Stefania Łącka mawiała, że" miarą miłości jest dawanie swojego czasu drugiemu człowiekowi".
Kim była ta Dziewczyna, że poświęciłam Jej wiele swojego czasu, by ocalić od zapomnienia pamiątki, pamięć, kult?
" Starzy" bywalcy mojego bloga pamiętają, że pisałam o Niej kilkakrotnie.
Po 28 latach mojego i wielu innych osób, oczekiwania na rozpoczęcie procesu beatyfikacyjnego, spełniły się nasze marzenia.
Stefania nosi tytuł Służebnicy Bożej i oficjalnie można się modlić za Jej wstawiennictwem o potrzebne łaski. Choć ja to już dawno czyniłam i mam osobiste przekonanie, że takiej pomocy doznałam, dziś mogę o tym pisać publicznie.
Moja fascynacja postacią Stefanii Łąckiej zaczęła się 30 lat
temu, kiedy podczas jednego z kazań wygłoszonych przez ówczesnego proboszcza
parafii Gręboszów, śp. ks. W. Golca, usłyszałam kilka zdań o bohaterskiej
Dziewczynie pochodzącej z pobliskiej Woli Żelichowskiej. Te kilka zdań
wystarczyło by rozpocząć długi i
dokładny proces poszukiwania osób, które znały Stefanię. Bowiem wówczas,
powzięłam myśl, że właśnie Ona, nauczycielka z wykształcenia, redaktorka
dodatku dla dzieci w diecezjalnym
czasopiśmie „ Nasza Sprawa”, wierna córka polskiego ludu, więźniarka
obozu w Oświęcimiu- Brzezince, nazywana przez jej współczesnych, Ziemskim Aniołem Dobroci, będzie najwłaściwszą
Patronką dla dzieci ze Szkoły Podstawowej w Gorzycach. Dzięki wspaniałej
książce ks. Jana Marszałka, więźnia obozu w Dachau, pt. „ Bogu, Ojczyźnie, Człowiekowi”,
docierałam powoli do żyjących wówczas jeszcze koleżanek z Seminarium
Nauczycielskiego Bł. Kingi w Tarnowie, do współwięźniarek obozu w Oświęcimiu,
do krewnych Stefanii. Zebrałam ogromną ilość pamiątek, zdjęć, listów pisanych
przez Stefanię po wojnie do koleżanek, do rodzin więźniarek ( Stefania znała
doskonale j. niemiecki, więc pełniła funkcję tzw. szrajberki, co pozwoliło jej
czasami skreślić parę słów do rodzin koleżanek ( oczywiście w j. niemieckim, bo
takie karty podlegały cenzurze ), oryginalnych zdjęć, a przede wszystkim
własnoręcznie przez współwięźniarki spisanych wspomnień i zeznań świadczących o
heroizmie Łąckiej. Nawiązałam osobisty kontakt i odwiedziłam więźniarki: Zofię
Okońską z Zakopanego, Eleonorę Wójtowicz z Dąbrowy Tarnowskiej i Helenę Panek Z
Warszawy, za którą stojąc przed groźbą dziesiątkowania, Stefcia ofiarowała się
oddać życie. Na szczęście po dwóch dobach karnego apelu, nie doszło do
egzekucji i zarówno Stefanii jak i Helenie dane było przeżyć obozowe piekło. Te
Kobiety spisały w swych listach i zeznaniach fakty, które świadczą, że wiara,
poświęcenie, umiłowanie polskości nie utraciły nic ze swego blasku nawet w
czasach największego upodlenia człowieka w nieludzkich warunkach obozowych.
Życie Stefanii w obozie to ciągłe ratowanie drugiego człowieka, jego godności,
nawet po śmierci, ciągłe podtrzymywanie na duchu, czuwanie przy umierających,
organizowanie uroczystości religijnych i państwowych w całkowitej konspiracji.
