Był sobie raz ogródek, a w ogródku rósł rabarbar, a w szafce leżał kisiel, a w kuchni był piekarnik, a gospodyni marzyło się coś słodkiego...
I tak zaczyna się bajka o rabarbarowym cieście.
Otóż gospodyni- łasuch niepoprawny, usprawiedliwiając się przed sobą, postanowiła ściąć rabarbarowe liście, które zasłaniały młode rudbekie.
Niepodobna ściąć same liście, bo łodygi były wyborne. Gospodyni kompotu nie lubi, więc postanowiła zrobić ciasto, najprostsze w świecie, o rodowodzie starszym niż sama gospodyni.
I poszło w ruch: 70 dag mąki, 5 żółtek, pół szklanki cukru, 3 łyżeczki proszku, 3 łyżeczki mąki ziemniaczanej oraz 1i 1/2 kostki margaryny. Szybko zagniecione ciasto samo w połowie wskoczyło do blaszki, a w połowie wskoczyło do zamrażarki, a rabarbar prawie sam się obrał i pokroił ( sam z pomocą noża w ręku gospodarza:-)
Mikser sam ubił pianę z 5 białek, szklanki cukru i znalezionego w szafce kisielu truskawkowego,
Teraz gospodyni wyłożyła rabarbar na ciasto, posypała czterema łyżkami cukru, na to wyłożyła różową pianę i starła drugą połowę ciasta, które już wyskoczyło z zamrażarki.
Owo cudeńko piekło się przez godzinę, a potem samo się rozpływało w ustach.
Zobaczcie, jakie to proste, wszystko robi się samo:-) Tłuszczyk też odkłada się sam:-)
Całkiem inaczej ma się rzecz z obrazem.
Gospodyni ścinając rabarbar ubolewała nad słabiutko kwitnącym bzem, a że z ubolewania bez nie zakwitł mocniej, postanowiła namalować taki, jaki był w ubiegłym roku.
I tu już nic nie było samo, bo obrazy olejne rodzą się w trudach i brudach:-)
Nawet przy wielkim uważaniu, ręce i paznokcie stają się wielobarwne, a i na posadzce coś można znaleźć...
Gospodyni pomyślała, że zawsze prezentuje Wam efekt finalny, a przecież do finału daleka droga, co można zobaczyć na blogach pań krzyżykujących.
No to czas zobaczyć te zmagania z farbą, wizją, czasem i ograniczonymi możliwościami.
Jak widzicie gospodyni się nie nudzi i Wam poleca szeroki wachlarz robótek:-)
Mozolnie, krok po kroku, pędzel po pędzlu:-)
To nie koniec, trzeba jeszcze dużo popracować, ale dziś prezentuję obraz w trakcie malowania, wszak dzień św. Stanisława, a mój Tato Stanisław kochał bzy...i swoich bliskich...
Basiu ciasto pyszne :) od czasu do czasu nikomu nie zaszkodzi :) cudny obrazek a bez uwiebiam nie tylko że ładnie pachnie ale te kwiaty :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie wczoraj przejeżdżaliśmy z mężem obok plantacji rabarbaru i wspominaliśmy ze śmiechem kompot ze stołówki internatowej, i te długie włókna wiszące na szklance:-) mnie nie przeszkadzało, a mąż nienawidził; - a teraz? zjadłbyś taki placek z rabarbarem? - zapytałam; - teraz nic mi nie przeszkadza, zjadłbym; a w moich myślach pojawił się właśnie taki placek, z chrupiącą pianką bezową, lekko cierpki w smaku ... uprzedziłaś, Basiu, moje marzenia:-) pozdrawiam Cię serdecznie.
OdpowiedzUsuńAhahahahaha To ja się teraz pośmiałam. Super napisany tekst, tak przepisy powinny być podawane. Od razu pojawia się uśmiech na buzi. :) Ciasto ja chcem zjeść, wygląda boooosko. <3
OdpowiedzUsuńObraz już piękny i czekam na efekt końcowy, cierpliwie czekam, bo artysty się nie pogania. :) Bardzo dużo uśmiechu mi Basiu kochana tym postem podarowałaś, dziękuję. Jesteś super kobieta. :)))
Placek pychota.A bzy kocham.
