poniedziałek, 29 września 2025

Jesienny post pełen rozmaitości.

Przełomem września i października zawsze wkraczamy w jesień.
To również czas świąt bliskich memu sercu Aniołów, 29 września Świętych Archaniołów: Michała, Gabriela i Rafała oraz 2 października, Aniołów Stróżów.
Na starych deskach powstały więc nowe obrazy.
Archanioł Michał w stylu ikony.

Anioł Stróż dla kobiety o złotym sercu, której ciepło sprawia, że dzieci przedszkolne powierzone jej opiece czują się bezpiecznie.
Uważam, że trzeba podkreślać publicznie dobro w świecie, w którym " przewagę" zdobywa zło wciskając się wszędzie z wielkim hałasem.

DO ANIOŁA STRÓŻA
Idziesz obok mnie już tyle lat
nie narzekasz na trudy i wyboje
nie drażnią Cię moje wybory
stajesz ciągle nad kładką życia
osłaniasz to co kruche i nietrwałe
i przekuwasz w granit czynów
kocham Cię za Twoją milczącą obecność.
O swoich związkach z Aniołami pisałam wielokrotnie, więc wiecie, że odgrywają w moim życiu bardzo ważną rolę... A tymczasem jesień rozlewa swoje uroki rozciągając błyszczące w słońcu nitki i próbując malować co się da.
Palety malarskie rozkłada wszędzie, toteż ma sukcesy... Jesień to moja bajka...liczne wspomnienia i czas refleksji...
Szkoda, że moje dorodne kasztany leżą na trawniku i nikt nie chce robić kasztanowych ludzików i zwierzątek...
A może jest wśród Was ktoś taki, kto kontynuuje dobre tradycje dawnej szkoły?
Napiszcie proszę, niech wrócą wspomnienia...
Niebawem napiszę Wam jaki może być październik, a tymczasem zamieszczam jeszcze kilka aktualnych zdjęć.
Jesienne kadry niech przywiodą najpiękniejsze wspomnienia...
A ja miałam swoje miłe chwile poetyckie w Szkole Podstawowej im. Św. Jana Pawła
w Pilczy Żelichowskiej dzięki Społeczności tejże szkoły, która zaprosiła mnie na przemiły wieczór autorski swoim zaangażowaniem dowodząc, że poezja wcale nie musi być nudna.
Bardzo dziękuję Organizatorom  i serdecznie wszystkich Czytelników bloga i mojej poezji pozdrawiam.

niedziela, 14 września 2025

Wrześniowe tradycje spokojem tchnące...

Wnuki rozpoczęły rok szkolny. Wrzesień nastał z właściwą sobie urodą i nostalgią.
Coraz więcej kolorowych liści wokół i coraz mniej kwiatów, choć te jesienne ożywiły się pod działaniem deszczu. Przyroda, każdemu daje wyjątkowy czas, jemu przydzielony, by móc rozkwitnąć, zabłysnąć...
Moje spiętrzone przez wakacyjne zajęcia, odkładane prace, staram się powoli realizować.
Ale tak już mam, że tuż po przebudzeniu mam świadomość, że na pewno nie zdążę zrobić wszystkiego co na dany dzień zaplanowałam. 
Pewnie to kwestia łapczywego podejścia do życia, że chciałoby się i to i tamto zrobić, a intensywny tryb życia nie sprzyja przecież magazynowaniu sił:-)
Ale wróćmy do tych wydarzeń, które dają mi radość połączoną z nostalgią.
Otóż początek września od lat wiąże naszą okolicę z wrześniowym, tygodniowym odpustem, od Matki Bożej Siewnej do Matki Bożej Bolesnej, w Sanktuarium Zwycięskiej Pani w Odporyszowie.
O tradycji wyjątkowego pogrzebu zapamiętanej z wczesnego dzieciństwa pisałam dwa lata temu.
To obraz, który zapisał się w mojej kruchej pamięci jako jeden z pierwszych w życiu.
Pamiętam, że wśród ogromnego i kolorowego tłumu pielgrzymów byłam uczepiona u silnej ręki mojej ziemskiej Mamy
i zapatrzona w oblicze śpiącej niebiańskiej Mamy. 
W mojej dziecięcej głowie kilkulatki tłoczyły się pytania jak to możliwe, że dziś idziemy w orszaku pogrzebowym, a nazajutrz będziemy świętować narodziny Matki Bożej.
Pamiętam też, że przepiękna figura śpiącej Maryi na końcu procesji została umieszczona w jakimś pięknym miejscu i wyobrażałam sobie, że to jest grób Matki Bożej.
Nie wszystko dopatrzyłam, bo prawie wszyscy byli ode mnie wyżsi i mocno zasłaniali mi ten barwny widok. 
Wrażenie tamtej chwili było tak duże, że zapragnęłam jako osoba dorosła przeżyć taką procesję bardzo dojrzale, co miało miejsce dwa lata temu, a co powtórzyłam teraz we wrześniu.
Pamiętam też, że wówczas w latach sześćdziesiątych ubiegłego stulecia, z nami szła sąsiadka, urodzona w tym samym dniu co moja Mama. Kilka dni temu mogłam tej zacnej Osobie liczącej 95 lat przypomnieć wydarzenie sprzed blisko sześćdziesięciu lat. 

