WIOSNA
Szukam cię wiosno
w bzach liliowych
i bzach białych
słodką woń wdycham razem
z tęsknotą za tamtymi wiosnami
szukam cię w dotyku
bzowych kiści bzu
skrywających dłonie ojca
szukam cię wiosno uparcie
we wspomnieniach
które łzami zastępują deszcz majowy.
w bzach liliowych
i bzach białych
słodką woń wdycham razem
z tęsknotą za tamtymi wiosnami
szukam cię w dotyku
bzowych kiści bzu
skrywających dłonie ojca
szukam cię wiosno uparcie
we wspomnieniach
które łzami zastępują deszcz majowy.
Mój Tato kochał bez.
Wszak zakwitał na dzień Jego Imienin, który przypadał w święto biskupa szczepanowskiego, jednego z patronów Polski- św. Stanisława.
Każdego maja Tato podziwiał fioletowe kiście starego krzewu bzu, który rósł na naszym podwórku. Lubił siadać pod nim jakby chciał ten upojny zapach chłonąć całym sobą.
Kiedy Rodzice postanowili wybudować murowany dom, krzak bzu musiał zostać usunięty.
Zamiast niego, przez lata, nasadziliśmy wiele nowych krzewów, są liliowe i biskupie, białe i fioletowe z białym obrzeżeniem, pełne, niepełne i wielkokwiatowe.
Teraz ja je pielęgnuję, bo Tato od dwunastu lat nie zasiada pod krzewami naszych bzów.
Zanoszę naręcza bzu na Jego grób wierząc, że zasiada w jego cieniu.
Dziś dzień św. Stanisława.
A ja wspominam ciężkie życie mojego Taty, zwłaszcza z czasów przedwojennych i wojennych,
i Jego kochające serce...
Szczęśliwe dzieciństwo, a takie dzięki Niemu miałam,
ma przełożenie na całe dorosłe życie.
I bez kocham i wiele innych spraw odnajduję dziś w sobie.
Moi rówieśnicy na wszystkich etapach szkolnych podchodzili w większości z niechęcią do opisów przyrody, nagminnie je pomijając. A ja się zaczytywałam w nich z lubością.
Jednym z najpiękniejszych napotkanych przeze mnie opisów był fragment " Syzyfowych prac", w którym to Marcinek Borowicz nazrywał naręcza mokrego bzu dla swojej matki, a ona nie miała sumienia, by mu wyrzucać, "że obrabował starą, biedną kapliczkę..."
Ilekroć kwitną bzy obok naszej wioskowej kapliczki, tamta scena staje mi przed oczyma.
Wszystkim, którzy kochają kwitnące bzy dedykuję ostatnio namalowany obraz.
Powstał ze wspomnień naszego starego bzu rosnącego przed drewnianym, bielonym domem, pod którym odpoczywał po pracy mój Tato, co nigdy nie odpoczywał od miłości...
Wszak zakwitał na dzień Jego Imienin, który przypadał w święto biskupa szczepanowskiego, jednego z patronów Polski- św. Stanisława.
Każdego maja Tato podziwiał fioletowe kiście starego krzewu bzu, który rósł na naszym podwórku. Lubił siadać pod nim jakby chciał ten upojny zapach chłonąć całym sobą.
Kiedy Rodzice postanowili wybudować murowany dom, krzak bzu musiał zostać usunięty.
Zamiast niego, przez lata, nasadziliśmy wiele nowych krzewów, są liliowe i biskupie, białe i fioletowe z białym obrzeżeniem, pełne, niepełne i wielkokwiatowe.
Teraz ja je pielęgnuję, bo Tato od dwunastu lat nie zasiada pod krzewami naszych bzów.
Zanoszę naręcza bzu na Jego grób wierząc, że zasiada w jego cieniu.
Dziś dzień św. Stanisława.
A ja wspominam ciężkie życie mojego Taty, zwłaszcza z czasów przedwojennych i wojennych,
i Jego kochające serce...
Szczęśliwe dzieciństwo, a takie dzięki Niemu miałam,
ma przełożenie na całe dorosłe życie.
I bez kocham i wiele innych spraw odnajduję dziś w sobie.
