poniedziałek, 22 lutego 2021

Zadanie dla Anioła na przedwiośniu.

Anioł z ptakiem ma przywołać wiosnę.
Takie otrzymał zadanie, ale aktualnie czeka na nabywcę, który chciałby wspomóc leczenie 14- letniej Gabrysi z pobliskiej szkoły.
Tymczasem czekamy na przedwiośnie, bo przecież luty dobiega do końca, a marzec daje nadzieję na prawdziwe zmiany w przyrodzie.
To "moja" piąta pora roku, więc nie sposób pominąć oczekiwania.
Przypomniał mi się mój stary wiersz o przedwiośniu, pozwólcie, że i Wam go przypomnę.
Zimno jeszcze
a ja otwieram okno wspomnień
pierwszy promyk słońca
kusi obietnicą życia
wyruszam w świat
na poszukiwanie wiosny
zakwitają bazie
zaczarowane gałęzie mojego dzieciństwa
pachnie ziemia
mój świat ograniczony
do maleńkiej wioski
budzi wspomnienia
rozgarniam liście
ufna że odnajdę pierwsze pąki kwiatów
w ich nieśmiałości
ukrywam własne lęki
choć to kolejne przedwiośnie
wiem
że nic nie będzie takie samo
nie ma dwóch
identycznych kwiatów …

Próbuję więc odnaleźć owe zwiastuny ukryte jeszcze pod śniegiem.

Szukam wytrwale...
I zachwycam się takimi cudeńkami.
Tymczasem w moim domu zakwitła pierwsza amarylka. Czekam na kolejne, bo przypominają mi dwie bliskie Osoby, które za życia kochały amarylki.
Przez całą zimę kwitnie niestrudzenie azalia.
Jej siostra otrzymuje ode mnie dokładnie to samo, nie kwitnie, jest słabowita, z kwiatami...jak z ludźmi.
Radość z urodzinowych prezentów " dzięki poczcie" rozciągnęła się na kolejny tydzień.
Za przepiękny szal dziękuję Janeczce http://janeczkowo.blogspot.com/, która obdarowała mnie już wiele razy i zawsze wie, jak ucieszyć moją osobę. Do kompletu jest śliczna kartka, ze szczerymi życzeniami i przesłaniem, które starałam się realizować przez ostatnich 60 lat:-))))
A szal już jest w użyciu, jest delikatny i elegancki i bardzo się nim cieszę.
Długo myślałam na tym wzorem- podziwiam.
Miłą niespodziankę sprawił mi Maks https://kochamswojswiat.blogspot.com/, nasz wyjątkowy, blogowy Mężczyzna, pamiętając o moich różnorodnych upodobaniach.
Bardzo Ci dziękuję Maks za pamięć, prezent i życzliwość.
I za Twoją piękną obecność.
Dotarła również do mnie niespodzianka od Karolinki https://na-sciezkach-codziennosci.blogspot.com/, której długim milczeniem wszyscy się martwiliśmy.
Najważniejsze, że Karolinka znów jest aktywna, a za jej pamięć i dobroć serdecznie dziękuję.
Genialna pamięć Karolinki, do prezentu, w dużej mierze własnoręcznie wykonanego, dorzuciła życzenia dla Męża- czekają do 4 marca- i cały zapas ulubionej chałwy dla mnie.
Skrzyneczka, będzie mieścić moje skarby, zapewniam Cię Karolinko.
Pewna niezawodna Osoba pamięta zawsze o każdej nadarzającej się okazji, by obdarować mnie kwiatami. Jestem zawsze wzruszona, bo jej pamięć jest bezinteresowna i trwała.
Tym razem zostałam obdarowana oryginalną kompozycją w szklanym słoju.
Pozostając nadal w nastroju wdzięczności, serdecznie pozdrawiam wszystkich miłych Czytelników.

poniedziałek, 15 lutego 2021

Dziękuję za...i za...i za...


To już kolejny obraz, który ma za zadanie przywołać wiosnę. Obraz został zakupiony na licytacji i zasilił konto Szymka.
Serdecznie dziękuję p. Edycie za wsparcie tej ważnej akcji.

