Oczywiście kwiaty są dobre na każdą pogodę. I choć z nieba leci kapuśniaczek, a wilgi wyśpiewują, że to nie koniec, warto spojrzeć na uginające się pod kroplami deszczu kiście bzu.
W przerwach pomiędzy kolejnymi kroplami uśmiecha się kalina. W dawnych wiejskich ogródkach nie mogło jej zabraknąć, Stanowi jeden z elementów krajobrazu polskiej wsi.
A teraz muszę się podzielić moją radością. Dostałam od Ilonki z bloga PRZEPLATANE KOLORAMI śliczną czerwoną serwetkę( bo Ilonka wie, że dziergać nie potrafię nic a nic...)
Bardzo lubię czerwony kolor, a serwetka będzie mi przypominać Ofiarodawczynię, bo ja jestem sentymentalna. Dziękuję Ilonko, za niespodziankę:-)
A skoro kwitną bzy to parę kadrów należy zachować na jesienne i zimowe wieczory, może będą natchnieniem do namalowania.
A te już zostały namalowane, są trwałe, bo olejne:-)
I tym w bzowym " nastroju" żegnam się z Wami do następnego posta.
W piątek jechałam z córką na rowerze,wokoło kwitły bzy i tak pachniały:))a co jeden to piękniejszy w kolorach :))
OdpowiedzUsuńPiękne te obrazy bzowe, cudne :))))))))
OdpowiedzUsuńobrazy mnie zachwyciły:)))bardzo lubię bzy, pozdrawiam cieplutko:)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że kwitną tak krótko, ale za to tak czekamy na nie przez...pięć pór roku:-)
OdpowiedzUsuńPiękne kwiaty,a ten zapach...te namalowane są równie piękne.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńpiękne bzy! czekam, aż moje na tyle "dorosną " by tak pięknie właśnnie zakwitnąć
OdpowiedzUsuńPiękne bzy a obraz? sama nie wiem który piękniejszy.
OdpowiedzUsuń