Teraz wiem, że takie procesje odbywają się w kilku miejscowościach w Polsce, np. w Kalwarii Zebrzydowskiej, Pacławskiej,
w Jamnej i w Bolesławcu, ale poprzedzają one Wniebowzięcie NMP obchodzone 15 sierpnia.
U nas jest inaczej i chyba tylko u nas i właśnie dlatego, że wielki odpust zaczyna się dzień przed świętem Narodzenia NMP.
Ten termin jest uświęcony tradycją i niech tak zostanie.
Jest to procesja różańcowa z pięknymi rozważaniami, w której uczestniczy mnóstwo ludzi a kończy się ona na pobliskim cmentarzu,
w kaplicy zaśnięcia, do której składa się figurę niesioną tam procesyjnie.
Ten "pogrzeb" jest symboliczny, jako, że wierzymy iż Matka Boża została Wniebowzięta i króluje w niebie.
Jeśli ktoś z Was uczestniczył w podobnym wydarzeniu, napiszcie proszę o tym w komentarzu.
Ponieważ uroczystości odpustowe trwają tydzień, nasza parafia pielgrzymuje zawsze w piątek. 
Odkąd moja Mama ze względów zdrowotnych, wiele lat temu  przestała brać udział w takich pielgrzymkach, zastępuję ją w tym dobrowolnym i miłym sercu przedsięwzięciu.
A ponieważ mnie również przybywa lat, a ubywa sił, nigdy nie wiadomo, kiedy będzie ten ostatni raz...
Odległość nie jest wielka, idziemy dwie godziny, zazwyczaj prowadzi nas wrześniowe słońce, a gdy docieramy na miejsce z koszami próśb i podziękowań, przepełnia nas wdzięczność, że znów było nam dane...
Z wielką radością stwierdzam, że idzie mnóstwo młodych ludzi, dzieci, idą młode rodziny, to nie jest pielgrzymka starców, choć takie panie jak ja też idą.
A na wszystkich czeka Zwycięska Pani, która przed wiekami dodała mieszkańcom okolicznych wiosek otuchy w obronie przed najazdem wojsk szwedzkich.
Nadmienię jeszcze, że nasza droga wiedzie przez jedyne w tej okolicy wrzosowiska, cudne o tej porze roku.
Zarówno w słońcu, jak i w cieniu...
W tej atmosferze pozostając namalowałam obraz na starej desce, by kiedyś stał się upominkiem dla pewnej osoby.
POWIERNICZKA

Rozmawiam z Tobą 
Matko Radosna i Matko Bolesna
przynoszę Ci swoje życie i nie tylko swoje
wiesz o wszystkim jak wie Najlepsza Matka
ale muszę Ci to powiedzieć kolejny raz...
żeby uspokoić skołatane serce...
A kwiaty kwitną nadal...
Oby jak najdłużej...
Do następnego napisania.

niedziela, 7 września 2025

Jaki może być wrzesień?

To już dziewiąta opowieść z tego cyklu obejmująca fotografie z ostatnich kilkunastu lat i całkiem nowe refleksje układane w formie haiku.
Wrzesień zawsze kojarzy mi się z powrotem do szkoły, najpierw jako uczennicy w dederonowym, granatowym fartuszku z białym kołnierzykiem, a potem jako nauczycielki i dyrektora, a jeszcze później jako babci przeżywającej mocno początki edukacji Wnucząt. 
Pierwszego września, 70 lat temu w małżeńskie progi wkroczyli moi Rodzice.
Niestety, nie było im dane dożyć złotych godów, a ja z perspektywy czasu, dziękuję za każdy rok ich życia bo dzięki nim jestem na świecie już 64 lata.
We wrześniu swoje urodziny obchodzi mój najmłodszy Wnuk Tomasz.
Ale wrześniowy czas to też smutne każdego roku rocznice śmierci mojego kochanego Taty.
Kocham ten przełom lata i jesieni, dlatego wybrałam te oto zdjęcia, w których zamykam również moje myśli...
ROK 2013
Jeszcze żyje dom
powraca we wspomnieniach
pamięć jest święta.