Dzisiejszy post ma być utrzymany w sferze podziękowań, bo powodów jest wiele.
Blog o pięciu porach roku i różnych innych sprawach ma już 8 lat i ponad 760 postów, a to dzięki Wam Drodzy Czytelnicy, bo swoją obecnością i komentarzami motywujecie mnie do pisania i wielu innych działań towarzyszących prowadzeniu bloga.
Dziś mija 60 lat od owej pamiętnej środy popielcowej, gdy moja Mama wydała na świat tak czarnooką i czarnowłosą dziewczynkę, że położne żartowały z Mamy, że podmieniono jej dziecko. Dopiero, gdy zobaczyły Tatę, zamilkły:-)
Sześćdziesiąt lat minęło szybko, a przez ten czas nigdy nie próżnowałam, nie znam pojęcia nudy i bezczynności. Z perspektywy minionych lat, dziękuję za każdy dzień i za wszystko, co dane mi było przeżyć, nawet jeśli to coś, było bardzo trudne...Jak w każdym życiu, radość mieszała się ze smutkiem, a napisana " litania podziękowań" po małych korektach mogłaby być zapewne litanią każdego z nas.

 Litania podziękowań

Za moje życie całe
                                      dziękuję Ci Panie
za szczęśliwe ocalenie przed kapliczką Matki Bożej Odporyszowskiej
za mamę, która urodziła mnie w lutowy poranek
za ojca, którego największym pragnieniem była córeczka
za uratowanie z ciężkiej choroby w dziesiątym miesiącu życia
za szczęśliwe dzieciństwo w wiosce bez elektryczności
za wiarę, która nie stawia zbędnych pytań
za przodków, którzy ofiarowali mi całą gamę genów
za pola i łąki, rzekę i las
za wiejski ogródek wokół naszego domu
za srogie zimy, które mnie wiodły do szkoły
za wiosny pachnące radością
za lata upalne wyzłocone zbożem
za jesienie płonące jak serce kolorami
za ptaki i zwierzęta, które widziałam i słyszałam
za dobrych nauczycieli i za tych, co być nimi nie powinni
za szkolne sukcesy i zdane egzaminy
za młodzieńcze przyjaźnie i za miłość
za dzień ślubu w naszym wiejskim kościele
za dar życia syna Konrada
za dar życia syna Kamila
za wszystkie matczyne troski i radości
za kolejne szczęścia moich dzieci
za codzienność, z mężem w szczęśliwość składaną
za kolejne rozwikłane sprawy
za wszystkie choroby i uzdrowienia
za cierpienia, które po coś były
za lata spędzone z moimi uczniami
za sukcesy, osiągnięcia i porażki
za wszystkie wiersze sercem i piórem napisane
za obrazy sercem i pędzlem malowane
za dni ślubów moich synów i ich żon
za radość bycia babcią Konrada, Natalii, Jakuba i Tomasza
za wschody różane i czerwone zachody
za rosę pod bosymi stopami
za błękit nieba i białe obłoki
za niebo gwiaździste nade mną
za dobrych ludzi spotkanych po drodze
za dojrzałą przyjaźń w najpiękniejszych barwach
za nadzieję, która nigdy nie gaśnie
za tysiące innych spraw, których zliczyć nie zdołam
                                dziękuję Ci Panie..

Pozostając w atmosferze podziękowań, posyłam je w stronę:
Ismeny http://szimena.blogspot.com/ 
Nadajemy na podobnych falach i Ismena często sprawia mi niezwykle miłe niespodzianki.
Tym razem będę mieć zajęcia z Wnukami i krasnalami. Ale to dla mnie wielka radość.
Część tych krasnali spotkałam osobiście, resztę może kiedyś odwiedzę. Zatem dziękuję Ismeno.

Iwonki, która nie bloguje, ale podróżuje i pisze tak wspaniałe notki z podróży, że dzięki niej zwiedziłam wiele miejsc i zdobyłam nową wiedzę.
Mam całą skrzyneczkę zapełnioną listami i pocztówkami od Iwonki, a na nich widnieją pieczątki z miejsc turystycznych, które odwiedza. Każdy list od Iwonki napawa mnie radością, bo dziś tylko nieliczni piszą takie tradycyjne listy, pełne ciekawostek i zachwytów nad światem.
A trójwymiarowa karteczka przeniosła mnie w świat dzieciństwa, gdy podobne cudeńka przylatywały z " Ameryki".
Izabelki http://kicikicitata.blogspot.com/

Anioły, kwiatowe zakładki, piękna karteczka z życzeniami wypisanymi niezwykle pięknym pismem, to wszystko, co tak bardzo jest mi bliskie, sprawiło mi ogromną radość.
Jestem tak zafascynowana urokiem Aniołów Izy, że poprosiłam ją o pozwolenie na zainspirowanie się w kolejnym moim obrazie przeznaczonym na licytację wspierającą leczenie chorego chłopca.
Izabelka wyraziła zgodę, za co jej dziękuję, a efekty pracy przedstawię po namalowaniu obrazu.
Jestem pełna podziwu dla pomysłowości i niezwykłej staranności w tworzeniu tych " Izabelkowych Aniołow" ( to niepowtarzalny styl).

