niedziela, 27 lutego 2022

Niebawem wiosna zaciągnie nas do ogrodu.

Ogród po zimie...nie bardzo wiem jak go doprowadzić do porządku, bo różne gryzonie rządzą w nim z wielką przesadą. Na dodatek wysiewa się mnóstwo chwastów, a przecież pojawianie się różnych roślinek rozkłada się w czasie i niezbyt można sobie kopać.
Przewiduję więc niebawem obniżony poziom czytelnictwa:-) i obniżoną efektywność twórczą!
Chciałabym, żeby wiosenne niebo stało się spokojne, bo trwający od pewnego czasu nieustanny warkot samolotów nad naszą okolicą nie napawa optymizmem.
W obecnej sytuacji zapewne do wielu ludzi dotrze głębsza świadomość, że nic nie jest nam dane na zawsze...
Ale jak to bywa, ci do których dotrze, niewiele mogą w kontekście globalnym.
Strach, nieszczęście, wojna, bezradność, najbardziej dotyka zawsze maluczkich!
Ale nie o tym chcę pisać, bo media dostarczają nam nadmiaru złych emocji, niech więc te nasze blogi będą wolne od lęku, bo to taki nasz mały, odmienny świat.
Jeden z moich ostatnich obrazów namalowany dla potrzeb licytacyjnych to ciekawski Aniołek zaglądający do malowanej chaty, może nawet w poszukiwaniu dobroci.

Dobroci moja i nie tylko moja
spływająca z góry skąd jej początek
napełniasz mnie radością
że mogę cię widzieć każdego dnia
jak budzisz się na nowo
bym mogła cię czerpać
i ciągle cię tak dużo
choć inni biorą cię garściami
lecz inaczej niż ja
a ty jesteś jakbyś była od zawsze
bo byłaś najpierwsza
napełniając mnie wzruszeniem
że niektórych spraw nie można dotknąć
jeśli prawdziwie nie rozumie się dobroci.
 
A to właśnie zwiastuny wiosny...
Na koniec coś do czytania.
Powyższa książka napisana jest w formie pamiętnika czternastoletniej dziewczyny, córki ubogich włościan, sprzedanej przez własną matkę do haremu Jana " Sobiepana" Zamojskiego.
Jak wynika, panowie lubili wyrafinowane uciechy, a dziewczyna, Józia, trafiła tam by uratować swoją rodzinę w obliczu widma śmierci ojca i głodu sześciorga dzieci. Wkrótce stała się ulubienicą Sobiepana, do czasu aż ten ożenił się z Marią Kazimierą, późniejszą Marysieńką Sobieską.
Takie rzeczy miały miejsce w XVII wieku, choć trudno nam w nie uwierzyć!!!

Z pączkowego ciasta proponuję na ostatki usmażyć "opony" obficie polane czekoladą.
I już całkiem na koniec zagadka? Gałęzie z pąkami- (czego?)... proszę uzupełnić zdanie.

niedziela, 20 lutego 2022

Za co kocham amarylki?

Amarylis czy hipeastrum? są bardzo często mylone. Dla mnie to amarylki, bo tak je pamiętam z dzieciństwa, gdy najczęściej królowały te "w paski". Przez większą część roku nie mają walorów estetycznych, ale za to, w momencie kwitnienia są olśniewające. Latem wynoszę je w zacienione miejsce w ogrodzie, a na przedwiośniu, gdy ruszają do akcji, obserwuję je codziennie.
A one jakby drożdżami żywione mają niesamowite przyrosty, śmigają w oczach i tak jest już z trzema okazami, a czwarty tkwi w jakimś letargu!  Ta środkowa pokusiła się o dwa kwietne pąki.
Zobaczymy jakie będą mieć kolory, jakie obstawiacie?
W moich obrazach znalazłam też amarylkę, ale ona dawno już gdzieś wyfrunęła z gniazda.

