niedziela, 29 maja 2022

Wiosno, zwolnij tempo...nie posłucha:-)

Myślę, że wiosna dlatego tak pędzi, bo jest młoda.
Na nic moje wołania, by zwolniła. Codziennie zakwita coś nowego, opadają płatki kolejnych zachwytów, maj dobiega do końca. Kolejne foldery zapełniają się wiosną, a ja mam dylemat, które zdjęcia zaprezentować???

Azalie mam tylko dwie, ale za to kwiatami mogłyby obdzielić całą wioskę.

Irysom i akacjom poświęcę oddzielne posty- tak postanowiłam.
Dziś czas na różności. Zacznę od kamieni, które pomalowałam nad oczko wodne, pędząc równie szybko jak wiosna.
Do tego maki:

Mój kwiat majowy:

Róża pomarszczona w towarzystwie guldynu i derenia
pierwsza piwonia
pierwsze poziomki,
a w trakcie redagowania posta zakwitła pierwsza róża, ale już ją wstawię do kolejki!
No bo jeszcze tęcza, a tęcza nie poczeka:-)
nawet czasu zabrakło na inne dywagacje:-)
a jeszcze ciasto truskawkowe trzeba zjeść i coś poczytać:-)
Wracam do Orzeszkowej, bogactwa jej opisów przyrody, bo na podstawie książki R. Pawłowskiego zdobyłam wiele cennych informacji. Polecam wszystkim, którzy " Nad Niemnem" mają w zestawie ulubionych powieści.
Do następnego posta...biegnę dogonić wiosnę:-)

czwartek, 19 maja 2022

Ciągle zbyt mało czasu...

Moją ( naszą wiejską) kapliczkę znacie z wielu zdjęć i wierszy.
Wróciłyśmy po 15 latach przerwy do śpiewania majówek i słyszę, że w okolicznych wioskach ta tradycja nie ginie. Przychodzi nas kilka osób dorosłych i kilkoro malutkich dzieci, więc jest nadzieja, że wznowiona tradycja pozostanie, bo jest piękna i taka polska.
Wczoraj Litania Loretańska rozbrzmiewała wśród " łąk umajonych" i lasów podczas Drogi Krzyżowej szlakiem męczeństwa Błogosławionej Karoliny, możecie sobie wyobrazić jak echo niesie kilkutysięczny głos, a pielgrzymów było wczoraj wyjątkowo dużo.

Namalowałam kolejny obraz z kapliczką w otoczeniu maja, by oddać hołd Majowej Pani.

Niedawno spotkała mnie miła niespodzianka. Od naszej Drogiej Ismeny https://szimena.blogspot.com/
otrzymałam upominek na Dzień Niezapominajki. Moje ogrodowe niezapominajki bardzo słabo rosną na suchej, piaszczystej glebie, więc przesyłka była mi szczególnie miła.
Ismena mnie bardzo ucieszyła i wzruszyła, bo podarunek jest bardzo bliski memu sercu, magnesiki z imionami moich Kochanych Wnuków, a i dla Basi też jest magnesik i cudny Aniołek, obie kochamy Anioły.
Bardzo Ci dziękuję Ismeno za to, że zawsze o mnie zawsze pamiętasz.

A w moim ogrodzie trwają kwiatowe wyścigi i chyba nie zdążę wszystkiego zaprezentować.
Teraz prym wiodą maki mojej śp. Mamy.

