niedziela, 30 lipca 2023

Gdy radość miesza się ze smutkiem, a smutek z radością.

Kilka dni temu chciałam przygotować posta z radością.
Absolutnie ( w tym konkretnym przypadku) nie miałam zamiaru chwalić się, ale podzielić moją radością.
Dlaczego nie chwalić? Bo w sprawach duchowej wagi powinna obowiązywać inna zasada, ale przejdźmy do mojej radości.
Zaznaczam, że mojej zasługi jest tu maleńko, wszystko to łaska otrzymana w darze, jednym z wielu, jakie są naszym udziałem.
Moi Czytelnicy wiedzą, że od ponad 8 lat, każdego 18 dnia miesiąca udaję się do Wał Rudy, by tam uczestniczyć w Drodze Krzyżowej szlakiem męczeństwa Błogosławionej. 
Za każdym razem ktoś inny przygotowuje rozważania Drogi Krzyżowej, a nad całością czuwa zawsze Ks. Kustosz Sanktuarium w Zabawie,  wielki Czciciel Błogosławionej.
18 lipca uczestniczyłam setny raz w takim nabożeństwie i nigdy, nawet w pandemii nie miałam żadnej przerwy.
W tym dniu poprowadziłam też rozważania według własnego tekstu po raz szósty.
W tym czasie ośmiu lat, przyszły na świat wszystkie moje Wnuki, czwórka zdrowych dzieci, o innych łaskach nie wspomnę, bo nie o wszystkich nawet wiem.
Sam fakt, że mogłam uczestniczyć zawsze, w tych stu Drogach już jest wielką łaską, że okoliczności i zdrowie na to pozwoliły. Towarzyszy mi prawie zawsze mój Mąż, choć on miał kilka nieobecności z przyczyn od niego niezależnych.
Wszystkie te uroczystości utrwaliłam na zdjęciach, niektóre zdjęcia i niektóre wiersze znalazły miejsce w pięknym albumie ofiarowanym mi przez moją drogą blogową Przyjaciółkę, a który powędruje jako wotum do Sanktuarium.
Jakże ogromne było moje wzruszenie gdy przed rozpoczęciem Drogi Krzyżowej, Ks. Kustosz Zbigniew, wręczył mi perłowy różaniec z relikwiami Bł. Karoliny będący pamiątką setnej rocznicy Jej śmierci, która przypadła 18 listopada 2014 roku.

Kiedy już opanowałam wzruszenie i radość, uświadomiłam sobie, że to jeden z najpiękniejszych upominków, jakie otrzymałam w życiu.
W kontekście dzisiejszej Ewangelii o znalezieniu drogocennej perły poczułam się w obowiązku podzielenia tą radością.
Oto kilka stron wspomnianego albumu:
Jak to w życiu bywa, musi też być miejsce na smutek.
Dwa dni temu, w piątek, nasz 14- letni labrador, ( przed 12 laty przygarnięty jako wyrzucony i prawie zagłodzony na śmierć młody piesek), niespodziewanie opuścił nasze domostwo, choć nigdy w ostatnich latach choroby nie wychodził poza teren naszego podwórka i przydomowego lasu.
Gdy wieczorem zamykając bramę wjazdową zorientowałam się, że Browara nie ma w żadnym z jego ulubionych miejsc, gdzie całymi godzinami drzemał, rozpoczęliśmy z Mężem poszukiwania. Browar od dawna zmaga się z chorobą nowotworową, jest słaby i nie wybiera się na dłuższe spacery.
Okazało się, że przydomowy teren jest pusty, rozszerzyliśmy zasięg poszukiwań, ale bezskutecznie. Objechaliśmy całą wioskę, sprawdziliśmy teren nad rzeką, po drugim, sobotnim dniu poszukiwań, z ogromnym smutkiem doszliśmy do wniosku, że zgodnie z psią intuicją, odszedł daleko od domu, by zakończyć swój żywot.
Ta myśl była straszna, nie wiedzieliśmy gdzie jest i w jakim stanie, otwarte bramy i bramki czekały bezskutecznie na jego powrót a na facebookowe ogłoszenia nikt nie odpowiedział. 
Dziś po naszym powrocie z kościoła odebraliśmy telefon od syna, którego powiadomił dawny kolega, że jego mama znalazła w lesie podobnego psa.
Pojechaliśmy błyskawicznie, to był on...
Chyba nie muszę pisać, że płakałam z radości, że nasz stary, wysłużony zwierzak jest żyw.
Znów leży na podwórku, a ja z wdzięcznością myślę o P. Eli, która ratując z wielką troską starą psinę, pomyślała, że kolejny raz jakiś zły człowiek pozbył się w wakacje niewygodnego bagażu.
Na szczęście, są ludzie, którzy potrafią okazać dobre serce.
Cała historia zakończyła się szczęśliwie, a to bohater dziwnego odejścia z domu, w którym był zawsze otoczony miłością ( pewnie dlatego nie chciał nam zadawać bólu w jego rozumieniu).
Dla wszystkich tu obecnych i tych, co przeżywają historie zbudowane ze smutku i radości, zamieszczam kilka letnich zdjęć z naszej niezwykłej krainy...

