Mój pomysł na kwiatowy alfabet spotkał się z Waszą aprobatą, zatem ruszamy.
Pragnę Was zapewnić, że wszystkie kwiaty, które tu wystąpią, będą rodem z mojego ogródka, fotografowane w ciągu kilku lat, ale zawsze u siebie.
Jeśli okoliczności będą odpowiednie, w kwiatowy post będzie wpleciona również inna tematyka, tak by posty były interesujące nie tylko dla miłośników kwiatów.
Dziś korowód kwiatowy otwierają astry...
Nazwałam je ambitnymi bo nie chcą rosnąć wszędzie. Pogardzają ubogimi
ziemiami jeśli nawet ofiarujemy im miłość. A może ich ambicje bywają
wygórowane ? Dlatego nie ma ich u mnie w tym roku. Przez wiele lat
starałam się im stworzyć odpowiednie warunki, poświęciłam im dużo czasu,
ale nie odwzajemniały moich uczuć. Marniały w oczach, a ponieważ
akceptuję prawo do wolności, również w stosunku do kwiatów, niech zatem
rosną w innych ogródkach. Tak jak ludzie, jeśli nie chcą mojego
towarzystwa, nie zabiegam, niech każdy wybiera według własnych upodobań.
Współczuję tym nadmiernie ambitnym ludziom, którzy chcieliby więcej niż na to pozwalają ich możliwości, a zwłaszcza ich dzieciom, które muszą to, i to, i to, i tamto... nawet za cenę nerwic i stresów!
Mimo tych trudności ( z kwiatami) czasami udaje mi się wyhodować chociaż kilka i właśnie te okazy dziś prezentuję.
A wracając do astrów to kojarzą mi się z moją Mamą oraz Mamą mojego Męża.
Moja Mama miała w ogródku te najzwyklejsze, ale piękne, właśnie takie.
Kwitły na jej urodziny ( 13.08) i na jej imieniny ( 15.08), a ona bardzo kochała wszystkie kwiaty i dla niej prezent kwiatowy był najcenniejszy.
Moja Teściowa miała całą grządkę tych igiełkowych, bordowych. Rosły pięknie w
polu, tam gdzie warzywa, na żyznej ziemi wysokiej klasy. Pamiętam taki
obrazek kiedy pewnej niedzieli będąc z wizytą u moich Teściów, poszłam z Mamą w pole. W sąsiedztwie dorodnej marchwi, pietruszki i innych warzyw kraśniała cała grządka zdrowych, obficie kwitnących, bordowych astrów.
Byłam nimi zauroczona. Mama, moja skromna Teściowa, zerwała mi całe naręcze tych kwiatów, byłam szczęśliwa, stały długo w wazonie w naszym gościnnym pokoju, a ja wspominam to zdarzenie z wielkim wzruszeniem.
Takie to były astry igiełkowe. Tamte nie zachowały się na zdjęciu, ale jednego roku udało mi się mieć podobne w moim ogródku.
Moja tęsknota za astrami znalazła odbicie w trzech obrazach, które kiedyś namalowałam.
Drugie z tytułowych kwiatów, aksamitki tak naprawdę są aksamitne, ale w słońcu błyszczą jak atłas, niech więc choć jeden raz będą nazwane atłasowymi.
Skromne i niewymagające są prawdziwą ozdobą obwódek i rabatek i chcą rosnąć w skrzynkach przed figurą " mojego" Chrystusa.
Matce Bożej Zielnej poświęciłam kilka postów na moim blogu.
Dziś przedstawiam jedną ze stacji ogrodu różańcowego w Żabnie, gdzie często bywam z kochaną Natunią, jako, że częścią ogrodu jest plac zabaw dla dzieci.
W dzień Wniebowzięcia NMP ( 15 sierpnia) święci się wieńce oraz bukiety z kwiatów i ziół, do tego poniżej trzeba jeszcze dołożyć ziół.
Wszystkiego dobrego Wam życzę na kolejne sierpniowe dni.