To nieustanne narażanie swojego życia, gdy będąc blokową pisarką, w nocy,
podmieniała kartoteki chorych na tyfus przeznaczonych do zagazowania na
kartoteki już zmarłych wcześniej kobiet. W ten sposób ocaliła mnóstwo ludzkich
istnień. Chrzciła noworodki nim zbrodnicza ręka obozowej kapo w bestialski
sposób zabijała niemowlęta. O jej dobrych uczynkach, żarliwej modlitwie, o jej
skromności i odwadze, można pisać całe tomy. Nic dziwnego, że przedstawiając
postać Stefanii mieszkańcom Gorzyc, zachwyciłam ich tą wielką Polką, która
swoje ziemskie życie zakończyła w rok po wojnie, będąc studentką wymarzonej
polonistyki na UJ w Krakowie. Efekty rocznego torturowania w tarnowskim
więzieniu po aresztowaniu redakcji „ Naszej Sprawy”, trzyletnie przeżycia strasznej
obozowej codzienności, odbiły się tragicznie na zdrowiu Stefanii. Ciężko
chorej, leżącej w krakowskim szpitalu, znajomi wystarali się o zastrzyki dające nadzieję na
wyzdrowienie. Kiedy dowiedziała się, że to jedyne lekarstwo ktoś ukradł,
odpowiedziała z uśmiechem, że widocznie temu komuś były bardziej potrzebne niż
jej. Taka była Stefania i od dnia nadania Szkole w Gorzycach Jej imienia,
modliłam się o Jej beatyfikację, modliłam się przez Jej wstawiennictwo o wiele
spraw i wierzę, że mi pomagała.
28 lat temu, miałam tyle lat, co Stefcia w dniu odejścia do domu Ojca. Ks. Jan
Marszałek przed śmiercią napisał do mnie list bym kontynuowała Jego starania o
wyniesienie Stefci na ołtarze. Skrzętnie przechowywałam wszystkie dokumenty by
we właściwym czasie przekazać je władzom kościelnym. Jestem szczęśliwa, że
proces beatyfikacyjny ruszył, chciałabym dożyć tej chwili, gdy Stefcia zostanie
oficjalnie ogłoszona Błogosławioną, a ja od 30 lat wierzę, że oręduje za nami w
Niebie. Do posta dołączam zdjęcia z tej pięknej uroczystości, która odbyła się
16 maja 1993 roku, a w organizację której włączyła się cała wspaniała
społeczność Gorzyc, za co jestem Im bardzo wdzięczna.
Ogromnie ucieszyła nas obecność współwięźniarki, p. Heleny Panek, za którą chciała oddać życie Stefania. Cudem, obie ocalały z Auschwitz. P. Helena podczas uroczystości złożyła świadectwo tej dobrowolnej ofiary.
A potem Stefania żyła wśród nas i taką książkę "Żyje wśród nas", będącą zbiorem wierszy i artykułów społeczności szkolnej w Gorzycach, wydaliśmy.
A to jeden z moich wierszy na tamten czas...
Kształt serca
Był ktoś
kto zamienił drżenie rąk
na gesty wdzięczności,
ktoś, kto
kochał prawdziwie i za nic.
Był ktoś, kto
wyszeptał cichą modlitwę życia
gdy mrok zasłonił słońce,
gdy obozowe druty kaleczyły duszę,
a człowiek zapomniał o miłości.
Był ktoś
kto w ciemnościach odnalazł drogę
by obozowy numer 6886
ułożyć na kształt serca.
Będąc w Gręboszowie, woj. małopolskie, warto zobaczyć tablicę pamiątkową w miejscowym kościele i odwiedzić grób Stefanii na miejscowym cmentarzu.
Grób Tej, która czasu, ofiary i miłości nie szczędziła drugiemu człowiekowi...
I warto się czasami zapatrzeć w niebo...
I pomyśleć, czy nie skąpimy swojego czasu drugiemu człowiekowi?
Kończąc wspomnienie o bohaterskiej Polce, nazywanej Ziemskim Aniołem Dobroci, prezentuję Anioła Lata, który znalazł się u Ismeny jako nagroda za prawidłową lokalizację obrazu Jana Styki z poprzedniego posta.
