środa, 22 lutego 2023

Tylko trzy zdjęcia, ale AŻ trzy...

Lubię czas Wielkiego Postu, wszak przyszłam na świat w środę popielcową.
Może dlatego mam dużą świadomość kruchości i przemijalności ludzkiego życia.

Ten Wielki Post jest jeszcze inny od tych, które przeżywałam w swoim życiu.
U jego progu musiałam się pożegnać z jedynym Bratem, starszym ode mnie o 8 lat, choć jego wygląd zewnętrzny i wesołe usposobienie nie wskazywały na tak znaczną różnicę.
Brat chorował od 28 lat, od 6 lat był poddawany dializom trzy razy w tygodniu.
Liczne dolegliwości zdrowotne powodowały ogromne cierpienia i ból, który spotęgował się w ostatnich trzech miesiącach i któremu towarzyszyła codzienna bardzo wysoka gorączka.
Mimo takiego stanu rzeczy, Brat był pogodny, pogodzony z losem, świadomy zbliżającej się śmierci, pokładający w Bogu całkowitą ufność.
Dlaczego o tym piszę? Po pierwsze z szacunku dla niego, a po drugie, że najbliższe osoby, które mu towarzyszyły w tym trudnym czasie otrzymały lekcję pokory.
Nic nie jest wieczne i są choroby z którymi nie umiemy sobie poradzić.
Akceptacja sytuacji, która nas dopada jest chyba najlepszym rozwiązaniem bo przynosi spokój wyciszenie.
Po trzecie, zawsze w Wielkim Tygodniu, mój Brat, zgodnie z tradycją przystrajał figurę Jezusa znajdującą się blisko naszego domu, na skraju wioski. 
To była jego praca, oboje się cieszyliśmy, że możemy się opiekować figurą.
W tym Wielkim Poście będzie spoglądał z wysoka na pracę innych...

Wioskowy Chrystus

Ukrywa się w krzakach bzu
otwiera serca dzikiej róży
patrzy ze smutkiem
na nasze zwyczajne sprawy
ten sam od lat
Chrystus okryty czerwonym płaszczem
z popękanej farby olejnej
kupionej za grosze na wiejskim jarmarku
bezrobotny choć ciągle prosi nas o pracę
rozmawia z nurtem rzeki
błogosławi skowronkom i nawłociom
liczy kolejne pory roku
i uparcie czeka
wciąż czeka
i oczyszcza nasze ścieżki .

Ostatnie pożegnanie Wieśka ( tak się do Niego wszyscy zwracali) zgromadziło mnóstwo ludzi, którzy zapamiętali Go jako człowieka życzliwego i zawsze uśmiechniętego, mimo wielu dolegliwości.
Wszystkim Uczestnikom uroczystości pogrzebowej jestem wdzięczna za dar modlitwy, obecności, współczucia.
I teraz będzie trzecie ważne zdjęcie...posłuchajcie.
W pewnym momencie zobaczyłam w kościele znajomą postać, ale szybko pomyślałam, że nie jest możliwe, żeby tu, w tym momencie pojawiła się Karolinka, przecież mieszka daleko, na Śląsku.
Po zakończeniu ceremonii pogrzebowej, podchodzi do mnie Karolinka https://na-sciezkach-codziennosci.blogspot.com/, a ja przecieram oczy, bo choć wiedziałam, że ta Dziewczyna potrafi dokonać czynów nieprawdopodobnych, to nadal byłam ogromnie zaskoczona.
Okazało się, że tak, że to prawda, dowiedziawszy się z fb o pogrzebie Brata, stwierdziła, że musi być razem z nami.
I przyjechała, pokonała autobusami wielką odległość, zimno i wiatr, nieznajomość okolicy i wiele innych trudności.
Moja najbliższa rodzina nie kryła wzruszenia i radości.
To też była dla nas kolejna lekcja: Jak wielki może być Człowiek.
Dziękuję Ci Kochana Karolinko, że dotknęłaś najczulszych strun mojego serca swoją dobrocią i poświęceniem.
Może nie potrafiłam Ci okazać tego wszystkiego, co czułam, ale ostatnie dni sprawiły, że funkcjonowałam inaczej niż zwykle.
Jedno jest pewne, to wydarzenie zapisze się na zawsze złotymi literami w moim sercu.
A dobro, które czynisz niech powraca do Ciebie zwielokrotnione...
Teraz już widzicie, że to trzy fotografie.
Wielki Post potrwa 40 dni, będzie wiele okazji, żeby kogoś uradować tak, jak uradowała Karolinka mnie.

