wtorek, 17 września 2019

"K"- jak kochane konwalie i królewskie ketmie.

A właściwie "k" - jak kwiatowy korowód...
To już 11. literka kwiatowego alfabetu, a końca nie widać.
Ale jestem to winna kwiatom, które przez cały rok towarzyszą mi w różnej formie. Bo nawet w zimie czegoś się można doszukać w ogrodzie, a w domu królują wtedy niezawodne " doniczkowce".
Lato w zasadzie odeszło, a kwiaty nadal pokazują swoją urodę. Pełno ich wokół mojego domu, podziwiam je codziennie podczas licznych spacerów i zabaw z Wnukami.
Czas jednak na przedstawicieli rodziny "k".
Kolorowe kosmosy wystąpią jako onętki, kosaćce były irysami, kalina to krzew podobnie jak krzewuszka, kocimiętki nie mam, kaczeńce w pobliżu mojego domu nigdy nie rosły, więc dużo miejsca pozostaje na konwalie i ketmię.
Kochane konwalie, słowo kochane wszak powinno być zarezerwowane dla ludzi, ale nie żałujemy go zwierzętom, więc czemu nie moglibyśmy obdarzyć tym określeniem ulubionych roślin.
Kocham konwalie od zawsze. Mam je w ogrodzie i każdej wiosny wypatruję kiedy wystawią ostre czubeczki spod igliwia bo rosną pod starym świerkiem.
A potem, jak to wiosną bywa, wszystko dzieje się w błyskawicznym tempie i one same wpadają w wiosenną gonitwę, kochane, skromne, pachnące, czarowne konwalie.
Marzyłam o bukiecie ślubnym z konwalii, ale w sierpniu 1982 roku było to zupełnie niemożliwe.
Był to czas wszechobecnej biedy i wymarzone konwalie zastąpiły kremowe róże.
Konwaliowe zauroczenia zdarzają mi się każdej wiosny.
Zasuszam delikatne dzbanuszki, wklejam do albumów...
Niełatwo je namalować, ale dwukrotnie przysiadły na moich obrazach.
Na płótnie nigdy dotąd nie pokazały się królewskie ketmie.
Królewskie, bo przecież panowały na dworach władców z dalekich stron świata.
Któż z nas nie bawił się w dzieciństwie w króla lub królową, kto nie przebierał się na szkolne bale.
Wystrojona wg własnego pomysłu, w dostępne w domowej szafie w latach sześćdziesiątych " stroje", (a wówczas nie można było wyskoczyć do" sh"), w koronie wykonanej z kartonu i złotego staniolu, zasiadałam na drewnianym krześle pokrytym kapą i udającym tron. W ubogiej, wiejskiej chacie, czułam się przez moment jak królowa z bogatego pałacu. Zawsze miałam bujną wyobraźnię i ona też przyczyniała się do moich licznych, szczęśliwych chwil.
Z tym obrazem współgra ketmia ( hibiscus, róża chińska), która od lipca rozpoczyna królewskie występy. Lubię ją, kojarzy mi się z wakacyjnymi wyjazdami do pracy w komisjach ds. awansu nauczycieli. Wokół budynku, gdzie siedzibę ma Delegatura Kuratorium Oświaty rośnie mnóstwo tych uroczych krzewów, podobnie jak na trasie przejazdu z mojego domu do Tarnowa.
Na posiedzenia komisji jeździłam przez  17 lat i zapragnęłam mieć te krzewy. Dziś, gdy jestem emerytką wracam myślami do tych pracowitych, wakacyjnych dni, podczas których poznałam wielu wspaniałych nauczycieli i dyrektorów szkół i którym towarzyszyły pięknie kwitnące ketmie.
Mam kilka w swoim ogrodzie, ale rekordy kwitnienia bije właśnie ta- ciemnoczerwona, ogromna.
Każdego ranka otwiera nowe kwiaty, nie jestem w stanie zliczyć ile ich już było, a jest u mnie od zeszłej jesieni.
Wytworna, władcza, przerosła nawet wysokie róże. Prezentuje swe oblicze wszystkim, którzy podróżują przez naszą wioskę. Nie sposób nie zwrócić na nią uwagi- to prawdziwa królowa.
O poranku przybiera barwę ognistą, w dni pochmurne- dostojną, stonowaną.

