niedziela, 31 sierpnia 2025

Jak to dawniej ze szkołą bywało...

Cieszę się, że wywołałam lawinę wspomnień, ale zanim przystąpię do ogłoszenia werdyktu jury, ja również wrócę myślami do ubiegłego stulecia.
To było lato 1968 roku. Poszłam z Mamą do zapisu! Nie wiem, czy wszystkie dzieci były takim obowiązkiem objęte, ale te które nie uczęszczały do przedszkola i mieszkały w innej wiosce, na pewno musiały się pokazać.
Zatem poszłyśmy, bo ja podpadałam pod oba wspomniane kryteria.
Do przedszkola nie uczęszczałam bo było ono odległe od mojego domu o 2,5 km, a drogę tę, zarówno latem jak i zimą należało pokonać pieszo bo żadna inna poza konną, komunikacja nie istniała.
W kancelarii kierownika szkoły, za biurkiem siedział p. Stanisław ze srogą miną, a obok jego żona, nauczycielka z łagodnym wyrazem twarzy. Moja Mama wszystko owej pani wyjaśniła i rozpoczął się " egzamin". W zasadzie miałam opanowany materiał pierwszej klasy, płynnie przeczytałam fragment z Gazety Krakowskiej( pamiętam) i surowe dotąd oblicze pana kierownika rozpogodziła się, a werdykt brzmiał: pani córka pójdzie do drugiej klasy z pominięciem pierwszej. Jakże byłam szczęśliwa, a Mama dumna.
Niestety, moje szczęście nie trwało długo, bo p. Stanisław został przez władzę doceniony i z małej szkoły w Gorzycach przeszedł do Olesna, gdzie powierzono mu budowę nowej, dużej szkoły, która w przyszłości miała stać się tzw. dziesięciolatką. 

Na miejsce zasłużonego, bardzo wymagającego p. Stanisława powołano nowego kierownika
i mój pierwszy życiowy awans poległ w gruzach.
Mawiają, że trzeba być cierpliwym, więc zaczęłam pierwszą klasę, a moją wychowawczynią została żona nowego kierownika.
Pewne metody jej pracy zaczęły mi się od początku nie podobać!!!
Nigdy nie wołała mnie do tablicy, bo pisać już umiałam. Byłam pokrzywdzona, bo kreda tak miękko sunęła po starej wysłużonej tablicy, a mnie pozbawiono tej przyjemności.
Rozwiązałam problem znalazłszy sobie kawałek pilśniowej płyty, po której pisałam bez końca po powrocie ze szkoły.
Ale czarę goryczy dopełniło zbiorowe czytanie. Kiedy moja pani kolejny raz kazała mi przestać czytać bo zbyt szybko mi to szło, zebrałam się w sobie i gdy klasa zakończyła tekst, grzecznie, podnosząc rękę do góry, poprosiłam o głos.
Wyjaśniłam zaskoczonej pani, że ja miałam rozpocząć edukację od drugiej klasy i gdyby nadal rządził tu poprzedni kierownik, tak by się stało! Tymczasem przyszedł nowy- kontynuowałam swoje żale-o niczym nie wiedział, zostałam w pierwszej klasie i takie są oto efekty tej niewiedzy!
Pamiętam minę mojej nauczycielki ( bezcenna), wszak była to żona kierownika!!!
W końcu wydusiła z siebie: wiem, Basiu, wiem...
A ja usiadłam z ulgą, że może nareszcie moja pani zobaczy we mnie normalną uczennicę i przestanie mnie traktować jak powietrze.
W taki oto sposób zawalczyłam o normalność.
Niestety, większość dzieci nie jest w stanie obronić się w wielu szkolnych sytuacjach, a dorośli nawet nie podejrzewają, że dziecko cierpi.
Każde zdarzenie jest po coś.
Po 17 latach od owego incydentu stanęłam po drugiej stronie biurka i uświadomiłam sobie jak bogate wewnętrznie jest każde dziecko, a ilekroć o tym ( nieświadomie)  zapomniałam, to tyle razy się tego wstydzę...
A p. Irenę i p. Stanisława odwiedzam czasem spacerując po miejscowym cmentarzu.
Gdybym mogła przekazać młodym nauczycielom cały bagaż moich szkolnych doświadczeń... wiele by skorzystali, ale dziś mało kto chce słuchać...
Najlepiej ponoć uczy się na własnych błędach, ale błędy, które dotykają najmłodszych są brzemienne w skutki...
Bardzo się cieszę, że kilka Osób zechciało się podzielić swoimi wspomnieniami.
Warto do nich wracać, one są i będą częścią naszego życia.
A skoro z czasów mojego dzieciństwa mam niewiele zdjęć, to dzisiejszego posta okraszam kolejnymi obrazami zalipiańskich chatek
i kwiatami z mojego sierpniowego ogródka, codziennym długim podlewaniem wydartymi z objęć wszechwładnej suszy.
Ponieważ konkurs trwa do 1 września włącznie, ponawiam zaproszenie do wspomnień, zanim zbierze się jury:-)
Wszystkim, którzy rozpoczynają przygodę ze szkołą, bądź wracają po wakacjach życzę cierpliwości, wytrwałości i wielu szkolnych radości.
Pamiętajcie, pokora jest gwarantem sukcesu, pycha jest jego zaprzeczeniem...

