ROK 1968- wybieram się do szkoły...
ROK 2018- ostatni dzień mojego dyrektorowania- oczekuję na decyzję ZUS-u...
I wspomnienia, które zawsze będą pachnieć maciejką...
Zanim minęło ...50 lat i z małej Basi stałam się dużą Barbarą, po
drodze wiele się wydarzyło, ale dziś chcę mówić o szkole.
W niej bowiem
spędziłam, właściwie bez większych przerw, 50 lat. Poza wakacjami,
jedyną " dłuższą" przerwą był urlop macierzyński, z powodu narodzin Kamila, który wówczas trwał cztery miesiące. Konrada urodziłam podczas dwutygodniowej przerwy międzysemestralnej na studiach, więc urlopów żadnych nie było. Zwolnień lekarskich też nie było poza dwoma, miesięcznymi- pooperacyjnymi. Jak widać pracowałam rzetelnie, ale wróćmy do początku okresu " pracowania na złote gody".
1 września 1968 r. wypadał w niedzielę, toteż rok szkolny musiał się zacząć 2 września.
To jednak nie było dla mnie istotne, a jedynie fakt, że oto nadszedł czas rozpoczęcia mojej edukacji. Byłam szczęśliwa, że idę do szkoły. Od dawna zazdrościłam o 8 lat starszemu bratu jego szkolnych przygód, a brat miał ich bardzo dużo!!!
Do przedszkola nie uczęszczałam, bo było ono odległe od miejsca mojego zamieszkania o 3 kilometry, a jedynym dostępnym środkiem komunikacji były własne nogi.
Mimo, że byłam w dzieciństwie bardzo chorowita, to będąc słusznego wzrostu i charakteru raczej silnego, postanowiłam, że na wypadek ewentualnego złego traktowania, będę sobie musiała w szkole radzić sama. Moją pozycję wzmacniał fakt, że bardzo wcześnie nauczyłam się w domu, czytać, pisać i liczyć, podglądając brata przy jego zadaniach domowych, do których on nie pałał wielką miłością.
Mama była ze mną tylko na rozpoczęciu roku szkolnego. O ile pamiętam, zawiozła mnie tam na bagażniku swojej starej damki, którą pokonała w ciągu 40 lat pracy (zmieniała ją czasem na nowszy model) kilka okrążeń kuli ziemskiej:-)))
Po oficjalnym rozpoczęciu roku szkolnego przez "nowego", wysoce partyjnego kierownika szkoły, zgubiłam mamę z pola widzenia i szczegółowo rozeznałam topografię miejsca.
Od następnego dnia byłam bowiem zdana na własne siły ( chyba, że czasami brat był na tyle wolny, żeby mnie podrzucić do domu swoim rowerem), które musiały się przeciwstawić siłom "bandy" chłopaków z Gorzyc uważających nas, dzieci z biednej Dąbrówki Gorzyckiej za "gorszy sort".
Musiałam więc stać się "przywódcą mniejszości" i nie dopuścić do zastraszenia.
Wypracowałam więc konkretną pozycję i chłopcy z Gorzyc szybko zrozumieli, że na nic zdadzą się zasadzki pod starą wierzbą w polach, przy pierwszym zakręcie głębokiego rowu:-)
Zanim przestąpiłam progi szkolne,otrzymałam taką Maryjkę, która była blisko mnie przez te 50 lat. Dziś ja maluję innym Maryjki... a Tej prawdziwej powierzam wszystko, co mam.
Ale wróćmy do tematu wiodącego, bo jutro idę znów do szkoły!
Temu od lat przypatrują się kwitnące najpiękniej we wrześniu georginie.
Gdyby chcieć opisać ten czas dokładnie, należałoby przystąpić do pisania powieści.
Ale nie chcę Was zanudzać... o kolejnych etapach w mojej szkolnej karierze, czyli Szkole Podstawowej w Gorzycach, Liceum Ogólnokształcącym w Dąbrowie Tarnowskiej, Akademii Górniczo- Hutniczej w Krakowie, Studium Pedagogicznym, kilku studiach podyplomowych będą jeszcze wspomnienia.