Jednym z najpiękniejszych napotkanych przeze mnie opisów był fragment " Syzyfowych prac", w którym to Marcinek Borowicz nazrywał naręcza mokrego bzu dla swojej matki, a ona nie miała sumienia, by mu wyrzucać, "że obrabował starą, biedną kapliczkę..."
Ilekroć kwitną bzy obok naszej wioskowej kapliczki, tamta scena staje mi przed oczyma.
Wszystkim, którzy kochają kwitnące bzy dedykuję ostatnio namalowany obraz.
Powstał ze wspomnień naszego starego bzu rosnącego przed drewnianym, bielonym domem, pod którym odpoczywał po pracy mój Tato, co nigdy nie odpoczywał od miłości...
Wzruszajacy wiersz i opowieść o Tacie, Basiu. Każdy z nas chyba ma takie rzeczy, które przypominają mu bliskich, tych którzy odeszli albo są daleko. I łza sie w oku kręci, że te rzeczy wciąz trwają jak gdyby nigdy nic a tamtych ludzi juz nie ma...
OdpowiedzUsuńBardzo piekny obraz. Ileż w nim uczuć!
Pozdrawiam Cię ciepło o mglistym poranku!***
Uwielbiam bzy, szczegolny sentyment mam do bialego,
OdpowiedzUsuńZ 35 lat temy "uratowalam" przed wycieciem, dzis cieszy nas co roku swym bialym kwieciem....a wlasciwie cieszy oczy moich rodzicow ,bo to w ich ogrodku dzialkowym
Przeniosłam się Basiu pod krzewy bzu, upajając się ich urodą.Przepiękny wiersz, przepiękne zdjęcia. Miłej niedzieli.
OdpowiedzUsuńPiękny wzruszający post i przepiękne zdjęcia bzów !!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i życzę miłej niedzieli !
Piękny obraz Basiu, jak przymglone lekko wspomnienie. A moje bzy dopiero obiecują...
OdpowiedzUsuńMiłej niedzieli.
Bzowe szaleństwo.Pięknie.Oczy nasycone .Bardzo dziękuję.A gdybyż tak zapach dało się przesłać .
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia zrobiłaś,ja też uwielbiam bzy i mam wszystkie oprócz tego cudnego, z białymi brzegami. U mnie pąki są jeszcze malutkie. Z tymi opisami przyrody, to jest tak,że trzeba do nich dojrzeć. Życzę Ci miłej niedzieli.
OdpowiedzUsuńTwoje piękne wspomnienia są dowodem na to jak bardzo aktywna obecność taty w życiu córki procentuje w dorosłości. Piękne zdjęcia szczególnie te z lustrem : )
OdpowiedzUsuńwszystkim życzyłabym takiego ojca, jakiego ja miałam...
OdpowiedzUsuńPiękne... Uwielbiam bez, chociaż nasza miłość rodziła się długo i była pełna cierpień dla bzu... uśmiecham się na samo wspomnienie... Uwielbiam bez... Przytulam CIę bardzo mocno w tych jakże ważnych dla Ciebie chwilach :))))))
OdpowiedzUsuńPiękny obraz:-) ach te bzy, czekamy aż zakwitna:-) Pięknej niedzieli Basiu:-)
OdpowiedzUsuńWczoraj też zerwałam pierwszy bukiet bzów:)
OdpowiedzUsuńBasiu cudowny obraz, piękne zdjęcia a na nich śliczne, pachnące bzy!!! Wiersz urzeka, tyle wspomnień, ja tatę mam jeszcze przy sobie ale każdego dnia drżę na samą myśl, że mi go kiedyś zabraknie...
OdpowiedzUsuńPiękna, wzruszająca opowieść. Cudowny symbol miłości dziecka i rodzica. Dobrze, że pamięć o naszych najbliższych pozostaje nam w takim wymiarze. Nie pamiętamy karcących spojrzeń lub razów, niesnasek i rozczarowań. W sercu zostaje miłość, nostalgia i tęsknota za pięknymi chwilami. Ja takich wspomnień szukam w kwiatach wykupywanych przeze mnie od starszych pań sprzedających je na ulicach. Każdy z nich niesie jakieś wspomnienie.
OdpowiedzUsuńDopóki żyją Najbliżsi, trzeba dziękować za każdą chwilę.