środa, 15 lutego 2023

Ogłoszenie:-)

Zgodnie z zapowiedzią, podaję wyniki losowania, tym razem była to cyfra 4, a pod tą cyferką ukryła się na liście
Aga http://aga-craft.blogspot.com/ która zaopiekuje się Maryjką ze starego parku, gdzieś tam w Polsce https://5porroku.blogspot.com/2023/01/na-10-urodziny-bloga.html. Jestem pewna, że u Agi będzie Jej dobrze...
Tym, którzy zechcieli otrzymać tomik, chętnie wyślę, ale są to stare rzeczy, czyli " Między słowem, a ciszą" i " Owoce czasu", jeśli ktoś ich nie ma, proszę do mnie napisać, a prześlę z przyjemnością.
Po roku publikacji na fb moich obrazów i wierszy, namalowałam również obraz dla Osoby losowo wybranej spośród odwiedzających mnie na moim profilu.
Dla p. Bernadety powstały fiołki, wspomnienie dzieciństwa. I zapowiedź wiosny:-)

A teraz składam serdeczne podziękowania wszystkim, którzy obdarowali mnie z okazji tych poważnych:-) urodzin.
Bardzo sobie cenię każdy przejaw sympatii i pamięci, a za wszystkie życzenia i podarunki ogromnie dziękuję.
Podziękowania czynię według kolejności otrzymania przesyłek:
Ismenie https://szimena.blogspot.com/
za wyjątkowe, bardzo spersonalizowane życzenia oraz pachnący zestaw, które przypominają mi jej codzienną wierną obecność i życzliwość.
Sorbecie, która nie prowadzi bloga, ale nawiązała ze mną kontakt i jak się okazuje, mamy wiele wspólnego, od niej otrzymałam piękny dar dotyczący naszej sfery duchowej, to dla mnie bardzo cenny i wyjątkowy dar.
Iwonce- Podróżniczce, dzięki której poznaję Polskę szczegółowo w jej historii, ciekawostkach, dzięki wnikliwym relacjom z każdej podróży, wzbogaconym o liczne pamiątki.
Janeczce http://janeczkowo.blogspot.com/
która obdarowała mnie tak wiele razy cudownościami, które tworzą jej zdolne i pracowite ręce przy dużym udziale serca.
Chusta, którą tym razem mi podarowała jest piękna, elegancka, klasyka w najlepszym wydaniu, a ja kocham chusty i jestem w nich już rozpoznawalna w środowisku.
Jestem bardzo wzruszona i bardzo wdzięczna za tę bezinteresowność i hojność Janeczki.
I jeszcze jest przepiękna karteczka z najszczerszymi życzeniami.
Małgosi https://papierowy-jarmark.blogspot.com/
za taki album- dzieło sztuki, jakiego nawet nie wyśniłam, o tematyce mi najbliższej, o domu, w którym zawsze chętnie witam kochane Osoby.
Sami zobaczcie, jakie cudo stworzyła Małgosia, mimo niewyobrażalnie dużych obowiązków, jakie dźwiga od wielu miesięcy.
A sprawiła, że moje serce poweselało i utwierdziło się w przekonaniu, że dobro niczego się nie lęka.
Do tego prześliczna karteczka i ulubione słodkości.
Dziękując za otrzymane dobro, zamieszczam dla Was pierwsze symptomy mojego przedwiośnia:
Do następnego spotkania...

sobota, 11 lutego 2023

Powoli będziemy żegnać zimę...

Choć ma dużo uroku ( zima) to jednak zdecydowana większość ludzi wypatruje wiosny, a ja przypominam, że istnieje jeszcze przedwiośnie.

Zimowy pejzaż wraz ze wspomnieniami musi się wpisać w lutowy post, a potem będzie już coraz bardziej kolorowo:-)
Mój obraz przywołał we wspomnieniach Babcię, która wszędzie szła pieszo, a od nas jak już wiecie, wszędzie było daleko.
Dwie najczęstsze trasy wędrówek, które zapisały się mocno w mojej dziecięcej pamięci to droga do kościoła, 5 km w jedną stronę oraz droga do wiejskiego sklepiku, ok 1,5 km.
Na oba powroty Babci oczekiwałam równie mocno.

