wtorek, 31 lipca 2018

Lipcowe podziwianie świata.

Ostatni dzień lipca przypomina mi o pewnych zaległościach...
Ten miesiąc minął zbyt szybko. Zastanawiałam się przez moment, która z " Rozmów z Madonnami" jest najbardziej odpowiednia dla lipca ( obiecałam jeden raz w miesiącu publikację jednego wiersza z tego tomiku) i... napisałam kolejną.
Bo lipiec na wsi to złoto żniw i zapach chleba zapamiętanego z dzieciństwa.
O obrzędzie pieczenia przed laty wiejskiego chleba przez każdą kobietę ze wsi pisałam już na blogu.
Dziś proponuję wam wiersz, obraz ostatnio namalowany i trochę ujęć uciekającego lata...
Lipcowa wieś to czas wytężonej pracy, odgłosy kombajnów od świtu do późnej nocy, nowe ścierniska rankiem i świadomość przemijania...
 A to już jedna z zalipiańskich kapliczek- wśród pól strzegąca zasiewów.


Lipcowa- Żniwna


Wiem, że mieszkasz w kłosach
i świętymi dłońmi chleb wyrabiasz
jestem pewna, że o świcie wyruszasz
między łany złocistych zbóż
tam masz sanktuarium zbudowane
z umiłowania ziemi ojczystej
zawsze byłaś blisko ludu
z nim śpiewałaś godzinki
i szeptałaś w południe Anioł Pański
i do wieczornych pacierzy klękałaś
ocierając pot ze zmęczonego czoła
i nadal śpiewasz wieczorne kołysanki
świerszczom wtórując i gwiazdy zapalasz
by o świcie znów stąpać
po ścierniskach serc naszych.


 Kolorowymi pozdrowieniami żegnam się z Wami do następnego posta...

sobota, 28 lipca 2018

Kiedy marzenia stają się rzeczywistością...

I znów zobaczyłam zaczarowane dorożki...
 I w bańkach mydlanych odbiły się baśniowe marzenia...
I marzenia stały się rzeczywistością, gdy na Krakowskim Rynku spotkałam się z Małgosią http://papierowy-jarmark.blogspot.com/
Nasza blogowa znajomość z czasem przerodziła się w prawdziwą przyjaźń, dojrzewała we wspólnych sprawach wyrażanych przez słowo pisane i mówione na odległość.
Ale w końcu nastąpił taki dzień, że mogłyśmy się nacieszyć swoją obecnością w królewskim grodzie, w piękny, słoneczny, lipcowy dzień.
Małgosia jest taka, jaką sobie ją wyobrażałam, taktowna, radosna, a jednocześnie bije od niej wewnętrzny spokój.
Potrafi słuchać, jest życzliwa i subtelna.
Jestem pewna, że jej wychowankowie mają wiele szczęścia mając takiego pedagoga.
A ja mam szczęście mając taką przyjaciółkę.
Oczywiście, że kilka godzin to zbyt mało by się nacieszyć, porozmawiać, ale jednocześnie to tak dużo, bo mogłyśmy się w końcu spotkać, a nie wszystkim jest to dane.
Mam świadomość, że z wieloma wspaniałymi osobami poznanymi w blogowym świecie, nigdy się nie spotkam w rzeczywistości.
Podczas spaceru znanymi traktami, mogłyśmy podziwiać piękno Krakowa i czuć historię, która była udziałem tego miasta.
 Nawet aniołowie- staruszkowie cieszyli się naszą radością.








Był też czas na "wiśniowy" poczęstunek w pewnej klimatycznej " wiśniowej" restauracji.
I na długą rozmowę...


Małgosia obdarowała mnie pięknym notesikiem na podręczne notatki, więc pierwszą stronę z wdzięcznością jej dedykuję, równocześnie dziękując za nieskończone dary serca wyrażone różnymi formami.


Pozdrawiam serdecznie wszystkich Czytelników, zapewniając, że Kraków to wspaniałe miejsce dla takich spotkań.

Obiecuję też nadrobić  zaległości w odwiedzinach na Waszych blogach, choć wiem, że w najbliższym czasie " czas" nie będzie zbyt łaskawy dla mnie:-)

niedziela, 22 lipca 2018

W słońcu i w deszczu- jak to w życiu bywa...

