Do dąbrowskiego " ogólniaka" chodziłam w końcówce lat siedemdziesiątych. Ponieważ w owym czasie, z internatu można było tylko raz w miesiącu wyjechać do domu, moi rodzice umieścili mnie na stancji.
Warunki okazały się wcale nie lepsze, ale jedno miałam pewne:
nikt mi nie zabronił pójść na sobotnią, poranną Mszę św, którą nasz x Katecheta celebrował w starym, dąbrowskim kościółku w każdą sobotę. Moje koleżanki i koledzy, mieszkający w internacie ( zamkniętym na ten czas przez kierownictwo) musieli uciekać przez piwniczne drzwi, a potem dostawali burę, mimo, że zaraz po nabożeństwie wracali w internatowe pielesze.
Takie to były czasy!
Dlaczego o tym piszę? Bo ów kościół, do którego mam niezwykły sentyment jest pod wezwaniem Wszystkich Świętych.
Więc dziś ma własne święto.
Z zewnątrz nie wygląda okazale, ale w środku panuje niezwykła atmosfera.
Należy on do świątyń wpisanych w małopolski szlak architektury drewnianej
A ponieważ w tym kościele dziękowałam przed laty za czas mojej nauki, po zdanej maturze, po latach dziękowałam za podobny czas obu moich Synów, potem okazało się, że obie moje Synowe też kończyły tę samą szkołę średnią, a na dodatek młodszy Syn w tejże świątyni przyjął Sakrament Małżeństwa, więc nic dziwnego, że w mojej poezji te wspomnienia przewijają się wielokrotnie.
Egzamin z miłości
Klęczę z Marią Magdaleną
u stóp starego krzyża w dąbrowskim kościele
smuga światła
po której Święci
schodzą z drewnianych sklepień
wskazuje mi drogę do Łaskawej Matki
o wzroku tak samo łagodnym
jak kiedyś gdy przychodziłam do Niej
czytać uczniowskie zadania
wracam dziś
by wzrokiem zamglonym od szczęścia
dziękować
za płacz niemowlęcia
za pierwsze litery i rozwikłane łamigłówki
za niespokojną młodość
za dziękuję – wysłane w obie strony
za nić która łączy serca
przynoszące maturę w plecaku
w półmroku starego kościoła
ty i ja
zdajemy egzamin z miłości
na drabinie pokoleń.
Chrystus ze starego krzyża
umieszczonego w przedsionku kościoła jest zawsze na wyciągnięcie ręki...
Zna moje troski i troski innych ludzi, którzy wchodzą tam choć na chwilę w poszukiwaniu ciszy...
Wewnątrz kościoła panuje spokój, cisza i jest tak radośnie, że chce się tam pozostać na dłużej...
Nie mogę pominąć św. Barbary, mojej patronki i patronki niebezpiecznych profesji oraz dobrej śmierci.
W ramach kultywowania tradycji regionalnych i patriotycznych
wspólnie z młodzieżą gimnazjalną odwiedziliśmy we wrześniu ten kościół.
Wspaniały przewodnik, p. Jacek Osak opowiedział nam wiele ciekawych rzeczy nie tylko z historii kościoła, ale również z historii miasta.
Młodzież z uwagą chłonęła te wiadomości i nikogo nie trzeba było napominać.
W tej barokowej świątyni z końca XVIII w. uwagę zwiedzających przyciąga pięć rokokowych ołtarzy i cudna polichromia figuralna i ornamentalna z 2. połowy XIX w. Rokokowa ambona i organy, późnogotycki krucyfiks z XV w. oraz drugi, barokowy znajdujący się na belce tęczy, to tylko niektóre z wielu cennych zabytków sztuki sakralnej. Jeśli kiedyś będziecie w Dąbrowie Tarnowskiej warto zobaczyć kolejną drewnianą perełkę.
Dziękuję Basieńko za kolejną piękną opowieść. Kościół jest wspaniały! Co za miejsce! Mnie podoba się także z zewnątrz - harmonijna, pełna wdzięku bryła. A wewnątrz zachwyciły mnie polichromie. I drewniana ornamentyka. I rzeźby.
OdpowiedzUsuńOpowiadasz o ciszy, o spokoju... Tak bardzo nam trzeba z nimi spotkania. Dobrze, że czasem są na wyciągnięcie ręki, bo porządkują życie, przecierają oczy - mądre, dobre chwile.
Pozdrawiam ciepło :)
Cieszę się Basiu, że wzbudziła Twój zachwyt!
OdpowiedzUsuńBasiu dzięki tobie zwiedzam takie miejsca i dowiaduję się ciekawych rzeczy. Dziękuję i serdecznie pozdrawiam. Kruszynko pięknie wyszłaś na tym zdjęciu.
OdpowiedzUsuńJak widać Zosiu, wszyscy byliśmy w dobrych nastrojach:-)
Usuń"Ty i ja zdajemy egzamin z miłości na drabinie pokoleń" - bardzo podoba mi sie pointa tego wiersza. Tak, miłośc jest najwazniejsza. Ona rzeźbi nasze życie. Jest jego treścią.To dla niej powstajemy po kolejnym upadku. To w nią wierzymy. W cos wierzyc wszak trzeba...
OdpowiedzUsuńPiekne są niektóre detale z wnetrza Twego ukochanego kościoła...Aż czuje sie zapach starego drewna i kadzidła. Mozna westchnąc ze spokojem i zadumac się nad tym co było, jest i będzie...
Pozdrawiam Cię ciepło, Basiu!*
Tak, Miłość wszak ona wszystko zwycięża!
UsuńPięknie opisujesz szczególne miejsca , bardzo lubię takie stare kościoły , czuję zapach drewna i taki spokojny klimat , pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTo wyjątkowe miejsce dla mnie, przede wszystkim ze względu na wspomnienia!
