piątek, 2 stycznia 2015
Wierzę, że dobra Pańskie będę oglądał w ziemi żyjących...
Zawsze pisała "o...", o różnych sprawach, zwyczajnych, codziennych. Z Jej postów wyłaniała się mądrość, dobro, piękno i wiara. Głosiła Dobrą Nowinę w blogowym świecie. Swoje słowa wiązała przepięknie z fotografiami niezwykłej urody http://lavieestbelleijatez.blogspot.com/. Mądra, młoda, potrzebna...realizująca swoje powołanie w sposób łączący ludzi, bo wiem, że jej bloga czytali nie tylko wierzący. Przez ponad rok czasu wędrowałam systematycznie po Jej blogowych śladach, czerpiąc siłę i radość życia. Najpiękniejszy egzamin zdała w trakcie choroby- nie narzekała, nie wątpiła, nie pytała- dlaczego?
Niedawno otrzymałam od Judytki książkę, trzymam ją w rękach niczym ogromny skarb. Jej słowa, myśli przelane na papier dla nas, ciągle poszukujących i zmagających się z trudami życia...
Moja pamiątka- podpisana Jej ręką...
Już nam jest Jej brak, ale przecież wypełniła wolę Ojca
i teraz będzie z Góry podczytywać blogi naszych serc, te ukryte, osobiste...
Pan Ludwik też chorował...jego nieodłączną towarzyszką życia ( jak sam mawiał) była wódeczka.
Kulturalny emeryt, niegdyś wybitny fachowiec sztuki spawalniczej, wiódł samotne życie. Był dobrym człowiekiem, nigdy nikomu nie wyrządził krzywdy, nie uchybił nawet słowem. Bardzo dużo czytał, systematycznie odwiedzał bibliotekę, z której wychodził zawsze ze sporą ilością wartościowych książek.
Wczoraj strażacy ochotnicy znaleźli zamarznięte ciało p. Ludwika w polach. Być może poszedł dokarmiać bobry, bo tak często robił. Po nim też pozostało puste miejsce w naszym społeczeństwie...
Dwie śmierci u progu rozpoczynającego się roku skłaniają do refleksji...
życie człowieka jak trawa na wietrze...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Tak, Basiu - jak trawa na wietrze....Poddajemy sie temu wiatrowi, walczymy z nim, tańczymy, kładziemy się, chronimy przed nim...Ale on i tak w koncu nas zabiera, dosięga, wywiewa w nieznane zupełnie rejony...Smutek, żal, bunt, gorycz...Tojest w sercu, gdy odchodzą znani nam czy jakos bliscy ludzie....I pragnienie, by to wszystko miało jednak jakiś sens. Że ten wiatr wie, co robi...
OdpowiedzUsuńOch, Basiu....♥
To prawda....... Smutne takie wiadomości tym bardziej jak te osoby były nam mniej lub bardziej bliskie
OdpowiedzUsuńOj tak Basiu, życie to jak trawa na wietrze. Wierzę, że każdy z nas ma jakąś naznaczoną drogę. Jeden dłuższą, drugi krótszą, ale każdy ważną, która doprowadza nas do Niego. Najgorsze, że bardzo przeżywamy, gdy ktoś zbyt szybko odejdzie, bo jego droga było krótszą od naszej...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Nasze życie jest bardzo kruche...Właśnie dziś dowiedziałam się , że moja dobra znajoma ma raka i przechodzi chemię.. a dopiero ją widziałam promienną, uśmiechniętą...i.Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło
Dlatego zatrzymajmy się i zwolnijmy w tym naszym świecie pośpiechu i dajmy sobie czas żeby kochać i być kochanym TU i TERAZ...
OdpowiedzUsuńNasze zycie zmienia się, ale się nie kończy...
OdpowiedzUsuńTo smutne, ale niestety prawdziwe. Jednak kto wierzy w "coś wyższego" zacznie inne życie :), ale ten co nie wierzy? to dopiero smutne..
OdpowiedzUsuńTyle po nas ile wspomnień w sercach tych co zastają. Na bloga siostry Judyty trafiłam od Ciebie, zostawiła kawałek siebie w ludzkich sercach na pewno. :)
OdpowiedzUsuńto prawda Basiu co napisałaś w ostatnich wersach...i ja już dziś byłam na pogrzebie i wróciłam z głową pełną refleksji....