Przepiękne astry Basiu, i te w ogrodzie i te na obrazach.:) Najbardziej podoba mi się jednak pierwszy obraz, wspaniała kolorystyka. Aksamitki to bardzo wdzięczne kwiatki, nie mają wielkich wymagań, a i odmian pojawia się coraz więcej. Ja lubię te niskie. O stacjach różańcowych nie wiedziałam, u mnie w okolicy takich nie ma. Dobrych dni Basiu.:)
OdpowiedzUsuńW październiku zamieszczę posta z pokazaniem takiego ogrodu.
UsuńBasieńko, astry zawsze kojarzą mi się z wczesną jesienią, taką ciepłą i przyjemną. A aksamitki w moich okolicach noszą niezbyt miłą potoczną nazwę "śmierdziuchów" (nie wiadomo dlaczego, bo przecież wcale nie śmierdzą).
OdpowiedzUsuńTulę.
Mają specyficzny zapach. Kiedyś, uwolnione króliki sąsiada wyjadły je wszystkie.
UsuńBasiu jestem zachwycona obrazami, astry jak żywe, cudnie :) Moja bliska koleżanka ma takie powiedzeni, są jak przyniesiemy bukiet astrów do domu, to kończy się lato.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło :)
Dużo w tym prawdy.
UsuńPięknie Basiu namalowałaś astry. Są takie różnorodne, jak w naturze.Kupowało się torebeczkę nasion, a ich kolory były prawdziwą niespodzianką.Dzięki,że w porę przypomniałaś o zebraniu ziół na czwartek, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTak, to już za dwa dni.
UsuńAstry są tak pięknie różnorodne, ale najbardziej mi się podobają te na Twoim pierwszym obrazie, hehe. Uściski :-)
OdpowiedzUsuńAstry to ulubione kwiaty mojej żony. Wyglądają jednakowo pięknie w ogrodzie jak i na Twoich obrazach. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMiło mi.
UsuńPrzy moim skalniaczku rosną sobie małe, fioletowe, ambitne astry, zawsze gdy kwitną, przykuwają uwagę wszystkich. Piękny obraz Basiu! Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńNa pewno pięknie wyglądają.
UsuńKocham wszystkie kwiaty, ale do astrów nie mam ręki. Moja mama miała. Masz śliczne wspomnienie o teściowej. W wyobraźni widzę, jak rujnuje grzędę astrów dla kochanej Basieńki :). Pięknie namalowałaś astry na obrazach. Widać , że kochasz te kwiaty. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńI wspomnienia mam piękne.
UsuńPrzepiękne kwiaty Basiu i piękne obrazy, które namalował.
OdpowiedzUsuńDziękuję
UsuńBasieńko kochana, ja też astry kiedyś miałam, ale faktycznie są one wybredne. Dlatego też w moim ogrodzie już więcej się nie pojawiły, bowiem wyznaję taką samą zasadę odnośnie wolności. Miałam wiele roślin, które gdzieś wypadły i nie zamierzam ich ponownie kupować, bowiem widocznie u mnie im nie pasuje. Za to skupiłam się na hortensjach, iglaczkach, jeżówkach, trawach ozdobnych, drzewkach szczepionych, hostach oraz ukochanych rozchodnikach, które rozmnażam na potęgę:) Do tego jednoroczne koniecznie pelargonie i czasem petunie, surfinie.
OdpowiedzUsuńA u mnie jeżówki za nic nie będą a tak mi się podobają.
UsuńZachwycił mnie twój pierwszy obraz z astrami. Cudowny! Próbuję astry u siebie zadomowić ale rzeczywiście kapryszą... dużo łatwiej z aksamitkami, które tak jak się mówi ,,wystarczy rzucić na ziemię i wzejdą" tak mniej więcej jest u mnie. Uwielbiam je wszystkie. A odkąd odkryłam że i aksamitek jest mnóstwo odmian i kolorów to dostałam oczopląsu :D Serdeczności przesyłam :)
OdpowiedzUsuńAksamitki dą łaskawe byle ich nie zalać wodą.
