sobota, 24 lutego 2024

Ani się nie obejrzysz i będą święta.

Tak mawiali starsi ludzie z mojej wioski: ani się nie obejrzysz...
To powiedzenie wyrażało starą prawdę o szybkim przemijaniu czasu odmierzanego świętami i porami roku. Dopiero było Boże Narodzenie, a już będzie Wielkanoc.
Właściwie to mój bardzo wiekowy Wujek, który cieszy się świetną pamięcią i zdolnością logicznego myślenia, przywołał mi tę myśl, gdy w rozmowie telefonicznej poprosił o zakupienie pół kilograma prawdziwej wiejskiej kiełbasy i wędzonego boczku od sprawdzonego wytwórcy.
Tak naprawdę wszelkie wyroby, które podszywają się pod miano wiejskich, wiejskimi nie są, ale je udają:-)
Starając się pokazać klimat tamtych lat, posłużyłam się talerzem pamiętającym czasy świetności gminnych spółdzielni " samopomoc chłopska" oraz sztućcami, które w śladowych ilościach zachowały się w naszym starym domku.
Ale co to za " kiszka"- kaszanka w foliowej, sztucznej osłonie kiedy powinna być w naturalnym jelicie?
I zapach wyrobów już nie ten sam, ale pociągnę opowieść...

W czasach mojego dzieciństwa w mojej wiosce nikt nie używał lodówek, bo nie było elektryczności.
Zatem " świniobicia" występowały w różnym terminie u różnych gospodarzy, właśnie po to, by duża ilość wędlin nie zalegała długo. Zwyczaj nakazywał roznosić " świeżyznę "do okolicznych sąsiadów i znajomych, a oni znów roznosili swoje produkty po pewnym czasie i tym sposobem ciągle były to świeże wędliny z kolejnego uboju, od kolejnego znajomego rolnika. 
Nie wszystkie były jednakowo smaczne bo niektórzy " masarze" mieli zbyt ciężką rękę do soli, albo żałowali czosnku czy pieprzu, albo mieli odmienne kubki smakowe czy też po prostu, inne umiejętności. Każdy z gospodarzy miał zaufanie do innego masarza.
W dniu takiego świniobicia dobrze wymyty parnik ( urządzenie służące do parowania ziemniaków dla świń) spełniał rolę kotła, w którym gotowały się kawałki mięsa na wymarzony salceson.
Kto nie jadł takiego mięsa z kotła ten nawet sobie nie wyobraża jak może smakować mięso.
Gdy wyroby były gotowe, gospodyni myła balie i garnki, wyroby tężały w chłodnej piwnicy wykopanej w ziemi, a gospodarz wędził kiełbaski i boczki na drążkach we własnej wędzarni pilnując cały czas, aby się nic nie przypaliło, ale też nie było lekko surowe, bo takie szybko ulegało zepsuciu. 
Pozostałe mięso, gospodynie obsmażały, dusiły i zalane wytopionym smalcem wekowały w wekach na gumkę i sprężynkę.
Część mięsa kiełbasianego gotowano w wekach przez trzy kolejne dni, a potem stanowiły one domowe smarowidło do chleba pieczonego w wiejskim piecu.
To było wspaniałe jedzenie. 
Lubiłam wszystko, kiełbaskę, kiszkę, salceson, pasztet, boczek, oczywiście w ilościach umiarkowanych bo większość towaru szła
na " rozdanie".
Dziś przepisy UE zabraniają rolnikowi hodowli świń na własny użytek, wszystko musi być zapisane, zanumerowane, odstawione, karmione wedle norm europejskich i ta " zwierzyna" nie da już prawdziwych wędlin, jakimi niegdyś się delektowaliśmy.
Nikt nie chorował, nikt się nie zatruł...inny świat, który nigdy już nie wróci...
Ani się nie obejrzysz... dlatego już przygotowuję kartki świąteczne, bo wysyłanie ich w ostatnim tygodniu przed świętami gwarantuje dotarcie do adresata już po świętach, więc to żadna radość.
Lepiej niech dotrą dwa tygodnie za wcześnie niż dwa dni za późno.
Czas oczekiwania na święta to czas radości, gdy jeszcze wszystko jest przed nami.
To jeszcze nie koniec malowania, ale mam zamiar zdążyć w odpowiednim czasie.
Nadal od różnych prac odrywają mnie książki, moja słabość i moja radość.
Polecam kolejne: z ciekawą akcją, z wnikliwą obserwacją psychologiczną, z marzeniami i pragnieniami, które spełniają się inaczej niż zamierzaliśmy...
Bywa i tak, że konsekwencje trudnych wyborów, mimo najlepszych intencji, przynoszą ból i zasłaniają szczęście, którego człowiek tak bardzo pragnie.
Oba tytuły polecam, a ja wracam do mojego przedwiośnia, którego liczne ślady dziś odnalazłam.
To piękny czas, który każe oczekiwać, być cierpliwym i mieć nadzieję...
Tych, co doceniają uroki przedwiośnia i tych, którzy narzekają na niego ( żeby odkryli jego bogactwo)
zapraszam do konkursu na odgadnięcie poszczególnych nazw roślinek, które dziś mnie powitały nieśmiało.
Spośród prawidłowych odpowiedzi wylosuję zwycięzcę.
Niektóre ze zdjęć są słabej jakości ( telefon), ale można się posiłkować innymi wskazówkami np. pokrój rośliny, życzę powodzenia.
Oto zdjęcia- zagadki...
Zaczynamy.
W następnym poście opowiem Wam o kolejnej ciekawej książce naszej blogowej koleżanki Natalii, tymczasem możecie ją odwiedzić http://wnaszejbajce.blogspot.com/ żeby poznać jej literacki dorobek.
Serdecznie pozdrawiam i dziękuję za odwiedziny.