OdpowiedzUsuńAle z Ciebie kusicielka Basiu :) Bardzo lubię taki placek z rabarbarem więc chyba mnie skusiłaś.
OdpowiedzUsuńObraz zapowiada się wspaniale. Moje bzy dopiero się rozkręcają, zapewne czekały na słoneczko.
Buziaczki pracusiu!
O matko,a ja staram się unikać słodyczy:( bo zaczynam się nie mieścić w ubrania,chociaż mój m mówi że to taki czas nastał,na okrągłe babki:D
OdpowiedzUsuńA obraz będzie jak zawsze cudny ja to wiem:)
Buziaczki Basieńko kusicielko:*
Basieńko, jak tak możesz kusić? To ja próbuję zgubić parę kilo przed latem, a Ty takie smakowitości prezentujesz.
OdpowiedzUsuńTwoje obrazy uwielbiam i czekam niecierpliwie, żeby podziwiać efekt końcowy bzów.
Tulę.
Na ciasto z rabarbarem czeka się tak jak na wiosnę. Wygląda smakowicie . Ja dziś smażyłam naleśniki i wyjęłam kolejne wielkanocne ciasta z zamrażarki.Bzy namalowałaś śliczne. Pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuńObraz w trakcie tworzenia bardzo mnie zainteresował:) A ciasto rabarbarowe - też zrobię, urósł bardzo i cudnie kwitnie:)Uściski Basiu:)
OdpowiedzUsuńOj kusi Gospodyni tym ciastem... Niejednokrotnie to, co piękne powstawało w bólu i trudzie, ale efekt chwyta za serce. Przesyłam moc serdeczności.
OdpowiedzUsuńo masz, tak mi ślinka pociekła, że chyba się utopię :-)) Obraz bzu, cudowny, Basiu, aż pachnie bzem w domu :-) pozdrawiam serdecznie :-)
OdpowiedzUsuńto ja tak chodziłam dziś koło ciasta z truskawkami:))))...aż wyszła tarta czekoladowa:))))
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się bajka o rabarbarowym cieście. Obraz będzie piękny, życzę czasu na dalsze zmagania z farbą. Zapach bzu i majowych konwalii uwielbiam. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że spodobał się Wam rabarbarowy post :-)
OdpowiedzUsuńBasieńko, napisałaś genialny komentarz do mojego posta :-) Uwielbiam Cię za to :-) ja też wierzę w Boga Wszechmogącego, który jest miłością i daje to co człowiekowi potrzebne :-)) Widocznie ja potrzebowałam wiary Bon :-)
OdpowiedzUsuńBardzo mi się ten obraz podoba.
OdpowiedzUsuńRabarbar u nas w domu (niestety) nie jest ceniony. Ale ciasto drożdżowe owszem :).
I proszę! Nie dość, że coś pysznego i słodkiego to jeszcze stał się inspiracją do postu :) Uwielbiam bzy aż jestem ciekawa jak będzie wyglądał końcowy efekt. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńLubię ciasto z rabarbarem. Piękny obraz Basiu :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko :)
Uwielbiam rabarbarowe ciasto. Wyobrazam sobie jak to cudenko na zdjeciu musi byc pyszne. W dziecinstwie jedlismy lodygi rabarbarowe z cukrem... Fantastyczny post, swietnie sie czyta.
OdpowiedzUsuńCiasto rabarbarowe. Pycha!
OdpowiedzUsuńBasiu, bardzo się cieszę, że pokazałaś etapy powstawania obrazu - to zupełnie co innego, niż sam efekt końcowy. I dziękuję za przepis na rabarbarowe ciasto:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCiasto na pewno pyszniutke, a obrazy - piękne!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię Basiu ciepło.
PS
U mnie dużo się dzieje, mało czasu na wszystko.
