Od wielu lat Adam prowadził sklep z antykami. Znał moje upodobania do starych przedmiotów i wiedział, że chciałam kupić stary krzyż na ścianę. Pewnego dnia, podczas naszej wizyty w sklepie, Adam przyniósł z zaplecza prosty w formie krzyż. Jak nas poinformował, znalazł go na śmietnisku któregoś z miast zachodniej Europy, bo tam bywał na licznych licytacjach zabytkowych wnętrz.
Przypomniał sobie wówczas mnie, zabrał krzyż i wręczając mi go powiedział, że pomyślał iż u mnie ten krzyż znajdzie właściwe miejsce. Wzruszyłam się i ucieszyłam, zabrałam krzyż i w trójkę wsiedliśmy do samochodu, by wrócić do domu. W drodze powrotnej z miasta, pomykaliśmy w kolumnie samochodów jadących z prędkością właściwą dla terenu niezabudowanego. Ja siedziałam na tylnym siedzeniu, a obok mnie leżał krzyż. W pewnym momencie ze szpaleru aut jadących z naprzeciwka wyskoczył z ogromną prędkością czerwony samochód wprost na nas, na czołówkę. Kierowca, szaleniec, widząc grozę sytuacji, spalił gumy i zdążył dosłownie na moment zmieścić się pomiędzy autami, ale prędkość mimo hamowania wyrzuciła go znów na lewy pas, na szczęście tuż za nami i na szczęście, że za nami nikt już nie jechał. W chwili naszego hamowania, krzyż spadł z impetem pod przednie siedzenie, a cała nasza trójka zamilkła na czas jazdy.
Pomyśleliśmy to samo...
Krzyż zawisł natychmiast w takim miejscu mojego domu, że możemy na niego spoglądać wielokrotnie każdego dnia.
Wierzę, że uratował nam życie, a dzisiejsze Święto Podwyższenia Krzyża skłoniło mnie do tej refleksji...
Niezbadane są wyroki Boskie:)))
OdpowiedzUsuńMasz rację Bożenko!
UsuńThe church looks beautiful!
OdpowiedzUsuńThis church is our parish. It is old and beautiful.
Usuńwierzę w to tak samo jak ty
OdpowiedzUsuńMyślę Eluniu, że wielu z nas przeżyło podobne w wymowie historie...
UsuńMoja Mama zwykła mawiać, że krzyża się nie powinno dostawać i przynosić do domu, każdy musi go sobie kupić sam, bo każdy sam, dźwiga ten krzyż. Szczerze - nigdy się z tym nie zgadzałam i Twoja historia potwierdza, że mam rację. Nie traktuję krzyża, w sensie cierpienia, tylko krzyż, jako pomoc, ochronę. A moje odczucie - On Was obronił i tym podziękował, za ocalenie. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPalec boży ...
OdpowiedzUsuńPiękny krzyż,aż wierzyć się nie chce że ktoś wyrzucił go na śmietnik,przecież można go było np.zostawić go w kościele.
W krajach zachodnioeuropejskich wiele kościołów uległo zamknięciu. P. Adam przywozi piękne przedmioty sakralne z myślą o uratowaniu ich przed zniszczeniem.
UsuńZgadzam się z Tobą całkowicie Bożenko, dla mnie jest On wyjątkowo drogi...
OdpowiedzUsuńJestem katoliczką, ale w takie paranormalne zdarzenia nie wierzę. Wiara to stan umysłu, świadomość ulotności swojego istnienia i poddania opiece kogoś niepojętego, a nie konkretne dowody bądź antytezy. Chociaż to wyłącznie moja opinia :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Każdy ma prawo do własnej opinii i ja to szanuję.
UsuńJa z kolei często zauważam podobne znaki, jestem bardzo wrażliwa i potrafię wyczuć kiedy sprawy potoczą się dobrze. Często rodzina nie może się nadziwić, że nie reaguję emocjonalnie na jakieś zdarzenie, zawsze muszę im tłumaczyć, ze się nie boję, ponieważ wiem, ze to przysłowiowa "pierdoła". Kiedyś układałam Tarota (jestem po kursie), zupełnie zapomniałam wspomnieć o tym w 7 faktach - to chyba świadczy o tym, że ta część mojego życia jest już za mną daleko w tyle, ale w wyniku Twojej historii jakoś mi się nasunęło... A przestałam układać bynajmniej nie ze względów religijnych typu kościół zabrania. Po prostu pewnego dnia dotarło do mnie jak bardzo to jest bez sensu - jeśli wierzę w Boga, to po co to sprawdzanie? Bóg to zapewnienie, że wszystko będzie dobrze i tego tylko oczekuję budząc się każdego ranka. Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńMądra refleksja końcowa i daje dużo sił!