Usuńmoim zdaniem adtry, to bardzo wdzięczne i silne kwiaty. Obrazy są cudowne, zazdroszczę talentu :)
OdpowiedzUsuńNajwidoczniej Cię lubią.
UsuńPiękne astry. Wysyp i kolory zachwycają oko. Też lubię te kwiaty, mimo że do nich ręki nie mam i wszystkie umierają :p Patrzę za to jak mama z nimi sobie dobrze radzi.
OdpowiedzUsuńA obrazy, które wyszły z Twojej ręki Basiu są cudowne.
To macie piękne widoki u Mamy.
UsuńBasiu dokładnie tak :)
UsuńBasiu wszystkiego dorego , piekne kwiaty...a mi to nawet aksamitki na działce nie wyrosły :(
OdpowiedzUsuńno cóż musze się z tym pogodzić ,że ie mam ręki do kwiatów ...choc na balokoie niektóre rosną ;) z róznym skutkiem
pozdrawiam serdecznie
Balkon bywa dobrym miejscem dla wybranych roślin.
UsuńI ja mam różne doświadczenia z astrami, rzeczywiście potrafią być kapryśne. Zachwyca jednak ich różnorodność zarówno w kolorach jak i w formie. Aksamitki dla odmiany rosną bez większych problemów, są jak małe ogrodowe słoneczka. Wspaniały pomysł z tym alfabetem, będę wiernie śledzić :)
OdpowiedzUsuńSerdeczności Basiu!
Na to liczę Ewuniu😍
UsuńTwoje posty czyta się z wielkim wzruszeniem. Tyle w nich nauki. Kocham też czytać Twoje wspomnienia, wyobrażać sobie. Wiesz, pomagasz mi zrozumieć siebie, tak się cieszę Basiu, że jesteś. <3 Astry są wspaniałe. Kiedyś miałyśmy z mamą na balkonie wysokie, piękne astry. Było magicznie. W tym roku postawiliśmy na inne kwiaty. Raz byłam z mamą na targu i spodobały się jej białe astry. Poszłam z bratem innego dnia na targowisko i kupiłam biały i różowy dla niej, fioletowy dla siebie. Kupiliśmy ziemię. Ja mam fobię, boję się, a raczej obrzydzają mnie wszelkie stworzenia pełzające, a dżdżownice to już koszmar. Nałożyłam rękawiczki i sadząc, modliłam się, by żadnego pełzającego żyjątka tam nie było. hehe Mama się ucieszyła na całego i to było najcenniejsze. Niestety różowy aster się nie przyjął, ale mama powiedziała, że to nic takiego. Ona chciała biały, ja fioletowy i te rosną pięknie. :) Chciałam się z Tobą tym podzielić. <3
OdpowiedzUsuńKiedyś bałam się dżdżownic ale w kl 8chlopcy rzucali w nas na lekcji biologii olbrzymimi okazami i uodporniłam się 😃
Usuńastry kiedyś nie podobały mi się wcale,mama miała ich ogrom,teraz sadzimy je znowu
OdpowiedzUsuńSą tego warte.
UsuńAstry to piękne kwiaty. Tyle odmian! Żałuję, że u mnie nie chcą się przyjąć. Pamiętam w domu rodzinnym mama je pielęgnowała a bukiety z nich na stole wyglądały zjawiskowo.
OdpowiedzUsuńBędę śledzić Twoje kolejne literki z kwiatami. Świetny pomysł Basiu. Pozdrawiam i życze pięknego niedzielnego popołudnia
Bardzo dię cieszę .
UsuńPiękne obrazy z astrami!!! Lubię astry, mają swój urok i elegancko prezentują się w wazonie:)))
OdpowiedzUsuńTo prawda.
UsuńAstry lubię, ale tylko te, które miała Twoja mama :) te najprostsze te jak dla mnie najszlachetniejsze:)
OdpowiedzUsuńDo takich jesteśmy przyzwyczajeni .