O tym szlaku zawodowym też, a składał się on z dwóch szkół: Szkoły Podstawowej im. Stefanii Łąckiej w Gorzycach i Gimnazjum im. Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Oleśnie.
W sumie przepracowałam zawodowo 33, 5 roku, z czego 27 lat byłam dyrektorem.
Nie dziwcie się więc, że te " złote gody" w szkole są dla mnie takie ważne...
Nie potrafię zliczyć ile za mną rad pedagogicznych, konferencji dla dyrektorów, ocenionych klasówek, przeżytych uroczystości szkolnych, rozmów z uczniami o różnych potrzebach i możliwościach edukacyjnych, z ich rodzicami...ale jedno jest pewne, nie żałuję ani jednego dnia, wszystkie były ważne i wszystkie uczyły mnie pokory i bycia człowiekiem...
Zapraszam na kolejne opowieści...bo czas tak szybko płynie...
Pięknie to ujęłaś. Kiedy Ty zaczynałaś edukację ja kontynuowałam już trzeci etap edukacji. Ważne, że jesteś zadowolona i doceniana za te lata. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję Olu!
UsuńPięknie opowiadasz Basiu. Twoje życie nie było takie łatwe ale teraz możesz być dumna z siebie i ze swoich osiągnięć. Miłej niedzieli :)
OdpowiedzUsuńOby tylko zdrowie funkcjonowało przynajmniej w normie.
UsuńPiękne wspomnienia.
OdpowiedzUsuńJesteśmy prawie równolatkami, chociaż w tym przypadku "prawie" robi wielką różnicę. Do szkoły poszłam 3 lata później, ale mój staż pracy to 35 lat, niestety nie załapałam się na emeryturę na starych zasadach:(
Rozpoczęłam pracę od razu po maturze, w międzyczasie urodziłam dwoje dzieci korzystając tylko z paru miesięcy macierzyńskiego, w sumie to oboje przyszli na świat w czerwcu i w lipcu, czyli prawie w wakacje. W tym czasie też skończyłam studium, studia, podyplomówki i tysiąc kursów. Przez 20 lat pracowałam w małej szkole, gdzie długo ogrzewano piecami kaflowymi, które nagrzewały się dopiero gdy kończyliśmy zajęcia, okna uszczelnialiśmy watą, sami malowaliśmy, remontowaliśmy, a w czasie zim, gdy autobusy zamarzały, brnęliśmy w śniegu lub chodziliśmy po lodzie 8 kilometrów, bo przecież dzieci nie mogą zostać bez opieki. Z tych 20 lat w tamtej szkole 19 byłam dyrektorką, czyli zostałam nią po roku pracy, jak dwudziestoletnia dziewczyna. Od 15 lat pracuję w szkole w miejscu zamieszkania, warunki o niebo lepsze, ale marzę już o emeryturze. Kocham dzieci jednak czuję się wypalona, wyniszczona psychicznie ciągłymi zmianami i dyrektorką - fanatyczką (przez duże F) papierologii. Wyobraź sobie że przez całe wakacje, czyli urlop, przysyłała nam dokumenty do czytania, opracowywania itp. I jak tu wypocząć psychicznie? Uczę w klasach I-III, gdzie praca wymaga 100% zaangażowania, w czasie lekcji często nie mam nawet czasu by wpisać temat do dziennika, większość przerw to dyżury, po powrocie z pracy przygotowywanie się do zajęć na drugi dzień (to co potrzebne) i papierologia(to co zbędne)...Zazdroszczę Tobie, zazdroszczę moim koleżankom (też o 3 lata starszym), które już od dawna są na emeryturze.
Przepraszam Basiu, że pod Twoim postem pozwoliłam sobie pisać o sobie, ale wywołałaś wspomnienia i wyzwoliłaś emocje.