44 komentarze:

  1. To wspaniale, że pies się odnalazł zapewne było tak jak napisałaś odszedł by nie sprawiać kłopotu zwierzaki tak robią. Milego tygodnia życzę 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Basiu cudownie, Ty masz juz swoją drogocenną perę, która przyniosła plon 100 krotny dlatego dostałaś cały perłowy sznur różancowy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Basiu!
    Otrzymałaś bezcenny prezent - relikwie Bł. Karoliny. Wzruszyłam się czytając o Twoim chorym piesku, który szczęśliwie się odnalazł. Przecudne zdjęcia z Twojej Małej Ojczyzny.
    Serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Basiu, to piękne wyróżnienie spotkało Cię zasłużenie. Jesteś bardzo oddana temu, co robisz, a różaniec jest piękny.
    Mój piesek przed odejściem tracił wzrok i zdarzyło się, że przy otwartej bramie po prostu wyszedł z obejścia, ale może rzeczywiście nie chciał Was martwić.
    Pozdrawiam.:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zobaczymy co przyniosą kolejne dni, ale wiemy, że brama nie może być ani chwili otwarta skoro skosztował takich wypraw.

      Usuń
  5. Basiu, bardzo Cie proszę chociaż o jedno Zdrowaś Maryjo na tym przepięknym różańcu w intencji mojej rodziny.... Pozdrawiam Cię cieplutko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Basiu, z radością ofiaruję niejedną modlitwę, a 18 sierpnia będę Was polecać Karolince w Wał Rudzie ❤️

      Usuń
  6. 100 razy, piekna i dostojna liczba.Gratuluje wytrwałości, wspaniale przeżycie czego uwieczniem jest ten piekny różaniec.Okolice bądź zdjęcia z ogrodu są przesliczne, takie lubię.To piesio was bardzo przestraszył ,któż to wie co tkwi w tym łebku.Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przez 12 lat nie zrobił żadnego „ numeru”, a na starość ...

      Usuń
  7. Tyle radości! Cieszę się wraz z Tobą Basiu.

    OdpowiedzUsuń
  8. Różaniec , który otrzymałaś jest bezcenny. W pełni na niego zasłużyłaś Basiu i wykorzystasz go najlepiej, jak można. Stare psy ślepną, tracą węch i gubią się często. Prawdopodobnie poszedł przed siebie i nie potrafił wrócić. Serdecznie Cię pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nasz zachował wzrok, ale jest całkowicie głuchy i pozbawiony węchu w wyniku choroby.

      Usuń
  9. Prześliczny różaniec, wspaniała pamiątka i zdjęcia. Bardzo się cieszę z odnalezienia pieska, wiem jaki to stres. Rok temu moi kocurek powędrował kawał od domu, miałam kilka bezsennych nocy, dopóki się nie odnalazł. Pozdrawiam serdecznie i życzę samych radosnych dni :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Uff! Jak dobrze, że Browar sie odnalazł. Ale że miał siły sam tam dojsć? Moze poszedł, zabłądził i nie widział jak wrócić? Ze starymi ludźmi też tak bywa. Błąkają sie czasem ludzie z otępieniem starczym albo Alzheimerem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zastanawiające...skoro jest słaby i ledwie parę metrów przechodzi. Nasze podejrzenia nie są bezpodstawne, wszystkie nasze psy przed śmiercią szły w najdalszy zakątek naszego lasu, ale on jest ogrodzony, a Browar poszedł drogą.

      Usuń
  11. Dobrze, że smutek mógł przerodzić się w radość i wierna psina odnalazła się. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszyliśmy się wszyscy ogromnie z powrotu naszego Staruszka.

      Usuń
  12. Cieszę się, że Browar się znalazł. Wiem jak bardzo jesteście z nim związani.
    Pozdrawiam zapachem ziemi po deszczu

    OdpowiedzUsuń
  13. Super, że psiak się odnalazł :) Piękny różaniec :)
    Pozdrawiam ♥

    OdpowiedzUsuń
  14. Browar szczęśliwy, że wrócił do domu.
    Pozdrawiam:)*

    OdpowiedzUsuń
  15. Piękny różaniec dostałaś Basiu. Wzruszyła mnie historia Browara, oby jak najdłużej pozostał z Wami. Ściskam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 14- letni labrador to jak ponadstuletni człowiek...

      Usuń
  16. Basieńko najmilsza, jakże się cieszę - z tego, że zostałaś obdarowana tak cennym darem z relikwiami Karolinki, z tego, że Browar się odnalazł i z tego, że właśnie ten album trafi jako wotum do Sanktuarium (dziękuję...).
    Tulę.

    OdpowiedzUsuń
  17. Piękna pamiątka :) Nie dziwię się, że płakałaś z radości po znalezieniu członka rodziny <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesteśmy wszyscy bardzo związani z Browarkiem.

      Usuń
  18. Basiu przepiękne zdjęcia, wzruszający wpis i przepiękny różaniec :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  19. Może poprostu postanowił zakosztować takiej wyprawy, skoro już jest leciwy. I może już wie że jego koniec się zbliża.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zwierzęta kierują się swoimi zasadami. Dobrze, że wrócił do nas i nadal żyje sobie w trybie staruszka.

      Usuń
  20. Gdy radość miesza się ze smutkiem, ważne by to pierwsze umiało przezwyciężyć drugie... Trzymam kciuki za Browara, mam nadzieję że mimo swojej choroby będzie z Wami jak najdłużej. Wspaniały dar otrzymałaś, teraz bł. Karolinka będzie jeszcze bliżej Ciebie, będzie się Tobą opiekować jeszcze piękniej.
    Pozdrawiam i życzę przyjemnego weekendu! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję Maks i pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  21. Się spłakałam, szczególnie zaś pod koniec posta; tak wiele bowiem dałaś "powodów" do wzruszeń. Serdeczności posyłam i tulę do serca <3

    OdpowiedzUsuń