To były lata dziewięćdziesiąte ubiegłego wieku. Miałam niewiele ponad trzydzieści lat i głowę pełną pomysłów, a serce pełne zapału.
W " mojej" szkole, tak o niej mówię, bo tam spędziłam pierwsze osiem lat edukacji, by później, po latach stanąć przy tablicy, zmagać się z wiecznym brakiem funduszy w budżecie szkolnym i wieloma trudnościami, z którymi przyszło mi się zmierzyć, gdy z własnego wyboru postanowiłam swoje zawodowe życie poświęcić dzieciom, wiele było do zrobienia.
Jednym z moich pomysłów było posadzenie na przyszkolnym terenie kilku rzędów świerków szlachetnych i urządzenie ( systemem gospodarskim) toru zabaw ruchowych. Kiedy rzecz została sfinalizowana i pełne energii dzieciaki wracały we wrześniu do szkoły, patrzyłam z radością, że pomysł był " trafiony".
Nasz plac zabaw był zupełnie inny od współczesnych, ale mam wrażenie, że dawał dzieciom więcej radości niż dzisiejsze, kosztowne urządzenia.
I wówczas przyszła mi do głowy taka myśl, że gdy będę emerytowaną staruszką, przyjadę do " mojej " szkoły, usiądę w cieniu świerków i będę snuć wspomnienia...
Minęło prawie trzydzieści lat, świerki wyrosły w duże drzewa, a ja bardzo często przybywam z moimi Wnukami do tej szkoły, która zmieniła wygląd i wyposażenie, ale nadal jest " moja".
Dzieciaki zobaczyły już wszystko, czym mogłam ich zainteresować, chętnie korzystają z placu zabaw, a ja przysiadam w zasięgu owych drzew, których małe sadzonki przechowały moje marzenia.
Snuję wspomnienia, dobre i piękne, uśmiecham się do tych różnorodnych chwil, z których mógłby powstać niezły poemat, spotykam się z Żyjącymi, wspominam Zmarłych...i dziękuję za wszystkich spotkanych na mojej drodze, ludzi. Każdy z nich był ważny...
Cieszą się słońcem, niebem i rosą, a ta radość jest mocno zaraźliwa dla ludzi:-)
Dla motyli to atrakcyjny stół.
Sierpniowo- wrześniowy przełom to prawdziwy raj dla motyli.
A ja przyznaję, że choć przez całe wakacje nigdzie na dłużej nie wyjeżdżałam, to nieustanne, codzienne towarzystwo moich Wnuków, ogrodu i ciągle innych widoków wokół mojej wioski, w pełni mnie satysfakcjonowało.Od jutra moja Kochana Czwóreczka wraca do szkół i przedszkoli, obejmuję modlitwą ich bezpieczne wzrastanie wśród szkolnej rzeczywistości.
Wiek, w jakim się znajdują jest niezwykle ważny w rozwoju człowieka na wielu jego płaszczyznach.
A Rodzicom i Nauczycielom życzę cierpliwości i mądrości, która każe zauważać dobro w każdym dziecku.
Oby nikt nikogo nie krzywdził, oby wszyscy znaleźli swoje dobre miejsce i mogli rozwijać własne talenty, którymi zostali obdarowani.
W klimat wspomnień wpisuje się namalowana w wakacje kolorowa chatka.
Niech ten obraz również przywołuje radość.Jeśli mowa o wspomnieniach to pozwolę sobie przytoczyć komentarz, który zamieścił pewien Szanowny Czytelnik na moim profilu fb w związku ze wspomnieniowym wierszem i obrazem ( kiedyś, przed wieloma laty uczęszczał do " mojej" szkoły):
Jestem bardzo wdzięczna P. Józefowi za wspomnienie tamtych dawnych, dobrych lat, a dla wszystkim Drogim Czytelnikom dedykuję ten wiersz:
WRZESIEŃ
Wrześniowy dzwonek żwawo
otwiera drzwi szkoły i barwnych
opowieści
znów spadają dojrzałe kasztany
a nić babiego lata plącze wspomnienia
w kielichach kwiatów ubarwionych jesienią
strojne motyle napawają się obfitością nektaru
rozkrzyczane sroki przerywają ciszę poranka
zatopioną w krajobrazie spadających liści
z kanapką w ręku biegnie czyjś anioł stróż
żeby zdążyć na pierwszą lekcję
przesuwają się zamglone korowody
zdarzeń, postaci i darów…
ulotna pamięci, coraz krótsza jak dni jesienne
nie pozwól zapomnieć…
Kolejna jesień stoi u drzwi. Ile ich jeszcze jest nam zapisane? Oby każda była piekniejsza od poprzedniej i okraszona takimi własnie wspomnieniami :)
OdpowiedzUsuńZ każdej trzeba nam się cieszyć ...