sobota, 23 sierpnia 2025

Kiedy kończą się wakacje...

Czas kolejnych odchodzących wakacji nie jest obojętny dla wielu ludzi w różny sposób związanych ze szkołą poprzez pracę, dzieci, wnuki, a także wspomnienia, które każdy w pewien sposób pielęgnuje w sercu. Przynajmniej te wybrane...
Już dawno temu doszłam do wniosku, że jednak mało się pamięta z wieku przedszkolnego.
Oczywiście nasza pamięć jest cechą indywidualną, przyznaję, że moja nie jest rewelacyjna i utrwaliła tylko wyjątkowe obrazy.
Inni pamiętają więcej...
Zastanawiam się ile faktów z ostatnich przedszkolnych wakacji zapamiętają Jakub i Tomasz, bo najmłodsi z mojej kochanej Czwóreczki rozpoczną 1 września obowiązek szkolny.
Może kiedyś po latach wymienią swoje wspomnienia...
W tym kontekście mój post wspomnieniowy jest również zachętą dla Was do udziału w moim konkursie. Otóż zastanawiam się jakie fakty przetrwały w Waszej pamięci pierwszoklasisty z pierwszych dni pobytu w szkole. Proszę napiszcie o tych szkolnych zdarzeniach w komentarzach, niech będą powrotem do tych chwil, które w dużym stopniu kształtują późniejsze życie.

Dla każdego dziecka ten pierwszy etap szkolnej rzeczywistości jest inny.
Jedne dzieci wchodzą " z marszu", z pełną satysfakcją, ze czas przedszkola już za nimi, inne z ciekawością jak to będzie w tym
" dorosłym" życiu szkolnym, a inne z wielkim lękiem przed nieznanym. 
Każdy z tych początkujących uczniów został wyposażony w inne cechy, w różne talenty i w różne ograniczenia. 
Każdy z nich wzrasta w odmiennym środowisku domowym, gdzie przewijają się różnorodne troski i od mądrości ludzi z którymi się zetknie będzie tak wiele zależało. 
Czy ten młody człowiek rozwinie skrzydła, czy stanie się w pewnym sensie ofiarą sfrustrowanych dorosłych?
Oby wszystkie dzieci znalazły się w tej pierwszej grupie, bo kiedyś pewne wzorce przekażą następnym, jak to bywa w ciągu pokoleń.
I ja ( mimo swojej nietrwałej pamięci) mam kilka wspomnień z pierwszej klasy, ale zostawię je na post rozwiązujący konkurs.
Konkurs trwa do 1 września włącznie, a potem będę pracować w jury, do którego składu zaproszę starsze Wnuki ( wszak Natalia i Konrad mają już szkolne doświadczenie).
W moim konkursie nie chodzi o "lukrowane" opowieści, chodzi o " życie", które bywa barwne, ale bywa też szare i nikogo nie rozpieszcza.
Wszystkie fotografie kwiatów pochodzą z sierpnia, który był w naszym rejonie naznaczony suszą i nawet codzienne podlewanie ogrodu nie przyniosło oczekiwanych efektów.
Ale jak wiecie wolę suszę niż groźbę powodzi, dlatego nie narzekam, mimo, że ogród lipcowy prezentował się o wiele okazalej.
Odkąd sięgam pamięcią, czas pożegnań odlatujących bocianów wzmaga we mnie tęsknotę za tym, co przeminęło...
Niech nadzieja na spokojną przyszłość rozproszy wszelkie lęki...

