czwartek, 3 czerwca 2021

Opowieść o czterech ołtarzach.

Każda uroczystość Bożego Ciała jest dla mnie wielkim przeżyciem. Było tak od zawsze.
Tę radość z uczestnictwa w procesjach zasiała w moim sercu moja Mama, która od wczesnego dzieciństwa wiozła mnie na bagażniku swojego roweru do odległego o 5 km kościoła.
O moich przeżyciach związanych z procesjami, mogłabym długo opowiadać.
Wiele tych opowieści pojawiało się na moim blogu przez ostatnich 8 lat.
Pisałam również o historii tego święta, a dziś chcę nawiązać do pięknego określenia czterech ołtarzy, które zasłyszałam podczas kazania w dniu dzisiejszym. Ołtarze są cztery, jak cztery są świata strony, bo przecież tego dnia Eucharystyczny Jezus wychodzi z kościołów na wszystkie strony świata.
Te ołtarze zostały dziś określone jako: ołtarz Serca, ołtarz Domu, ołtarz Miejsca Pracy i ołtarz Sprawowania Eucharystii.
Każdy może sam rozwinąć myśl dotyczącą każdego z tych ołtarzy, które są obecne w naszym życiu.

Dni poprzedzające święto Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa spędziłam wśród kwiatów.
Ta kapliczka z mojego obrazu, w rzeczywistości otoczona dziś innymi kwiatami i pomalowana innym kolorem, znajduje się w sąsiedniej wiosce, od lat mijam ją prawie każdego dnia, więc w końcu doczekała się uwiecznienia na płótnie.
Inny kwiatowy czas przebiegał na przygotowaniu kwiatów do sypania dla mojej 5- letniej Wnuczki. Jestem szczęśliwa, że od kilku lat mogę gromadzić różnobarwne kwiatki, które Natalia szczodrze wykorzystuje podczas procesji. W tym roku nie zakwitły jeszcze róże, bławatków i maków było jak na lekarstwo, ale uratowały nas maki ogrodowe, guldyn ( kalina), złotlin, łubin, azalia i resztki bzu.

Pierwszy raz Natunia wystąpiła w pełnym stroju krakowskim i wyglądała prześlicznie.
Szkoda, że mój strój zaginął, wypożyczony przed laty koleżance Mamy.
Radowały się serca, że nareszcie procesja po tylu miesiącach zakazów, mogła, jak dawniej, wyruszyć ulicami naszej wioski.
Jeden z ołtarzy mieści się zawsze na drzwiach wejściowych naszej szkoły i z tego miejsca przynoszę do domu zieloną gałązkę, która jest zawieszona na ścianie do następnego roku.
Kosz płatków kwiatowych zasiliły również rośliny łąkowe.
A wspomniane kule guldynu prezentują się fantastycznie ( pudełko zapałek służy dla porównania ich wielkości).
A to wspomniane maki
i azalia
Zanim zapadnie zmrok i zakończy się ten piękny dzień, mam nadzieję, że wielu z Was przeczyta tego posta. Chętnych zapraszam do konkursu z nagrodą niespodzianką.
A oto temat konkursu:
Napisz w komentarzu pod tym postem, jakie jest Twoje najpiękniejsze przeżycie związane ze świętem Bożego Ciała.
Rozstrzygnięcie konkursu będzie w ostatnim dniu oktawy Bożego Ciała ( czwartek), kiedy to, zgodnie z tradycją moich Przodkiń będę plotła wianek z kwiatów polnych, aby go poświęcić na zakończenie tygodniowych procesji.
Zatem zapraszam.

36 komentarzy:

  1. Piękne opowieść o tej niezwykłej uroczystości, gdy Chrystus wędruje ulicami naszych miast i wsi, aby błogosławić mieszkańcom. Szkoda, że coraz mniej ludzi wychodzi na ulice, aby się Panu pokłonic. Piękne zdjęcia Basiu. Uściski serdeczne.