ROK 2014
Krzyż z przeszłości
kolejny raz ocala
zostanie ze mną.

ROK 2015
Patrzę przez okno
czerwona jarzębina
wiruje w słońcu.


ROK 2016
Daliowe pole 
rozbłysło kolorami
raduje serce.
ROK 2017
Obfitość darów
wypełnia wielkie kosze
las cicho śpiewa.
ROK 2018
Jesienny trójkąt
rozdaje łamigłówki
wytężam umysł.

Rok 2019
Lecą wysoko
ale ja słyszę ich głosy
żal pożegnania.
ROK 2020
Snuję wspomnienia
chłodnym porankiem chwytam
to co najlepsze.

ROK 2021
Widok dzieciństwa
powraca mój dawny świat
kwitną kosmosy.

ROK 2022
W leśnym źródełku
bije serce nadziei
ceruje rany.

ROK 2023
Jaśnieje wrotycz
pachnie latem i troską
zatrzymuję się.

ROK 2024
Uciekło życie
a kiedyś było gwarno
istota prawdy.

ROK 2025
Zapada wieczór
dotykam płatków kwiatu
znów jest mi dane.

I tym kwiatowym wrześniem żegnam się z Wami do następnego napisania...


wtorek, 2 września 2025

Uprzejmie informuję...

Jury w zróżnicowanym wiekowo składzie, po wnikliwej analizie wspomnień, ogłasza że wszystkie były niezmiernie ciekawe i ich lektura była prawdziwą przyjemnością.
Wspomnienia mają to do siebie, że wraz z upływem czasu pięknieją i stają się coraz bliższe sercu. Wszystkim Autorom komentarzy najpiękniej dziękujemy ( my jurorzy), że zechcieliście się podzielić z nami cząstką Waszych osobistych przeżyć.
A skoro nagroda ma być jedna, zatem ogłaszamy, że zgarnia ją Ismena za następującą opowieść.

Opowieść prawie jak z Zielonego Wzgórza.

W szkole, na początku podstawówki Mała Dziewczynka siedziała w ławce. Takiej prawdziwej. (Babcia Basia na pewno taką swoim Wnukom pokaże). W takiej dawnej ławce siedzisko stanowiło całość z blatem, w którym znajdowało się wgłębienie na przybory do pisania i rysowania oraz specjalny otwór na kałamarz. Za Małą Dziewczynką siedział wysoki, silny chłopiec. Gdyby Mała Dziewczynka miała warkocze, to pewnie by ją za nie ciągnął. Ale Mała Dziewczynka miała króciutkie włosy. Zatem chłopiec wpadł na inny pomysł. Zaczął czymś ostro zakończonym kłuć ją w plecy. Pewnie był to porządnie zatemperowany ołówek, bo cóż w pierwszej klasie mogło mieć dziecko ostrego przy sobie? Po którymś ukłuciu Mała Dziewczynka nawet się nie zastanawiała. Chwyciła leżący przed nią elementarz Falskiego, odwróciła się i z całej siły uderzyła chłopca.

Czy mama Małej Dziewczynki była wezwana do szkoły? Tego nikt nie pamięta. Ale na pewno babcia chłopca przyszła rozżalona do mamy Małej Dziewczynki. A mama? Mama po cichu się ucieszyła, że jej córka da sobie radę. Bardzo się o nią wcześniej martwiła. W pierwszej klasie Mała Dziewczynka była bowiem najmniejsza i najdrobniejsza.

Kilka lat później Mała Dziewczynka czytając Anię z Zielonego Wzgórza uśmiechnęła się na to wspomnienie.

Ponieważ mamy przełom lata i jesieni, czas odlatujących ptaków i żółknących liści, niech nagrodą będą te dwie akwarelki w kolorach wrześniowych wspomnień.


Wszystkim Uczestnikom konkursu i miłym Gościom dedykujemy garść kwiatów z naszego sierpniowo- wrześniowego ogrodu.

Dziś wzruszyła mnie pewna młoda Kobieta...ku mojemu zaskoczeniu wyraziła tymi kwiatami swoją wdzięczność nawiązując do pewnego wydarzenia sprzed 20 lat...
Bukiet jest przepiękny, ale jej serce jeszcze piękniejsze...
Takie chwile umacniają...dziękuję...
Do następnego spotkania.