Guldyn to krzew czasów mojej Babci Józi, choć moje okazy są już zasadzone przeze mnie, ale miłości dzieciństwa pozostają w sercu.
Floksy znad oczka wodnego kończą swoje królowanie i trzeba będzie to miejsce inaczej zagospodarować.
A pigwowce niosące ze sobą wspomnienie ich starszych braci kwitnących przy Al. Mickiewicza i AGH w moich czasach studenckich, też muszą mieć swoje miejsce w tym poście.
Jeszcze tylko wieczne stokrotki się zaprezentują, bo chyba nie ma trwalszych i obfitszych w kwitnieniu od nich roślinek.
Kwitnących piękności mam wiele, ale muszę je odłożyć na kolejne posty, bo przecież prezentacja czytanych książek jeszcze czeka:-)
Oczywiście, chętnie sięgam po niezwykle interesujące informacje zawarte w książkach Sławomira Kopra.
To kopalnia wiedzy z wielu epok, a styl pisarza jest niezwykle interesujący.
I tą propozycją oraz złotlinem, któremu cień drzew w lesie zupełnie nie przeszkadza, żegnam się z Wami do kolejnego napisania.

piątek, 13 maja 2022

Zapachniało bzem i świat stał się cały bzowy.

Bzy od zawsze kojarzyły mi się ze starymi kapliczkami, a starych kapliczek nie mogłam sobie wyobrazić bez bzów.
Moje wyobrażenia utwierdził Żeromski, kiedy w ręce Marcinka Borowicza włożył naręcza bzów zerwanych dla matki przed wiejską kapliczką. To jedna z literackich scen, które na zawsze zapadły w mej pamięci. A ponieważ wychowałam się w cieniu Chrystusa z wiejskiej kapliczki otulonej bzami, to fakt ten spotęgował jeszcze bardziej moje ukochanie bzów i kapliczek.

Widok z mojego balkonu – wiosna
Niczym niezmącona radość
przysiadła na zagonach życia
zielenią się kłosy
niemyślące o zapachu żniw
za wcześnie na smutek
gdy głogi bielą sięgają nieba i ziemi
lekkie pierzaste dmuchawce przycupnęły
na zielonej murawie
u moich stóp bratki żółcą się wiosną
oszalałe ze szczęścia
czarny kos śmiesznie zdąża do wodopoju
różowieje już niebo
nasycone fioletem zmierzchu
Czarodziejskie zapachy wiosny
siadają na ramionach mojego Chrystusa
zanurzonego w kępie bzu
w którym schowałam moje marzenia.

Zgodnie z tradycją, bez przy kapliczce powinien być tej starej, zwykłej odmiany, krzew z tych, które dawniej zamieszkiwały w każdej wiosce bo łatwo było je rozmnażać i nie wymagały specjalnych nakładów.
W mojej pamięci pozostał widok Ojca odpoczywającego południową porą, po powrocie z prac polowych, pod krzakiem starego zwykłego bzu.
Bez ten musiał później ustąpić miejsca pod budowę domu, ale pozostał we wspomnieniach.
A wszystkie te widoki okrasiłam swoją dziecięcą miłością, która nigdy nie przemija...

Tato kochał bzy i chyba odziedziczyłam tę miłość bo w naszym ogrodzie i lesie jest 15 krzaków bzu, 7 odmian szlachetnych i 8 krzewów takich, jakie zamieszkiwały naszą wioskę przed wieloma laty.
Zapach jest więc niezwykły i widoki czarują.
W każdym roku robię niezliczoną ilość zdjęć, bo przecież czas kwitnienia bzów tak szybko mija.
Zapraszam na spacer z bzami.
Kiedyś taki Aniołek powędrował w świat, naturalnie, z gałązką bzu.
W czasie codziennego wdychania zapachu bzu, zrywałam systematycznie kwiaty mniszka na miód dla Wnuków, zachęcam do zrobienia takiego miodu bo czynność jest prosta, a smak i jego wartość ogromna.



Miód robiłam wg przepisu: https://www.mojegotowanie.pl/przepis/miod-z-mniszka-lekarskiego-mlecza?fbclid=IwAR05du9J2Nz0msmDw7qCrsjwoFmJHL6LVP5uS0Y8fz3HYXXdPfKHL3cqcR4
i udał się wspaniale.

Serdeczności posyłam i do następnego napisania.