UsuńMasz rację: jakie to były czasy! Kościółek piękny! Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńMiło, że taki młody Człowiek, jak Ty tu zagląda i ma takie dojrzałe przemyślenia.
UsuńBasiu
OdpowiedzUsuńbardzo dziękuję za dzisiejszy post. Przeczytałam go jednym tchem bo całym sercem kocham drewniane świątynie.
Z zachwytem oglądałam zdjęcia tego kościółka. Pragnę go zobaczyć. Niestety, w tym roku nie jest to już możliwe. Zatem, drewniany kościółek zapisuję w notesiku marzeń. A teraz kolejny raz wracam do Twojego ukochanego kościółka i postu... To dobre miejsce na głęboką zadumę nad przemijaniem życia.
Pozdrawiam serdecznie, Basiu:)*
Piękny, stary kościół i do tego z taką historią. Ja mam taki sentyment do swojego parafialnego, w rodzinnej miejscowości. To nie było tylko miejsce kultu, ale też towarzyskich spotkań. A boczne nawy dawały pretekst do obserwowania i okazywania sobie zainteresowania przez chłopców i dziewczynki po przeciwnych stronach. I choć wyjechałam stamtąd lat temu sporo, to chrzciłam w nim moją córkę. Taki sentyment.
OdpowiedzUsuńPiękny kościół.
OdpowiedzUsuńMieszkaliśmy przez sześć lata w parafii pod takim samym wezwaniem z prześlicznym starym kościołem.
Nasze córki tam przyjęły chrzest, więc mam do niego sentyment.
Twoje zdjęcia sprawiaja, że jeśli tam kiedyś zajedziemy, będzie to już miejsce znajome, nasze :)
Śliczny kościół !
OdpowiedzUsuńFajnie piszesz.Świetny post.Super się go czytało.Będę wpadać.
Pozdrawiam i Zapraszam do mnie
http://sladprzyrody.blogspot.com/
Cieszę się Julio, że mnie znalazłaś:-) zapraszam!
UsuńJa też mam podobne wspomnienia z internatu. Z tą tylko różnicą, że nasza wychowawczyni była osobą wierzącą i w tajemnicy pozwalała tym, którym ufała wymknąć się do pobliskiego kościółka. Dziękuję Jej za to. Bardzo podoba mi się Twój drewniany kościółek i wewnątrz i na zewnątrz. Można tam odnaleźć spokój, którego tak szukamy:):):):)
OdpowiedzUsuńPiękne miejsce :)
OdpowiedzUsuńpiękna Świątynia :)
OdpowiedzUsuńTe urocze kościółki (jeśli można tak o nich powiedzieć), pachnące drewnem i terpentyną. Pięknie zdobione... W polichromiach cala codzienność tak Świętych, jak tych, którzy malowali owe. Droga Basiu, mam okazję nawiedzać takich kilka na drodze pielgrzymkowej na Jasną Górę; jest w ich klimatach coś, co każe sercu pokornieć a ustom zamilknąć. W Pieraniu jest szczególna świątynia; Sanktuarium Matki Bożej Łaskawej; drewniana, kilkusetletnia, która zachwyca swą budowlą, wnętrzem i drewnianą dzwonnicą przed nią. Jest tak tajemnicza, jak tajemnicza jest nazwa owego miejsca. Mieszkańcy bardzo gościnni i proboszcz, niczym troskliwy ojciec- wcielenie dobroci i życzliwości... Serdeczności życzę :)))
OdpowiedzUsuńCudny kościółek. Prawdziwa perełka sztuki sakralnej. Szkoda, że jest tak daleko, chętnie bym zobaczyła. Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńJeśli znajdziecie się kiedyś w tej części Małopolski, warto wstąpić...
OdpowiedzUsuńWszystkie polskie drewniane kościółki są niezwykłe!
Nie wiem, gdzie Ty te perełki wyszukujesz ale jestem zachwycona, dzięki Tobie można się wiele dowiedzieć i wiele zobaczyć
OdpowiedzUsuńCudowne miejsce serdecznie pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTen kościół to prawdziwa perełka! No i jakie wspomnienia szkolne...moja mama ma podobne, tyle, że ona w internacie mieszkała:)
OdpowiedzUsuńWypatruję ciągle takich perełek!
OdpowiedzUsuńA i wspomnienia przydałoby się spisać!
piekny Kosciółek
OdpowiedzUsuńUwielbiam TEN klimat...
OdpowiedzUsuńI love seeing the antiques!
OdpowiedzUsuńDziękuję!
OdpowiedzUsuńDobrze Basiu, że nam pokazujesz takie perełki architektury. Przepiękne wnętrza tego kościoła,a takie miejsca nosi się w sercu..
OdpowiedzUsuńPozdrawiam .
Cudowna wycieczka Basiu, a i pogoda również Wam dopisała :)
OdpowiedzUsuńPiękna świątynia :) Uwielbiam stare kościoły, latem w Toruniu udało mi się zobaczyć kościoły z XIII i XIV w.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło :)
Olá amiga, vim desejar-lhe um abençoado início de mês, e lindos dias
OdpowiedzUsuńde outono!!!
Imagens magníficas!!!
Doce abraço Marie.
Architektura drewniana...za każdym razem mnie zachwyca, tym razem także. Dziękuję za to, że podzieliłaś się z nami swoimi wspomnieniami, jakże pięknymi:) I jak ślicznie wyglądasz w tej żółtej sukience:))) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś same zobaczycie...
OdpowiedzUsuńStare kościoły jak stare domy mają swój niepowtarzalny klimat, nie mam pojęcia jak ludzie dawniej budowali, że te współczesne domy nijak się mają do starych :)
OdpowiedzUsuń