Nad dwoma drewnianymi łóżkami wymoszczonymi siennikami ze słomą, w wiejskich chatach, na pomalowanych wapnem, zbudowanych z drewnianych bali, ścianach, wisiały dwa obrazy:
Serca Jezusowego i Serca Maryi.
Tak też było w naszym domu pobudowanym ręką dziadka Józefa, który pomarł dziewięć lat przed moimi narodzinami ( w naszych stronach używano zwrotów: pobudował, pomarł, zamiennie ze zwrotami: zbudował, zmarł...)
Te dwa obrazy, duże oleodruki za szkłem, oprawione w drewnianą ramę wisiały nad naszymi łóżkami od zawsze.
Mała Basia chłonęła z wielkim zainteresowaniem każdy ich szczegół, ale jej wzrok przykuwała szczególnie ręka P. Jezusa uniesiona w geście błogosławieństwa, który Basia odbierała jako napomnienie by zawsze być grzeczną. Może dlatego, iż myślałam, że P. Jezus mi grozi, byłam taka grzeczna. Rodzice twierdzili, że idąc w pole położone blisko domu nie obawiali się o mnie, nie musieli zabezpieczać lekarstw, zapałek itp. ponieważ wiedziałam, czego ruszyć mi nie wolno.
Nic dziwnego, że P. Jezus mi błogosławił, a ja myślałam, że grozi mi tak " na zapas".
Do dziś zachował się fragment starego domu, a na jego ścianie nadal wiszą dwa zniszczone upływem czasu oleodruki.
Basia też nie jest tą Basią, bo czas i życie odcisnęło swe piętno- jak to w życiu bywa.
Bardzo, bardzo dojrzała Basia postanowiła, że w czerwcu- miesiącu poświęconym Jezusowemu Sercu namaluje obraz, który tak mocno zakorzenił się w sercu Basi.
Oto i efekt moich sentymentalnych podróży w czasie.
Gdy obraz Jezusa został ukończony, postanowiłam, że namaluję też obraz Serca Maryi, ale to w przyszłości, a teraz w dzień Bożego Ciała moje myśli kieruję do Jezusa z mojej wioski, który na rozstaju dróg błogosławi naszym dniom.
Przydrożna kapliczka
Z przydrożnej kapliczki
Chrystus spoglądał łaskawie
i dłonią swą błogosławił
wychodzących w pole
pośród róż i jaśminów
zamyślony czekał
gdy będą wracać
utrudzeni pracą na roli
a gdy wracali o zachodzie słońca
znów im błogosławił
za to że ziemię ukochali
i że przed Nim czapki zdejmują
i że dzieci do Niego prowadzą małe
wieczorem ptaszęta przygarniał
co się o nic nie troszczą,
tylko Jemu hołd wyśpiewują.
rankiem znów będzie czekał na ciebie
jeśli tylko zechcesz Go zauważyć.
Zachodzę do Niego często. Mówię Mu o wszystkim, nie wstydzę się i nic nie ukrywam, bo to mój najwierniejszy Przyjaciel...
A na Boże Ciało przygotowałam dla mojej Wnusi płatki róż...
Kiedyś mała Basia też sypała kwiatki...
Na mnie też robią duże wrażenie stare obrazy, mając coś w sobie. Piękny obraz ja jak zawsze jestem urzeczona twoją poezją, która tak mocno do mnie przemawia a tematyka zawsze jest w danej chwili na czasie... to naprawdę niesamowite :)
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego życzę Tobie i całej twojej rodzinie :)
U moich dziadków, po kądzieli, też stały dwa drewniane łóżka z siennikami i te dwa obrazy. Zresztą w moim rodzinnym domu też były takie łóżka i o ile spanie w nich u dziadków wspominam z przyjemnością i rozrzewnieniem, to w domu niekoniecznie, musiałam spać na łączeniu:(. Pamiętam ten zapach świeżego siana czy słomy, to trzeszczenie przy przewracaniu się z boku na bok i to poranne pianie kogutów... ech, niestety to się nie wróci.
OdpowiedzUsuńNawiasem mówiąc mój dziadek też miał na imię Józef;)
Piękny obraz i wspaniały wiersz!
Moje dzieci już za duże do sypania, wnuczki jeszcze nie mam, ale co roku zbieram kwiaty dla siostry katechetki.
Miłego, świątecznego dnia Basiu:)
W domu mojej ciotki również wiszą takie wizerunki Maryi i Jezusa. Były to obowiązkowe obrazy ślubne w naszej wiosce, które święcił ksiądz w dniu ślubu. Bardzo podoba mi się Twój portret Serca Pana Jezusa.
