wtorek, 18 marca 2025

Guzdrałam sie, osągałam, ale kiej narychtowałam ten tekst, cosi skłapnęłam, trochę potondrałam i uśporane wieści chce Wam wychachlać.

Zaczęło się gwarowo. To taki powrót do lat wczesnego dzieciństwa, gdy do babci przychodziły kumoszki i prawiły gwarą o codziennych zmaganiach z życiem.
Z wielkim sentymentem wspominam czasy, gdy mogłam uksyć kawałek ciastka z marmoladą i kucnąwszy obok schodków,
z uważaniem by nie starasić rosnącego hawoli rumianku, przysłuchiwałam się opowieściom babcinych koleżanek.
Wszystkie były " stareńkie", wiązały tybetki na posiwiałych włosach, zakładały zapaski chroniące suto marszczone spódnice
i opowiadały stare dzieje.
Uwielbiałam te rozmowy i słowa wtrącane kiejniekiej do rozmowy, których znaczenie zawsze mnie ciekawiło.
Wszystkie te staruszki dożyły późnej starości, moja babcia Józia świętowała w marcu dzień swojego Patrona, św. Józefa, którego skromny ( zakupiony zapewne na wiejskim odpuście) obrazek od zawsze wisiał nad jej łóżkiem. 
Babcia dożyła 92 lat, więc moi synowie doskonale pamiętają gwarowe powiedzenia i czasami je przypominają w humorystycznych sytuacjach.
Ich pokolenie jest ostatnim, które spotkało się na żywo z prawdziwą gwarą.
Wspomnienie mądrości owych babć skłoniło mnie do przygotowania " występu" z okazji uroczystości Dnia Kobiet, która miała miejsce w Centrum Polonii w Brniu, a okolicznościowa wystawa obrazów połączona z prezentacją poezji miejscowych twórców przebiegała pod hasłem : Kobieta- źródłem inspiracji.
Na wystawie pojawiły się piękne prace sławiące urodę, młodość, kobiece ciało.
Moim zamysłem było pokazanie kobiety dojrzałej, wręcz styranej życiem, doświadczonej przez lata pracy i życiowych trudności.
Dlatego powstał obraz babci z wnukiem, a może nawet prawnukiem, na ręku oraz powiązany z nim wiersz, który obrazował ciągłość pokoleń, wiedzę i mądrość przekazywaną młodym przez najstarsze pokolenie.    

BABCIOM

Klękam przed wami w pokorze
matki i babcie
z ciężkiego łańcucha pokoleń
dotykam bruzd żłobionych życiem
z których wylewa się na przemian
ból i nadzieja
pochylam głowę przed nieustannym
" fiat" na wszystko
czego zażąda miłość
uczę się was i od was
przesuwam paciorki wspomnień
identyczne z paciorkami
waszych drewnianych różańców
nucę z wami godzinki o poranku
żeby nie zapomnieć skąd jestem...

Żeby dopełnić całości, założyłam babciny strój ( w granicach, na jakie pozwoliła moja szafa) i oczywiście zawiązałam " do tyłu" tybetkę.
Możecie sobie wyobrazić zaskoczenie znajomych ( a ludzi było mnóstwo), gdy siedząc na widowni, tuż przed występem, pokazałam się w czerwonej, z kolorowymi kwiatami, chustce na głowie:-)

Jednakże po występie otrzymałam gromkie brawa i podziękowania za wydobycie z zakamarków pamięci naszych kochanych babć.
Moje wspomnienia obudziła również niedawna lektura.
Pasjonat miejscowej historii, mieszkaniec Żabna, przez kilka lat pracował mozolnie wśród dostępnych mu źródeł wiedzy, by ocalić od zapomnienia fakty, ludzi i wiele ciekawych rzeczy, które w przeszłości złożyły się na historię miasteczka i jego okolic.
Efektem jego poszukiwań ( zawodowo był związany z pracą na kolei) stała się wspaniała książka będąca zbiorem rzeczy różnych i ważnych.