Pozdrawiam serdecznie:)
Rozumiem Cię Aniu doskonale.Mam mniej lat przy tablicy bo poszłam do pracy po studiach dziennych, więc to prawie 5 lat " do tyłu". Moja jedyna dyrektorka, którą miałam w pracy, stosowała taki terror, że w końcu została odwołana ze stanowiska. Po tym fakcie ja wygrałam konkurs i zaczęłam od godzenia zwaśnionych stron- udało się. Wyciągnęłam wnioski z jej stylu pracy i nigdy nie nadużywałam władzy, bo to jest bardzo ulotny stan! Nigdy też nie zażądałam ani jednego " papierka" więcej niż to konieczne. A obejmując poprzednią placówkę, zaczęłam od palenia stosów nikomu niepotrzebnych papierzysk!
UsuńSzkoda Basiu że nie jesteś u mnie dyrektorką. Przecież ważne jest dziecko, a nie stosy dokumentów, najczęściej nikomu niepotrzebnych. Często zastanawiamy się, gdzie nasza dyrekcja gromadzi to wszystko. A jak to się ma do ekologii:(
UsuńPozdrawiam Basiu i życzę Ci miłego rozpoczęcia roku szkolnego:)
Bardzo dziękuję Basiu, że dzielisz się swoimi wspomnieniami, cudowna Maryja czuwa nad Tobą i prowadzi Cię po ścieżkach życia, a kwiaty odwdzięczają się za to, że tak o nie dbasz. Podziwiam Twoje samozaparcie i życiową mądrość. Serdeczności.:)
OdpowiedzUsuńStarałam się skromnie wykorzystywać " dobrodziejstwa władzy".
UsuńBasiu, jesteś naprawdę nauczycielem z powołania. Myślę, że Twoi uczniowie, a i pracownicy będą za Tobą tęsknić.
OdpowiedzUsuńOczyma wyobraźni widzę teraz małą, dzielną Basię wędrującą do szkoły...
Ściskam mocno.
Rowy i zaspy przewyższały Basię gabarytami!
UsuńBasiu, pięknie przekazujesz swoje wspomnienia ! Zakręciła mi się łezka w oku bo Twoje opowieści przypomniały mi moje własne przeżycia z dzieciństwa. Gdy mała Basia szła do szkoły mała Ela miała dwa miesiące :) Basiu, myślę że teraz będziesz miała więcej czasu dla wnuków i na realizacje swoich wszystkich artystycznych pasji !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Eluniu, kiedy będziesz obchodzić te piękne urodziny?
UsuńBasiu, świętowałam 30 lipca :)
UsuńPozdrawiam serdecznie :)
Basiu:)co ja czytam :))idziesz na emeryturę?:))))fajne wspomnienia:)
OdpowiedzUsuńZłożyłam wniosek o emeryturę i czekam. Ale będę uczyć trzy ostatnie klasy gimnazjalne matematyki, bo przecież jeszcze będą zdawać egzamin.
UsuńBasiu cudnie to opisałaś masz wspaniałe wspomnienia. W mojej miejscowości dzieci są wożone samochodami :( pozdrawiam
OdpowiedzUsuńU nas też teraz jest tak, samochody, autobus szkolny!
UsuńBasiu, piękne wspomnienia.
OdpowiedzUsuńTakże pamiętam swój pierwszy dzień w szkole:) Wtedy jeszcze przez myśl mi nie przeszło, że ze szkołą będę związana do teraz. Mam ogromną nadzieję, że przechodząc na emeryturę będę mogła równie pięknie o swojej pracy opowiedzieć. Czekam na dalsze wspomnienia i przesyłam uściski:)
Powodzenia jutro:)
Miło mi Izo, że wspólne mamy tematy.
UsuńAch... westchnęłam sobie, że tak nagle się urywa opowieść pełna wspomnień i tej magi sprzed lat. Dlaczego teraz dzieci nie idą tak chętnie do szkoły? Dlaczego mnie samej coś ściska w żołądku na myśl o rozpoczęciu roku szkolnego i znów męczenia się z nauczycielami w szkole moich chłopców? Dlaczego nie ma już tych ,,prawdziwych" nauczycieli z powołania... a jak są to na jednej ręce można policzyć... przepraszam... Po prostu takich nauczycieli jak Ty można już ze świecą szukać.