Po powrocie z niedzielnej mszy św. Babcia przynosiła rulon gazet ( niektóre były bardzo " przeterminowane"), na którym było napisane " Kwapniowo 7" tzn. że były już przygotowane dla konkretnej osoby i podana była należność. W ten sposób kościelny dorabiał parę groszy, a ludzie z obrzeży parafii mogli się coś dowiedzieć " ze świata".
Z niecierpliwością rozwijałam rulon i zasiadałam do czytania, pomimo, że w małej izdebce było jeszcze zimno, bo babcia dopiero rozpalała w piecu kuchenno- grzewczym, wapnem bielonym jak reszta ścian, po powrocie z kościoła.
Jeśli trafiła się "Przyjaciółka" byłam szczęśliwa. Gazeta była dużego formatu, biało- czarna, a kolorowa niby okładka z cienkiego papieru była naprawdę w stonowanych barwach.
Ileż tam było czytania, przepadałam więc na długo w " przyjaciółkowych " informacjach.
Rozczarowana byłam tylko wówczas, gdy zdarzyło się, że jakaś z gazet była już u Babci w zeszłym tygodniu:-)


Druga z wędrówek prowadziła do wiejskiego sklepu.
Szło się wąską ścieżką wśród pól, potem przez mały lasek i wychodziło się na " główną" drogę, piaszczystą i wyboistą.
Tam zaczynały się domy i po minięciu kilku z nich był drewniany dom p. Wichty (Wiktorii), która wydzierżawiała jedną izbę na sklep. Przez pewien okres czasu moja Mama pełniła tam funkcję sprzedawczyni, ale potem przeniosła się do Olesna i do końca pracy zawodowej była kierowniczką Wiejskiego Domu Towarowego, gdzie mogła choć w pewnym stopniu realizować swoje matematyczne zdolności przy sporządzaniu zamówień, podliczaniu utargów i systematycznym prowadzeniu kasy, obniżkach cen i remanentach.

Ale wróćmy do sklepu. Taki wiejski sklepik, gdzie można było nabyć nie tylko artykuły spożywcze, ale również gospodarczo- przemysłowe miał swój klimat. Małe pomieszczenie wypełnione po brzegi różnymi " skarbami" przegrodzone było " ladą", która stanowiła granicę między kupującymi a sprzedawcą, a od strony sprzedawcy była szuflada zamykane na kluczyk, w której mieścił się dzienny utarg. Podłoga świeciła wyszorowanymi deskami, panował ład i porządek.
Zimą, gdy rola odpoczywała, mieszkańcy wioski często zaglądali do sklepiku, nawet po zapałki, by się spotkać, porozmawiać, czegoś nowego dowiedzieć. Wiadomo było kto ma grypę, a kto zaniemógł poważniej, komu urodziło się dziecko, a komu padło bydło. 
Latem, gdy mieszkańcy wioski szli w pole, sklep był otwierany dwa razy dnia, w godzinach takich, żeby mogli spokojnie dokonać zakupów.
Babcia delikatnie przecierała wilgotną szmatką zebrane z gniazd jajka, by je sprzedać i za to kupić podstawowe produkty.
Wśród nich było 10 dkg orzechowych cukierków, które były przepyszne i którymi babcia nas skromnie obdzielała. 
Nic dziwnego, że stałam na ścieżce i wypatrywałam czy Babcia już wraca.
Takiego cukierka rozgniatałam i robiłam miazgę orzechowo- cukierkową, która smakowała wybornie:-)
W sąsiedniej wiosce jest jeszcze taki sklepik w remizie strażackiej, w którym sympatyczna p. Ania obsługuje klientów i ja czasami zabieram tam Wnuki w drodze na okoliczne place zabaw.
Niech zobaczą coś, co niebawem zniknie całkowicie z polskiego krajobrazu.
Wystarczy tych opowieści, bo obowiązki wzywają.
Życzę Wam miłego weekendu i kolejnego tygodnia oczekiwania na przedwiośnie.
Amarylki i hiacynty, które okrasiły moje wspomnienia pochodzą z mojej kolekcji i są pierwszymi, które zakwitły tego roku, ale to nie jest koniec, na pozostałe musimy poczekać.