Ponieważ nasturcje nie wytrzymały próby suszy na naszych piaskach, postanowiłam je utrwalić w jednym z ostatnich obrazów.
Jeszcze raz zapraszam do konkursu ( będzie nagroda- niespodzianka) i życzę dobrego ostatniego, wakacyjnego tygodnia.

sobota, 9 sierpnia 2025

Jaki może być sierpień?

Sierpień od 43 lat kojarzy mi się z naszym ślubem i całą drogą, którą przez te lata z Mężem przebyliśmy...
W dniu św. Maksymiliana, dzień przed świętem Matki Bożej Zielnej odbył się nasz ślub i wesele w stylu wczesnych lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku, gdy sklepy świeciły pustymi półkami, a zdobycie czegokolwiek graniczyło z cudem.
Jakże inne, w porównaniu ze współczesnymi, były to wesela...                                                          

Jestem z pokolenia, które wyrosło w innych czasach i kultywuję wspomnienia jako piękne przeżycia, które już się nie powtórzą, ale wytyczały one kierunek naszych zamierzeń i działań.
Poza wspomnianym Wydarzeniem, sierpień kojarzy mi się z urodzinami i imieninami Mamy, z urodzinami Męża,
z dniem śmierci i pogrzebu mojej Babci Józi i mojego ciotecznego Brata, Ryśka, z którym wychowywaliśmy się wspólnie w naszym starym domku. 
W sierpniu, przed 10 laty cieszyliśmy się rodzinnie w dniu chrztu świętego naszego pierwszego Wnuka, Konradka.
Sierpień to miesiąc wyjątkowej czci oddawanej Matce Bożej w Jej licznych wezwaniach: Anielskiej, Śnieżnej, Zielnej.
To również czas dożynkowych wieńców i pożegnań z bocianami i latem w jego niezliczonych urokach. 
W swoich zbiorach fotograficznych mam sierpniowe zdjęcia zgromadzone na przestrzeni 13 lat, zatem zaczynamy...
niech nam towarzyszy sierpniowe haiku...                                                    
                                                                            Rok 2013
Podnoszę pióro
pozostałość odwiedzin
maluję ten ślad  
                                                                            Rok 2014
Razem z żabą
podziwiamy Krynicę
chwila radości

                                                                            Rok 2015
Czekamy na chrzest
cieszy się całe niebo
życie jest piękne

                                                                       Rok 2016
Dłonie zanurzam
pachnie trawa świeżością
dzieją się cuda

                                                                          Rok 2017
Słońce zachodzi
ziemia oddycha ciężko
wrotycz zapłonął

                                                                              Rok 2018
Znów dostałam czas
zagarniam go łapczywie
wibruje kolor
                                                                            Rok 2019
Złociste koła
ciągle szukają słońca
płatki wirują

                                                                            Rok 2020
Spacer miłości
razem zdobywamy świat
dziękuję Stwórcy

                                                                               Rok 2021
Po pięciu wiekach
wspominam bicie serca
Zygmuntowy dzwon

                                                                          Rok 2022
Zalśniła tęcza
żniwa żegnają lato
pochylam głowę
                                                                         Rok 2023
Jeżynowy sok
spływa słodyczą lata
odpoczywa dzień

Rok 2024
Wrzos nad wrzosami
barwi łąki fioletem
czekam na jesień
                                                                        Rok 2025
Polskie dostojne
budują nasze gniazda
trwamy niezmiennie

I tak oto przebrnęliśmy przez kolejne, ósme już blogowe dywagacje o naszych miesiącach.
Ale tyle dni sierpnia jeszcze przed nami.
Niech będą dobre i piękne dla wszystkich, bo każdy człowiek pragnie być szczęśliwy...
Wraz z tymi życzeniami posyłam kilka sierpniowych piękności...
I nieustannie zapraszam zapewniając o wdzięcznej pamięci...