OdpowiedzUsuńW moim rodzinnym domu też były takie obrazy. Wisiały na ścianie w starym, drewnianym domu. Gdy rodzice pobudowali nowy dom, na ścianach pojawiły się inne obrazy a te dwa opakowane, przeleżały sobie na strychu 30 lat. Podczas generalnego remontu domu 3 lata temu, moja siostrzenica "odkryła" obrazy. Postanowiłyśmy z siostrą, że znowu wrócą na ściany naszych domów. Ja mam obraz Serce Maryi. Świadomość, że dziadkowie również wzdychali do Jej serca jest nieoceniona.
OdpowiedzUsuńWiersz przejmujący, szczególnie dwa ostatnie wersy. Pozdrawiam serdecznie.
Moi teściowie mają te dwa pierwsze obrazy 😊😊😊
OdpowiedzUsuńBardzo podobają mi się takie stare obrazy, ten Twój Basiu też robi niesamowite wrażenie. Niech dobry Jezus błogosławi Tobie i Twoim bliskim. Przesyłam moc serdeczności.
OdpowiedzUsuńPamiętamy,że takie obrazy nad łóżkiem widziałam w skansenie w Sanoku. Piękny obraz Basiu namalowalas. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńJuż nie ma takich pięknych obrazów jak kiedyś, nie mają tego czegoś.
OdpowiedzUsuńU moich Dziadków też wisiały takie obrazy nad łóżkiem. Pamiętam jak lubiłam kłaść się na tym łóżku, na sienniku pod puchową pierzyną.
OdpowiedzUsuńWiersz poruszył moje serce.
Tulę, Basieńko.
I ja znam te obrazy:)
OdpowiedzUsuńTen, Twój Basiu piękny... obraz i wiersz.
Uściski
Dziękuję Wam za tę podróż w czasie...w tak pięknym dniu, jak dziś.
OdpowiedzUsuńWspaniały post przypadający na Boże Ciało. Wszyscy zawsze myślami wracamy do korzeni . Pozdrawiam Basiu .
OdpowiedzUsuńWidziałam wiele zdjęć z pięknych procesji na fb.
UsuńPiękne obrazy i cudowny wiersz !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Dziękuję Elu.
UsuńPamiętam podobne obrazy u mojej Babci i rodziny na wsi rzeszowskiej. Piękny wiersz.Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńTradycje są mocną stroną Polski południowej.
UsuńBasiu, piękny wiersz i obraz. Te obrazy w pewnym okresie były bardzo popularne.
OdpowiedzUsuńU moich Dziadków były dwa piękne oleodruki : Madonna z zieloną poduszką - Andrea Solari oraz Jezus Ukrzyżowany Bartomelo Murillo. Oba oleodruki w świetnym stanie są u mojego Brata. Dopiero jak zabrakło Dziadków zaczęłam zastanawiać się dlaczego wybrali takie nietypowe obrazy do swojej sypialni.
Serdecznie pozdrawiam:)
Murillo znam, ale Madonnę z zieloną poduszką muszę odszukać...Twoi Dziadkowie byli ludźmi wysokiej klasy.
UsuńWspaniały post Basiu... Też mam taki oleodruk w domu, jeden się zachował, z Sercem Jezusowym, a na tylnej stronie wpisani wszyscy mieszkańcy domu na stan 1977 rok - kiedy byłem mały, widziałem te podpisy i zauważyłem, że... mnie tam nie było! Prosiłem mamę, by mnie tam wpisała, i tak do dziś sobie wisi ten piękny obraz teraz w świeżo wymalowanym pokoju i błogosławi mi choćby teraz, kiedy czytam Twój piękny post. Obraz jest przepiękny, wzbudza mnóstwo emocji i zachęca do podróży do lat dziecinnych razem z Tobą... Kapliczka też pięknie komponuje się na tle sielankowych krajobrazów, dobrze, że masz w niej, a konkretniej w Jezusie, przyjaciela, to daje nam siłę. Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę Maks, że reprezentujesz pokolenie młodych, wartościowych ludzi, którzy nie zapominają o korzeniach. Jestem dumna, że Cię poznałam w blogowym świecie.
UsuńMoja mama też od swojej dostała w posagu dwa takie obrazki. :)
OdpowiedzUsuńTo była piękna tradycja.
UsuńTakie, a właściwie podobne obrazy wisiały w domu moich dziadków, do których jeździłam w wakacje. Niestety tamten dom to już tylko wspomnienie, ponieważ w jego miejscu stoi inny, nowy.
OdpowiedzUsuńAle tym wspaniałym postem przywróciłaś moje wspomnienia z tamtych czasów.
