napotkanych na naszych ścieżkach życiowych, ludzi.

Kto lubi ze mną spacerować, tego zapraszam na jesienny " złoty" spacer po mojej małej Ojczyźnie.

Moja Mecenaska ( propaguje moją poezję i malarstwo w najlepszym stopniu, za co Jej ogromnie dziękuję) Ismena, z bloga " szum moich myśli", która ma tysiące świetnych pomysłów, zainspirowała mnie, by zamieścić wiersz o rozstajach dróg.
Ona sama napisała świetne przemyślenia o zakrętach życiowych, zachęcam Was do zaglądania na jej arcyciekawe zielone stronki.

A oto wiersz...

Na rozstajach

Na rozstajach dróg polne krzyże stoją
zniszczone od wiatru i ludzkich trosk
milczące nawet pośród burz i życiowych zawirowań
ciągle te same i niezmienne
wskazują kierunek wędrowcom,
wierzysz czy nie, ale żyć trzeba dalej
wystarczy tylko na moment przystanąć
spojrzeć w oczy Bogu
który też był Człowiekiem
a teraz czeka na rozstajach dróg
by przytulić innego człowieka
nawet łotra
bo na rozstajach dróg
logika Miłości jest jedynym drogowskazem,
jeśli przyjdą smutki
gdy zgęstnieją mroki
i ciemną zasłoną otulą serce
gdy nawet poranna rosa straci blask
a o świcie zamilkną ptaki
chwyć się oburącz tego co kochasz
bo miłość jest wieczna.

O pięknie przydrożnych kapliczek już pisałam, ale do tematu kiedyś wrócę, bo urzekają mnie niezmiennie i są wpisane nie tylko w polski krajobraz, ale przede wszystkim w ludzkie serca.
W dawnych latach, moich szkolnych, uczono mnie, że pisarze, poeci, artyści całe swoje życie poświęcali dla dobra kraju i ludzi. Wówczas prawie wcale nie mieli wad:-) Dziś wiadomo, że wielkie umysły w codziennym życiu borykały się ze słabościami, a najbliższe im osoby płaciły wysoką cenę za ich sławę. S. Koper napisał wiele książek, które świetnie się czyta, poznając nie tylko tytułowych bohaterów, ale również epokę i inne postaci. Do ręki wpadli mi " Nobliści" i widzę, że lektura będzie przednia, a przyjemność czytania podkreśla najlepszy ( moim zdaniem) sernik świata, czyli sernik z ciastem makowym.

Tymczasem życzę wszystkiego dobrego moim Czytelnikom, a wracając do codziennych, licznych obowiązków, czekam na wieczorny czas, gdy będę mogła dalej zaczytywać się losami Sławnych.
Zachęcam również do odwiedzenia strony " jest robótka", której banerek zamieściłam na pasku bocznym.
Wszak zbliżają się piękne Święta, których istotą jest dzielenie się dobrem i radością...

czwartek, 18 listopada 2021

Listopadowe przebłyski piękna.

Wiosna, lato i złota jesień pozostały we wspomnieniach. Teraz trzeba czekać na kolejny rok.
Ale niektóre kwiaty nie odpuszczają. Nie straszny im listopad, dlatego na moim balkonie nadal kwitną pelargonie, a w ogrodzie królują róże.

Te dzielne rośliny sprowokowały mnie do malowania kwiatowego obrazu i w ten sposób przeniosłam się do makowego maja i czerwca.

A ogród oferuje takie oto kolory...
Stąd wniosek, że każda pora roku potrafi pozytywnie zaskoczyć.
Dziś proponuję kolejne ciekawe książki na jesienne wieczory. Ciekawe również dla tych co nie malują i nie mają " w jednym palcu" historii sztuki. Powyższe opracowania traktują o kobietach, które miały szczęście pozostać na zawsze w dziełach wielkich mistrzów. A skoro mowa o kobietach, to mowa również o epokach, w których przyszło im żyć, więc nikt z czytających nudzić się nie będzie.
Dziś 18 listopada.
107. rocznica męczeńskiej śmierci bł. Karoliny.
W drodze do Wał Rudzkiego lasu mija się przydrożną figurę Serca Jezusowego w Zabawie.
To niesamowite, że o tej porze roku róże są obsypane kwieciem.
Przyroda chce nam wynagrodzić inne niedostatki...
A ja dziękuję za wszystkie odwiedziny i każde ciepłe słowo...

czwartek, 11 listopada 2021

W miłosnym uścisku...

On- dąb, ona- brzoza...razem od maleńkości, obok siebie, a jedno nie przeszkadzało drugiemu. Pięli się wzwyż ku niebu, ku słońcu, szumem liści opowiadając sobie o rozterkach i planach. Przypatrywali się sobie, poznawali przez długie lata. W końcu zdecydowali, że będą razem, objęli się mocno i tak już trwają, spleceni w miłosnym uścisku. Jesienią czarują się wzajemnie dojrzałymi barwami.
I nas czarują.Przyglądam się im z wielkim wzruszeniem, wszak wzrastały na moich oczach.