OdpowiedzUsuńKochana Basiu, wiem że człowiek się starzej itd ale patrząc na pierwsze zdjęcie i drugie to słowo daję nic się nie zmieniłaś :D Buzia większa i dojrzalsza ale te same rysy, uśmiech :D Nieraz ludzie tak bardzo się zmieniają w porównaniu ze zdjęciem z dzieciństwa a Ty jesteś taka sama :D Cudownie...
Agatko, boleję na tym problemem, że wielu nauczycieli" krzywi" młodych. Sama myślę już o Wnukach i ich przyszłej szkole. Ale są też wspaniali pedagodzy. Jedna z moich Uczennic z podstawówki, była u mnie przez 12 lat nauczycielką i jestem pełna podziwu dla niej, choć jest jeszcze bardzo młoda, uczyniła już wiele dobra...
UsuńJakie piekne wspomnienia , tyle lat...
OdpowiedzUsuńGratulacje, że dotrwałaś , gartulacje ,że awansowałaś :-)
Bardzo ciekwie czyta się takie wspomnienia i jak szybko ten czas leci...
Serdeczności mnóstwo zasyłam :-)
Dziękuję Krysiu, lubię wspominać.
UsuńPiękne wspomnienia Basiu. Gratuluję tylu lat pracy pełnej oddania i sukcesów. Miło jest robić to , co kochamy. Być dobrym nauczycielem, to kochać dzieci i swoją pracę. Mam siostrę, która podobnie jak Ty oddała swoje serce dzieciom i nauczaniu. Jesteś wspaniałym człowiekiem i inni to widzą i doceniają. Pozdrawiam:):):)
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję za takie słowa.
UsuńPięknie opisałaś swoje wspomnienia i swoją karierę w szkolnictwie. Na pewno uczniowie i koledzy w pracy będą za tobą tęsknić. Gratuluję tyle owocnych i wspaniałych lat pracy !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło :)
Dziękuję Aniu.
UsuńPięknie wspominasz te 50 lat pełne pasji i zachwytu nad tym co robiłaś będąc uczniem i nauczycielem.Masz śliczne kwiaty :-). Pozdrawiam :-).
OdpowiedzUsuńPrzeżyłam w szkole wiele pięknych chwil.
UsuńPosiada Pani naprawdę wspaniałe wspomnienia! I dostała Pani piękny obrazek Maryi, która na pewno przez cały czas nad Panią czuwała i nadal to robi ;) Gratuluję tylu lat pracy w szkole i związanych z nią sukcesów. Edukacja dla mnie ciągle stoi otworem i pomimo trudów ciągle próbuję jakoś rozwikłać ten ciężki orzech do zgryzienia ;) Pozdrawiam oraz dziękuję bardzo za odwiedziny!
OdpowiedzUsuńwy-stardoll.blogspot.com
Powodzenia Doris:-)
UsuńWszystkiego najlepszego Basiu na nowej drodze życia od już emerytki. Przeszłam na emeryturę 29 sierpnia. Na emeryturze życie też jest piękne. :)
OdpowiedzUsuńBędziemy mieć więcej czasu.
UsuńBasiu, piękne wspomnienia! Teraz nowy etap życia przed Tobą, życzę, aby był dla Ciebie równie piękny. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńOby zdrowie dopisało.
UsuńJa będę bronić współczesnych nauczycieli.Ty Basiu jesteś żywym dowodem na to,jacy potrafią być wspaniali. Z reguły są dobrze wykształceni, nie lubią zbędnych papierów,ale tego się od nich wymaga. Zdarzają się jeszcze tacy,którzy nie powinni pracować w tym zawodzie, ale przypomnijcie sobie metody nauczania i wychowawcze sprzed wielu lat. Kwalifikacje odbiegały od nauczanych przedmiotów, łapy, ciągniecie za uszy w szkole podstawowej nie były rzadkością,wrzaski i zastraszanie polityczne w szkole średniej też pamiętam. W tej chwili większym problemem są niektórzy zapracowani rodzice, prezentujący postawę roszczeniową wobec szkoły, jakby wychowanie dzieci do nich już nie należało. Wszystkiego dobrego Basiu na emeryturze. Po to ona jest,żeby się skupić na sobie i być szczęśliwą osobą.