Jestem zafascynowana tą lekturą, której Autor, człowiek bardzo skromny, ma w swoim dorobku mnóstwo rzeźb sakralnych, które znalazły swoje miejsce w rodzinnym mieście P. Henryka.
Podziwiam jego prace i jak tylko mogę to zwracam uwagę na ludzi, którym obce są zabiegi o zaszczyty i władzę, a bliska jest troska
o lokalną historię i piękno kraju lat dzieciństwa i którym należy się szacunek społeczeństwa.
W tym książkowym opracowaniu jest również słownik naszej miejscowej gwary, który został zapisany dla przyszłych pokoleń.

Prace P. Henryka są dowodem jego troski o lokalne piękno i szacunek dla przeszłości.

Kończąc moje marcowe rozważania, zapraszam Was do dzielenia się własnymi spostrzeżeniami z Waszych miejscowości, wszak bogactwo i różnorodność polskiej kultury jest naszym narodowym bogactwem.
Kończy się przedwiośnie i mimo chłodów ostatnich dni, roślinki wypatrują słonecznych objęć wiosny.
A teroz neści pore kwiotków, musze chraściengi wycharatać jesce, ale boję się ziąbu i nie chce na chybcika najgrajdać za bardzo. Po taki robocie i ucioraniu  trza się obcharuzić i cały grajdoł do porządku doprowadzić zeby wszystko było rychtyk.

A teraz konkurs z nagrodą dla osoby, która najbardziej poprawnie " przetłumaczy" tytuł posta oraz zdanie powyżej, wytłuszczonym drukiem napisane:-) nagroda czeka:-)
Do następnego posta:-)


8 komentarzy:

  1. Witaj Basiu. Miło było poczytać twoje uchachlanie. Piękne słoneczne zdjęcia ❤️. Musiałaś się napracować, wybrudzić i wszystko doprowadzić do porządku.

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj Basiu. Miło było poczytać twoje uchachlanie. Piękne słoneczne zdjęcia ❤️. Musiałaś się napracować, wybrudzić i wszystko doprowadzić do porządku.

    OdpowiedzUsuń
  3. Proszę to dla was kilka kwiatków. (Potem bez googli nie wiem: muszę jeszcze wyciąć susz? Łodygi? ) ale boję się zmarznąć i nie chcę robić tego na chybcika. Po takiej pracy i wybrzuszeniu się,trzeba się ogarnąć (umyć?) i całe gospodarstwo/obejście/dom doprowadzić do porządku, aby wszystko było jak trzeba.

    OdpowiedzUsuń
  4. Aj, widzę, że poprzedni komentarz nie zapisał się. Fascynujący jest język. Wydaje mi się, że rozumiem część tego wytłuszczonego. Ale ja z innych stron i od innej gwary. A nawet gwar.

    OdpowiedzUsuń
  5. Gwara podobna do moich Dziadków, ale jakże też inna. Sens rozumiem. Ale tłumaczenie trudne.
    Oj ociągałaś się, ale kiedy przygotowałaś ten tekst trochę pogadałaś sobie....
    Teraz wezmę parę kwiatków, muszę badyle, krzaki wyciąć, ale boję się zimna. Nie chcę robić tego w pośpiechu. Po takiej robocie i ubrudzeniu się trzeba się oczyścić i całe miejsce do porządku doprowadzić, aby wszystko było w porządku.

    OdpowiedzUsuń
  6. W moich rejonach początkowo w latach 50 można było słyszeć może nie gwarę ale różne dialekty. po wojnie przyjechała tutaj ludność z różnych stron, ze wschodu najwięcej, ale i z Bałkanów, z Francji. Każdy przywiózł swoje zwyczaje. Dużo czasu minęło nim jakoś nastąpiła asymilacja. Pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak miło było przeczytać coś gwarą, którą mówiła moja babcia. Teraz mieszkam na Śląsku i wiele osób też mówi gwarą ale zupełnie inną. Lubię te gwarowe różnice, w latach wcześniejszych tylko góralska gwara miała prawo bytu. W krajach zachodnich często posługiwanie się gwarą świadczy o tym, że jest się stąd i zawsze jest stawiane wyżej niż język literacki, którym posługują się wszyscy. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Pjyknie wyrychtowałaś to Basieńko,nie szkodzi że się guzdrałaś, richtig fajne fotki kwiotków pokozałaś.Wiesz, sporo tych słów i w mojej gwarze
    Dzień kobiet piekny zorganizowałaś, pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń