Każdego roku, w czerwcu odbywa się finał konkursu " Malowana chata", a teraz zbiegł się on z otwarciem odnowionej zagrody Felicji Curyłowej, prekursorki kolorowego zdobienia wszystkiego, co otaczało niegdyś człowieka. Jej zagroda jest dziś muzeum niezwykłym, a dodatkowo została wzbogacona o dwie chatki przeniesione z innych miejsc, jedną krytą strzechą, drugą wybornie pomalowaną przez nieżyjącą ludową artystkę- Stefanię Łączyńską. Stodoła zaś ma fragmenty wiklinowych ścian, a " komory" zagrody kryją stare sprzęty używane niegdyś w codziennych, gospodarskich pracach.
Zapewne nie każdy z moich Czytelników widział słomiane pokrycie dachu- chyba, że w skansenach:-)
Wspomniana stodoła. Kiedyś deski były niedostępne dla biednych ludzi.
Pobielone wapnem ściany chętnie przyjmowały kolorowe bukiety.
Ta zagroda to prawdziwy malowany skansen- jedyny i niepowtarzalny.
Mam mnóstwo zdjęć, ale dzisiejszym postem chcę nawiązać do mojego poprzedniego, który traktował o starych obrazach.
Zalipiański skansen pokazuje nam jak pięknie prości ludzie, zapracowani i biedni, zdobili swoje mieszkania, by cieszyć się ogrodami, których w rzeczywistości mieć nie mogli.
Potrzeba piękna jest tak silna, że wyzwala w człowieku wielkie możliwości twórcze.
Sami zobaczcie najstarsze, małe- wielkie dzieła zrodzone w sercu i umyśle, a spracowanymi dłońmi przeniesione na ściany ubogich chatek i na święte obrazy, które często zastępowały słowo pisane przemawiając różnorodnością scen i wizerunków.
Proszę zwrócić uwagę na ramy, wykonywane samodzielnie przez gospodarzy, zbijane z czterech listewek, a potem starannie ozdabiane. Powyżej scena zaśnięcia NMP, a poniżej MB Bolesna.
Obrazy, które w innych miejscowościach wisiały bez dodatkowych zdobień, w Zalipiu zyskiwały kwiaty na szkle malowane.
Scena ukoronowania NMP na królową nieba i ziemi znalazła się pomiędzy innymi obrazami. To bardzo stare wyobrażenie z Bogiem Ojcem i licznymi Świętymi.
Pan Jezus złożony do grobu w asyście aniołów.
Patron rzeczy zagubionych, św. Antoni Padewski na modlitwie.
W każdym domu był domowy ołtarzyk, przed którym cała rodzina odmawiała modlitwy. Duże odległości do kościoła i brak środków lokomocji ograniczały możliwość wyjścia do kościoła do dni świątecznych. W dni powszednie klękano właśnie przed domowym ołtarzykiem, o który dbano w każdym domu.
Miejscem szczególnym był piec, duży, chlebowy służący do pieczenia chleba, gotowania potraw, przechowywania ich w cieple zanim domownicy wrócą z pola, a zimą do ogrzewania domu. Z tyłu pieca bywało legowisko do spania dla babci lub dziadka ( najcieplejsze miejsce w chacie).
Proszę zwrócić uwagę na " packi"- białe plamy wykonane pędzlem na ciemnej zakopconej części pieca- to były pierwsze " kwiaty".
Chlubą każdej gospodyni były grube poduchy napełnione prawdziwym pierzem z własnych gęsi.
W każdym domu obowiązkowo Anioł Stróż strzegł licznego potomstwa, mnie zaintrygowało to odmienne ujęcie.
Ciekawym sposobem tworzenia własnego obrazu było wyklejanie obrazkami kolędowymi lub odpustowymi.
Na kawałkach tektury lub deskach malowano symbole religijne.
Ludowe artystki wyklejały piękne obrazy patriotyczne z dostępnych materiałów.
Sztuka przenoszenia domów drewnianych jest trudną umiejętnością, ale jeden z pracowników muzeum etnograficznego opracował metodę przenoszenia fragmentów malatury, które stanowią dziś artystyczną wartość.
Każdy obrazek otoczony był malowidłem ściennym.
W ten sposób zdobiono też rodzinne pamiątki i fotografie.
Moja fascynacja tymi pamiątkami trwa niezmiennie i dlatego staram się Was zachęcić do odwiedzenia tego wyjątkowego muzeum.
Pod drewnianą ścianą obowiązkowo zakwitły malwy.
Tym kolorowym postem żegnam się z Wami śląc serdeczne pozdrowienia.
Przepiękne obrazy :)
OdpowiedzUsuńTo niesamowity klimat!
OdpowiedzUsuńBardzo chciałabym tam wreszcie pojechać...