Przed nami jeszcze 13 literek, a ja już zainspirowana jednym z komentarzy przygotowuję Was na zabawę, która będzie kończyła kwiatowy cykl.
Spośród prezentowanych przeze mnie kwiatów, będzie można wybrać jeden, który najbardziej do danej osoby pasuje wraz z uzasadnieniem wyboru. Bedą nagrody.
Ale do tego pozostało jeszcze wiele dni, a tymczasem żegnam się z Wami do "l" - jak łatwo odgadnąć. Na pewno nie mam liatrii:-)

37 komentarzy:

  1. piękny ogród, cudowne malarskie prace :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne kwiaty! Konwalie też kocham, kojarzą mi się z Dniem Matki, a więc i moimi urodzinami:)))) Mam je na działce i każdej wiosny oczekuję delikatnych, wonnych dzwoneczków. Ketmii niestety nie mam, ale towarzyszyła mi w czasie wędrówki przez Hiszpanię, ponieważ jest wszechobecna w tamtejszych ogrodach. Twoje obrazy, Basiu jak zawsze zachwycają. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  3. Czyżby to był hibiskus bagienny, ten ciemnoczerwony? cudeńka widzieliśmy w południowej Słowacji i na Węgrzech, tam królują we wszystkich możliwych kolorach, ogromne jak zrobione z bibułki, cieplej im tam; patrząc na Twoją królową, sama zapragnęłam takie w kilku kolorach:-) konwalijki są rozkoszne, pachnące maleńkie dzwoneczki, warto je mieć, dla kwiatuszków jak z bajki, i dla zapachu; serdeczności ślę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Konwalie moje ulubione kwiaty. Piękne są Twoje obrazy Basiu , takie zawsze wdzięczne i urocze. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Pięknie opisałaś konwalie i ketmie ! Basiu te konwalie takie delikatne, niewinne - całkowite przeciwieństwo dostojnej ketmii ! Zupełnie jak u ludzi ! Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Konwalie są cudne, a ten obraz z aniołem po prostu przepiękny ☺

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiedy jeszcze chodziłam, to kilka razy udało mi się otrzymać konwalie od mojego sąsiada, posiadacza działki. Uwielbiam i dzwoneczki i zapach. Tego drugiego kwiatu nie znam i obawiam się, że wcześniej się z tym krzewem nie spotkałam. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nosz, ja uwielbiam Twoją kwiatową serię! Teraz wiem, jak kochasz konwalie. :) Cudowne obrazy, ja się zachwycam tłami, a tło w pierwszym mnie urzekło na całego. Jest w nim nieco mroki, bo też w każdego życia mrok też musi być. Jest to też tło pełne radości, dobra. No, jak w życiu, bo równowaga jakaś musi być. Jakoś to tło mnie zachwyca. :))) Boskie kwiaty, a Królowa mnie totalnie w sobie rozkochała. Pierwszy raz taką widzę, jakie ogromne kwiaty i ta barwa. Tak jakby kwiat swą wielkością i barwą okazywał miłość. :) Kolejny przepiękny post, uwielbiam Basiu, uwielbiam Twój blog, Ciebie. :****

    OdpowiedzUsuń
  9. Piękne prace malarskie Basiu. Wcześniej konwalie musiały być bardziej dostępne, bo ja właśnie z nich dostałam od męża bukiet do ślubu cywilnego. Ładnie się odbijały od niebieskiego spodniumu. W kościele, w białej sukni, trzymałam różowe gerbery, ale do mnie nie przemawiały, chociaż modne wtedy były. Twoje ketmie są imponujące, duże i delikatne jednocześnie, również zasługują na obraz. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ketmie cudne. One są trochę nieprawdopodobne :)

    Konwalie zaś to dla mnie uosobienie piękna.

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak zawsze jestem zachwycona Twoimi kwiatami i obrazami Basiu. Zastanawiam się czy ketmie nadawałyby się na herbatkę, bo herbata z hibiskusa jest dostępna w sprzedaży. Ślę moc serdeczności.

    OdpowiedzUsuń
  12. Konwalie kojarzą mi się z imieninami mamy i Dniem Matki, jako dziecko biegałam do sąsiadki, która miała ich mnóstwo w maleńkim przed-ogródku i za 2 zł kupowałam ogromny bukiet dla mamy. Ketmię mam jedną, ale chyba nie bardzo ma dobre warunki, bo kwiaty jeszcze dobrze nie rozkwitną, a już zasychają. Pozdrawiam serdecznie. :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Zapewne będą lilie :) Zauroczyłaś mnie Basiu tym czerwonym hibiskusem - coś pięknego!
    A urok konwalii jest oczywisty, zachwycają delikatnością i zapachem.
    Przesyłam serdeczne uściski.

    OdpowiedzUsuń
  14. Konwalie to ulubione kwiaty mojej żony. Konwalie stały na stole, gdy błogosławiliśmy córkę do ślubu. Konwalie to cudny zapach i skromność jednocześnie. Bardzo je lubimy i już czekam na następne.

