niedziela, 18 maja 2025

Był taki dom...z czterema oknami...

 Dom był drewniany, bielony wapnem i miał tylko cztery okna.

To było okienko mojej Babci ( od południa), która przez długie lata dzieliła małą izdebkę ze swoją córką i jej synem.
W każdą sobotę szorowała klepisko czyli ówczesną podłogę wykonaną z wyschniętej gliny.
Na mokrym klepisku rozkładała stare gazety, by wchodzący nie zostawiali na mokrym śladów obuwia.
Co jakiś czas bieliła ( wapnem z dodatkiem ultramaryny) chlebowy piec, w którym co dwa tygodnie piekło się ogromne, okrągłe bochny chleba znaczonego krzyżykiem.
Nad jednym łóżkiem wisiał kolorowy kilim z jelonkami, a powyżej obraz Serca Jezusowego, stary oleodruk za szkłem.
Nad drugim łóżkiem ( babcinym) czuwał św. Józef, też za szkłem, a nad nim piękna oleodrukowa scena Jezusa nauczającego tłumy.
Intrygował mnie ten obraz bo Pan Jezus stał w łodzi, obok byli Apostołowie, a przy brzegu zasłuchane niewiasty i dzieci.
Mały skrawek przestrzeni między łóżkami, pod oknem, zajmował stół z dwoma krzesłami zwróconymi ku sobie. 
Na jednym z nich, wieczorami  zasiadała babcia Józia, a na drugim jedna z jej wiekowych koleżanek, które przychodziły w odwiedziny. Uwielbiałam wtedy wpadać do babci, siadać na łóżku, bądź na drewnianym krzesełku wciśniętym między owo łóżko a biały kredens.
Babcie opowiadały ciekawe historie, a pamiętać należy, że nie było wtedy internetu, ba, nie było telewizora, a radio było na baterie, bo elektryczności też nie było.
Baterie szybko się zużywały, babcie natomiast, wprost przeciwnie.
Przez okno ( od wschodu), pod które wciśnięty był stół ( wszystko mieściło się na centymetry) obserwowałam przechodzących drogą. Piaszczystą, a jakże.
Do Babci było blisko, wystarczyło przejść przez sień z naszej izby, która dla naszej czwórki ( Rodzice, Brat i ja) była całym mieszkaniem.
W naszym pokoju, kuchni, sypialni, łazience, spiżarni ( 5 w 1) też były dwa okna ( południowe) i też pomiędzy nie, był wciśnięty stół.
Na stole przykrytym kolorową ceratą zawsze stał flakon z kwiatami ( Mama kochała kwiaty).
Największe bukiety robiła z bzu i kaliny ( guldynu).
Dlatego zajmują one do dziś tak ważne miejsce w moim sercu.
Na wąskich parapetach stały kwiaty doniczkowe, krakowiaki i fioletowe pelargonie angielskie.
Okna od zachodu nie było, bo od zachodu była stajenka, w której mieszkała Krasula ( dająca prawdziwe pyszne mleko), dwie świnki, kilka królików i kilkanaście kur ( niosących prawdziwe jajka).
Z takiego domu i wielu im podobnych, o umówionej godzinie, przez cały maj, wychodziły kobiety, by przed wiejską kapliczką śpiewać majowe pieśni na chwałę Matki Bożej.
Przychodziły trzy pokolenia, Babcia, Mama i ja, z innych domów podobnie...
To był taki uroczysty miesiąc, a śpiewanie było okazją do towarzyskich kontaktów.
Od kilku lat odnowiłyśmy tę tradycję, ale przychodzi nas tylko kilka kobiet, większość nie jest zainteresowana kultywowaniem tradycji.
Wieś się zmieniła, ludzie się zmienili.
A ja zapisuję, opowiadam, przypominam, wspominam, przeżywam na nowo to, czym obdarowały mnie Kobiety z mojej wioski.
A kiedy mogę, pędzę do mojej Odporyszowskiej Mateczki, do której kiedyś, przed laty chodziły pieszo Kobiety z mojej wioski...
Na szczęście nie wszystko się zmieniło...