    OdpowiedzUsuń
  2. U nas dzisiaj ksiądz na kazaniu mówił skąd się to święto wzięło. W jednej /chyba włoskiej/ miejscowości ksiądz w maleńkim kościele odprawiał Mszę Świętą, ale sam do końca nie wierzył. Po przemienieniu niechcąco trącił kielich i na biały obrus wylała się krew. Wszyscy chcieli to zobaczyć, ale że to był ciasny kościółek, ksiądz postanowił wyjść z obrusem na zewnątrz. Szedł i niósł krew Chrystusa aby wszyscy zobaczyli i sie pokłonili. :)
    A co do wspomnień z Bożego Ciała, to ja mam takie ulubione - nie jest to moje wspomnienie a jedynie opowiadanie mojej babci. Mówiła jak moja śp. mamusia sypała kwiaty i tak była zawsze zapatrzona w Monstrancję, że dwaj lektorzy wnosili ją po schodkach do kościoła pod koniec procesji, żeby mogła jeszcze te kwiaty sypać. Kiedy przejazdem czasami mijam ten kościół zawsze oczami wyobraźni widzę moją mamusię, która jako mała dziewczynka sypie kwiaty samemu Chrystusowi. :) Dobrego dnia Basiu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cud w Bolsenie i związany z nim kolejny cud w Orvieto dały początek temu świętu.
      Wspomnienie o Mamusi masz piękne.

      Usuń
    2. Tak , właśnie o tym Orvieto nasz ksiądz opowiadał :)

      Usuń
  3. Piękny strój. Takich pamiatkowych rzeczy nie warto pożyczać Basiu. Ja nie zauważyłam, by w ostatnich latach mniej ludzi uczestniczyło w procesjach. U nas wręcz przeciwnie. Najbardziej przeżyłam moment, gdy na nasz stary rynek, bocznymi uliczkami, jednocześnie wkroczyło 8 procesji ze wszystkich kościołów rozległego miasta. Było to w roku poprzedzającym pandemię, świetnie zorganizowane, nawet schorowani ludzie szli wiele kilometrów, by wspólnie się pomodlić. Dzisiaj na taką uroczystość rozsądek nie pozwolił. Pozdrawiam świątecznie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspominam często swoje procesje z czasów dzieciństwa i kosze kwiatowych płatków. Mama zakładała mi białą sukienkę a na szyję koszyczek na białej wstążce. W tym roku u nas nie zakwitły jeszcze ani róże, ani piwonie, ani maki. Ale procesja była - jak dawniej:)
    Uściski Basiu.

    OdpowiedzUsuń
  5. Basieńko, jaki piękny obraz! W dzieciństwie zawsze bardzo przeżywałam procesję Bożego Ciała, która szła przez calutkie miasto (potem poszczególne parafie się rozdzieliły i zaczęły organizować procesje na własną rękę) i choć nóżki mocno bolały to dzielnie maszerowałam i śpiewałam na cały głos dla Pana Jezusa. Pamiętam też jak wzruszyło mnie, gdy po raz pierwszy przeczytałam, że błogosławiona Karolina przed Bożym Ciała szła w pole porządkować dróżki polne, bo mówiła, że tego dnia Pan Jezus będzie przechodził przez pola, więc musi być wszędzie schludnie i czysto.
    Uściski.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bł. Karolina daje nam znakomity przykład do naśladowania.

      Usuń
  6. Zacznę od kapliczki w malwach Basiu - obraz jest piękny. Zachwycił mnie strój krakowski, a szczególnie gorsecik. Ja także w dzieciństwie miałam taki, tylko wyszywany cekinami. Mój Tatko przywiózł mi go z Krakowa, gdy byłam malutka. Gorsecik rósł razem ze mną:)))
    Moje najpiękniejsze wspomnienie związane z dzisiejszym świętem też dotyczy Mamy, jak u Agi. Mamci - tak do niej mówiłam... Małe miasteczko nad Bugiem, ołtarz przy Czworoboku, tłum ludzi w procesji, ogromna lipa i my - ja (7-8 lat) i Mamcia. Stoimy bliziutko siebie, słońce mocno grzeje... jestem szczęśliwa. Tylko tyle, ale zawsze wspominam właśnie ten moment. A może aż tyle? Czasami bardzo tęsknię za tamtymi czasami.
    Uściski Basiu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie szczęśliwe obrazki zapadają w serce na całe życie.

      Usuń
  7. Ja jestem obecnie w Brukseli i tutaj jest normalny dzień pracy. Procesję oglądałam przez internet . Sercem jestem z naszym polskim świętem. Pozdrawiam serdecznie 🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺

    OdpowiedzUsuń
  8. Basiu, cudny obraz, a o takim gorsecie marzyłam jako dziecko.
    Każdego roku przeżywam trzeci ołtarz, zwłaszcza" Od powietrza, głodu,ognia i wojny uchowaj nas, Panie" A jednak nas nie uchronił od powietrza pełnego covidu.
    Pozdrawiam Cię cieplutko.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To trudna lekcja, ale na pewno ma swój sens, mimo, że bolesny.

