Pawełek obchodził urodziny w listopadzie, a dokładnie 13 dnia miesiąca.
Był naszym uczniem nauczanym indywidualnie w domu z powodu jego ciężkiej choroby.
Był nadzwyczajny. Fizyczne kalectwo znosił z uśmiechem, ciekawy świata oczekiwał na kolejne lekcje. Otoczony miłością rodziny cieszył się każdym dniem.
Zmarł bardzo młodo. Półtora roku po jego śmierci, niespodziewanie dla wszystkich, zmarł jego ojciec, który opiekował się najwięcej Pawełkiem. To było tak oczywiste jakby Pawełek chciał natychmiast zabrać swojego kochanego tatę do lepszego świata...
Odwiedzałam Pawła w jego domu, jego bracia ukończyli nasze gimnazjum, jego mama uczyła w innej szkole. W tym domu zawsze panowała miła, niezwykła atmosfera, tam można się było wiele nauczyć- serdeczności, umiejętności niesienia innym pomocy, akceptacji drugiej osoby.
Myśląc o dzieciach, które mają inne możliwości rozwoju, przypomina mi się z jaką miłością podchodził do nich mój ulubiony poeta- ksiądz Jan Twardowski, co znalazło odzwierciedlenie w wierszu " Do moich uczniów".
Kiedyś zadedykowałam Pawełkowi wiersz, mam nadzieję, że nie ma mi tego za złe, że w tym poście publikuję jego fragment.
...i Twoje serce nas uczy pokory
i każe głowę przed Bogiem pochylić
za wszystko dobro codziennie dziękować
bo Stwórca świata nie mógł się pomylić
i jeśli zsyła chorobę, cierpienie
sam Chrystus wtedy prowadzi człowieka
obiecał przecież dać ludziom zbawienie
i dziś na Twój uśmiech Pawełku czeka...
Dziś odnalazłam list sprzed 12 lat, w którym Pawełek dziękował mi za ów wiersz napisany specjalnie dla niego, i który był jak to określił ," jego własny". Opowiadał o nim p. Marcie, naszej pedagog, która z wielkim oddaniem, przez kilka lat dzieliła się z nim nie tylko wiedzą, ale przede wszystkim serdecznością i dobrocią. Do listu Pawełek dołączył karteczkę z czterolistną koniczynką- dla mnie- na szczęście...
Szczęście ma różne odcienie...Jestem szczęśliwa również dlatego, że mogłam uczyć się bycia szczęśliwą od Pawełka, dziecka obdarzonego wielkim sercem.
Nie ma go wśród żywych, pewnie cieszy się radością, o jakiej nam się nawet nie śni.A ja wracam pamięcią do tamtych dni, kiedy opowiadał mi o swoich marzeniach i pieczołowicie przechowuję listy ucznia do nauczyciela.
Wiem też, że życiowe lekcje bywają trwalsze od książkowych, a "czucie i wiara silniej mówi do mnie, niż mędrca szkiełko i oko"...
Basiu, to swoista lekcja pokory, miłosci do drugiego człowieka i wiary w dobrych ludzi. Dziękuję. Dzisiaj było mi to bardzo potrzebne.
OdpowiedzUsuńpięknie napisane..bierzmy przykład i uczmy się od tego dzieciaka....rodziny...
OdpowiedzUsuńPięknie i wzruszająco... Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBardzo smutna a zarazem wzruszająca historia Basiu droga ja sobie troche popłakałam buziaczki ślę Marii
OdpowiedzUsuńKochana Basiu ,Jesteś kimś więcej niż nauczyciel chylę czoło pozdrawiam Dusia
OdpowiedzUsuńBasiu ,
OdpowiedzUsuńpowiem szczerze ,że wzruszyłam się tą opwieścią bo to kolejny dowód na to jaką jesteś Wspaniałą Osobą...
wielkie ukłony dla Ciebie za to ,że mimo swojego stanowiska jesteś Człowiekiem z Piękną Duszą ,do Ciebie się lgnie jak do najserdeczniejszej Matki bo nawet po postach czuje się kochające serce ...
również życze Tobie wszelkiego szczęścia ale to Ty jesteś szczęściem dla wielu :)
przepiękny wiersz, dziękuję:)
OdpowiedzUsuńTo prawda prawdziwe spotkanie z drugim człowiekiem uczy nas wiele i na długo. Dziękuję piękny post na dzień dobry. :)
OdpowiedzUsuńBasiu smutna to historia Pawełka, lecz Ci którzy już odeszli żyją nadal w naszych sercach, poprzez pamięć o nich i wspomnienia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Chwilę pomilczę.........
OdpowiedzUsuńPięknie napisane.
OdpowiedzUsuńDziękuję Wam za te chwile dobrych wzruszeń. Czuję się w obowiązku pisać o ludziach na pozór prostych, ale wielkich duchem, bo takim był Pawełek. Niestety wielu z moich uczniów już nie żyje, więc staram się ocalić ich od zapomnienia...
OdpowiedzUsuńA ponadto wierzę w "świętych obcowanie".