22 komentarze:

  1. Basiu, my nadal mówimy a raczej godomy "ani się obejrzysz a będzie Wielkanoc", te słynne zabijaczki też pamiętam, nie mieliśmy świń ale wujek miał a i od znajomych otrzymaliśmy zupę z mięsa, kaszankę zwaną krupami, mięso, pasztet i salceson, to były czasy.Piękna wiosenka i u Ciebie,pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, że możemy się wymieniać regionalnymi nazwami pojawiającymi się w miłych wspomnieniach.

      Usuń
  2. Cudne karteczki ! Zawsze się zastanawiałam, jak ludzie radzili sobie bez lodówek? W dużym stopniu mi wyjaśniłaś, no i klimat mieliśmy chłodniejszy. Przywołałaś również wspomnienia. W czasach kartek, kiedy ludzie cieszyli się, jak zdobyli baraninę, której nie trawię, my z mężem wyhodowaliśmy 2 świniaki, a mój tata zrobił szynki i wędliny. Ktoś usłużnie gdzieś doniósł i mieliśmy nieprzyjemności, ale warto było. Najbardziej smakował mi salceson. Nigdy później takiego, dobrego nie jadłam. Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękne są Twoje kartki świąteczne! Autorów i tytuły książek zanotowałam w kalendarzu :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Basiu, piękne karteczki zwróciły moja uwagę. Czas pędzi nieubłaganie, zaraz będzie wiosna, u mnie dzisiaj było 15 stopni. A te swojskie wędliny pozostają tylko we wspomnieniach, dzisiaj już takich nie uświadczy.
    Posyłam uściski.

    OdpowiedzUsuń
  5. Basiu, karteczki wielkanocne prześliczne. Doskonale pamiętam swojskie wyroby. Ależ one były pyszne, tego smaku nigdy nie zapomnę. Mieliśmy doskonałego masarza i kilka razy hodowałam świnie. Kiedy zmarł to odpuściłam sobie ten chów.
    Serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. szczypiorek, liliowce, azalia, lubczyk, miodunka, bez lilak, złocień jastrun, jaśmin, mak

      Usuń
  6. I pomyśleć, że ja jeszcze nie dawno dziwiłam się dlaczego gospodarze narzekali, że nie wolno im hodować dla siebie świń, a może i kur nie będzie wolno hodować. Cytujesz słowa " ani się obejrzysz i będą święta. Ja mam wrażenie, że komercja nie pozwoli nam nawet pomyśleć o przerwie między świętami. U nas Boże Narodzenie dobrze nie zaczęło się a już sklepy wysprzedawały ozdoby, a zaraz po Nowym Roku ukazywały się Wielkanocne "jajka". Przepiękne kartki. Zainteresowały mnie te tytuły książek. Zastanawiam się tylko kiedy czytać coraz częściej brakuje mi czasu. Na roślinkach nie znam się a szkoda. Pozdrawiam i słonka życzę.