Basiu, piękny obraz namalowałaś. Jesteś uzdolniona i poetycko i malarsko, a ja się cieszę, że mam taką koleżankę, do której mogę zawsze tutaj zajrzeć i cieszyć oczy tymi wspaniałymi postami pełnymi poezji, malarstwa i wspomnień.
Serdecznie Cię Basieńko pozdrawiam :)
W moim rodzinnym domu tam gdzie się wychowałam też są takie obrazy :)
OdpowiedzUsuńu mojej babci były prawie identyczne,pozdrawiam cie Basiu
OdpowiedzUsuńPrzeniosłaś mnie Basiu do domu moich dziadków... pod taki obrazem zasypiałam wieczorami.Piękny post:)
OdpowiedzUsuńBasiu, przepiękny obraz namalowałaś! U moich Dziadków ze strony Mamy wisiały takie same obrazy, pamiętam je z dzieciństwa. Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńJąk to musi być pięknie i wzruszająco iść z wnuczką sypiącą kwiatki :). Lubię wspominać procesje z moimi dziewczynkami.
OdpowiedzUsuńJa również kiedyś myślałam, że Jezus grozi mi palcem, a Bóg jest od tego, żeby mnie karać za grzechy. Na szczęście wiele lat, doświadczeń i przemyśleń potem zaczęłam odkrywać, jak wielka jest miłość Taty i jak wielka ochrona, którą mnie otacza i każdego z nas. I zło zamienia w dobro. Piękny obraz namalowałaś Basiu :)
OdpowiedzUsuńDzieci miewają różne wyobrażenia i nie zawsze do tego się przyznają.
OdpowiedzUsuńPrzepiękny wzruszający wpis. Pamiętam u mojej Babci obraz Jezusa na łodzi błogosławiącego dzieci, rzeczywiście takich obrazów się nie zapomina. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMam taki w starym domu.
UsuńPowiało Basiu przeszłością i obudziło wspomnienia. Pamiętam siebie sypiącą kwiatki, mam kilka zdjęć z tamtych czasów. Wnusi jeszcze nie mam, ale może kiedyś będę mogła tę piękną tradycję przekazać dalej.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńA ja nie mam z tamtych czasów żadnego zdjęcia, dlatego Wnukom robię fotki przy każdej okazji.
UsuńW każdym wiejskim domu były takie obrazy na ścianach, z nostalgią wspominam te czasy, stary dom zbudowany z modrzewia przez dziadka; pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńWłaśnie wczoraj podziwiałam takie chatki.
UsuńPiękne są takie stare obrazy. U moich rodziców jest piękny, duży obraz ze Świętą Rodziną, który ma prawie 40 lat.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko :)
Basiu, czytając post wyobraziłam sobie, jak idziesz w procesji i sypiesz kwiatki .:)
OdpowiedzUsuńPrzepiękny wzruszający post.
Też lubiłam sypać kwiatki i Ania także.
Witaj letnim porankiem
OdpowiedzUsuńTwoje wpisy zawsze przywiewają wspomnienia. Domu moich Dziadków już nie ma. Jednak cały czas jest w moim sercu. Często jednak do niego tęsknię zwłaszcza latem . Przecież właśnie tam spędzałam każde wakacje.
Ale wówczas lato było inne. Teraz za oknem z nieba leje się albo żar, albo gwałtowny strumień wody. Czy tak powinno wyglądać panowanie królewny Lato, do którego tęskniliśmy na początku roku?
W takie dni najchętniej schowałabym się w chłodnym, zacienionym miejscu z książką w ręce i salaterką truskawek.
Dlatego w takie dni również Tobie takich chwil życzę i pozdrawiam jak zawsze trochę spóźniona ciszą poranka
Siądź z książką na fontanny krawędzi kamiennej,
W której ogród odbija się i błękit czysty,
Połóż przy sobie uschły kwiat, pożółkłe listy,
Wstążkę i mandolinę, instrument piosenny.
I kiedy słońce kończyć będzie bieg swój dzienny,
Najsłodszy ranek szczęścia przypomnij świetlisty
I wieczór najsmutniejszych łez, gdy ametysty
Niebios zlewały na cię zmierzch bólem brzemienny.
I gdy dwie łzy upadną na kwiat, listy, wstążkę,
Oparłszy skroń na dłoni, otwórz cicho książkę,
A zrozumiesz, co znaczą słowa: zmierzch, żal, smutki.
I gdy podniesiesz czoło po zadumie długiej,
Zaznacz tę stronę modrym kwiatem niezabudki
I nigdy już nie czytaj jej w życiu raz drugi.
Leopold Staff
Jaka piękna podróż do przeszłości!
OdpowiedzUsuńU moich dziadków tez takie obrazy były... Poczułam jakby ktoś przeniósł mnie w czasie...
OdpowiedzUsuń