Kolejną niespodzianką była dla mnie przesyłka od Magdaleny z http://zaciszelenki.blogspot.com/
Jakiś czas temu wzięłam udział w konkursie przez nią organizowanym i teraz stałam się właścicielką tych wszystkich prezentów, za które Lence serdecznie dziękuję, a zwłaszcza za książeczki, które wykorzystam podczas zabaw z Wnukami.

Babcia natomiast zaczytuje się książkami autorstwa Sławomira Kopra, które pokazują rzeczywiste osobowości znanych ludzi, bez upiększeń, ujawniając złożoność ich psychiki i problemy, z jakimi przyszło im się zmagać w życiu.

Dziś zamiast poezji będzie codzienność, czyli kulinaria.
Na kilka dni przed tłustym czwartkiem " zaprawiam" żołądek najwspanialszą karkówką " a la Basia" i pączkami.
Przyznaję, że dietetyczne żywienie nie jest moją mocną stroną:-)

I to już koniec na dziś, serdecznie pozdrawiam.

poniedziałek, 14 lutego 2022

Ocieplamy zimową porę.

Tych chatek oglądaliście już wiele, ale jak się okazuje ciągle znajdują one swoich wielbicieli i ten obraz jest odpowiedzią na marzenie Madzi- lutowej solenizantki.

Na pewno rozświetla ponure dni i podnosi temperaturę powietrza:-) bo każdemu kojarzy się z latem.
Tymczasem słoneczko coś tam kombinuje, ale to jeszcze nie jest wiosna.

Zanim przystąpię do ogłoszenia wyników losowania obrazu, serdecznie dziękuję za wszystkie dobre, ciepłe słowa, za życzenia i prezenty, które nadeszły w ostatnich dniach.
Bardzo dziękuję Ismenie http://szimena.blogspot.com/za życzenia napisane od serca na kartce z motywem malw, które kocham.

Ogromnie ucieszył mnie prezent od naszej wspaniałej Małgosi https://papierowy-jarmark.blogspot.com/
który zawierał przecudnej urody album na skarby babci Basi.
Moje największe Skarby to ( wymieniam w kolejności przychodzenia na świat) Konradek, Natusia, Kubuś i Tomuś, więc ich zdjęcia zapełnią ten cudowny dar.
Małgosia powiększyła stan mojej biżuterii, którą jak wiecie kocham miłością prababki Wiktorii, obdarowała mnie słodyczami wiedząc o mojej słabości do chałwy, dołożyła piękne życzenia na równie pięknej karteczce, zestaw herbatek i magnesik też dla Basi.
Bardzo Małgosi dziękuję za tak duży i różnorodny prezent. Na swoim blogu Małgosia pięknie pokazała zdjęcia albumu, ale i u mnie można coś zobaczyć, oto on:

Za piękny prezent dziękuję również Iwonce, która bloga nie prowadzi, a szkoda, bo jej notatki z licznych podróży są tak wnikliwe, pisane piękną polszczyzną, zawierają mnóstwo ciekawych informacji i potrafią przekonać do konieczności odwiedzenia tych miejsc, które Iwonka opisuje.
Ona też jest inspiratorką moich " Rozmów z Madonnami" i ciągle dosyła mi kolejne Wizerunki z miejsc,  których nie dane mi było dotąd odwiedzić.
Kolekcjonuję wszystkie pocztówki i listy od niej, bo to geograficzno- historyczno- kulturowa skarbnica. Jeszcze raz Ci Iwonko dziękuję, bo wiem, że czytasz moje posty bardzo dokładnie.

Miłe to chwile gdy się otwiera koperty, przesyłki, a z nich wyziera życzliwość, dobroć i wspaniałomyślność Ofiarodawców.
Kolejny piękny dar przybył od Janeczki ( ileż to prezentów otrzymałam już od Janeczki, ogrom), a teraz stałam się posiadaczką ślicznego, zwiewnego jak mgła, szaliczka w ulubionych barwach, czyli koralowej czerwieni. Jest przecudny, delikatny i wyszedł spod rąk prawdziwej Mistrzyni.
Spod tych rąk wyszła też wspaniała karteczka z życzeniami, a ja za wszystko Janeczce o złotym sercu  stokrotnie dziękuję.