    OdpowiedzUsuń
  7. U nas też tak mawiano, a świniobicie było identyczne. My mieliśmy szczęście mieć w rodzinie mistrza masarza więc wszystkie wyroby były doskonałe. Obecne smaki w niczym je nie przypominają. Piękne są Twoje karteczki Basiu. Książki zapisałam. Niestety czas tak pędzi, że trudno ze wszystkim zdążyć nawet z czytaniem. Co do roślinek odgadłam tylko kilka, ale i tak nie jestem pewna czy dobrze. Przebiśnieg, Krokus Wierzba? Szczypiorek, Liliowiec, Azalia, Lubczyk?Miodunka plamista, Złocień maruna, Gailardia? ale jak zabawa, to zabawa. Pozdrawiam Basiu bardzo serdecznie:):):)

    OdpowiedzUsuń
  8. Przywołałaś wspomnienia z dzieciństwa. Wyjadanie z kotła, świeże wędliny itp., itd., tak było chyba wszędzie.
    Twoje malowane kartki to cudeńko.
    i u mnie za oknem widać wiosnę, chociaż za sprzątanie balkonu się jeszcze nie wzięłam :-)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Kiedyś rolnik miał lepiej... Piękne zdjęcia :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Zamawiam wędliny od sprawdzonego masarza. Urzekły mnie kartki, ich ilość i piękno.

    OdpowiedzUsuń
  11. Nazw roślinek nie próbuję odgadywać :) nie znam się na nich :) ale nie przeszkadza mi to cieszyć się każdym listkiem, który widzę na spacerze.
    Czytałam "Światło między oceanami" i powieść bardzo mnie poruszyła.
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  12. Oj Basiu zrobiłam się już głodna... Chyba pójdę po coś zanim dalej będę czytać:))) Ale, nie... Jest już za późno.
    Tak Wielkanoc już tuż, tuż. A poczta wiadomo jak działa. Trzeba się namęczyć, aby coś tradycyjną drogą wysłać. Sama o tym się przekonałam ostatnio. Karteczki urocze. Może którąś gołąbek pocztowy położy na moim parapecie...:)))
    Jak zawsze trudna zagadka.
    Nie jestem pewna odpowiedzi... Co innego zobaczyć roślinę na żywo. Dotknąć, rozetrzeć liście na dłoni, powąchać... Zdjęcie czasem zniekształca, albo jest niewyraźne :))))
    Borówka
    Szczypiorek, ale może być coś innego
    Liliowce
    Rododendron jakaś jego odmiana
    Skrytek polny, bodziszek... A może rzeczywiście lubczyk, ale chyba za wcześnie na niego
    Miodunka
    Bez, lilak
    Bylica, trybula lub jakaś odmiana chryzantemopodobnych
    Zdjęcie mało czytelne
    Mak? Oset? Gailardia oścista....
    Pozdrawiam wieczorowo

    OdpowiedzUsuń
  13. Robię sama wędliny, ale z mięsa kupionego w sklepie, więc nie są to takie wędliny jak dawniej, ale zawsze lepsze niż z lady chłodniczej marketu:-) młodym ludziom wydaje się, że to archaiczne czasy, bo nie było lodówki w domu, ale taka była nasza młodość i jakoś żyliśmy; pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  14. Czas strasznie szybko mija. Dziękuję Basiu za polecenie książek, już zapisałam. Zapraszam do mnie, na pewno coś znajdziesz, ja byłam zachwycona wszystkimi. Miłego dnia:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Dziękuję za wszystkie komentarze, szczególnie za te " roślinne", brawa dla trzech Ogrodniczek za podjęcie zabawy. Niebawem rozstrzygnięcie.

    OdpowiedzUsuń
  16. Pięknie kwitną już wiosenne kwiaty. Podziwiam Cię za szykowanie kartek, każda to małe dzieło sztuki.

    OdpowiedzUsuń
  17. Im człowiek jest starszy, tym czas szybciej mija. Widzę to po sobie. Moja babcia już na początku roku mówiła "zobaczycie jak to zleci. Zaraz będzie kolejny Sylwester". Strasznie mnie to wtedy bawiło. Teraz wiem, że życie naprawdę przyspiesza i nie mamy na to wpływu...

    OdpowiedzUsuń
  18. Też pamiętam tamte czasy z domowymi przetworami mięsnymi. Nie wiedziałam, że teraz nie można na użytek własny hodować . Piękne kartki, to prawda święta już za progiem, chociaż dopiero był karnawał. Książki Janiszewskiej czytałam, ale inne i bardzo mi się podoba jej styl pisania. No i ta widoczna wiosna w ogrodzie. Jeszcze trochę i buchnie majem.

    OdpowiedzUsuń
  19. Och przebiśniegi radują moje serce, takie niewinne, czyste, skromne a jednocześnie dumne i prześliczne, zwiastują Nowe Życie :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Pamiętam świniobicie! I potem świeże skwarki!
    Tak, czas biegnie nieubłaganie, coraz to chyba szybciej...
    Pozdrawiam i zapraszam ponownie do siebie flowersblossominthewintertime.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń