Kocham jesień- to wiecie i nic odkrywczego nie napisałam.
Ale prawdą jest, że to pora odpowiednia na wspomnienia, refleksje, a i melancholia może się zakraść na moment...
Niech więc tak będzie...
Zapraszam do sześciu opowieści:
Pierścionek z zielonym oczkiem jest u mnie najdłużej.
Miałam wtedy 17 lat, ukończyłam drugą klasę w pobliskim liceum ogólnokształcącym i za różne szkolne zasługi zostałam nagrodzona dziesięciodniową wycieczką " pociągiem przyjaźni" do Związku Radzieckiego.
W czterdziestoosobowej grupie wyróżnionych z całej Polski, która miała punkt zborny w Warszawie, pośród dzieci ówczesnych VIP-ów znalazła się Basia z wioski liczącej 40 domostw, pozbawionej telefonu i innych zdobyczy cywilizacji. Musiałam sobie radzić sama, a moi rodzice pozwolili mi pojechać na " wycieczkę życia", choć pewnie obawiali się o wiele spraw.
Był rok 1978, kwitł handel, więc ja, która marzyłam o złotym pierścionku ( a rodziców nie stać było na jego zakup bo ceny złota były wówczas ogromne), postanowiłam, że sprzedam w hotelu parę drobiazgów i kupię sobie wymarzony pierścionek.
Rzeczywiście udało mi się coś sprzedać i ktoś mnie skontaktował z osobą wiarygodną, u której bezpiecznie miałam nabyć moje wymarzone cudo.
Kobieta, z którą się spotkałam za jedną z moskiewskich kamienic, była prostą, zwyczajną kobietą, nie wyglądała na zawodową handlarę, miała w ofercie tylko jeden łańcuszek i jeden pierścionek- swoje własne- jak mówiła. Uwierzyłam, kupiłam i byłam przeszczęśliwa. Wieczorem, obeznani w temacie studenci, uczestnicy naszej wycieczki, uzbrojeni w lupę, odczytali próbę i bez znieczulenia wyjaśnili mi, że zostałam oszukana, że jest to pierścionek srebrny, jedynie pozłacany dla zmylenia kupującego. Było mi bardzo przykro, ktoś mnie oszukał, mnie, dziecko z małej wioski, które zaufaniem darzyło wielu ludzi. To była lekcja życiowa, ale pierścionek mam do dziś, a kobietę przez te lata usprawiedliwiłam dziesiątki razy.
Czasami ktoś uczciwie wygląda, ale umie oszukać, wykorzystać...
Pierścionek z różowym oczkiem to dar moich rodziców na moją 18- tkę.
Na pewno z ich strony kupno tej błyskotki wiązało się z dużym wyrzeczeniem, moi rodzice skromnie żyli, ale widzieli jak było mi smutno po nieudanym zakupie w ZSRR.
Zamówili więc pierścionek u mojego kuzyna, który był w Kraju Rad na kontrakcie, przywoził dużo złota
i tenże chłopak " zdarł" z wujostwa wielką kasę. Ale czego się nie robi dla kochanego dziecka.
Dziś spoglądam na ten dar z wielką czułością i wdzięcznością i wspominam moich kochanych Rodziców i ich dobroć.
Kochający rodzice to wielki dar i trzeba za niego dziękować, nawet po ich śmierci...
Srebrny pierścionek- pajączek nosiła ciocia Kazia- moja chrzestna.
Bardzo mi się podobał, byłam młodą dziewczyną i za każdym razem kiedy przyjeżdżała ciocia, wyrażałam swój zachwyt i mierzyłam go. Jednak ciocia się nie domyśliła moich pragnień.
Po latach, po śmierci cioci, jej mąż, mój wujek odszukał go na moją prośbę i ofiarował jako rodzinną pamiątkę. A ja pamiętam w modlitwie o cioci.
Jeśli się coś komuś podoba, a możemy mu to ofiarować, zróbmy to teraz, kiedy może drugiej osobie sprawić wielką radość, nie czekajmy aż będzie za późno.
Kolejne trzy opowieści w następnym odcinku, serdecznie zapraszam.
Jesiennych zdjęć mam sporo w zapasie...
Piękne jesienne kwiaty, a jeszcze ciekawsze opowieści. Czekam na dalszy ciąg. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBasieńko złota, już się nie mogę doczekać dalszego ciągu fascynującej opowieści o Twoich pierścionkach.
OdpowiedzUsuńUściski serdeczne.
Bardzo zaskakujący post. Bardzo oryginalny. Wspaniały pomysł. Piękne, pouczające historie. Czytało mi się bardzo przyjemnie. Jestem ciekawa drugiej części. Ciekawe co kryje się za tym filetowym cudeńkiem.
OdpowiedzUsuńZdjęcia śliczne, ogród zachwycający. Naprawdę jest u Ciebie bardzo przyjemnie. :)
Piękne zdjęcia! Jesienne kwiaty są śliczne na przekór jesiennej, czasem ponurej pogodzie.
OdpowiedzUsuńCiekawe pierścionkowe opowieści. Rosjanka, która Cię oszukała pewnie była tylko "narzędziem" i dała Ci lekcję, żebyś wiedziała jak to jest, poczuła i więcej nie dała się oszukać.
Pozdrawiam serdecznie:)
Basiu, fantastyczne i bardzo ciekawe historie o pierścionkach !
OdpowiedzUsuńJa mam pierścionek po babci, który zawsze mi się podobał :))
Pozdrawiam ciepło !
Pierścionki piękne i ponadczasowe. Ja też mam do kilku ogromny sentyment i wielką rozterkę, bo nie mam córki a mam rodzinne pamiątki i nie wiem co z nimi będzie. Niby mam bratanicę ale czy ona doceni? Będzie umiała zachować i przekazać dalej? Nie ukrywam, że czekam na wnuczkę :))))))
OdpowiedzUsuńKwiaty cudne :)
pozdrawiam :)
Pierścionki z duszą, opowieści z morałem, prawdziwe opowieści pełne nostalgii i wzruszeń. Piękne po prostu...
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam i jestem pod wrażeniem. Basiu jesteś bardzo rodzinną i ciepłą osobą. Pierścionki są piękne i każdy to i ma swoją historię. Czekam na kolejne opowieści. Super.
OdpowiedzUsuńBasiu,ja też pociągiem przyjaźni przywiozłam sobie złoty pierścionek z zielonym oczkiem. Długo leżał z powodu dużego obwodu,teraz jak palce mi zgrubiały,noszę go bez przerwy. Mnie się najbardziej podoba Twój pierścionek z fioletowym oczkiem,czekam na ciąg dalszy opowiadania o pierścionkach.Pozdrowionka.
OdpowiedzUsuńJakie cudne te dalie, oczu oderwać nie można. Ja jak ta sroka lubię biżuterię mieć, to wcale nie znaczy, że nosić. Lubię wieczorem otworzyć pudełko i oglądać "skarby". I skarby wcale nie muszą być ze złota i brylantów. Mam oczywiście kilka złotych pierścionków, kilka srebrnych i niektóre z nich też mają ciekawe historie. Dlatego historie Twoich pierścionków tak mnie zajęły, bo to one stanowią o "duszy" przedmiotów. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńOoo, szkoda, że trzeba czekać, już się cieszyłam na opowieść o czwartym :)
OdpowiedzUsuńBardzo miły pomysł na wpis :) Podoba mi ię szczególnie "pajączek" i ten czwarty :)
Basiu, ja też zawsze tęsknym wzrokiem patrzyłam, jak na palcach moich koleżanek pojawiały się pierścionki. Ale też wiedziałam, że nie mogę o to prosić rodziców, wręcz lekceważąco się odnosiłam do błyskotek. A w głębi duszy ... oh, takie dziewczyńskie marzenia. W tej chwili mam kilka a noszę tylko zaręczynowy. Ale też niektóre mają swoją historię. W dniu ślubu dostałam od swoich Teściów - olbrzymie oczko i wtedy na szczupłych palcach wyglądał tak sobie. Ale cenię go sobie bardzo, co jakiś czas wyjmuję, oglądam i wędruje do pudełeczka. Drugi który zakładam to pierścionek również od mojej teściowej, delikatny prosty. Tym bardziej, że to jej osobisty. Nosiła go jako młoda dziewczyna i parę lat temu dostałam ja. Kiedyś ja podaruję swojej wnuczce. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia... I cudowne jesienne opowieści :-) Ten pomysł z pierscionkami... rewelacyjny :-) Zadumałam się nad Twoimi wspomnieniami. W dodatku piękny wyciagnelas z nich morał :-)
OdpowiedzUsuńBuziaki :-)
Ech, te oszustwa sąsiadów zza wschodniej granicy, pewnie każdy wyjeżdżający miał takie doświadczenia, nawet u jubilera nie był człowiek pewny swojego:-) z przyjemnością czytam Twoje wspomnienia, niektóre są jakby moje:-) pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńMiło mi, że tak mocno was zainteresowałam, postaram się napisać drugą część jak najszybciej.
OdpowiedzUsuńWspaniałe opowieści :) Bardzo podoba mi się ten zielony pierścionek :) Chyba jednak nie żałujesz, że go kupiłaś :)
OdpowiedzUsuńNie żałuję- teraz ma wartość sentymentalną.
UsuńCiekawy wpis :) nie jestem mocno pierścionkowa więc zachwycam się kwiatami a jest na co patrzeć :)
OdpowiedzUsuńZerknij na poprzednie posty!
UsuńPiękne zdjęcia i opowieści, czekam na ciąg dalszy :)
OdpowiedzUsuńJuż pracuję:-)
UsuńWszystkie Twoje opowieści są piękne.
OdpowiedzUsuńCzekam na dalszy ciąg.
Pozdrawiam:)
Cudowne opowieści i cudne zdjęcia :-) pozdrawiam cieplutko Basiu :-)
OdpowiedzUsuńPięknie pielęgnujesz Basiu swoje wspomnienia. Czekam na ciąg dalszy opowieści.
OdpowiedzUsuńPrzesyłam serdeczności.
Ja też lubię jesień i uwielbiam takie opowieści.Niby zwyczajne, a jednak niesamowite, jak najpiekniejsze pierścionki. Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńŚwietne, pierścionkowe okruchy wspomnień a do tego piękna kwiatowa oprawa. I taka moja, w związku z tym, refleksja: W wielu, często małych rzeczach, mieszkają piękne, wielkie wspomnienia, które warto ocalić od zapomnienia, dla siebie i dla tych, którzy przyjdą po nas.Pozdrawiam serdecznie i czekam na dalszy ciąg.
OdpowiedzUsuńUwielbiam jesień, niezależnie od tego czy jest słoneczna, czy też deszczowa. Piękne, sentymentalne są te Twoje opowieści o pierścionkach. Dziękuję za już i z niecierpliwością czekam na dalszą część. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńPiękne wspomnienia Basiu. Mam też kilka wspomnień z pierścionkami, które posiadam. Każdy z nich jest bardzo ważny w moim życiu. Piękne dalie. Ujrzałam nawet jedną, którą mam od dwóch lat i bardzo mi się podoba. Pozdrawiam!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńBasiu, ja byłam na takie wycieczce 79 roku i też kupiłam pierścionek "złoty" który okazał się srebrnym, ale mnie nabrał facet, które inni oceniali, że jest uczciwy.
OdpowiedzUsuńNie mam już tego pierścionka. Nawet nie wiem gdzie się podział.
Fajne wspomnienia. I fajnie, że te pierścionki masz do dziś :) Buziaki :)
Wróciłam do pierwszych opowieści o pierścionkach. Równie ciekawe i poruszające.
OdpowiedzUsuńAnia/Pawanna
UsuńP.s. piszę z komórki stąd takie komentarze😍 leżę w szpitalu i czekam na operację, jutro. Pa i trzymaj kciuki😃
Trzymam kciuki Aniu i pamiętam w modlitwie. Bądź dobrej myśli...
UsuńPiękna opowieść i wspomnienia ! Te pierścionki to prawdziwy skarb, wszystkie mają swoją niesamowitą historię i widać że mają dla Ciebie ogromną wartość !!
OdpowiedzUsuńWspaniały pomysł na post !
Pozdrawiam serdecznie :)