UsuńPiękny ten krzyż i piękna choć przerażająca historia.
OdpowiedzUsuńU nas w domu też wisi krzyż, który ktoś wyrzucił z domu - tyle, że przyniósł do kościoła. Towarzyszy nam od wesela.
Myślę, że takich zdarzeń jest wiele, niektórzy o nich nie mówią, bo są zbyt osobiste.
UsuńDzisiejsze święto skłoniło mnie jednak do napisania o tym zdarzeniu!
Krzyż piękny i wymowna historia z nim związana. Chociaż różnie układa się nasze życie i mimo różnych przeciwności nigdy bym się nie odważyła na wyrzucenie krzyża, bo w Nim nasze ocalenie i zbawienie; onegdaj mawiali "bez Boga ani do proga" a teraz ....
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
To zawołanie wpisywałam we wczesnym dzieciństwie na pierwszą stronę zeszytu do religii.
UsuńAż mi ciarki przeszły po skórze.
OdpowiedzUsuńMyślę ,że tak było
że Krzyż ocalił Wam życie...
Masz wielkie szczęście, że mieszkasz w parafii, w której jest tak piękny kościół. Nowoczesne świątynie raczej nie skłaniają do refleksji i rozmodlenia.
OdpowiedzUsuńKrzyż naprawdę piękny.
Piękna historia, Krzyż to nasze ocalenie.
OdpowiedzUsuńNiezbadane są wyroki Pańskie. Na pewno czuwał nad Wami i może ten krzyż przyczynił się do Waszego ocalenia.
OdpowiedzUsuńJa ostatnio miewam dziwne automobilowe przygody, zawsze głośno dziękuję Panu za opiekę,
Nie mogę uwierzyć ,że ktoś wyrzucił krzyż,bez względu na to czy piękny czy nie....
OdpowiedzUsuńCudowne, Basiu, Podniesienie Krzyża w Twoim domu. Adam miał rację, by uratowany od zniszczenia krzyż, oddać w godne ręce- wierzę, że to właśnie Krzyż Was uratował, że na te ułamki sekund, Jezus zszedł z krzyża, by pokierować całą sytuacją drogową tak, by nikt nie ucierpiał... Pozdrawiam cieplutko i do serca tulę <3
OdpowiedzUsuńPiekna historia.
OdpowiedzUsuńJa też powtórzę - piękna historia :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Dziękuję Wam za szczere komentarze i wszelkie refleksje. Są takie dni, że człowiek musi na chwilę przystanąć!
OdpowiedzUsuńPo przeczytaniu tej historii pomyślałam to samo, co autorka jednego z powyższych komentarzy; Wy ocaliliście postać Ukrzyżowanego od zapomnienia gdzieś na śmietnisku i włączyliście do swego życia, a On Wam to życie ocalił. Może i ówczesna obecność krzyża w Waszym aucie nijak się ma do skutków tego wypadku i był to przypadek, ale jednak trzeba wierzyć, bo to nas umacnia. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńhttp://niekoniecznie-perfekcyjnej-dolcevita.blogspot.com/
Nigdy nie wiemy kiedy opaczność nad nami czuwa. Przypomniała mi się taka historia z mego życia....dość dawno temu, byliśmy z mężem na grzybach. Tak obrodziły borowiki, że mąż pojechał zawieść nazbierane i po nowe wiadra, a ja ściągnęłam bluzę i chodziłam w koło zbierając małe okazy. Słyszę gdzieś miałczenie małego kota. Początkowo nie zwracałam na nie uwagi, może jakiś ptak, może mysz...skąd w szczerym lesie kot? Ale odgłos się robił coraz bardziej przeraźliwy. Zostawiłam grzyby z bluzą tak jak leżały i poszłam za głosem. Już już byłam przy nim, a głos się oddalił. I nagle za moimi plecami z wielką siłą gruchnęło ogromne drzewo, aż ziemia zadrżała pod nogami. O moim strachu nie muszę pisać. Jednak małe podsumowanie....żadnego kota nie było, już go nie słyszałam, jestem wielką miłośniczką kotów, bluza z grzybami została podziurawiona przez konary. Gdy mąż wrócił, siedziałam blada jak ściana na brzegu drogi i dziękowałam Bogu że żyję. Miłego dnia dla Wszystkich. :)