Wróciłam już do pracy, a jeszcze innych obowiązków mnóstwo. Kradnę wolne chwile...
Och ty lakomczuszku... E tam tluszczyku musi być, zimą przynajmniej nie zmarzniemy. Hihi
OdpowiedzUsuńCiasto wyglada przepysznie, skusze sie na kawałeczek.
Obrazy przepiekne jak i sam bez... U mnie skromnie kwitnie ale za to jak pachnie. Prawda? :-) pozdrawiam
Witaj nadal majowo
OdpowiedzUsuńZastanawiasz się co u mnie słychać? U mnie maj, piękny maj. Ale czy melancholii śladów brak? Chyba nie, bo jak spojrzałam na Twoje ciasto, to zrobiło mi się trochę smutno, że nie będę mogła go skosztować, nawet gdybym sama go upiekła. Cóż... Na pocieszenie za chwilę pójdę przytulić się do mojego pachnącego bzu.
A syzyfową pracę w szkole, o której napisałaś u mnie, znam. Czasem jednak tęsknię do niej....:)))
Pozdrawiam jednak ciepło przesyłając uśmiech
Dziękuję za życzenia. Ale o imieninach nie zapomniałaś. Mam je dopiero 31.05 :)))
UsuńA nr telefonów też nieraz pamiętam. Kiedyś, jak były domowe, to pamiętałam wszystkie
Pozdrawiam początkiem tygodnia
Nic nie jest takie , jak w ubiegłym roku. U mnie to sprawka suszy, dlatego stoję w oknie i modlę się o deszcz. A co do rabarbaru, to jako dziecko lubiłam tylko na surowo z cukrem. Łodyżki maczało się w cukierniczce i ssało. Natomiast ani kompotu, ani ciasta nie lubię :( Za to bez uwielbiam, śliczne te Twoje bzy, w ogrodzie i na obrazie. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńBez lubiła moja mama. Rabarbar zawsze był dla mnie za kwaśny,chociaż lubiłam kompot z niego, natomiast nie znoszę ciast z owocami(wyjątek stanowią jagodzianki). pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBasiu, ale mi zrobiłaś smaka na ciasto! A ja na diecie :D
OdpowiedzUsuńCiasta rabarbarowego jeszcze nie jadłam, za to uwielbiam kompot z rabarbaru
OdpowiedzUsuńsmakowity,też lubię
OdpowiedzUsuńCałkiem lekki wpis, jak to smakowite ciasto aż mi apetyt na nie przyszedł. Trzeba będzie coś wymodzić w tym kierunku. Co do obrazu - a to już dla mnie wielka tajemnica i sztuka nie do opanowania. Mogę jedynie z przyjemnością spoglądać jak powstaje taka radosna rzecz. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńKolory bzu na obrazie idealnie, zgodne z naturą Ci wyszły Basiu. Ciasta to ja wszystkie lubię i to pewnie pyszne, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńU Was pewnie wszędzie rozkwitły bzy, a nasze kończą kwitnienie.
OdpowiedzUsuńNa widok ciasta z rabarbarem cieknie mi ślinka. Nie mam rabarbaru w swoim ogrodzie ponieważ mój Eryk za nim nie przepada. Ja przynajmniej raz w roku kupuje kilka pędów i gotuję dla siebie kompot. Jest przepyszny.
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci miłego słonecznego i ciepłego tygodnia:)
Rabarbar to symbol maja i czerwca. Kojarzy mi się z ciastem z domu rodzinnego.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię ciasto z rabarbarem ! Chociaż dawno nie jadłam pamiętam jego smak !
OdpowiedzUsuńObraz cudowny, jestem ciekawa efektu końcowego !
Pozdrawiam serdecznie :)
Z tej pięknej wizji "samorobienia" to tylko rozpływanie i odkładanie w boczkach. Ale pyszne jest to co tam !
OdpowiedzUsuńA bez na obrazie już, już prawie pachnie. Ale wiem ile to czasu potrzebuje. Pozdrawiam serdecznie.