      Usuń
  9. Basiu!
    Bardzo dziękuję za ten i wszystkie inne posty. Zawsze się wzruszam gdy je czytam.
    Serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Witaj już czerwcowo Basiu
    Dziękuję za życzenia imieninowe i za tą opowieść. U mnie w parafii w tym roku nie było procesji.
    A moje wspomnienie? Nie wiem czy najpiękniejsze, ale najbardziej zapamiętane. Jako wczesna nastolatka, zostałam poproszona przez księdza do niesienia czegoś. Nie pamiętam dokładnie co to było. I cóż zrobiłam? Uciekłam. I potem unikałam takich uroczystości.
    Pozdrawiam zapachem akacji

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyobrażam to sobie:-) Coraz bardziej przypominasz mi moją koleżankę, Martę.

      Usuń
  11. Malwy sa tak bardzo wdziecznym motywem malarskim i pieknie sie komponuja z ta kapliczka (ktora rozpoznaje z ksiazki "Piekno odnalezione", ale nie wiem gdzie ona sie znajduje). Zycze slonecznej niedzieli, Pani Basiu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brawo Kasiu. tak, to ta kapliczka, a znajduje się na końcu Adamierza, gdy zmierzamy w kierunku Olesna.

      Usuń
    2. Oj, to rzadko bywam w tym rejonie. Dziekuje i pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  12. Cudowny obraz Basiu. Ja zdania nie zmienię. Kiedy czyta się Twoje posty, patrzy na wszystko, co w nich ukazujesz, czuję się szczęśliwa. Podczas Bożego Ciała, ja sobie zaraz z rana o Tobie pomyślałam, bo pamiętam, że jest dla Ciebie ważne. W ogóle to kojarzysz mi się z pięknem!!!! Lubie wchodzić w Twój świat, czuję się, jakbym była jego częścią, jakbym była obok i cieszyła się tym, że jestem obok...tak się czuję. Fajnie sobie wyobrazić, że jedziesz na bagażniku, mama prowadzi rower. Wyobrażam sobie wiejską dróżkę i Was roześmiane. Szkoda, że nie znam Cię osobiście, cudownie, że znam Cię tak, szczęściara jestem!!!! <3 :)))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aguś, bardzo pragnę Cię poznać osobiście, może kiedyś to się spełni, kto wie? moja bratnia duszo.

      Usuń
  13. Piękne zdjęcia. U nas jeszcze kwitły robinie zwane akacjami - oprócz piwonii to najpłodniejsze źródło kwiatków.

    Tak się zastanawiam czy już nie spisałam tego wspomnienia... To było kiedy spodziewałam się narodzin naszego najmłodszego dziecka i siła rzeczy nie byłam szczególnie ruchliwa, nie czułam się też za dobrze. A miałam w domu dwie dziewczynki sypiące kwiatki na procesji - zapewnienie im kwiatków to nie była prosta sprawa. Zbierałyśmy je w różnych miejscach przez tydzień chyba - co dla mnie nie było łatwe. A samo święto to jedno, a potem jeszcze jest oktawa! I zdarzyło się, ze dziewczynki nie sypały kwiatków któregoś dnia, bo ich po prostu nie miałam. I wtedy następnego dnia w południe ktoś zapukał do drzwi. Sąsiadka z parteru, starsza pani, z opuchniętymi nogami (a mieszkaliśmy na trzecim piętrze). Wręczyła mi wielką siatę płatków ciemnoczerwonych róż. "Bo pani przecież ciężko, a dziewczynki sypią kwiatki". Pani N. już od ładnych kilku lat nie żyje, my od ponad 20 lat mieszkamy gdzie indziej, a to wspomnienie ciągle mi ogrzewa serce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tacy ludzie jak owa Pani sprawiają, że świat nabiera kolorowych barw. Myślę, że tym czynem zapracowała na coś wielkiego...

      Usuń
  14. Piękne stroje, tradycja... Przypomniały mi się czasy jak sama byłam dziewczynką. Piękne

    OdpowiedzUsuń
  15. basiu tradycja zanika,powoli,powoli...przynajmniej u nas.Dziękjue tym krórzy ja kultywują

    OdpowiedzUsuń
  16. Czytam ten post Basiu z bardzo dużym opóźnieniem. Może nawet nie pozostawiłabym komentarza ale jednak muszę..... W tym roku niestety procesja była tylko wokół kościoła a nie po ulicach naszego osiedla.
    Podajesz nazwy ołtarzy - idealnie pasujące do naszych. Pierwszy był przy figurze serca Pana Jezusa, drugi przy figurze Matki Bożej, trzeci przy figurze św. Józefa a czwarty przy krzyżu. Bardzo wymowne. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nasze życie jest toczy się przy tych czterech ołtarzach.

      Usuń