czwartek, 20 czerwca 2024

Najdłuższy dzień, a czasu wciąż mało:-)

Najdłuższy dzień, najkrótsza noc...przesilenie, upał i cudowne lato.
Tak się dzieje, że zawsze mamy w naszym przekonaniu coś najdłuższego, coś najkrótszego, co dla innych, z innej perspektywy wcale nie jest uważane za naj...
Jak tradycja każe, dziś trzeba poszukać kwiatu paproci, ja sobie taki " zmontowałam" :-)

Ten legendarny kwiat zamieszkał dawno temu w umyśle kilkuletniej Basi i "gnębił" ją swoją tajemniczością i niedostępnością.
Życie z czasem zweryfikowało prawdziwość jego istnienia, więc od wielu lat szukam kwiatu paproci wcale nie w paprociach.
Próbuję sobie wyobrazić pradawne zmagania młodych z tym tematem w noc Kupały, a potem świętego Jana. Bardzo na czasie okazała się najnowsza książka jednej z moich ulubionych pisarek.
Jest tam też wątek nocy świętojańskiej, a cała historia założycieli cukierni " złote serce" bardzo wciąga czytelnika.
A serwowane tam słodkości pobudzają nie tylko wyobraźnię:-)
Przeczytałam wszystkie powieści D. Gąsiorowskiej i żadna mnie nie rozczarowała, wręcz przeciwnie, każda oczarowała.
Wróćmy jednak do lata.
Na ile to możliwe, korzystam z jego piękna w najbliższym otoczeniu, więc zaległości w prezentacji kwiatów mam spore.
Róże, lilie i liliowce muszą poczekać w kolejce...
Tymczasem...
I pamiętajcie- kwiat paproci może być wszędzie, trzeba się tylko uważnie rozejrzeć:-)
Serdecznie pozdrawiam i dziękuję, że jesteście...
Dawno obrazu nie było, więc dziś mały bonusik:-)
Teraz już się żegnam :-)

czwartek, 6 czerwca 2024

To święto jednakowo mnie wciąż cieszy.

Dawno wyrosłam z krakowskiego gorsetu, ślicznego, który przed laty moja Mama pożyczyła znajomej " na wieczne nieoddanie".
Akurat w tym temacie sprawdza się powiedzenie " dobry zwyczaj, nie pożyczaj"!
Mimo braku tej pamiątki pozostało we mnie ogromne umiłowanie dziecięcego święta na zakończenie oktawy Bożego Ciała kiedy to święci się wianki. Swoim zwyczajem wyruszyłam wczoraj na łąki.

Była słoneczna pogoda, a ziół całe mnóstwo. Rozkoszowałam się zbiorami i widokiem, a potem podczas kąpieli dopadłam kleszcza, który jeszcze nie zdążył się zadomowić! Nic to! Miałam zamówienia na cztery wianki i dziś je poczyniłam z wczorajszego zbioru.
Oto one:
W tym dniu w sposób szczególny wspominam babcię Józię, która wiła wianki, a po której ( nie żyje już od 30 lat) ja przejęłam tradycję.
I cieszę się jak dziecko, poświęcam wianek, zawieszam w ganku i dopóki sił wystarczy, tak będę robić.
Kiedyś te wianki, zasuszone, wykorzystywano do sporządzania naparów w różnych dolegliwościach ludzi i zwierząt.
Szkoda, ze tak mało wiemy na temat ziołolecznictwa, a bezgranicznie ufamy chemii.
W tym roku w moich wiankach znalazło się mnóstwo ziół, nie wszystkie potrafię nazwać, a osobliwością były prawdziwe, dziko rosnące poziomki, które pojawiły się po latach i prawdziwy rumianek na podwórku ( nie było go u nas ponad 40 lat i wrócił).
Jak w każdym roku, nazbierałam płatków róż dla naszej Natalii, która też niebawem wyrośnie z czasów sypania kwiatków.
I z lekturą też dobrze trafiłam na czas ziół i kwiatów, poniższe tytuły polecam, bo dobrze się czyta.
Dziś nikt na szczęście nie karze za stosowanie ziół, tylko wiedzy nam brak w tym temacie.
A teraz kwiatowo- ziołowa uczta:
I kolorowe niebo...tam gdzieś są wszystkie kobiety z mojej wioski, które od wieków święciły wianki z ziół...