Tymczasem pragnę pochwalić Małgosię, Uleńkę i Olunię za udział w konkursie na opis przyrody do zamieszczonego zdjęcia. Było ono tak dobrane, by na pozór nie inspirowało do twórczości, ale wrażliwe dusze i w tym zdjęciu odkryły piękno i świetnie sobie poradziły z zadaniem.
Jednoosobowe jury zdecydowało przyznać nagrodę Oli, która może pisać książki, wydawać tomiki,  talent posiada ogromny, ale zapewne przydałby się sponsor, bo przy dzisiejszej drożyźnie trzeba będzie zapomnieć o niektórych pasjach.
Poczytajcie opis Oleńki:
"Dąb i dąbek rosły na skraju lasu, trzymając tam straż i w razie potrzeby ostrzegając całą, drzewiastą brać przed nadciągającą zmianą pogody czy jakimkolwiek innym zagrożeniem. Dąb ojciec uczył syna obserwacji nieba, wsłuchiwania się w drgania ziemi i w powiewy wiatru a także w głosy ludzi odwiedzających czasem ich rejony. I to właśnie głosy ludzkie niepokoiły ich najbardziej, bo mowa tych dwunożnych osobników była szczekliwa, szybka, niezrozumiała i zazwyczaj coś niedobrego zwiastująca. Działo się tak zwłaszcza wtedy, gdy owe istoty pojawiały się w lesie z nieznośnie charkotliwymi maszynami w dłoniach. Na szczęście dawno już ich w tych okolicach nie widziano, zatem o o owym niebezpieczeństwie szybko zapomniano. Tego ciepłego, lutowego dnia także nic nie zapowiadało niczego złego. Dąb pochylał się czule w stronę swego syna i szemrzącym suchymi liśćmi głosem opowiadał mu o dawnych czasach, kiedy zimy bywały znacznie sroższe a letnie pory nie tak gorące.O przedwiosennych czasach pełnych świergotów ptasich i brzęczenia much. O żółtych motylach tysiącami unoszącymi się wokół. O niezliczonej mnogości mrówek wspinających się po szorstkiej, dębowej skórze. Korze dającej im w swych zakamarkach schronienie, cień, odpoczynek. O trawach szumiących wokół coraz to nowe legendy. O promieniach słońca nucących pieśni z dalekich, nieznanych stron. O ludzkich dzieciach bawiących się w chowanego miedzy pniami drzew, wtulających się w nie i obejmujących serdecznie swymi ufnymi, dziecięcymi ramionkami. O powietrzu pełnym krystalicznych woni i zapachów słodkich, niewinnych wspomnień..."

Gdy dzień chylił się ku końcowi, pod dom zajechał nasz miły Pan Listonosz i ze swojego służbowego, małego samochodu wytaszczył olbrzymie pudło, adresat był mi nieznany, niczego nie zamawiałam, a tu taka niespodzianka: 61 róż z krepiny w pięknym koszu od mojej Drogiej Przyjaciółki Madzi z Niemiec. Oniemiałam, są prześliczne, ale nie zdjęłam im jeszcze osłony bo i kokarda piękna, więc zdjęcie nie oddaje ich piękna. A są urocze, różowe i bordowe, idealnie wykonane, dziękuję Madzi.

I teraz już ogłaszam wyniki losowania zgrabną rączką Konradka poczynione.
-Babciu, co jest napisane na tej karteczce, którą wylosowałem?
-kicikicitata-
-tak? ale fajne słowo, podoba mi się:-)
Do Izabelki już poleciał obiecany obraz baśniowych drzew.
I to już tyle, serdecznie pozdrawiam i bardzo proszę zaglądajcie nadal na mojego bloga:-)
A ja zaczynam świętowanie, choć do 7 rano, 15 lutego, kilka godzin zostało.

niedziela, 6 lutego 2022

Nie jestem emerytką, jestem zawodową babcią.