    OdpowiedzUsuń
  15. Prawdziwie królewska ta purpurowa ketmia (przyznam, że nie znałam tej nazwy hibiskusa). Zapach konwalii jest czarujący. A gałązki konwalii miałam przy sukience i we włosach na swojej studniówce (niestety, z powodu zimy tylko sztuczne).
    Uwielbiam Twoje obrazy.
    Uściski, Basieńko.

    OdpowiedzUsuń
  16. I konwalie, i ketmie bardzo lubię, mimo, że w ogrodzie mam tylko te drugie, z konwaliami w moim zakątku nigdy nie było jakoś po drodze... Pozdrawiam! ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Konwalie kojarzą mi się z chrzcinami jednego z moich kuzynów - tak dużo ich wtedy rosło w ogrodzie jego babci. Bujna wyobraźnia czasami jest błogosławieństwem, a innym razem... przekleństwem.
    Pozdrawiam ciepło, bo za oknem coraz chłodniej

    OdpowiedzUsuń
  18. Bardzo przyjemnie i z zainteresowaniem czytam Twój kwiatowy alfabet.Podobają mi skojarzenia i odniesienia do ludzkich charakterów. Poza tym bezsprzecznie piękne zdjęcia.Uściski.

    OdpowiedzUsuń
  19. Moja radość wzrasta z każdym Waszym komentarzem, w którym dajecie wyraz swoim kwiatowym upodobaniom. Czytam je wszystkie z ogromnym zainteresowaniem, choć mój skromny czas nie zawsze pozwala na szybką i wyczerpującą odpowiedź. Bardzo wszystkim dziękuję za to zainteresowanie kwiatowym alfabetem.

    OdpowiedzUsuń
  20. Basiu, piękny masz ogród. Zastanawiam się, czy jest szansa, by te rudbekie, ktore widzę na zdjęciu to mogą być ode mnie?:) Bardzo by mnie to cieszyło.
    Ściskam Cię mocno

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam rudbekie od lat, same się wysiewają, więc trudno ustalić rodowód:-)

      Usuń
  21. Piękne kwiaty i cudowne obrazy Droga Basiu. Rozmarzyły mnie te konwalie i zatęskniłam za majem.
    Pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Piękno, zapach i jednocześnie skromność u konwalii zawsze mnie zachwycało. Mam je w ogrodzie i taka szkoda, kiedy już przekwitają. Pięknie je pokazałaś na fotkach i obrazach. Basiu twoje ketmie są niesamowite. Prawdziwe królowe. Pozdrawiam:):):)

    OdpowiedzUsuń
  23. Kocham konwalie. Niestety, tutaj mozna je kupic tylko w doniczkach, poczatkiem roku. Za to ketmie wszelkiego rodzaju (ktore ja nazywam hibiskusami) sa wszechobecne i kwitna przez caly rok. Te bordowe na powyzszych zdjeciach sa faktycznie krolewskie. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  24. Basiu, Twoje hibiskusy (ketmie) mają mnóstwo kwiatów. Moje są jakieś w tym roku lichutkie.
    Konwalie zawsze i wszystkich zachwycają. Mają subtelną urodę i zachwycający zapach.
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  25. Witaj końcówką września
    A ja jeszcze przy literze K. Kolejny kwiat, dla którego specjalnie kupiłam książkę z wierszami. Był to wiersz o konwaliach.
    Dzisiaj ponieważ jest to początek czasu Aniołów chciałabym napisać:
    WIERZ W ANIOŁY!
    One są blisko.
    Choć ty o tym nie wiesz.
    Niewidzialne,niezauważone,
    czasami nawet niedocenione.
    Cierpliwie czekają by rozłożyć skrzydła,
    założyć aureolę.
    By ci pomóc ,kiedy tego potrzebujesz,
    a kiedy zwątpisz,
    przywrócić ci nadzieję.

    Uwierz w Anioły,
    one maja swoją misję na ziemi.
    Są magiczne i nieodgadnione.
    I Ty możesz być Aniolem dla kogoś.
    I ty możesz uczynić cuda...
    Ja, poza tymi, które czuwają nade mną każdego dnia, mam ich w domu całą gromadkę. Większość otrzymałam w prezencie. Ten od Ciebie zajmuje szczególne miejsce.
    Pamiętaj, że warto także podarować Aniołka swoim bliskim
    Niech Anioł skrzydłem progi Twego domu otoczy
    Pozdrawiam nadzieją na ciepły październik

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. WIerzę w opiekę Aniołów. Kiedyś pisałam posta o uratowaniu życia tuż po odmówieniu litanii do św Aniołów.

      Usuń
  26. Tyle pięknych kwiatów w Twoim ogrodzie :) i ciekawych opowieści.
    Odpoczywam u Ciebie.:)

    OdpowiedzUsuń