OdpowiedzUsuńbez uwielbiam, a obraz jest prześliczny, pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńPiękny post. Pozdrawiam i pięknej niedzieli życzę Tobie Basiu.
OdpowiedzUsuńPiękny post. Pozdrawiam i pięknej niedzieli życzę Tobie Basiu.
OdpowiedzUsuńWzruszający wpis.
OdpowiedzUsuńDziś jeszcze jest nam dane cieszyć się imieninami mojego Teścia, ale czy za rok to będzie możliwe?
Uwielbiam bez!
OdpowiedzUsuńTwój wiersz, obraz i wspomnienia chwytają za serce :)
Do opisów przyrody w literackich klasykach się dorasta, mam wrażenie. Kiedy mniej już pędzimy, a bardziej się rozglądamy gdzie pędzimy :). Wspaniale, jeśli komuś się taka wrażliwość wyrobiła za młodych lat.
OdpowiedzUsuńDobre takie wspomnienia obłożone aromatycznym bzem. Pozdrawiam.
Pięknie jak zwykle u Ciebie. Ja również kocham bzy od zawsze. W młodości rósł pod oknem i jego zapach mam do dziś, bo kiedyś przed laty przywiozłam malutki. Teraz mam go w ogrodzie, ale moje bzy jeszcze w pąkach. Piękny wiersz Basiu i prześliczny obraz. Pozdrawiam:):):):)
OdpowiedzUsuńPięknie piszesz o tacie-"co nigdy nie odpoczywał od miłości":)))ileż bym dała,żeby móc tak samo pisać o swoim:)
OdpowiedzUsuńbzy uwielbiam:)na podwórku mojej babci też rósł bez a dziadek go zrywał i rozdawał wszystkim sąsiadom:))
Basiu kochana, pięknie piszesz o ojcu. Wierzymy w to, że nasi Ojcowie czuwają nad nami, prawda?
OdpowiedzUsuńWzruszający post, cudny wiersz i obraz.
Bzy uwielbiam, ich kwiecie jest takie delikatne.:)
POzdrawiam Cię wiosennie i majowowo.
Basiu, dziękuję za piękną opowieść... Mieć takiego tatę...
OdpowiedzUsuńDziś, wracając z kościoła, delektowałam się zapachem bzów skąpanych w deszczu i po raz kolejny dziękowałam Panu, że stworzył tyle piękna.
Pozdrawiam Cię serdecznie.
Basieńko, jak zwykle wzruszająco dziś u Ciebie- a może to ja staję się na starość bardziej ckliwa?... Fakt faktem, że oczekiwałam właśnie dzisiaj posta u Ciebie. Ostatnio późno wchodzę na Wasze blogi z komentarzami, ale staram się pilnować, by mi one nie umknęły, co się niestety coraz częściej mi zdarza. Kochana, zazdroszczę wspomnień, a Ciebie do serca za nie tulę :)))
OdpowiedzUsuńLudzie niezwykli "co nigdy nie odpoczywają od miłości" nigdy też nie odchodzą do końca, owocując w sercach bliskich czasem przez kilka następnych pokoleń. Ja mam takiego dziadka, którego dzisiaj kochają także moje dzieci i mój mąż znając go jedynie z moich opowieści.
OdpowiedzUsuńPiękne, poruszające wspomnienie, które podarowałaś swojemu Tacie poruszyło i mnie. Jak piękną musiał mieć duszę!
Ucałowania Basieńko
Poruszające...wspomnienia...
OdpowiedzUsuńObraz prześliczny...uwielbiam zapach bzu.
W moim ogródku rosną dwa ale nie pachną ani trochę:(
Najlepszym sposobem by pozostać na wieki wśród bliskich jest kochać prawdziwie...
OdpowiedzUsuńMasz piękne wspomnienia o Tacie. Mnie bez przypomina mamę, która posadziła krzak białego, pełnego bzu przy naszym tarasie. Urzekł mnie liliowy bez z biała obwódką, jeszcze takiego nie widziałam i będę o nim marzyć.
OdpowiedzUsuńGdzie Ty masz takie pięknie rozwinięte kwiaty bzu? U mnie dopiero zalążki kwiatowe wychodzą. Jeszcze z tydzień zanim się pierwsze kwiaty rozwiną.