Bardzo wzruszająca historia... Basiu, Pawełek na pewno to wszystko widzi i wie, jakie masz wielkie i dobre serce. To najbardziej niesprawidliwe, kiedy odchodzą dzieci, ale widocznie taki był plan Boga... Ta czterolistna koniczna od Pawełka jest cenniejsza od złota... Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie.
OdpowiedzUsuńDziękuję, teraz ja nic nie powiem ze wzruszenia...
UsuńNic nie jestem w stanie napisać, łza się zakręciła ....
OdpowiedzUsuńDziękuję!
UsuńWzruszająca historia i ciepłe wspomnienia.......
OdpowiedzUsuńŚwietne, oj masz Kochana szczęście, że masz takich przyjacielskich uczniów! Pozdrawiam serdecznie.pa
OdpowiedzUsuńPiękny wiersz wzruszająca historia
OdpowiedzUsuńWzruszyłam się Basiu:)piękny wiersz:)
OdpowiedzUsuńWzruszające........
OdpowiedzUsuńDziękuję za Wasze myśli...
Usuńtonie sprawiedliwe, że dzieci chorują i umierają za młodo... :(
OdpowiedzUsuńKażda śmierć dziecka napełnia nas wielkim bólem.
UsuńW kazdym czasie, w kazdym wieku mozna sie czegos nauczyc i uczyc innych...
OdpowiedzUsuńJ.
Nigdy nie jest za wcześnie i nigdy za późno...
UsuńBasiu! Tylko Cię uściskam mocno. Ewa
OdpowiedzUsuńRozumiem...
UsuńWzruszyłam się .. niesamowita historia..
OdpowiedzUsuńBasiu, łzy same płyną...bardzo wzruszająca historia...Jesteś Wielka! Buziaki posyłam
OdpowiedzUsuńMasz piękny sposób opisywania rzeczy, osób, zjawisk.
OdpowiedzUsuńMiło mi, że zechciałaś dołączyć do mojej zabawy :), Powodzenia
P.S. Strasznie Ci zazdrościłam wygranego pędzla u Peninii ;)
Pozdrowionka, Aga
kulkiniesiulki.blogspot.com
Nie dziwię się bo pędzel piękny, a dla mnie cenny bo ja maluję dużo, więc to taka moja wizytówka.
UsuńA Twój blog też bardzo ciekawy i prace piękne! Pozdrawiam:-)
...trzeba mieć na prawdę wytrwałe serce żeby iść przez życie z takimi doświadczeniami śmierci swoich uczniów - Oni mają szczęście, że mają Cibie a Ty Ich :)
OdpowiedzUsuńPiękne wspomnienia o Pawełku,który jak promyk rozświetlał szarą rzeczywistość.
OdpowiedzUsuńTyle wzruszeń dostarczył Twój post Basiu,tyle prawdziwych doznań,dziękuję:)
Miło mi że przyłączyłaś się do mojego rozdania,mam nadzieję że szczęście się do Ciebie uśmiechnie,z chęcią pozostanę w Twoim świecie 5 pór roku.
Pozdrawiam najmilej Gośka.
Ja też się cieszę Gosiu zr spotkania z Tobą i witam Cię w moim gronie:-)
OdpowiedzUsuńwzruszyłam się. Tylko tyle. I aż tyle.
OdpowiedzUsuńPiekna historia..pelna wzruszen.Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam nowe Czytelniczki!
OdpowiedzUsuńświat jest pełen takich aniołów jakim jest( celowo mówie o nim w czasie teraźniejszym) Pawełek i to dla nas niezwykły dar móc obcować z takim dzieckiem, który nas dorosłych, zdrowych, sprawnych uczy innej optyki widzenia świata, zawstydza swoja dojrzałością, pogodą, gdy brakuje jej nam na codzień wobec drobnych niedogodności życia.
OdpowiedzUsuńniezwyły post, Basiu.
Napisałam kiedyś wiersz o takich aniołach, którym nasz świat poskąpił " naszego piękna", a dał w zamian piękno prawdziwe...
UsuńPiękne wspomnienie, choć smutne, ma dla nas wielki przekaz, wielką siłę, uczy nas miłości ponad wszystko i pokory, jest równocześnie świadectwem tego niepisanego związku, jaki tworzy się między uczniem, a nauczycielem, gdzie powstaje prawdziwa więź, coś, co jest ponad obowiązkiem. Taki układ powstaje tylko wtedy, gdy nauczyciel jest przede wszystkim dobrym człowiekiem, otwartym na " małych ludzi ". Basiu, Wielki szacunek dla Ciebie. Jesteś niesamowita. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Bożenko, ale ja nie robię nic nadzwyczajnego, tak po prostu pojmuję moje powołanie i tak powinno być!
UsuńAle Twoje słowa sprawiły mi wielką radość, pozdrawiam!
Basiu, to takie proste i takie trudne za razem. Co tu dużo mówić Jesteś Wielka !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Zawstydzasz mnie Bożenko, po Twoich słowach muszę się jeszcze bardziej starać! W swojej pracy miałam dużo dzieci specjalnej troski i zawsze były one mi bardzo bliskie.A jak one potrafią kochać, jak potrafią się cieszyć- są niesamowite w swej prostolinijności...
Usuń