Małgosi https://papierowy-jarmark.blogspot.com/
 
Małgosia zna mnie dobrze, wie, że kocham albumy, wie, że treści religijne są mi bardzo drogie, wie, że uwielbiam wyrazistą biżuterię i wie też...że kocham słodycze, a chałwę najbardziej:-) Dziękuję Ci Małgosiu za wszystkie podarunki, Ty wiesz, ile one dla mnie znaczą. Po wypełnieniu albumu, na pewno przyślę Ci zdjęcia, to będzie nasza wspólna radość.
Proszę, zobaczcie, jaki przemyślany i piękny jest ten album, na każdy dzień Wielkiego Tygodnia, którego piękno i głębia są mi tak bliskie.
Czas już na ogłoszenie wyników. Losowania dokonał najstarszy Wnuk, który toczy już ze mną poważne rozmowy i interesuje go wiele spraw, ma przecież 5,5 roku, to poważny wiek.
Jego rączka spośród 9 karteczek z chętnymi do przygarnięcia obrazu, wylosowała Agaję, do której jeszcze dziś pofrunie zimowy pejzaż.
Do wszelkich podziękowań dla Was wszystkich, dołączam nieustające zaproszenie do odwiedzania mojego bloga dopóki będę mogła go prowadzić...

niedziela, 7 lutego 2021

Czas zimowych róż i studniówek.

I mamy końcówkę karnawału, innego niż wszystkie poprzednie.
Tylko zima jest jak dawniej, jakoby zbudziła się z długiego snu i przypomniała sobie o swoich obowiązkach.
Prawdziwe róże obejrzałam niedawno na blogu Kasi z Tajwanu i zamarzyły mi się ich kwiaty, dlatego wróciłam do dawnego przepisu i wykonałam złote róże karnawałowe.
Świetnie wyglądają na stole i są smaczne, jeszcze zdążycie je zrobić na tłusty czwartek.

Skoro sięgnęłam myślą wstecz, to przypomniała mi się moja studniówka, której teraz pozbawiona jest młodzież.
Zachowało się nawet zaproszenie dla mojego narzeczonego, ówczesnego studenta AGH.
Młode osoby zapewne zadziwi prostota i skromność takowych zaproszeń, ale wspomniana rzecz miała miejsce 41 lat temu.
Jak napisano w owym zaproszeniu, że "stroje niewymyślne acz godne zachować przystoi", tak się też stało i moja granatowa sukienka porządnie zakrywała kolana i dekolt, a jedyną jej ozdobą był biały krawato- szaliczek.
Ale jak widać na pamiątkowym zdjęciu, byliśmy szczęśliwi bez wymyślnych sal, dań i innych " polepszaczy".
Pozostając w złotym klimacie, zapraszam na słoneczną wędrówkę po najbliższej okolicy.
A ta, co wiecznie snuje wspomnienia, przypomina o zimowym candy, z zimowym obrazem w tle, które za tydzień zostanie rozstrzygnięte.
Pozdrawiam całkiem ciepło, mimo zimowej aury.

poniedziałek, 1 lutego 2021

Gromnice, które wiele pamiętają.

Matka Boża Gromniczna kończy czas śpiewania kolęd, cieszenia się obecnością kolorowej choinki i licznych świateł wokół domu.
W tym dniu zanosimy do kościoła gromnice by je poświęcić na pamiątkę Ofiarowania Pańskiego, bo taką nazwę nosi to święto w kalendarzu świąt kościelnych.
Odkąd pamiętam, gromnica była ważnym przedmiotem w domu, zapalanym w czasie ogromnych burz i nawałnic, a także towarzyszącym rodzinie skupionej przy łóżku umierającego domownika.
Każdego roku poświęcam gromnicę, a w tym będzie inaczej, bo na ten dzień przypada nam kolejny pogrzeb w bliskiej rodzinie.
Te, zbyt częste, odejścia w ostatnim czasie, ciągle uczą nas pokory wobec spraw i faktów, które przerastają człowieka.
I znów z czymś się nie zdążyło, znów czegoś zabrakło, znów nas śmierć zaskoczyła. Chyba musimy nauczyć się myśleć, że dzisiejszy dzień może być ostatnim, dla każdego, bez wyjątku.
Gromnice, które posiadam należały do Osób, których już tu, na ziemi, nie ma. Są cenną pamiątką, przywołują obrazy z dawnych lat, gdy kobiety z mojej wsi brnęły przez wysokie zaspy do kościoła, by oddając cześć Matce Gromnicznej, uczestniczyć w obrzędzie poświęcenia gromnic.
                                                                                                        