OdpowiedzUsuńOpatrzność Boska czuwa nad nami i wierzę, że krzyż ma wielkie " znaczenie".Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń..´.█
OdpowiedzUsuń..´.███
..´█████
..´██████
´´██████ ´´´´. █
´´███████ ´´.█
´´´██████ ´´.█
´´´´´██████..█
´´´´´´´...... ███
___██████___ █__██████
__█▒▒▒▒█_██_█_.██____▒▓█
_█▒▒▒███____████______▒▓█
_█▒▒███______▒█▒_______▒▓█
_█▒████___SŁODZIUTKIE__▒▓█
_█▒████____JABŁUSZKO___▒▓█
__█▒████______DLA______▒▓█
___█▒▒██____CIEBIE____▒▓█
_____█▒▒█____▒█▒____▒▓█
________█████__█████
POZDRAWIAM SERDECZNIE I MIŁEGO DNIA ŻYCZĘ.
Mam w domu na ścianie krzyż, który też został przez kogoś wyrzucony...
OdpowiedzUsuńW życie każdego z nas wpisany jest krzyż, a jednocześnie On nas chroni i umacnia!
OdpowiedzUsuńnie znamy dnia ani godziny ....
OdpowiedzUsuńto prawda. Tata mawiał: każdy z brzega...
UsuńWielka jest moc KRZYŻA.
OdpowiedzUsuńTak...
OdpowiedzUsuńBasiu, skóra mi ścierpła. Wiesz, ten krzyż dał Wam znak, że już pozostanie z Wami i będzie Was chronił. Ja tak mogę tłumaczyć znaczenie tego zdarzenia. To jest znak od Boga.
OdpowiedzUsuńCzuwa nad nami, bezsprzecznie!
UsuńPrzywiozłam z klamociarni krzyż do naszej pogórzańskiej chatki, drewniany, najeżony kolcami, bardzo oryginalny; ktoś go wyrzucil, my przygarnęliśmy, dobrze, że nie poniewiera się gdzieś; wierzę w moc krzyża, że uchronił Was przed wypadkiem; a w niedzielę mieliśmy w kalwaryjskim sanktuarium tzw. mały odpust Podwyższenia Krzyża, bo wielki odpust jest na Zielną; pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńByłam trzy lata temu w Kalwarii Zebrzydowskiej podziękować za pomoc...chciałam dopełnić obietnicy...piękne miejsce...A Ty pewnie piszesz o Pacławskiej- tam nigdy nie byłam, może kiedyś...
UsuńWzruszająca historia, krzyż to bardzo wymowny symbol wiary , pozdrawiam Dusia
OdpowiedzUsuńKażdy krzyż, nawet ten najprostszy w formie niesie głębię czyjegoś życia...
UsuńPiękna refleksja .
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Napisałaś w jednym z powyższych komentarzy Basiu, ze w życie każdego z nas wpisany jest krzyż. Myslę, ze to prawda. Każdy ten krzyż odbiera i rozumie inaczej. Każdemu inaczej rzeźbi on wrazliwość i umiejętnośc rozumienia siebie oraz bliźnich. I jest wiele znaków, które zmieniaja nasze ściezki albo naprowadzają na inne tory odczuwania i myslenia. Cos nam pomagają zauwazyć, uświadomić sobie. Są też znaki, których nie zauwazamy lub ich znaczenie bagatelizujemy. Ale mysle, iż kiedyś, predzej czy później zrozumienie przychodzi...Nie tą, to inną drogą...
OdpowiedzUsuńKochana Basiu!Pozdrawiam Cię ciepło o poranku!***
Twoje refleksje Olu są dla mnie zawsze ważne i cenne!
UsuńDziękuję o poranku:-)
Piękny krzyż Basiu, Niesamowita historia, wierzę że was ochronił :) Pozdrawiam ciepło :)
OdpowiedzUsuń" Taka jest nasza wiara..."
Usuńcudowne...
OdpowiedzUsuń