Wróćmy jednak do malw- najpierw na lewadach! Otóż lewady to kanały irygacyjne na Maderze, które od XVI w służyły do nawadniania upraw owoców transportując wody deszczowe z północy na południe. Charakterystyczna dla lewady jest ścieżka biegnąca wzdłuż kanału ( obecnie wiele z tych ścieżek stanowi trasy spacerowe).
Od lat pielęgnuję malwy w swoim ogrodzie i przenoszę swoje malarskie wizje na płótno. Poniżej dwa przykłady mojego zauroczenia tymi kwiatami.
A malując je myślałam o tych co rosły dawniej w każdym wiejskim ogródku. U mnie rosną od lat i to nic nowego. Natomiast prawdziwą osobliwością jest to, że rosną pięknie rzędem na wale rzeczki małej zazwyczaj, ale w czasie gwałtownych opadów niezwykle groźnej.
Malwy były od zawsze- zwyczajne, takie jak przed wielu laty, kiedy to zaglądały przez biedne okna do biednych chatek, żeby towarzyszyć biednym rodzinom w ich codziennym trudzie...
Symbol wsi żyjącej prosto, skromnie i pogodnie.
W ich kwiatach zamyka się niewyszukane piękno, pełne dostojeństwa i siły.
Dziś rzeczka jest mało widoczna- na szczęście! Ale bywają dni, gdy napawa lękiem, sięga wałów- groźna.
Liście noszą ślady gradu. Na szczęście malwy są silne- jak ludzie wśród których znalazły upodobanie.
Widok to niezwykły- rząd malw na kawałku ziemi ozyskanej po wykarczowaniu cierni i dzikich zarośli nad rzeką wśród pól, jednakże widocznych z okien domu...
Większość z nich stroi się dopiero we właściwe barwy.
Ale te pierwsze odbierają zasłużony podziw:-)
W towarzystwie róż czują się równie dobrze.
Czekam na ich pełny rozkwit, one cały czas pną się ku niebu i ku słońcu...
Malwy to kwiaty które od zawsze mam w ogrodzie - uwielbiam!!!!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło
Malwy rosną sobie na naszej działce od zawsze- zaraz przy wejściowej furtce:)
OdpowiedzUsuńNie mam osobistego stosunku do malw. Ale ładnie wyglądają na tle białych ścian. Najbardziej pasują mi do takiej typowej drewnianej, pobielonej chaty...
OdpowiedzUsuńA ja własnie mam osobisty stosunek do tych kwiatów, kojarzą mi sie z rodzinnymi stronami i zapachem dzieciństwa. Pieknie sfotografowane i namalowane, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńO, malwy... też mam bardzo osobisty stosunek, piękne są :)
OdpowiedzUsuńA książkę, o której piszesz, zawsze chciałam przeczytać.
Polecam Ci wszystkie książki Wachowicz- to kopalnia wiedzy poetycko przedstawionej. Świetnie się ją czyta.
UsuńMyślę, że do stałych wielbicieli malw dołączą nowi, a malwy odwdzięczą mi się pięknym kwitnieniem. Dziękuję za komentarze i pozdrawiam:-)
OdpowiedzUsuńSzkoda że nie mam tych kwiatów u siebie ,,Śliczne ..
OdpowiedzUsuńJeśli masz troszkę działki, warto posiać, nie są wymagające!
UsuńDziękuję muszę pomyśleć o nich bo są śliczne ..
Usuńbardzo lubię Twoje prace:)pozdrawiam cieplutko:)
OdpowiedzUsuńA czy Ty Gosiu już po imprezie? Wrzuć pościka...
OdpowiedzUsuńMalwy zawsze będą mi się kojarzyły z dzieciństwem spędzonym u babci na wsi:))jej dom obrastały malwy:))jak moja ulubiona ciocia zamieszkała na wsi,to pierwsze co zrobiłam to obsadziłam jej dom wokoło malwami:)))pięknie rosły,a sąsiedzi podziwiali:)nawet na moim balkonie próbowałam je hodować,ale niestety z marnym skutkiem:)pozdrawiam:))
OdpowiedzUsuńNiestety, korzenie mają tak długie, że musiałabyś zasadzić u sąsiada niżej:-)
OdpowiedzUsuńNo właśnie:))))
UsuńBasieńko, jak pięknie już u Ciebie kwitną. U nas trochę opóźnione, bo jeszcze, jeszcze trochę, żeby wystrzeliły :)))) Czekam na nie z niecierpliwością. Uwielbiam "domy w malwy malowane" :)))
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam :)
Sielanka w pełni, cudnie. Dziękuję za wierszyk :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dziękuję i pozdrawiam:-)
OdpowiedzUsuńPieknie to opisalas. Polska wies i malwa ida zawsze w parze. Nie wiem dlaczego , poki co nie udalo mi sie ich wychodowac.
OdpowiedzUsuńSpróbuj od kogoś wydębić wiosną sadzonki tych pospolitych, zwykłych malw( jak u mnie na zdjęciach), bo te szlachetne są trudne w prowadzeniu:-)
UsuńMalwy mam z nimi przemiłe wspomnienia z dzieciństwa. Domek na wsi babcia...
OdpowiedzUsuń