OdpowiedzUsuńTo miłe Iwonko, że widzisz dobre strony współczesnej oświaty, a czasy i możliwości są dziś zupełnie inne.
UsuńWspaniała rocznica! Jest czego pozazdrościć :)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia :)
Dziękuję Haniu.
UsuńMyślę, że zrobiłaś wiele dobrego dla pokoleń młodych ludzi. O to właśnie chodzi, by z powołaniem wypełniać swoją pracę.
OdpowiedzUsuńTak się starałam.
UsuńBasiu tak pęknie piszesz o swoim życiu... Cudowne lata, wspomnienia:-) i tylu następnych co życzę na emeryturce:-)
OdpowiedzUsuńDziękuję. W tym roku będę jeszcze uczyć.
UsuńBasiu chylę czoło przed Tobą i podziwiam za lata wytrwałości w zawodzie:)przepięknie napisane wspomnienia szkolno/zyciowe... ale Basieńko co taki aktywny człowiek jak Ty będzie robił na emeryturze:):):) pozdrawiam cieplutko:)
OdpowiedzUsuńW tym roku będę jeszcze uczyć na 2/3 etatu i pomagać nowej Dyrektor, a poza tym Wnuki, ogród, malarstwo, książki, poezja, kulinaria...czasu braknie:-)
UsuńO rany... tyle lat, tyle wspomnień:D
OdpowiedzUsuńNapiszesz coś jeszcze? np Twój najbardziej niesamowity dzień w pracy?
pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
Dzięki za podpowiedź- jasne, że będę pisać!
UsuńJestem pod wrażeniem. Tyle lat w szkole. Mimo wszystko jestem pod wrażeniem.
OdpowiedzUsuńPowodzenia na emeryturze. Ciepła i radości oraz pomysłów na każdy dzień.
Dziękuję Sikoreczko.
UsuńPiękne świadectwo, jesteś niesamowitym Człowiekiem i to celowo duże C - cokolwiek czeka na Ciebie w kolejnym roku - niech będą to piękne chwile pełne miłości i satysfakcji ze spełnianych zadań każdego dnia!
OdpowiedzUsuńściskam mooooocno!
Cieszę się Basiu.
UsuńSzkoła... czasem jeszcze tęsknię... i jako uczennica, i jako nauczycielka, i jako dyrektorka:). A jednak, dobrze, że już jestem na emeryturze i omijają mnie "wygibasy reformowane" Zalewskiej.
OdpowiedzUsuńNo to przeżyłyśmy wiele reform!
UsuńJaka sympatyczna mała Basia :). Myślę Basiu, że takiego dyrektora jakim Ty byłaś chciałby niejeden pracownik. Zastanawiam się tylko, czy nie będzie Ci brakowało tej szkoły po przejściu na emeryturę...
OdpowiedzUsuńBędę odchodzić stopniowo!
UsuńTak uczniowie jak i nauczyciele, ktorym dane bylo z Pania pracowac, mieli ogromne szczescie. Naleze do nich... Nie spotkalam drugiego tak oddanego Nauczyciela jak Pani, a mam za soba dlugie lata studiow w roznych czesciach swiata… Cudowne dalie...
OdpowiedzUsuńKasiu, to najpiękniejsze podziękowanie, jakie można otrzymać od Uczennicy...a Uczennica była zawsze wzorowa i dziś uczy innych. A Twoje Siostra jest właśnie taką oddaną nauczycielką.
UsuńPiękne wspomnienia. Cóż... trochę Ci zazdroszczę, że możesz wreszcie zająć się wyłącznie własnymi pasjami. Zdrowia, Basiu i czas rozwinąć skrzydła.Nowe wyzwania przed Tobą.
