sobota, 27 marca 2021

Na Kwietną Niedzielę, ziemia się kwiatami ściele.

W końcu nadeszła, ostrożnie, powoli i nieśmiało. Być może, że wiosna jest zdezorientowana tym, co się wśród ludzi dzieje, a już na pewno nie poznaje zamaskowanych osobników.

Pierwsze były bratki, powędrują do mojego wioskowego Chrystusa, wszak tradycja każe by na Wielki Piątek wszystkie figury i krzyże przydrożne były ozdobione.
Stokrotki to kwiatki całoroczne. Wcześniejsze od przebiśniegów:-)
Krokusy nasadzam uporczywie i każdego roku przegrywam walkę z nornicami. Ostały się tylko nieliczne roślinki.
Przechowane przeze mnie pelargonie rabatowe już kwitną, tylko patrzeć jak zostaną zaatakowane przez mszyce, które zdążyły się już odrodzić na innych roślinach!
A na Niedzielę Palmową, zwaną też Kwietną lub Wierzbną, zakwitły na moim podwórku pierwsze fiołki.
W mojej okolicy nie ma szczególnie mocno rozwiniętej tradycji wykonywania i zdobienia palm, mimo że w Niedzielę Palmową odbywa się w kościołach ich poświęcenie.
Święto zostało ustanowione na pamiątkę przybycia Chrystusa do Jerozolimy. Pierwsze znane zapisy dotyczące święta pochodzą z dziennika pątniczki Egerii, a datowane są na lata osiemdziesiąte IV wieku. W Polsce jest znane od czasów średniowiecza.
Ten dzień rozpoczyna okres przygotowania do przeżywania Męki Chrystusa.
Moje wystawowe okno ubogaciło się kilkoma pięknymi wielkanocnymi kartkami, skrywającymi świąteczne życzenia, za które dziękuję:
Izuni http://kicikicitata.blogspot.com/
Małgosi https://papierowy-jarmark.blogspot.com/
Magdalence http://zaciszelenki.blogspot.com/
Alusi ( mojej Malarce), Ani https://iwanna59.blogspot.com oraz Iwonce ( mojej Podróżniczce)
Mając ciągły głód książkowy, poznałam bliżej słynną Coco Chanel.
I powitałam wiosnę z moim najstarszym Przedszkolakiem:-)
Mając zaś ciągły głód słodyczowy, upiekłam " rogaliki z PRL-u"
a w zakresie dobrych, szybkich przekąsek polecam roladki schabowe z nadzieniem z marchewki duszonej, w towarzystwie surówki z selera.
Tymczasem będą się piekły grzybki, zgodnie z tradycją wielkanocną w moim domu.
Na Wielki Tydzień posyłam Wam moc serdeczności z przesłaniem, by jak najwięcej zaczerpnąć z tego jedynego Tygodnia w roku...

poniedziałek, 15 marca 2021

Na szczęście, sprzedał się.

 Ilekroć wystawiam obraz na licytację charytatywną, czekam z troską żeby się sprzedał, bo kolejny grosik zasila wówczas konto chorego.
Łabędzie, na szczęście, znalazły nabywcę, mogę więc malować kolejny obraz.

W oczekiwaniu na wiosnę w ogrodzie, zmagam się w wybrykami moich lilii, które zamiast spokojnie zimować w donicach pod suchą ziemią, przy całkowitym braku światła, rozpoczęły szalony wzrost i zdołały już zaprzyjaźnić się z mszycami, mimo braku kontaktu z innymi roślinami.
W ogródku natomiast zaczynają się panoszyć nornice, co nie napawa mnie radością.
Pocieszam się kwiatami doniczkowymi, ale i tu mam pewne porażki.
Azalie są bardzo kapryśne.
Moje dwie amarylki ( tak je nazywam bez względu na ich przynależność do hipeastrum czy też amarylis) pokazały swoje piękno, a kwiaty osiągnęły średnicę 19 cm.
Niestety, ta trzecia straciła pęd kwiatowy, podejrzewam, że z powodu mojej nadgorliwości w podlewaniu.
Czwarta, ani nie myśli wypuścić kwiatowego pąka, choć próbuję ją straszyć, zobaczymy, kto wygra!
Ogromną niespodziankę zrobiła mi żyworódka, która pierwszy raz zakwitła.
Równie dużą i miłą niespodziankę wykonała Agatka https://aggajas.blogspot.com/
Agatka obdarowała mnie w swej hojności pięknymi pracami i słodkościami.
Wszystkie prezenty cieszą moje serce, za wszystkie dziękuję, a szczególnie za wspaniałą zawieszkę, bo to znak rozpoznawczy naszej zdolnej Agatki.
Tuż przed świętem Patrona Ojców, Mężczyzn, Patrona dobrej śmierci, Patrona obojga moich domowych Dziadków, w roku, św. Józefa, wspominam szczególnie moją śp. Babcię Józię i jej zadziwienie sprzed wielu lat związane z nadawaniem " nowomodnych" imion narodzonym dzieciom. Babcia żałowała mocno, że imię, które z dumą i z wielkim nabożeństwem do św. Józefa, nosiła, odchodzi w zapomnienie.
Nad Jej łóżkiem wisiał mały obrazek świętego Patrona, do którego zwracała się przez całe swoje długie życie.
Święty Józefie
z obrazka wiszącego
nad łóżkiem mojej babci
wyblakły od spojrzeń proszących
broniący wytrwale rodziny
co modlitewnym kręgiem
otaczała Twój stary obrazek
przywróć zawierzenie tamtych lat
gdy Boża radość wpadała
przez uchylone okno
wraz ze śpiewem skowronka
Święty Józefie
spoglądający z troską dobrego ojca
na gromadkę niesfornych dzieci
pokaż jak kochać
Dar Życia
by nie zmarnować
żadnego dnia z Bożej hojności
wyblakły od trudów i trosk
błogosław jak zawsze
szukającym wsparcia
co w starym zniszczonym obrazku
dostrzegają świętość
daną nam ku obronie.