Ostatnia z moich prac to róże, które mają zasilić konto na cele rehabilitacyjne mojego byłego Ucznia. Cieszę się, bo znalazł się nabywca i zawsze jakaś mała sumka może komuś pomóc, a potrzebujących jest wielu.
Bardzo mi się spodobało zdanie z kubka, który otrzymałam w prezencie od Wnuków.
To prawda, na emeryturze nie mam nic więcej czasu niż w okresie pełnej aktywności zawodowej.
Czasu nie żałuję, bo "życie nie po to jest by bezczynnie trwać..."
Dzięki długim wieczorom znajduję trochę więcej czasu na czytanie i polecam dziś wartościową książkę o darach ważniejszych od rzeczy materialnych.

Młody Jason otrzymuje po swoim zmarłym stryjecznym dziadku Redzie Stevensie, niezwykły zapis w testamencie.
Nie są to posiadłości, ani pieniądze, których zmarły posiadał nieprzebrane ilości. Egoistyczny i arogancki chłopak, wzburzony decyzją krewnego podejmuje jednak próbę wypełnienia woli przodka, bo nagrodą ma być bezcenny dar, który jest zagadką.
Przez dwanaście miesięcy trwa walka o wypełnienie zadanych instrukcji i zdobycie kolejnych darów, które doprowadzą do tego jedynego, bezcennego. Dary pośrednie to dar pracy, pieniędzy, przyjaciół, nauki, problemów, rodziny, poczucia humoru, marzeń, ofiary, wdzięczności, dzisiejszego dnia, miłości. Młody człowiek uczy się tego wszystkiego, czego nigdy nie musiał zdobywać, poznaje wartość wielu darów, zdobywa je, choć nie jest mu łatwo, uczy się życia i zmienia swoje życie.
A teraz zadam Wam pytanie:
Czy lubiliście opisy przyrody w książkach, czy też czytając opuszczaliście je " z zimną krwią"?
Ja uwielbiałam nawet takie długie jak w " Nad Niemnem", w myślach malowałam obrazy, a w wypracowaniach szkolnych tworzyłam swoje, własne...
Między innymi z tych powodów Eliza Orzeszkowa była moją ulubioną pisarką i mimo braku czasu podczas studiów w krakowskiej Akademii Górniczo- Hutniczej przeczytałam wszystkie dostępne powieści jej pióra.
Bardzo ucieszył mnie fakt, że nasza blogowa koleżanka, polonistka z pasją, Agnieszka Zielińska http://mojepodrozeliterackie.blogspot.com/wydała kolejną książkę, szóstą z serii, tym razem wędrując śladami Pani Elizy, a właściwie Elżbiety Pawłowskiej.
Cieszę się, że nabyłam kolejną część Podróży Literackich i Wam ją polecam, biorąc pod uwagę piękne zdjęcia, relacje z miejsc związanych z pisarką i wiele ciekawych wiadomości.

A teraz konkurs z nagrodą: niepozorne zdjęcia drzew w najsmutniejszym okresie roku mogą być piękne jeśli potrafi się zauważyć to, co na pozór niewidoczne. Do dzieła:
Najlepszy " opis przyrody", z kadrów powyżej i poniżej, zostanie nagrodzony.
Jury jednoosobowe ( miłośniczka opisów przyrody) przyzna nagrodę, od której nie ma odwołania:-)
Dla przypomnienia zimy wrzucam jedno jej zdjęcie, bo nawet wiosenna azalia kwitła na moim oknie przez całą zimę zaprzeczając prawom przyrody.
Oto właśnie sprawczyni wiosny w zimie.
Serdecznie pozdrawiam i na opisy przyrody czekam:-)