UsuńLubię astry ale ja mogę mieć tylko w wazonie. I mam jak tylko są dostępne na moim ryneczku. Natomiast aksamitki przez wiele lat wysiewałam w skrzynkach na balkonie. I zawsze długo kwitły, nawet pod moją nieobecność nie dały się mężowi ususzyć.
OdpowiedzUsuńPiękne obrazy, szczególnie pierwszy i trzeci. Pozdrawiam serdecznie.
Dziękuję Ewuniu.
UsuńAstry pamiętam z dzieciństwa. Podziwiałam ich urodę i ogromną różnorodność w "mamowym" ogródku. Pięknie zdobiły dom w wazonach, bo moja Mama była mistrzynią w układaniu bukietów. Ja astrów w moim ogródku nie mam, bo warunki im nie sprzyjają, za to aksamitki czują się u mnie doskonale, i to one właśnie, Matce Boskiej Zielnej zaniosłam. Uściski.
OdpowiedzUsuńKażdy ma „ swoje” kwiaty.
OdpowiedzUsuńCudowna kolekcja astrów ! Astry i cynie były ulubionymi kwiatami mojej mamy! Basiu, dziękuję że mi o nich przypomniałaś, w przyszłym roku zaproszę je do swojego ogrodu !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Koniecznie, dla pamięci Mamy.
UsuńBasiu! Obrazy z astrami są przepiękne. W moim ogrodzie też sadzę astry jednak nie mam tak pięknych.
OdpowiedzUsuńW tym roku kupiłam cztery paczki (nasion) astrów. Wysiałam je do paletek i gdy wzeszły okazało się, że w torebeczkach były nasiona sałaty. Nigdy w warzywniku nie miałam takich ogromnych ilości sałaty. Później kiedy kupowałam, już nie było ciekawych odmian i kolorów.
Serdecznie pozdrawiam:)
Z sałaty był duży pożytek 😃
UsuńWitaj jak zawsze weekendowo Basiu
OdpowiedzUsuńA ja jestem dopiero przy literze A. Ale to A lubię bardzo, Dlatego dzisiaj zatrzymam się tutaj na dłużej.
Nareszcie słońce zaczęło nadrabiać zaległości ze zdwojoną siłą. Nic w tym roku nie jest normalne. Popadamy z jednej skrajności w drugą. Naturalnie cieszę się, że coraz częściej świeci słońce, ale dlaczego tak mocno i intensywnie? Raz wielkie oberwanie chmury z jesienną szarugą, a potem z nieba leje się ukrop.Ciekawa jestem jak Ty znosisz tą huśtawkę, którą obdarza nas natura? Czy tęsknisz również za dawnym normalnym latem z dzieciństwa?
Czy w tym biegu, jakim jest nasze życie masz czas, aby usiąść przy stole i nacieszyć się chwilą z najbliższymi? Pewnie tak, Wszak wakacje, emerytura....
Tak, tak…. Jak zawsze zasypuję pytaniami i po cichutku liczę na odpowiedź
Dziś jeszcze chciałabym postawić w wazonie na Twoim stole wszystkie kolorowe kwiaty lata. Niech subtelny zapach każdego z nich wypełni wnętrza Twojego domu.... Chociaż astry tak nie pachną. Dlaczego kwiaty znikają z naszych stołów?
Pozdrawiam wszystkimi kolorami dojrzałego lata
Kochana czasu to ja nigdy nie mam. Przy czwórce malutkich Wnucząt ?caly czas mam zajęcie ale kocham te Maleństwa i zaciskam zęby żeby przetrwać upały zwłaszcza gdy zostaję sama na 8 godzin z rocznym Kubusiem i czteroletnim Konradkiem😆
OdpowiedzUsuńPiękne wspomnienia Basiu.
OdpowiedzUsuńPierwszy obraz astrów - magiczny:)
Tez mam ciągle przed oczyma piękny ogródek mojej Babci.:)