środa, 28 sierpnia 2019

"E"- jak enigmatyczna echinacea

Dla mnie ona jest enigmatyczna, trudno mi ją zrozumieć, bo wiele osób zachwyca się łatwością jej uprawy, a moje wszystkie wysiłki w tym względzie kończą się niepowodzeniem.
Nie pomogło nawet to, że połykałam tabletki z jeżówki ( ta nazwa jest częściej w użyciu), by poprawić moją odporność.
No cóż, nie dogadałyśmy się:-) z enigmatyczną echinacea. I w tym roku już nie piękni się na grządkach.
Innych roślin na literkę " E" w moim ogródku nie ma, ale rozwiązanie zagadki jest wspólne z "E":-)
Otóż nieograniczona wyobraźnia naszego Konradka skojarzyła zielone dziwy na rzece z wasabi czyli eutrema japonicum.
Konradek tego chrzanu nie spożywa, ale skoro jest w zasobach kuchennych to może się przydać np.podczas wycieczek nad rzekę.
Zagadka była trudna, przyznaję, ale Wasze skojarzenia były też ciekawe. Jednak wyobraźnia dorosłego nie jest w stanie pokonać wyobraźni czterolatka. Za wszystkie odpowiedzi serdecznie dziękuję i wracam do enigmatycznych spraw.
Jeżówka jest piękna, ale " sztywna", doskonale prezentuje się jako kwiat cięty.
Niektórzy ludzie też się doskonale prezentują, mimo...
Właśnie, mam mnóstwo skojarzeń. W swej 35 letniej pracy pedagogicznej przez 27 lat byłam dyrektorem, najpierw szkoły podstawowej, później gimnazjum. To bardzo długi czas. Pozwolił mi on na poznawanie psychiki i obserwację zachowań nie tylko moich uczniów, ale rodziców, nauczycieli, innych pracowników szkoły, władz samorządowych i oświatowych.
Zauważyłam wiele trudnych do wytłumaczenia zachowań. Otóż, mogłoby się wydawać, że za dobro otrzymane, inni odpłacają tym samym. Tylko nieliczni!!! Większość napotkanych ludzi traktuje nasze dobro jako naszą słabość, ewentualnie, obowiązek.
O niosącej dobro osobie, szybko się zapomina, a siły i środki kieruje się w stronę przypodobania się jednostkom, których trzeba się bać.
Podczas licznych spacerów z Kubusiem i podglądaniu praw naturalnych zachodzących w przyrodzie, nasuwa mi się wiele refleksji dotyczących ciągłego odchodzenia człowieka od praw naturalnych ku wykrzywionym " na korzyść korzyści".
W moich kwiatowych postach będę snuć jeszcze wiele refleksji licząc na głos w dyskusji.
Wszak dobrym człowiekiem powinno się być zawsze, niezależnie od przeciwności losu i enigmatycznych zachowań.
Do wnikliwych rozważań niech Was skłonią te obrazy nieba dzielonego z kwiatami...
 Ponieważ wieczory zaczynają być już dłuższe polecam książki Grażyny Jeromin- Gałuszki pełne ciekawych historii ludzkich, niepowtarzalnego klimatu przeszłości, pisane piękną polszczyzną i sprawiające, że są powodem do zarywania snu:-)
Serdecznie pozdrawiam, do literki "F".

piątek, 23 sierpnia 2019

"D"- jak dojrzałe dziedzictwo.