UsuńTakże wspominam szkolne, dziecięce lata, ale i te pierwsze - nauczycielskie. Ileż to już pierwszych dzwonków za mną. I jak pójdzie po mojej myśli - tylko trzy przede mną. Jeden z nich - jutro.
OdpowiedzUsuńPiękny, ciepły post Basiu. Dziękuję za życzenia.
Dużo było tych dzwonków w moim życiu, a teraz przeżywam edukację Wnuków ❤️
UsuńŚwietny miałaś pomysł Basiu z tymi świerkami. Teraz możesz obserwować efekty swojej decyzji. Również mam mnóstwo takich wspomnień, ale cieszę się że to już wspomnienia i nie zazdroszczę czynnym nauczycielom. Dołączam się do Twoich życzeń. Pozdrawiam Basiu:)
OdpowiedzUsuńA ja bym jeszcze popracowała, ale wybrałam bycie na co dzień z Wnukami❤️
UsuńMiałam w życiu różnych nauczycieli zapamietuje się tych dobrych i niestety tych , którzy pomylili się wybierajac trudny zawód nauczyciela. Mój dawny dyrektor podstawówki został honorowym obywatelem miasteczka a gdy potrzebował niedawnó wsparcia to my jego uczniowie mu go nie odmowilismy bez względu na to czy w szkole byliśmy wzorowi czy odrobinkę mniej grzeczni;))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Tak, niektórzy trafiają do zawodu z przypadku i to jest tragedia, gdy ktoś nie kocha swojej pracy.
UsuńJak dobrze jest powrócić do miłych wspomnień. Basiu ja też do szkoły codziennie przemierzałam 2,5 kilometra. Droga nigdy się nie dłużyła, bo miałam obok koleżanki i kolegów. Lubiliśmy się wszyscy. Nie było przemocy, konkurencji. Jaka szkoda, że jest nas coraz mniej. Miło wspominam wszystkich nauczycieli, bo kochali swoją pracę. Nie zawsze było łatwo, bo zawód nie jest łatwy ale my jako uczniowie nie odczuliśmy złych emocji. Nawet z łobuziakami nie mieli problemu. Piękny domek ten w realu i ten na obrazie. Uściski posyłam!!!!
OdpowiedzUsuńDawne czasy były bardziej naturalne, zgodne z przyrodą i odwiecznymi prawami.
UsuńFajnie ukwieciłaś stary domek Basiu. Czy w nim ktoś jeszcze mieszka? Ja też na pierwszą szkolną wyprawę wyszłam z drewnianego domu, tylko trochę większego. Do tej pory stoi i jest zamieszkały. W upały jest niezastąpiony, z powodu najlepszej, drewnianej klimatyzacji. Wspomnienia z dzieciństwa często konfrontuję z siostrą, zawsze byłyśmy razem. Ona dobrze zapamiętała inne momenty, niż ja. Dzięki temu pamiętamy wszystko. Warto żyć teraźniejszością, minione czasy były zarówno piękne, jak i trudne. Pozdrowionka.
OdpowiedzUsuńW tym domku lubił przebywać mój zmarły w lutym Brat. Do czasu kiedy był w pełni sprawny i mógł się przemieszczać między starym a nowym domem. Teraz już nikt tam nie mieszka, dla mnie jest on taką” świątynią wspomnień”.