środa, 1 lutego 2023

Święta Agnieszka wypuściła więcej ptaków z mieszka.

Przysłowie mówi, że "św. Agnieszka wypuszcza skowronka z mieszka"-( 21 stycznia),
a tu nasze podwórko zaczyna się zamieniać w " ptasie radio" pomimo leżącego jeszcze miejscami śniegu.
Dziś pierwszy dzień " mojego miesiąca", a ja wczesnym rankiem słyszałam żurawi klangor, był bardzo donośny, dochodził ze wschodu, mimo, że klucza nie dostrzegłam.
Bardzo się ucieszyłam, bo takie pierwsze sygnały o zbliżającym się przedwiośniu ( mojej piątej porze roku) są wyjątkowo radosne.
Na dzień przed świętem Matki Bożej Gromnicznej, które jest dla mnie bardzo ważne, zaprezentuję dziś trzy obrazy o treści religijnej.

Pierwszy z nich, przedstawiający Serce Jezusa i Serce Maryi namalowałam dla Agnieszki https://aga-craft.blogspot.com/w ramach podziękowania za wielkiej urody bombki, które wykonała dla moich Wnuków. Cudne bomki prezentowałam w czasie świątecznym i raz jeszcze Agusi za nie dziękuję.
Taki był wybór Agi, a ja się z tej propozycji bardzo ucieszyłam bo wychowałam się w cieniu takich Serc, a najlepiej się maluje to, co się kocha. 
Drugi z obrazów, przedstawiający św. Agnieszkę, dotarł na imieniny do drugiej wspaniałej Agnieszki https://odnowionaja.blogspot.com/, której posty są niezwykłe, a na każdy kolejny czeka się z wielką niecierpliwością.
Bowiem Aga pokazuje zwyczajne życie w niezwyczajny sposób, ceni sobie wartość Rodziny, przyjaźnie i cud każdego dnia.
Jej obecność na moim blogu sprawia, że mogę go prowadzić choćby tylko jedna osoba go czytała.
Św. Agata ( święto przypada na dzień 5 lutego, a w tym dniu urodziłam pierwszego Syna) wraz z tomem wierszy trafiła do
"nieblogowej", ale wyjątkowej Agaty, która wiele razy dawała mi sygnały, że cieszy ją mój "facebookowy serial" malarsko - poetycki.
Agatka wychowuje kolejne pokolenia Dzieci, więc może wykorzysta wiersze w swojej pracy.
Dla wszystkich wiernych Czytelników napisałam krótki wiersz z cyklu " Rozmowy z Madonnami".

Gromniczna- lutowa

Zapalasz ogień świecy
Gromniczna Pani naszych wędrówek
ciągle wskazujesz drogę i podajesz rękę
niestrudzona i wytrwała
rozświetlasz  nasze lęki i mroki
nawet wtedy gdy nie widzimy zagrożenia
kroczysz cichutko obok
z płaszczem pełnym łask
i światłem na każdą drogę
nie zapomnij o mnie
gdy będę u kresu…

Przedwiośnie zwiastują też egzemplarze hipeastrum zwartnicy, zwane u mnie amarylkami, choć między tymi kwiatami są różnice.
U mnie wszystkie są amarylkami, a mam ich sporo. W miarę zakwitania, będę je promować:-)
Warto czekać rok na ich zazwyczaj jedyny kwitnący pęd.
Do czytania proponuję dwa pierwsze tomy ciekawej opowieści o odkrywaniu skomplikowanych losów własnych przodków przez Magdę, bohaterkę bardzo zawiłych i trudnych poszukiwań mrocznych dziejów rodziny. Na trzeci tom oczekuję w naszej bibliotece, która realizuje wiele moich czytelniczych marzeń.
Przypominam również o możliwości zapisywania się do losowania ( poprzedni post) i wyjaśniam, że proponowane tomiki poezji to
" Między słowem, a ciszą", " Owoce czasu".
Nic nowego nie wydałam, choć nowe wiersze są w komputerze lecz względy finansowe decydują o sposobie przechowywania poezji:-)

Serdecznie pozdrawiam, dziękuję za Waszą obecność i wszystkie ciepłe komentarze.