Serdecznie pozdrawiam i niezmiennie zapraszam.
Piękna historia. Godna jest Twoja postawa, masz w sobie wiele dobrej energii. Myślę, że doczekasz się tego wielkiego dnia gdy nastąpi beatyfikacja tej dzielnej kobiety Stefani Łąckiej. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńBardzo tego pragnę.
UsuńZ całego serca życzę Ci spełnienia Twoich marzeń o beatyfikacji tej pięknej postaci. Całym swoim życiem dała świadectwo niezwykłego umiłowania ludzkiego zycia. Zasługujesz na wiele słów uznania za swoją postawę dokumentalistki, kolejny raz bardzo mi zaimponowałaś.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie.:)
Starałam się nie marnować danego mi czasu...
UsuńPieknie napisalas o postaci Stafanii Lackiej, nie slyszlam o niej wczesniej i dziekuje za napisanie o niej i jej postepowaniu, o jej wielkim sercu.Dziekuje i pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBardzo mi na tym zależy, by Stefcia była znana również e innych zakątkach naszego kraju.
UsuńMocno zaangażowałaś się w sprawę udokumentowania życia i świętości Stefanii Łąckiej. Poświeciłaś jej dużo uczuć, czasu i starania. To niezwykłe i piękne postępowanie, Basiu! Zawsze mocno przejmują mnie losy kobiet, które przeżyły Oświęcim, które nawet tam potrafiły okazać hart ducha i serce...
OdpowiedzUsuńTaka postawa dowodzi, że są na świecie ludzie, których nic nie złamie.
UsuńTakie osoby są jak kwiaty na pustyni - pozwalają niezmiennie wierzyć w silę człowieczeństwa niezależnie od całego zła na świecie.
OdpowiedzUsuńUściski, Basieńko.
Stefania utwierdza nas, że warto żyć dla innych.
UsuńPiękna historia o pięknej kobiecie, wzruszyłam się czytając - dziękuję.
OdpowiedzUsuńA była taka młoda...
UsuńWiesz Basiu podziwiam że potrafisz tak pięknie pisać i że tak pięknie zgłębiłaś historię Stefanii. Fajnie też ogląda się Takie stare zdjęcia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Stare zdjęcia przenoszą nas w tamte ważne chwile.
UsuńPamiętam ostatni post poświęcony Stefanii Łąckiej, już wtedy jej historia zrobiła na mnie wrażenie. Piękna postać w szalenie trudnych czasach. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńTo tylko skrótowy rys, o Stefanii można pisać dużo więcej.
UsuńCzytałam o niej książkę "Położna z Auschwitz". Bardzo ciekawa
OdpowiedzUsuńTa książka traktuje o S. Leszczyńskiej, kolejnej bohaterskiej Polce.
UsuńWarto ocalać od zapomnienia takie osoby jak Stefania Łącka. Wzór, którego tak w dzisiejszych czasach nam brakuje, razem z Tobą będę oczekiwać dnia jej beatyfikacji.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
8 września wezmę udział w pierwszej sesji poświęconej procesowi.
UsuńZastanawiam się czy w obecnych czasach jesteśmy w stanie oddać życie za drugiego człowieka. Stefania Łącka to niezwykła, bohaterska postać w tamtych strasznych nazistowskich czasach.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam:)
Myślę, że takie pełne heroizmu Osoby, znajdą się w każdych czasach, ale tylko nieliczni posiadają te cechy.
UsuńDzięki Tobie Basiu i ja poznałam tę wspaniała osobę. Stefania Łącka - człowiek i świadectwo człowieczeństwa.
OdpowiedzUsuńPrzepiękne świadectwo.
UsuńPostać piękna i wciąż za mało znana. Wykonałaś Basiu ogrom pracy, wielki szacunek.
OdpowiedzUsuńWięcej można się dowiedzieć z książki ks. Jana Marszałka" Bogu, Ojczyźnie, Człowiekowi".