Te i wiele innych drzew z naszego ogrodo-lasu dają nam chwile odpoczynku o każdej porze roku.
Są też inspiracją w mojej malarskiej pasji. Próbowałam, zresztą bezskutecznie, zasadzić wrzosy w naszym lesie. Niestety, wrzosy nie lubią piasku. Te na obrazie znalazły się z potrzeby mojego serca.
Obraz " Wrzosowisko"zakupiła pewna Pani Ania na licytacji charytatywnej, dziękuję jej, bo to nie pierwszy obraz jaki nabyła by wesprzeć leczenie chorych dzieci.
Wróciwszy z lasu, w święto Odzyskania Niepodległości, pragnę uczcić Ojczyznę kadrami mojej najmniejszej ojczyzny, z własnego wręcz podwórka. Zatem zapraszam na spacer po " Kazkowym lesie".
Na moim blogu pojawiają się spacery po " Józkowym sadzie"  i po " Kazkowym lesie" w różnych porach roku. Przyroda, cicha, spokojna, pozwala nam odetchnąć od politycznych sporów, beznadziejnych przepisów, niekończących się swarów i robienia rzeczy na pokaz.
Przyroda jest prawdziwa, szczera w swej prostocie, jest na wyciągnięcie ręki ze swoim pięknem kojącym zaniepokojone wciąż serca.

Dla mojej Ojczyzny ten wiersz piszę...

Ojczyzno moja
wchodzę w Ciebie
każdym uderzeniem mojego serca
minuta za minutą
odmierzam nasze współistnienie
biegnące przez zaorane zagony
moich pragnień i Twojego dziedzictwa
wdycham Cię każdym oddechem
bo pachniesz niebem i ziemią
tym co zrodziłaś przez wieki istnienia
oddycham Tobą o poranku i zmierzchu
napełniam płuca
życiodajnym zapachem pól i łąk
klękam przed Tobą pokrytą bliznami.

Wróciły długie wieczory, pora coś poczytać. Dziś proponuję życiem pisaną baśń o czerwonym sweterku.
Książka ciekawa, z dobrze nakreśloną psychologią bohaterów, a to lubię.
Serdecznie pozdrawiam wszystkich Spacerowiczów po moim blogu.

poniedziałek, 1 listopada 2021

Litania do Zwyczajnych Świętych.

Nierejestrowani  Święci

Święty Janie od najwierniejszej przyjaźni
Święta Władysławo od ciągłych odwiedzin
Święta Kazimiero od pogodnej radości
Święta Natalio od cichej pokory
Święty Bronisławie od żyznej roli
Święta Marynko od codziennych nabożeństw
Święty Stanisławie od opieki nad dziećmi
Święta Józefo od łagodności na co dzień
Święta Zofio od starych pieśni przed kapliczką
Święty Józefie od ludzi schorowanych
Święta Romo od pysznego barszczu i bigosu
Święty Gienku od  wczesnego grzybobrania
Święta Stanisławo od różańca w fartuchu
Święty Ryszardzie od sprawnych autobusów
Święty Antoni od szkolnych porządków
Święty Marku od zwykłego roztargnienia
Święty Michale od trzech mszy świętych
Święty Pawle od kalekich dzieci
Święty Stasiu od polskiej gościnności
Święty Jasiu od mokrych oczu
Święty Sławku od ludzkich słabości
Święta Jadwigo od  patriotycznych wierszy
Święta Agnieszko od tuzina dzieci
Święta Janko od pięknych warzyw
Święta Danusiu od kolorowych rybek
Święty Janku od koszul i kurtek
Święta Apolonio od dźwigania najcięższych krzyży
Święta Haniu od pomocy ubogim
Święty Eugeniuszu od najpiękniejszych katechez
Święta Anielko całkiem nie-święta
Święte Zwyczajne i Święci Zwyczajni
módlcie się za nami zwyczajnymi.

Stali Czytelnicy mojego bloga wiedzą, że kocham cmentarze i każdego roku na dzień Wszystkich Świętych pojawia się post,
w którym daję wyraz swej wierze w świętych obcowanie i niezmiennemu odczuwaniu bliskości Osób, które kochałam, lubiłam, szanowałam, którym coś zawdzięczam i o których pamiętam mimo, że nasz ziemski świat opuścili przed laty.
Powyższa litania do zwyczajnych świętych ludzi jest wspomnieniem bliskich mi osób, których charakterystyczną cechę widoczną za ich życia zapisałam pod kolejnym wezwaniem.
Mimo swoich słabości, których każdemu z nas nie brakuje, Oni dążyli do świętości poprzez realizację swojego powołania, bo każdy człowiek jest w czymś innym wyjątkowy.
Ta litania to wspomnienie tylko niektórych Osób, wybranych spośród całej rzeszy napotkanych w moim sześćdziesięcioletnim życiu. Im dłużej żyję, tym litania dobrych wspomnień się wydłuża.
Niech te przykłady zwyczajnej świętości będą dla nas żyjących, drogowskazem byśmy zasłużyli na podobne wezwanie choćby w cichości jednego, czyjegoś serca...

Dziś, wyjątkowo, cmentarne zdjęcia nie pochodzą z mojego parafialnego cmentarza, ale z wiekowego cmentarza w Nowym Wiśniczu, który niedawno nawiedziłam, bo i tam mam groby Znajomych.
Anioł przypomina przechodzącym, że w ciszy własnego serca można usłyszeć ważne przesłania.
Kończąc ten wiśnicki, modlitewny spacer, zapraszam Was do kolejnych listopadowych postów, wszak moje wędrówki cmentarne rozciągają się na cały rok...