OdpowiedzUsuńCoś wspaniałego Basiu.:) Bardzo dziękuję Ci za ten post, bo dla mnie taka podróż jest za daleka, a dzięki Tobie mogłam podziwiać te niesamowite malunki. Przesyłam moc serdeczności.:)
OdpowiedzUsuńPrzepiękna chata, prawdziwy symbol swoich czasów. Wygląda teraz tak, jakby gospodarze wyszli tylko na chwilkę :) Dziękuję Basiu za tą opowieść i cieplutko pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńdziękuję ci Basiu za takie piękne zdjęcia,dziękki tobie zawsze coś ciekawego mi sie przypomina z mojej własnej historii
OdpowiedzUsuńPięknie pokazałaś Zalipie, chciałabym tam pojechać. Dziękuję za wirtualną wycieczkę.
OdpowiedzUsuńJuż wpisałam w Google, małopolska, może uda się namówić familie... będzie trzeba zastosować urok córki. haha ;D Niesamowite miejsce, po prostu magia, klimat wyjątkowy. Wszystkie malunki, obrazy, pamiątki mają duszę, coś specjalnego od nich bije. Bardzo chciałabym tam pojechać, cudowny post. <3 Życzę Ci Basiu jak najpiękniejszego dnia. :)
OdpowiedzUsuńWspaniałe zdjęcia i ich temat , który uwielbiam. Niektóre obrazy pamiętam z domów najbliższych. U mnie zachował się tylko jeden stary po rodzicach Serce Jezusa . Dziękuję ci Basiu za posty bardzo bliskie memu sercu . Pozdrawiam cieplutko 💝
OdpowiedzUsuńJak ważne jest utrwalać te dawne prace jak i zwyczaje. Pamiętam dom babci kryty strzechą słomianą. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBasiu, przecudny post i zdjęcia. Zalipiem jestem oczarowana. To wyjątkowa wieś, prawdopodobnie w Polsce jedyna. Planuję odświeżyć swoje wspomnienia i kolejny raz odwiedzić to malownicze miejsce.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam:)
Basiu, bardzo mi się marzy wizyta w Zalipiu. A Ty powinnaś dostać honorowe obywatelstwo Zalipia za miłość do tego miejsca i propagowanie jego piękna.
OdpowiedzUsuńŚciskam mocno.
Piękne miejsce. Marzę, aby kiedyś je odwiedzić
OdpowiedzUsuńTo prawda, że wiele razy pisałam o niezwykłości tego miejsca.
OdpowiedzUsuńByłem raz Basiu w Zalipiu i te piękne malowane kwiaty to jest wspaniała sprawa. Mówili w telewizji właśnie ostatnio o tym konkursie, przybliżano postać i zagrodę Felicji Curyłowej i tak się zastanawiałem, czy tam byłaś, czy będzie jakaś relacja, no i zgadłem haha! Wspaniałe miejsce, na żywo w połączeniu z innymi zmysłami i bodźcami jak magiczny drewniany zapach tych starych chatek, tworzy jeszcze większe wrażenie, dlatego potwierdzam, warto zobaczyć to miejsce, a i sam od kilku miesięcy zamierzam tam powrócić (teraz z prawem jazdy będzie prościej), na pewno w wakacje się uda... Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńZalipie, to miejsce, które na pewno kiedyś odwiedzę. Marzę o tym od lat,bo to piękne miejsce. Dziękuję za wirtualną wycieczkę i świetne przewodnictwo. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńI znów znalazłam się w Twoim zaczarowanym świecie. Cudne miejsca, które są nasycone mnóstwem wspomnień pokazujesz i odkrywasz przed nami jakbyś pokazała film, czytała książkę... Jakie to wszystko jest piękne. Dziękuję Basiu :) Serdecznie Cię pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJejku, jak ja kocham takie miejsca, zawsze jestem zauroczona tymi chatkami. Miłego dnia:)
OdpowiedzUsuńBędę zaglądać częściej, widzę, ze na blogu jest mnóstwo pięknych zdjęć, obserwuję i pozdrawiam:)
Usuńjaki piękny ten malowany skansen
OdpowiedzUsuńPrzepiękny post Basiu. Cudnie pokazałaś uroki tego miejsca.
OdpowiedzUsuńZalipie to moje wielkie marzenie podróżnicze:)
Pozdrawiam Cię serdecznie.
Beautiful pictures!!
OdpowiedzUsuńGreetings
Przepiękny post Basiu,cudne zdjęcia,bo i miejsce wspaniałe,ja pamiętam jeszcze dach pokryty strzechą i te poduszki na łóżku z pierza,oj to były piękne czasy,a teraz to już historia...
OdpowiedzUsuńSerdeczności przesyłam.
Byliśmy w Zalipiu 2 lata temu, żona była zachwycona. Ja natomiast znam tą wieś z lat 70 i wtedy wydawała mi się bardziej autentyczna a teraz widzę wpływ komercji. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJak tam pięknie i kolorowo. Same cudowności :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło :)
Śliczne chatki :) Dobrze że są takie urokliwe miejsca :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Piękna wycieczka. Pamiętam Twoje poprzednie posty o Zalipiu. Nie dziwię się, że jesteś oczarowana i wracasz tam z przyjemnością. Miejsce jedyne w swoim rodzaju. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDzieło sztuki !!Coś niezwykłego :-)
OdpowiedzUsuńZalipie również jest na mojej liście do odwiedzenia. Koniecznie. Obrazki prawdziwe dzieło sztuki.
OdpowiedzUsuń