UsuńBardzo piękny Anioł Lata. <3 Jestem też zachwycona wierszem i samą kobietą, przepraszam...KOBIETĄ. Piękny człowiek, cudowna dusza, rzeczywiście, choćby Anioł na ziemi. Pomodliłam się do Niej i mam nadzieję już o tym nie zapominać. Nie chcę skąpić czasu drugiemu człowiekowi, postaram się z całego serca! Wspaniały post droga Basiu. Ileż Ty dobra uczyniłaś, dzięki Tobie dużo więcej osób może poznać tę cudowną kobietę, ale chcę zaznaczyć Basiu, że i Ty jesteś cudowna. Moim zdaniem tez jesteś Aniołem tu na ziemi, choćbyś chciała mi zaprzeczyć, to i tak nie zmienię swojego zdania!!! hehe Oj Basiu, ależ Ty mnie sobą cieszysz, dziękuję, że mogłam się pomodlić do Stefanii, że mogłam popatrzeć w jej oczy i znów się czegoś ważnego o życiu nauczyć. Kiedyś Ci pisałam, że bardzo dużo mnie nauczyłaś i nadal uczysz. Dzięki Tobie jestem lepszym człowiekiem!!!!! Przytulam najmocniej i nic, co tu napisałam, nie jest przesadą, to same szczere emocje. <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńAgusiu, mam świadomość własnych braków i wad, choć bardzo bym chciała być taką, jak piszesz. Ale to mnie cieszy, że korzystasz z mojego bloga, z mojej pracy, że stąd czerpiesz dla siebie, bo wówczas moje pisanie ma sens. A Stefcia wiele może. Skoro na ziemi tak pomagała innym, to teraz czyni to jeszcze w większym wymiarze- szczerze w to wierzę.
UsuńBasiu, to, co czynisz dla tej świętej osoby , to nie powinność z Twojej strony, ale miłość do człowieka godnego, aby jego zasługi były upowszechnione i brane za wzór. Tak bardzo teraz wypieramy ze swojej świadomości wszelkie autorytety, aby zagłuszyć własne sumienie.
OdpowiedzUsuńJesteś tak prawdziwa w tym co mówisz, piszesz, bo za tym idzie czyn.
Życzę Ci, Basiu wytrwałości na Twojej drodze, którą sobie obrałaś. Wiedz, że jesteś pięknym przykładem dla wielu.
Jej przykład wspaniałego ofiarowania siebie każdego dnia, porywa nas, zwyczajnych, prostych ludzi. Rzeczywiście, wierzę w to, co piszę, to kawał mojego życia.
UsuńPiękna postać, słyszałam o niej w tym roku podczas homilii na wyjeździe i jakoś tak stała mi się bliższa...
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że w innych regionach zaczyna się o Niej mówić.
UsuńBardzo dziękuję za wspaniały upominek - ten tomik poezji będzie umilał mi jesienne i zimowe wieczory:)
OdpowiedzUsuńmama trójeczki
Święci sa wśród nas :) a niebo jest blisko ziemi :)
OdpowiedzUsuńTo prawda
UsuńDziękuję za ten wpis.
OdpowiedzUsuńA ja dziękuję za Twoje : dziękuję...
UsuńWitaj jeszcze przedurlopowo Basiu
OdpowiedzUsuńJeszcze raz dziękuję za Anioła Lata. Moje domowe aniołki ucieszyły się z nowego towarzysza, który teraz pilnuje drzwi wejściowych do mieszkania.
A o Stefanii Łąckiej już u Ciebie czytałam. Jestem zatem już "starą" bywalczynią
Pozdrawiam powoli kończącym się dniem
Cieszę się, gdy ktoś pamięta moje dawne wpisy.
UsuńBasiu, dziękuję za mnóstwo ciekawej wiedzy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło, Agness:)
Dziekuje Kochana za odwiedziny mego bloga, pozdrawiam cieplo
OdpowiedzUsuńZ wzajemnością.
UsuńNiesamowicie poruszający post Basiu, aż trudno komentować, bo żadne słowa nie oddadzą hołdu tej wspaniałej kobiecie. Pozdrawiam gorąco.
OdpowiedzUsuń