OdpowiedzUsuńA w Małopolsce biały już przekwita, a liliowy w pełni kwitnienia, u nas wszystko wcześniej...
OdpowiedzUsuńKocham bzy! Moje jeszcze w pąkach, posadzone ledwie dwa lata temu, a i to z obawą bo dzieciaki miały uczulenie. Miejmy nadzieję że wyrosły.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło :)
Kochać prawdziwą i szczerą milością- to zostaniesz w pamięci na zawsze cudowny wiersz lubie bzy obraz piękny pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńBasieńko, przecudny wiersz, opowieść o tacie, obraz i te kiście bzu. Kiedyś, lata temu mieliśmy krzak bzu przy domu, taki skromny. Uwielbiałam zapach rozkwitających kwiatów, był to znak, że to dzień imienin Stanisława, bo właśnie wtedy zakwitał. Teraz tej możliwości nie mam bo mieszkając w bloku, w okolicy niestety nikt bzu nie ma , a szkoda, mogłabym chociaż z okna na niego popatrzeć. Dziękuję Ci więc za to, że mogę chociaż wirtualnie je podziwiać.
OdpowiedzUsuńZ okna kuchennego widzę same bzy:-)
OdpowiedzUsuńwzruszające słowa i wspomnienia i zapach...... Twój Tato musiał mieć w sobie ocean miłości i przekazał go Tobie :)
OdpowiedzUsuńTak, miał, niezmierzony ocean...
OdpowiedzUsuńPiękny, wzruszający post. Mój Tata zmarł 4 lata temu i za kilka dni będzie rocznica Jego śmierci. Ściskam mocno.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię zapach bzu i zawsze jak tylko się pojawia to zrywam gałązkę, aby mieć w domu. Wzruszyłam się... i ściskam cię mocno :-)
OdpowiedzUsuńDotarłam do Ciebie i upajam się zapachem bzu, piękną poezją i wspomnieniami o Tacie. Ja też powspominałam swojego, 3 maja były właśnie jego urodziny i z tego też powodu odwiedziłam mój kochany Sandomierz ,. Pozdrawiam Cię Basiu bardzo serdecznie i biegnę dalej nadrabiać blogowe zaległości.
OdpowiedzUsuńBez ma w sobie to coś, co ciężko określić. Ale jest uroczy i niepowtarzalny.
OdpowiedzUsuńMój ukochany dziadek też Stanisław. Na pamiątkę dostał takie imię Jego prawnuczek. Dziadek by się ucieszył na widok tego szkraba. Teraz to bez będzie mi się z Nim kojarzył.Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńBasieńko kochana, jakże wzruszający post! Łezka zakręciła mi się w oczku, gdy wspomniałaś swojego Tatę...
OdpowiedzUsuńBez masz cudowny! Przepiękny i jakże u Ciebie musi pachnieć...
Basiu, piękny wpis, piękne wspomnienia, i jaka miłość córki to taty. Pięknie:) Bzy wzruszają mnie i ściskają za serce, bo kojarzą się z majówkami pod krzyżem...nie mieliśmy kościoła w naszej wsi, i właśnie tam rosły bzy. Cudowne wspomnienia:) Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńLiliowy bez rośnie od zawsze obok kapliczki, przed którą w dzieciństwie śpiewaliśmy majówki, bo w mojej wiosce też nie było kościoła.
OdpowiedzUsuńUwielbiam wdychać zapach bzów,niestety w tym roku nie będę miała ani jednej bzowej kiści,za to obrodził w liście :)
OdpowiedzUsuńBasiu piękne wspomnienia...
Pozdrawiam :)
Bez uwielbiam, gdy kwitnie to świat wydaje się piękniejszy i może nawet lepszy.
OdpowiedzUsuńPięknie wspominasz tatę.
Twój obraz mnie zachwycił.
Odnośnie kapliczek, to u mnie na osiedlu bez rośnie przy krzyżu, który jest stacją podczas Bożego Ciała.
Pozdrawiam serdecznie :)
Bzy przy krzyżach i kapliczkach mają wyjątkową wymowę.
OdpowiedzUsuń