Literka " D" wystąpiła jako pierwsza w moim kwiatowym alfabecie. To ona w zasadzie podsunęła mi pomysł na kwiatowy alfabet.
Kto nie czytał, odsyłam do http://5porroku.blogspot.com/2019/08/d-jak-dziwny-dziwaczek.html
Nie mogłam jej teraz przeskoczyć, bo " D" to Dom, Dzieciństwo, Dziecko, Dziedzictwo, Dziadkowie, Dojrzałość, Duma, Dzieje... i wiele innych sercu bliskich określeń.
Z każdym rokiem, coraz bardziej doceniam całe to dziedzictwo, ten ogromny majątek, który otrzymałam po przodkach. Bo chociaż okoliczne lasy, łąki, pola nie figurują pod moim nazwiskiem w księgach wieczystych, to nikt mi nie zabroni spoglądania w ich kierunku każdego dnia, podziwiania ich piękna w zmieniających się porach roku i przekazywania tych uczuć moim Wnukom, z którymi jako już emerytka, spędzam mnóstwo czasu podczas spacerów i wędrówek.
Sierpień " przełamuje " rok- to takie moje prywatne określenie.
Jeśli w domu pojawiają się owoce jeżyn, morelowe dżemy, a na polach snują się ścierniska, zmrok zapada znacznie wcześniej, odlatują bociany, a jaskółki przygotowują się do podróży, nie sposób nie pomyśleć, że rok się przechylił i kończy się kolejne lato.
Mój świat
Zamykam mój świat w twoich dłoniach
pachnących łamaniem chleba
niedawno zżętą pszenicą
która złotem przyobleka pagórki
wielki świat
migocący kiedyś w moich oczach
zamykam w cieniu brzozowych lasów
po których wędrują
nieznane wielkim światom marzenia
tylko szelest liści
potrącony przed laty dziecięcą radością
przypomina melodię rodzinnych stron
gdzie najpiękniej wschodzi i zachodzi słońce
kryjące się wciąż jednakowo
za fartuchem wiecznie tej samej matki
której serce bije
w zadziwiającej harmonii malowniczych pól
przybywam z tobą ciągle powracając
do uczuć pachnących rodzinną ziemią
bo tam nawet stara kapliczka
przystraja się w serdeczne uśmiechy
witając również obcych prastarą gościnnością
płynącą z otwartych drzwi domu
czy wiesz
dlaczego mój świat chcę zamknąć w dłoniach
które najzwyklejszy chleb łamią
na okruchy najprawdziwszej miłości

Zbyt wcześnie, pobliskie wrzosowiska okryły się fioletowym kwieciem.
One też są zwiastunem jesieni.
Poranne niebo ma własne spektakle...pośród nawłoci.
Na zakończenie posta pytanie:
Mój czteroletni Wnuk Konradek podczas spaceru nad rzekę Żabnicę, prowadzi fantastyczny wywody.
Na ten widok, zielonych glonów pokrywających płyciutką wodę, zawołał:
" babcia, zobacz, to jest......."
Właśnie, co to jest? Dla ułatwienia podpowiadam, że skojarzenie Konradka jest jadalne!
Dzieci mają niesamowitą wyobraźnię:-)
Czekam z nagrodą na pierwszą poprawną odpowiedź.
Serdeczności Wam wszystkim ślę dziękując za Waszą obecność i ciekawe komentarze.

wtorek, 20 sierpnia 2019

"C"- jak cierpliwe cynie.

Dziś będziemy rozmawiać o cierpliwości. To cecha, której wszyscy potrzebujemy, a ogrodnicy w szczególności.
Jeśli ktoś jest cierpliwy to oprócz gotowych, zakupionych, kwitnących roślin, chciałby wyhodować coś pięknego z małych nasionek.
Warzywa i zioła- rzecz jasna, ale kwiaty...
Właśnie...cynie uczą nas cierpliwości.
Najpierw, jesienią, zbieram dojrzałe, suche nasiona. Trzeba je oczyścić, podpisać papierową torebkę i nie zapomnieć, gdzie zostały schowane:-)))
Wiosną należy przygotować skrzynki z ziemią, wysiać ziarenka, dbać o wilgotność i czekać aż wzejdą. Gdy trochę podrosną wymagają przepikowania, a później wysadzenia ładnych sadzonek do gruntu. Oczywiście po zimnych Ogrodnikach i Zośce.
Później wymagają pilnowania by nie zagłuszyły je chwasty i inne samosiejki.
I znów trzeba czekać...
Czekać aż zakwitną, podlewać, niektóre zapalikować.
To jest dopiero nauka cierpliwości.
Niektórzy ludzie dostają taką cechę w prezencie genetycznym.
Inni muszą się jej mozolnie uczyć. Przez wiele lat obserwowałam dzieci w szkole.
Jedne były cierpliwe, mogłyby godzinami, powoli wykonywać precyzyjne zadania bez cienia nudy.
Inne nie potrafiłyby dobrnąć do końca szukając pobocznych zajęć. Były świetne na tzw. krótki i szybki dystans.
Natura umieściła mnie w drugiej grupie osobników. Jednak ogrom obowiązków, poczucie odpowiedzialności, nakazały mi się uczyć cierpliwości.
W tym temacie jestem zupełnie inna niż 30, 40 lat temu:-)))
Pewne sprawy przychodzą z wiekiem:-)
Wasza cierpliwość zostanie teraz nagrodzona zdjęciami cierpliwych cynii, które cierpliwie będą kwitły aż do późnej jesieni.
Część z nich pochodzi z moich nasion, a część z nasion przysłanych mi przez Kasię z odległego Taiwanu Tam są rośliny-http://melia1821.blogspot.com/
Cynie są nie tylko cierpliwe, ale są cudne, czarowne i ciekawe.
W dzisiejszym poście nie wystąpią chabry, choć je typowaliście, bo u nas ich nie ma:-) są tylko bławatki:-)
Ja zaś za chwilę wyjdę " na pole":-)
Z wielkim zainteresowaniem poczytałam o Waszych ulubionych baśniach.
Przy literce"L" opowiem Wam o Królewnie Czarodziejce.
Mimo bogactwa cynii, nie namalowałam ich do tej pory.
W ramach rekompensaty prezentuję kolejną zalipiańską chatkę, bo jest na nie duże zapotrzebowanie.
Pozdrawiam bardzo ciepło i zapraszam niebawem.