OdpowiedzUsuńsłowami księdza Twardowskiego zostaną po nas buty i telefon głuchy
OdpowiedzUsuńCzas nas gna do przodu. A my często nie oglądając się za siebie pędzimy, pędzimy.... dokąd?
OdpowiedzUsuńTrzeba zwolnić tempo, żeby cieszyć się tym co nas otacza. Nigdy nie wiadomo co i kiedy nas spotka....
cudne niebo widziałam je jak wracałam z pracy :-)
OdpowiedzUsuńcałą prawdę napisałaś :)
Na bloga Judytki trafiłam od Ciebie Basiu, pomimo choroby i słabości potrafiła tyle dobra, mądrych przemyśleń przekazać innym. Pozostanie w naszej pamięci...
OdpowiedzUsuńSmutno Ci się zaczął Nowy Rok Basiu, aż mnie dreszcze przeszły, ale jak jest źle, to może być tylko lepiej. ściskam Cię mocno.
OdpowiedzUsuńBeautiful shots of the sky!
OdpowiedzUsuńOjej...Łezka zakręciła się w oku....Zerknęłam na cudowny blog....Podziwiam siłę Siostry...Tą wiarę, odwagę i upór...Basiu kochana, dziekuję za podzielenie się nim... Będę się modlić za obie osoby, ale wierzę, że są w Niebie. Ściskam Cię serdecznie, przesyłam życzenia Noworoczne... U mnie wczoraj rano było identyczne niebo! Chciałam zrobić zdjęcie, ale jak wróciłam po aparat było już za późno....
OdpowiedzUsuńRzeczywiście zimowe niebo trwa w niesamowitym pięknie bardzo krótko.
OdpowiedzUsuńWyjątkowo nie odpowiadam pod tym postem na komentarze...chcę poznać Wasze refleksje, bo dotykam trudnego tematu...
Niestety... Czasami wydaje mi się, że błędem było ofiarowanie nam umiejętności kochania, przywiązywania się bo tak ciężko nam się rozstać z ludźmi... bardzo ciężko...
OdpowiedzUsuńSmutno zaczął się ten roku u Ciebie Basiu, miejmy tylko nadzieję że limit smutnych wydarzeń wyczerpany. Takie wydarzenia uświadamiają nam kruchość życia... ściskam Cię Basiu ...
OdpowiedzUsuńBasiu dziękuję że mogłam przynajmniej się z Judytą pożegnać choć ogarnia mnie dreszcz i brak mi słów. Pozdrawiam Zosia.
OdpowiedzUsuńniewiem co napisać.......pomilczę
OdpowiedzUsuńSmutno, niestety tak to już jest że my cieszymy się z okazji Nowego Roku, a życie toczy się dalej i realizuje swoje plany, czasem bardzo niesprawiedliwe i straszne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię Basiu
Życie jest takie kruche... Odszedł do Ojca kolejny, niezwykły człowiek - Siostra Judyta.
OdpowiedzUsuńSmutno i ciężko:)
Na bloga s. Judyty trafiłam od Ciebie Basiu. Miałam okazję tak na bieżąco przeczytać kilka postów. Była wspaniałym człowiekiem. Wieczny odpoczynek racz jej dać Panie . . . Amen.
OdpowiedzUsuńZ Nowym Rokiem - czesto zupelnie podświadomie - napływają na czlowieka nowe nadzieje; związane z nim samym, z bliskimi, z uporządkowaniem swojego otoczenia i wspomnień... Tak, zwłaszcza wspomnienia można porządkować w nieskończoność.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się ciepło :)
"Spieszmy się" ... Nic mądrzejszego nie przychodzi mi do głowy.
OdpowiedzUsuńPodczytywałam bloga siostry Judyty,wiele mądrych słów,rad,przemyśleń z niego płynęło ....
OdpowiedzUsuńBędzie brakować jej śmiechu,który pojawiał się prawie w każdym poście...
Smutno...