UsuńBardzo pięknie napisałaś, każdy pamięta swoją pierwszą szkole i pierwsza panią, kiedy stanelam z drugiej strony y biurka starałam się zachęcać do nauki mego przedmiotu, i tak to nam kolejna jesień i kolejny rok na emeryturze. Pozdrawiamy
OdpowiedzUsuńTych naszych pięknych wspomnień nikt nam nie odbierze...
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńBardzo wspominkowy wpis ,melancholijny .Pieknie urządziłaś podwórko szkolne, to cieszy.Tez przeżywam początek roku wnuków, jeden do średniej, jego brat do żłobka a dwóch do przedszkola.A moja edukacja ?Nie było biurek, był stół kuchenny i stół w pokoju na 5 dzieci, było bardzo biednie ale szczęśliwie, pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńMoje warunki w dzieciństwie też były bardzo skromne, ale wcale mi nie przeszkodziły w edukacji.
UsuńBasieńko, pozdrawiam Cię najserdeczniej wraz z początkiem roku szkolnego.
OdpowiedzUsuńDobrych, spokojnych dni Ci życzę Małgosiu.
UsuńBasiu, tak bardzo lubię płynąć z nurtem Twoich opowieści i rozważań... Moja studencka rzeczywistość powraca do żywych z początkiem października, ale muszę przyznać, że z każdym rokiem coraz bardziej radują mnie te powakacyjne powroty.
OdpowiedzUsuńAle ja się skupię na tych Twoich wspaniałych aksamitkach. W moich stronach wołają na nie per "śmierdziuchy"... czy to ładna nazwa? Może i nie, ale mimo to przywołuje piękne wspomnienia z dzieciństwa, kiedy to wszystkie ogrodowe rabaty otulone były aksamitkowymi rzędami. Teraz nie pałam do nich sympatią, bo od razu padają ofiarą wiecznie głodnych ślimaków, ale Twoje rzędy wzbudziły we mnie nadzieję, że może już się znudziły tym późnoletnim rarytasem...
Pozdrawiam Cię serdecznie! :)
Natalkę bardzo zmartwiła ta nazwa i ustaliłyśmy, że będziemy je nazywać " śmierdziuszki- pachniuszki".
UsuńPiękną opowieść snujesz Basiu, otoczoną wspaniałymi zdjęciami. U mnie w ogródku też rosną aksamitki i cynie. Pięknie zaczął się wrzesień. Pozdrawiam serdecznie i życzę wszelkiego dobra.
OdpowiedzUsuńZ wzajemnością Lenko.
UsuńPiękne szkolne wspomnienia. Ja ostatnio po wielu latach byłam na spotkaniu klasowym. Niektórzy zmienili się nie do poznania. Każdy opowiadał swoje życie po liceum. Łezka zakręciła się w oku. Aksamitki też sadzę co roku . Twoje są bardzo dorodne i pięknie okalają domek. Pozdrawiam serdecznie 🌺🌺🌺🌺
OdpowiedzUsuńBasiu, miłe wspomnienia! Podziwiam Twoje pomysły z przeszłości pod szkołą i te spod malowniczego domku, gdzie rosną aksamitki. Pozdrawiam serdzcznie!
OdpowiedzUsuńPięknie napisane. Każdy z nas ma chyba podobne wspomnienia kiedy zbliża się wrześniowy powrót do szkół. A szczególnie tak jak Ty będąc najpierw pilną uczennicą, by po chwili stać się Nauczycielką i stojąc po drugiej stronie ławek. Porównujemy tzw. nasze czasy, a lata dzisiejsze takie inne bardziej nowoczesne czy lepsze od naszych tego do końca nie wiem. Jedno jest ważne, żeby kolejne pokolenia nie zatracały własnej tożsamości, wrażliwości. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńBasiu!
OdpowiedzUsuńPiękne są Twoje wspomnienia. Też bardzo lubię aksamitki i zawsze je rosną w moim ogrodzie. Ponoć odstraszają nornice ale u mnie te stworzenia też uwielbiają aksamitki i czasem podgryzają ich korzonki.
Pozdrawiam:)