OdpowiedzUsuńWłaśnie, tylko zdrowia...
UsuńBędąc mężem nauczycielki wiem, że ten czas nie zawsze był usłany różami. Na szczęście z perspektywy czasu zwykle pamiętamy tylko te dobre chwile.
OdpowiedzUsuńGratuluję i pozdrawiam.
To wiele wiesz na ten temat, podobnie jak mój mąż:-)
UsuńBasiu, wszystkiego co najlepsze.... Zasłużonego odpoczynku zawsze z Ta Maryjką w sercu. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńNa odpoczynek to raczej nie liczę:-)
UsuńBędziesz tęskniła za szkołą? Ale co innego musieć , a co innego chcieć, więc emerytury życzę :-)) Uściski :-)
OdpowiedzUsuńJeszcze pracuję, trzy razy w tygodniu.
UsuńPiękne wspomnienia Basiu, aż się wzruszyłam. Serdecznie pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMam wiele wspomnień...
UsuńBasiu szmat czasu...
OdpowiedzUsuńTo prawda.
UsuńTwoje opowieści zawsze mądre. Pięne lata za Tobą ale i te przed Tobą z pewnością piękne bedą. Bo to Ty je kształtujesz...
OdpowiedzUsuńW każdym miejscu i czasie można zdziałać wiele dobra.
UsuńWitaj w klubie Basiu.Uwierz, że teraz też będzie pięknie. Twoja codzienność zmieni swoje oblicze, to fakt, ale zapełnisz ją nowym a do starego wracać będziesz z sentymentem. Już dwa lata żyję w nowej rzeczywistości i jest mi dobrze z tą moją zwyczajna zwyczajnością. Pozdrawiam i życzę samych pięknych chwil.
OdpowiedzUsuńMam tyle planów...oby tylko zdrowie było choć w normie.
UsuńBasieńko lubię czytać Twoje posty,wspomnienia warto pielęgnować...
OdpowiedzUsuńWierzę, że na zasłużonej emeryturze będziesz równie zajęta co w szkole,w końcu Twój charakter nie pozwoli Tobie na lenistwo.
Buziaki przesyłam :*
Na nudę na pewno nie będę narzekać:-)
UsuńTy mnie w ogóle nie zanudzasz, mogłabym przeczytać Twoją powieść. Ja bym ją bardzo chętnie przeczytała. Ty piszesz tak, że bardzo łatwo rozbudzasz wyobraźnię. Chętnie poczytam o przygodach szkolnych, o tym, czego cała ta praca Cię nauczyła. Tyle lat, tyle dobrych lat. Teraz również będzie pięknie, a Ty masz tyle pasji, że na pewno nie będzie nudy. :) Post wspaniały, kwiaty również, a ja już się cieszę na kolejne szkolne wspomnienia. :) Przytulam kochana Basiu. :) <3
OdpowiedzUsuńBędą na pewno. Miło mi, że lubisz mnie czytać.
UsuńBasiu, tak pięknie opisałaś swoje wspomnienie. Były i piękne chwile i te trudne, ale teraz, po latach, wszystko się wspomina z rozrzewnieniem :)
OdpowiedzUsuńMoja córcia też wykonuje ten trudny zawód, jest jeszcze młodziutka, właśnie na dniach będzie broniła pracę magisterską, ale już 3 rok pracuje jako nauczycielka. Gdy tylko obroniła pracę licencjacką, od razu poszła do pracy. Trzymam za nią kciuki i powiem szczerze, że też się martwię, bo wcześniej miała dzieciaczki z 4 i 5 klas, które pokochała z wzajemnością :D Teraz, w nowej szkole ma klasy 7 i 8 i będzie dużo trudniej... dzieci starsze, trudny wiek, a ona taka młodziutka... ale wierzę, że da radę :D
Ściskam Cię Basiu serdecznie, Agness:)
Da radę. Też zaczynałam od klas VI- VIII- niektórzy wyrośnięci chłopcy byli bardzo " dowcipni". Najważniejsze to znaleźć złoty środek.