A ja zwracając się z wieloma prośbami do św. Józefa, podziwiam piękne rzeźby znajdujące się w naszym parafialnym kościele.
Poniżej- Opiekun małego Jezusa, z nieodłącznym atrybutem, białą lilią nazwaną Jego imieniem.
Serdecznie pozdrawiam wiernych Czytelników.

wtorek, 2 marca 2021

Stanę pod krzyżem, gdy...

Potrzebujących wsparcia jest wielu, coraz więcej dzieci...i to boli...Choroby nowotworowe atakują coraz częściej i coraz młodsze osoby, a " wielcy", no cóż, zajmują się tylko covidem. Smutna rzeczywistość, obyśmy nigdy nie doświadczyli takiej próby...
Dzieci powinny się cieszyć szczęśliwym dzieciństwem, a tymczasem mnożą się rozpaczliwe wołania o pomoc.
Ten obraz też został zakupiony przez osobę o dobrym sercu, która zechciała udzielić wsparcia na leczenie chorego dziecka.
Jest wielu ludzi dobrej woli, którzy dzielą się " wdowim groszem" i to jest piękne.
To znak, że nie zanika wrażliwość wśród zwyczajnych, prostych ludzi, borykających się z różnymi własnymi problemami.

Czas Wielkiego Postu sprzyja zamyśleniu.
Do Świąt Wielkanocnych całkiem niedaleko. Wzięłam do ręki książkę, którą kiedyś otrzymałam od Iwony ( tej, która pisze piękne listy ze swoich podróży) i wędruję z nią po krakowskich kościołach zatrzymując się pod krzyżami naznaczonymi historią, tradycją i osobistymi modlitwami wielu pokoleń.
" Stanę pod krzyżem", autorstwa Bożeny Grzebień, przybliża 15 krakowskich kościołów ze szczególnym zwróceniem uwagi na znajdujące się tam wizerunki Ukrzyżowanego Zbawiciela. Chciałabym kiedyś powędrować po tych miejscach i zobaczyć przedstawione przez Autorkę, wizerunki. Być może, moim postem zainteresuję Osoby, które potrafią z wielką dokładnością pięknie opisywać zwiedzane obiekty sakralne.
Mnie, ta lektura zainspirowała do sięgnięcia w moje zbiory fotograficzne i pokazania wyjątkowych krzyży, jakie spotkałam na swojej życiowej drodze.


Dla mnie, krzyż jest znakiem mojej wiary, znakiem zbawienia, zwycięstwa życia nad śmiercią.
Jeśli ktoś z odwiedzających mojego bloga jest osobą niewierzącą, niech spojrzy na te Wizerunki jako na dzieła sztuki, stworzone ręką bardziej lub mniej znanych rzeźbiarzy, czasami ludowych samouków.
Każdy twórca przelewa w swoje dzieło całe swoje zdolności, a przede wszystkim serce, również dlatego każdemu z prezentowanych krzyży należy się szacunek.
Krzyż trwa niezmiennie w naszej polskiej tradycji od wieków, a nasza ziemska wędrówka jest tak trudna, że nikt przed Nim nie zdoła się schować...

Może ktoś z Was rozpozna któryś z Wizerunków napotkanych w czasie różnych wędrówek.

Najbardziej wzruszają mnie te stojące w polach, przy rozstajach dróg, zniszczone i sczerniałe od wichrów, śniegów i spiekoty słońca, ale zawsze czekające na człowieka...
Ten krzyż, rzeźbiony ręką chłopskiego samouka, każdego roku rozmawia z tysiącem akacjowych kwiatów, które zakwitają w odporyszowskim lasku Siedmiu Boleści...
A może ktoś z Was zechce się podzielić w komentarzach o krzyżu napotkanym na swej drodze, takim, którego się zapamiętało wyjątkowo...