Witam serdecznie
OdpowiedzUsuńDawno już myślałam nad zmianą nazwy swojego bloga. Do tej pory nazwa "Sielankowe dzierganie" była powiązana z nazwą domu, który budowałam z bliską mi kiedyś osobą. Nadszedł czas aby i od samej nazwy się odciąć. W związku z tym iż mamy Nowy 2015 rok, może to i odpowiedni czas na powyższe zmiany. Zmieniłam nazwę na blogu i w adresie. Obawiam się jednak, że przez to mogę utracić dużo znajomych, których miałam zapisanych. Będę pisała do tych, których adresy blogowe posiadam. Może jednak wszystko
wyjdzie na dobre. Będę jednak musiała być na nowo dodawana do obserwowanych. Zapraszam wszystkich. Za parę dni Sielankowe dzierganie zostanie zlikwidowane.
Witam w Sielskim domu na Groniu!
http://sielskidomnagroniu.blogspot.com/2015/01/zmiana-nazwy-bloga.html
Rozgość się proszę.
Pozdrawiam serdecznie. Dorota
Your photos are lovely but it's so sad to lose people we know...especially as a new year begins when most people are feeling hopeful about the future.
OdpowiedzUsuńIt is true...
UsuńSmutek i myśl,że życie jest takie kruche .....
OdpowiedzUsuńDzisiaj dopiero trafiłam na ten blog a od niego po sznurku z powrotem do Ciebie. Szkoda że dopiero dziś z drugiej strony dzięki tym zapiskom mam szansę na poznanie cudownej kobiety. Wspaniały blog.
OdpowiedzUsuńKtoś kiedyś powiedział,że zycie to DROGA od narodzin do smierci....to prawda...dla jednych to droga gładka,dla innych wyboista,dla jeszcze innych...zbyt krótka...jak w przypadku Siostry Judyty.Zajrzałam na Jej Blog dopiero po Twoim poście...dziwne uczucie....Jej juz nie ma...
OdpowiedzUsuńWitaj Basiu ! Bardzo mi smutno, do siostry Judyty zaglądałam od czas do czasu ale zadziwiający jest ostatni post Judyty o adwencie i SOLO DJOS BASTA ja też zamieścilam piosenke co spiewa moja wnusia.
OdpowiedzUsuńBędzie nam patronować z góry już nie cierpi żal i smutek taki nasz los ...
Judytka jest już z nim z panem swojego życia. Oma właśnie tego chciała.. Ona się mu zawierzyła...
OdpowiedzUsuńI ja w to wierzę...
OdpowiedzUsuńI ja w to wierzę,
OdpowiedzUsuńbyła mi bardzo bliska.....
opowiedziała o odchodzeniu....swoim,
ale też poprzez siebie,
odchodzeniu mojej Siostry....ostatniej osoby,
z mojej rodziny urodzeniowej :(
Obie chorowały na tą samą chorobę....znałam po kolei każdy szczegół,
każdą chwilę cierpienia i nadziei....
moja Siostra odeszła, 31 grudnia 2013......
trzymałam ją za rękę.....do końca....
Już nie cierpią, otoczone miłością Boga!!!
Energia kolorów pomaga mi,
jakże trudno zrozumieć,
że Ich nie ma tutaj z nami......
Ty wiesz najlepiej Irenko, skoro byłaś tak blisko przy Siostrze...
UsuńJak trawa na wietrze... Nic więcej nie napiszę...
OdpowiedzUsuńwiesz Basieńko, dopiero od ciebie dowiedziałam się, że Judytka odeszła....
OdpowiedzUsuńMasz to szczęście, że coś Ci po niej zostało...
OdpowiedzUsuńTeż do niej zaglądałam....
Była jak radosny promień słonka w pochmurny dzień... i ten jej (śmiech) zawsze w nawiasie... Choć nigdy nie słyszałam jej głosu często czytając jej słowa wyobrażałam sobie, że w tych nawiasach słychać radosny śmiech...
Inny jest blogowy świat bez Judytki... uboższy, smutniejszy...
bardzo smutne wiadomości, wiara że patrzą na nas Ci co odchodzą jest chyba najlepszym pocieszeniem...
OdpowiedzUsuń