Chciałoby się zaśpiewać 40 lat minęło:-)
Nie o daliach myślę, choć one obrazują pewien stan rzeczy...
Dwa kwiaty na jednym krzaku, a każdy zachował odmienność:-)
Ale wróćmy do tematu, z czym może się kojarzyć 22 lipca?
Dziś 22 lipca, święto Marii Magdaleny, która pierwsza spotkała Chrystusa po Zmartwychwstaniu.
40 lat temu, musieliśmy "świętować" rocznicę ogłoszenia Manifestu Lipcowego.
W tym dniu urodziła się również przed wielu laty moja Teściowa- kobieta niezwykłej wiary i dobroci.
A te przytulone do siebie, choć różne dalie- już wyjaśniam...
40 lat temu, dokładnie 22 lipca, na wiejskim weselu, poznałam mojego Męża, to kawał czasu, za który dziękuję każdego dnia.
A, że w życiu bywa słońce i bywają chmury, upał i niepogoda, to dzisiejszy post będzie " okraszony" fotografiami naszych łąk wykonanymi w różnej pogodzie.
Lipiec to czas ich rozkwitu, sami zobaczcie...
 Zapraszam więc na spacer " moimi" łąkami.
 Zobaczcie, ile tu ziół, ile zdrowia...
 Dopiero kwitły tarniny i Józków sad, a już dorodne owoce kąpią się w słońcu.
Dziś wyleciały pierwszy raz z gniazda trzy jaskółeczki dymówki- to już drugi rzut w tym roku.
Muszą szybko ćwiczyć bo odlot we wrześniu, a czeka ich daleka droga.



Tak wyglądałam 40 lat temu i byłam, drużką na wiejskim weselu. Wcale nie myślałam o " łapaniu męża":-)
Wszak miałam wtedy 17 i pół roku.
A jednak, życie pisze swoje scenariusze, a tamto wiejskie wesele pod foliowym namiotem:-) uważam za niezwykle udane.





Serdecznie pozdrawiam w czas wesel i ślubnych rocznic,
zwłaszcza tych, którzy w lipcu będą takie uroczystości świętować, a wśród nich mój syn Kamil z żoną Justyną, życząc im wiele szczęśliwych, wspólnych chwil i pięknych rocznic.

wtorek, 17 lipca 2018

Daliowy festiwal rozpoczął się wcześnie.

Daliowe piękności, zgodnie z przyśpieszonym rytmem przyrody, zaczęły swoje pokazy już w lipcu, a niektóre nawet w czerwcu. Bardzo nas to cieszy, bo październik, ich ulubiony miesiąc, lubi zaskakiwać przymrozkami. Dlatego dzisiejszy post poświęcony będzie " giergonom".


Nie one jednak są najważniejsze.
Tym razem głównym bohaterem niedzielnych wydarzeń był  młodszy braciszek Konradka, Kubuś, który w tym dniu przyjął Chrzest święty.
Dla nas to niezwykle ważna i doniosła chwila w życiu młodego człowieka.




Na tę piękną uroczystość droga, nieoceniona Magdusia
https://nitkiariadny.blogspot.com/2018/07/z-krolikiem-w-objeciach.html
wyhaftowała prześliczną metryczkę przedstawiającą chłopczyka z króliczkiem w niezwykle wdzięcznym ujęciu.
To już trzecia metryczka wykonana przez Magduśkę dla moich Wnuków.
Jestem Madzi ogromnie wdzięczna, że zawsze spełnia moje prośby, a robi to z sercem i pełnym profesjonalizmem.
Wyobrażam sobie ile godzin spędziła z igłą, by takie cudo mogło powstać. Jak pisałam Magduś, pozostaniesz u nas na zawsze...
Drugi z darów chrzcielnych dla Kubusia, śliczny album od Małgosi, który już prezentowałam, można zobaczyć tutaj http://papierowy-jarmark.blogspot.com/2018/06/album-kubusia.html
A teraz "oddaję głos giergonom":-)





Moja dłoń służy tu za wskaźnik porównawczy wielkości kwiatów.



Z giergonowymi pozdrowieniami pozostaję:-)