Z ciekawością kilkuletniego dziecka przepytywałam babcię, dlaczego te groźne wilki skupiły się wokół Matki Bożej na obrazku namalowanym na świecy. Babcia opowiadała mi wówczas, że tam, gdzie wilki zagrażają ludziom ( a podróżowało się pieszo lub na saniach), pojawia się Maryja z zapaloną gromnicą i rozprasza groźne zwierzęta, broniąc ludzi. Bardzo się bałam tych bestii i nawet podejrzewałam, że mogą mieć mieszkanie za naszym kuchennym kredensem:-) Kiedy w końcu powiedziałam o tym mojemu kochanemu Tacie, odsunął kredens i pokazał mi, ze żadnych zwierząt tam nie ma. Zapewnił mnie również, że obroni mnie przed wszystkimi zagrożeniami...Pamiętam tamte lęki i nigdy nie lekceważę dziecięcych obaw, które w umyśle małego dziecka urastają do monstrualnych rozmiarów.
Tradycyjne parafinowe świece są ostatnio zastępowane świecami z pszczelego wosku. Taką świecę dostałam przed kilku laty od Kogoś, kto już zapala świece w wieczności...
Przed odkryciem parafiny i stearyny świece były wykonywane głównie z pszczelego wosku (i łoju zwierzęcego). Woskowe świece były dostępne wyłącznie dla wyższych sfer. Dopiero w XIX wieku zaczęto stopniowo wprowadzać świece parafinowe, które znane są nam do dziś. Zdecydowanie zdrowsze są świece z naturalnego wosku pszczelego. Wosk pszczeli to wydzielina z gruczołów woskowych pszczół. To „ produkt uboczny” powstały przy wytwarzaniu miodu. Podobnie jak inne produkty pszczele, ma wiele cennych właściwości. Jest znany i stosowany od co najmniej 4,5 tys. lat. Aby wyprodukować 1 kg wosku pszczoły zużywają około 3,6 kg miodu. Świece woskowe odświeżają i jonizują powietrze. Płonąca świeca jest nie tylko źródłem światła, ale także produktem o cennych właściwościach leczniczych. Przede wszystkim woskowe świece likwidują szkodliwe zapachy naturalne i sztuczne, w tym zapach dymu tytoniowego. Świece odświeżają również powietrze, a co najważniejsze, nasycają je przyjemnym miodowym aromatem. Produkt ten ujemnie jonizuje powietrze, co oznacza, że neutralizuje negatywne promieniowanie urządzeń elektrycznych i elektronicznych. Dodatkowo jony te łagodzą alergie, astmę, choroby górnych dróg oddechowych i płuc. Zapach świec woskowych korzystnie wpływa na samopoczucie i działa uspokajająco. Świece z wosku pszczelego spalają się bezdymowo i nie uwalniają żadnych szkodliwych substancji. Ponadto dają jasne, ciepłe i przyjemne światło. Świece woskowe powinno palić się od 15 do 60 minut dziennie. Cenię sobie woskowe świece, a jako ciekawostkę prezentuję woskowe figurki z szopki.

Nie ma wilków, na moim ostatnio namalowanym obrazie, wystawionym na licytację na rzecz Grzegorza.
Pojawiły się natomiast łagodne mewy, które szybują pod rozświetlonym niebem. Może " złowią" jakiegoś Darczyńcę.

Pozdrawiam serdecznie moich drogich, wiernych Czytelników i zamieszczam kilka zimowych zdjęć, jak na Gromniczną przystało.
W kilka zaledwie minut, księżyc ustąpił pola słońcu:-) taka między nimi panuje zgoda.
A sarenki lubią najbardziej poranne " wypady na stołówkę":-)
Do następnego " zaczytania".