niedziela, 4 maja 2025

Jaki może być maj ? wcale Was nie zaskoczę:-)

 Nic nowego, ale miło znów usłyszeć. O pewnych sprawach słuchamy chętnie, bo jak tu nie lubić opowieści o wiośnie?
Niby każdy z nas zna jej sekrety, ale każdy sygnał, który ona wysyła, przyjmujemy z radością.
Mam do niej tylko jeden żal; że jest taka szybka: wczoraj czegoś nie było, dziś już jest, a jutro już nie będzie. A ja bym się chciała napatrzeć, nasłuchać, nawąchać, nadziwić!!!!
Maj, opiewany przez poetów, uwieczniany przez malarzy jest dla mnie miesiącem poświęconym Matce Bożej i od dawna kojarzę go z majowymi pieśniami przed wiejską kapliczką i z wieczornymi apelami jasnogórskimi w pobliskim Sanktuarium Matki Bożej Zwycięskiej w Odporyszowie.
To czas komunii świętych, a w mojej rodzinie to miesiąc urodzin mojej Babci Józi, mojego jedynego Brata Wiesława
oraz jednego z Wnuków, Jakuba.
Chłonę więc jego piękno i fotografuję te cuda codzienności.

Gdy maj zakwita kalinowymi kulami
a wszystkie zapachy wiosny
otulają welonem pola i lasy
rozbrzmiewa radośnie świat cały
strofami najpiękniejszych pieśni dla Najpiękniejszej
płyną ku niebu wersy litanii
po których Matka przychodzi do dzieci
z najpotrzebniejszym bukietem darów.
Łatwo też odgadnąć, że majowych zdjęć mam mnóstwo i wybór jednego z każdego roku, nastręcza wiele kłopotów.
Oto mój wybór, kwiatowy w większości...
ROK 2014
Lubię dotykać serc konwaliowych
w ciszy zanurzać usta w nieskończonej bieli
odnajduję w was dawną niewinność.
ROK 2015
Oczarowały mnie firletkowe dzierganki
choć burza stanęła nad różowym polem
zastygłam w bezruchu podziwu.
ROK 2016
Radość wpływa do serca żółtą rzeką
w pocie czoła uwijają się pszczoły
pijane wonią rzepaku, a może wonią szczęścia.
ROK 2017
Zanim wiatr porwie skrzydełka dmuchawców
nim białe kule zadrżą nad łąką
zamykam mniszkowe skarby w słojach nadziei.
ROK 2018
Barwne azalie skrywają majową tęsknotę
wiesz najlepiej czego nam brak
z góry widać to, co niewidoczne dla oczu.
ROK 2019
Zamieszkały już dawno nad wiejską rzeką
wdzięczą się różowymi płatkami, a potem koralami
niestrudzenie przypominając o życiowych kolcach.
ROK 2020
W bzach zamieszkały moje wspomnienia
w bzach ukrywam to, co nie mieści się w sercu
dlatego rozmawiam z bzami najszczerzej.
ROK 2021
Białe panny młode, głogowe i majowe
wystrojone w najlepsze suknie 
orszakiem suną ku szczęściu.
ROK 2022
Kocham je od zawsze za ich powroty
za to, że czerwienią malują pola
i moje serce, w którym tak dużo miłości.
ROK 2023
Marzyłam by urosły, zakwitły, by zrzucały kasztany
posłuchały, zostały, wyrosły
zawsze w porę, zawsze na czas, zawsze...
ROK 2024
Czasami się zdarza, że niebo się zabarwia
płonie wieczorną porą ludzkimi marzeniami
to czas uwielbienia dany ludzkości.
ROK 2025
Białe kule guldynu panoszyły się nad starym stołem
i nikt ich nie nazywał kaliną
zamknęłam je w sercu, na wieki.
Niech to majowe piękno trwa...czy zdążymy go uchwycić? 
Czy zdążymy się napatrzeć, nasłuchać, nawąchać, nadziwić?
Do następnego spotkania, w maju...