sobota, 17 sierpnia 2019

"B"- jak bajeczne begonie i braterskie bratki.

Rzeczywiście, są bajeczne, zasypują się mnóstwem kwiatów, nic sobie nie robią za spiekoty i deszczu, trwają dzielnie na posterunku, a urodą muszą olśnić każdego, kto swój wzrok kieruje w ich stronę. Begonie- jest ich wiele odmian, ale u mnie goszczą od lat dragony oraz te popularne- stale kwitnące.
Kiedy spoglądam na nie w fazie pełnego rozkwitu, myślę, że każdy chciałby mieć takie życie, bezproblemowe, kolorowe, dostatnie- jak w baśni...
Ale nawet bajeczne begonie zimy na zewnątrz domu nie przetrwają, więc człowiek przeczytawszy baśń, choćby najpiękniejszą, musi wrócić do swojej własnej rzeczywistości...
I tu kieruję pytanie do Was- jaka jest Twoja ulubiona baśń?
Moja ulubiona to Królewna Czarodziejka- czy ją znacie?
A ja muszę dostarczyć begoniom wody, bo wodę bardzo lubią.
Popatrzę kolejny raz, stanę w zadumie i podziękuję za to, że mam zdrowe oczy i widzę wszystkie cuda mojego małego świata.
W moim kwiatowym alfabecie pomijam krzewy, bo większość z nich miało swoje "pięć minut" na moim blogu, chyba, że któryś był zapomniany, to uzyska prawo wstępu.
Zatem bzy nie mogą się obrazić, bo były wielokrotnie prezentowane w formie malarskiej, fotograficznej i poetyckiej.
Bratki też bywały, ale te krzewinki w kwiatowym korowodzie muszą znaleźć miejsce przez wzgląd na swą skromność i trwałość. Zdobią rabaty nawet podczas małych przymrozków i są prawdziwym filarem wiosennych ogródków.
Pewnie dlatego są nazwane bratkami, że wykazują iście braterskie zachowania.
Nie przeszkadza im własne towarzystwo, dobrze wyglądają w sąsiedztwie innych bratków, nie dokuczają sobie wzajemnie, nie walczą o terytorium.
Ludzie mogą się od nich wiele nauczyć- pod warunkiem, że chcą:-)
Lubię wszystkie kolory bratków, lubię taką wiosenną, pomieszaną radość.
Tylko mój wioskowy Chrystus dostaje zawsze żółte bratki w Wielkim Tygodniu i tego już nie zmieniam- taka wielkanocna, moja tradycja. Podobnie jak nie poprawiam oryginalnego napisu na cokole- niech będzie jak było, ważna była intencja i dar Fundatorki.
Pod starym domkiem zawsze na wiosnę pojawiają się bratki, które latem są zastąpione przez  aksamitki.
Dlatego też zostały uwiecznione na jedynym " bratkowym" obrazie.
" B"ardzo "b"ogate pozdrowienia ślę i zapraszam...jak myślicie kto będzie prezentował "c"?