UsuńBasiu, co za wzruszająca opowieść. Powinnaś to spisać, masz dar opowiadania.
OdpowiedzUsuńWspomnienia rodzinne już spisuję!
UsuńPiękny wpis Basiu, aż się łezka w oku mym zakręciła. :) Gratuluję jubileuszu. Zacny on. Oj zacny. :)
OdpowiedzUsuńI Basia nie pierwszej młodości!
UsuńWitaj
OdpowiedzUsuńJak zawsze odpowiadam z opóźnieniem na Twoje miłe słowa. Cieszę się, że doceniasz moje pisanie. Odpowiadam tutaj, bo sama praktycznie po raz drugi nie zaglądam tam, gdzie zostawiam komentarz.
Piękne wspomnienia. Ja też miałam w swoim życiu kilkuletnią przygodę ze szkołą i nauczaniem. Miło wspominam ten czas. Nawet dziś dzięki Twojej opowieści ogarnęło mnie uczucie wczesnojesiennej nostalgii.
Ale tobie życzę:
Mimo zbliżającej się jesieni rozejrzyj się dookoła. Zobacz świat na nowo i uśmiechnij się
Jesień też potrafi nastroić optymistycznie.
UsuńBasiu, gratuluję pięknych lat w szkole. Nie wiedziałam, że pracowałaś też jako dyrektor. Masz piękne wspomnienia, musisz je koniecznie spisać, bo świetnie się czyta.
OdpowiedzUsuńJesteś bardzo wartościowym człowiekiem, dla osób, z którymi współpracowałaś to był prawdziwy zaszczyt. Piękny, wzruszający post. Dziękuję i pozdrawiam:)
W wieku 30 lat zostałam dyrektorem i na szczęście jakoś się dobrze wiodło.
UsuńMądrość, pokora i patrzenie wokół, nie tylko na siebie. To Twoje zalety Basiu, pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńWszyscy, którzy mają choćby minimalną władzę powinni się kierować pokorą.
UsuńBasiu, gratuluję Złotych Godów! jak wspaniale było móc czytać o Twojej dzielności i odwadze, gdy szłaś do podstawówki. Coś wspaniałego, że tak bardzo chciałaś iść do szkoły i że nie bałaś się łobuzów. Mam nadzieję, że moi Chłopcy równie ochoczo pójdą do szkoły...Póki co Tadzio uczęszcza do przedszkola, dwa dni były cudowne, teraz walczymy z kryzysem, ale i tak jest dzielny. ściskam Cię mocniutko, coś się dzisiaj słabo czuję, oby to przeszło, bo sama jestem do czwartku, Grześ w Anglii
OdpowiedzUsuńTo Tadziu jest wielkim zuchem!
UsuńBasiu, wspaniałe wspomnienia i opowieść.:)
OdpowiedzUsuńRozumiem Twoją ciężką pracę, ale z drugiej strony bardzo wdzięczną.:)
Gratuluję Złotych Godów z całego serca!
Bardzo Ci dziękuję Basiu.
UsuńDroga Basiu!
OdpowiedzUsuńZ całego serca, gratuluję Złotych Godów!
Jak zawsze przepiękna opowieść.
Będę szczera, czekałam na piękne dalie Twojego Męża.
Są takie cudowne, nie można od nich oderwać oczu.
Wiem, że w rzeczywistości wyglądają jeszcze piękniej.
Serdecznie pozdrawiam:)
Urzekają podróżujących tą drogą wzdłuż, której rosną.
UsuńWitaj Basiu0
OdpowiedzUsuńTwoje wrzosy przypominają, że niedługo jesień. A tak naprawdę to marzę, aby kiedyś powędrować po rozległych wrzosowiskach. Może to się kiedyś spełni?
Ale na te jesienne dni przyjmij ode mnie wiersz
Pokochaj jesień
Spróbuj pokochać jesień
z niesamowitymi urokami
Spójrz ile piękna niesie
obdarzając cię nowymi dniami.
Właśnie dlatego ją kocham...
Usuń