niedziela, 15 grudnia 2019
Przedświąteczny czas sprzyja Aniołom.
Niektórzy ludzie budzą do życia swoje anielskie kolekcje w okresie przedświątecznym.
Moje, w ilości ogromnej, królują w moim domu o każdej porze roku i tak się z nimi zżyłam, że nie wyobrażam sobie by było inaczej.
Namalowałam ich wiele, większość z nich otrzymała przeznaczenie daru dla kogoś, komu chciałam wyrazić moje pozytywne uczucia i odczucia.
Bardzo niedawno zauroczona makramą poprosiłam Agnieszkę prowadzącą fantastycznego bloga ze świetnymi tekstami, wyjątkowymi fotografiami, wypełnionego rodzinnym ciepłem, http://odnowionaja.blogspot.com/
o wykonanie choinki makramowej.
Aga spełniła prośbę natychmiast, a ja postanowiłam namalować dla niej Anioła z blaskiem w sercu, otoczonego skrzydlastym sercem by otoczył opieką wspaniałą Rodzinę i Przyjaciół Agi. Jestem pewna, że od razu poczuł się w tym domu dobrze, a od Agnieszki wiem, że ten prawdziwy, który kryje się za malarskim wizerunkiem już wykonał dobrą robotę.
Ja natomiast wystroiłam okno pokoju gościnnego w ten piękny komplecik otrzymany od Agi: choinkę i zawieszkę, które dodały mu wyjątkowego klimatu.
Czekolada jeszcze jest schowana na tzw. czarną godzinę, a karteczka powędrowała zgodnie z moim zwyczajem na wystawę w korytarzowym oknie.
Ogromnie Ci Agnieszko dziękuję za dar Twojego serca i Twoich rąk, a Was zachęcam do odwiedzenia bloga Agi, zapewniam, że tam pozostaniecie.
Jako, że cykl pamiątkowy został rozpoczęty, dziś będzie mowa o tybetkach mojej Mamy.
Kobiety z mojej rodziny, sąsiadki i inne spotykane w kościele mężatki, zawsze nosiły w chłodniejsze dni na głowach tybetki.
Potoczna nazwa chustek pochodzi od tkaniny tybetowej, którą sporządzano z wełny czesankowej owiec lub kóz tybetańskich
Były one wiązane pod brodą, a kolor chustki ściśle związany był z okresem liturgicznym.
O tybetkach pisałam już kiedyś posta na okoliczność uszycia po śmierci mojej Mamy, z jej chust, letniej sukienki dla mnie.
Tego lata, gdy ją zakładałam, wiele kobiet pytało mnie o jej rodowód twierdząc, że niczego podobnego nigdzie nie spotkały.
A ja połączyłam białą, kremową i czarną chustę o tym samym wzorze, by w ten sposób upamiętnić moją Mamę, która w tybetkach paradowała w zimne dni.
Czas Adwentu, przed laty postrzegany był jako czas postu, zupełnie inaczej niż dzisiejszy Adwent rozumiany jako czas radosnego oczekiwania na przyjście Zbawiciela.
Wówczas to był czas powagi, pokuty, prostowania życiowych ścieżek.
W tym czasie kobiety zakładały na głowę tybetki w kolorze ciemnym: bordowe, ciemnozielone, granatowe, fioletowe, a najczęściej czarne.
Wiele z nich miało tureckie wzory i " pasiaste kraje", a wiele przedstawiało motyw kwiatowy. Moja Mama nie lubiła czarnego koloru, ale po śmierci Taty, koleżanki przysłały jej z Ameryki te czarne, stosowne na czas żałoby. Takie zakładały kobiety również na uroczystości pogrzebowe.
Dziś w kościele, odnajduję tylko kilka takich nakryć u starszych pań trzymających się tradycji.
Jakiś czas temu, tybetki wróciły jednak do łask.
Na czas zwykłych niedziel zakładało się chusty w kolorze czerwonym, żółtym, kremowym, zaś duże święta wymagały koloru białego.
W Boże Narodzenie, białe tybetki wypełniały kościół.
Mama lubiła najbardziej czerwone, jak określała " twarzowe".
Każda gospodyni miała stosik takich chust i były one przedmiotem dumy i zwracania uwagi na te najładniejsze.
Trzymam je wszystkie w szafie, a czasami zawiązuję pod szyją jak apaszkę chcąc zachować ciągłość rodzinnej tradycji. Bardzo jestem ciekawa ile białych tybetek pojawi się na Pasterce?
Czasami udaje mi się oderwać od moich licznych zajęć ( nieprawdą jest, że na emeryturze ma się czas!) i zadumać się nad pięknem świata...
Do następnego posta się z Wami żegnam, dziękując jednocześnie za Waszą obecność i komentarze.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Miłe są takie upominki. Ja mam jedną koleżanką, z którą zawsze wymieniamy paczuszki świąteczne. Są to skromne i małe rzeczy ale cieszą ogromnie. Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego tygodnia:-).
OdpowiedzUsuńBardzo miły zwyczaj.
UsuńPrezenty cieszą zawsze, ale te wykonane samodzielnie mają szczególną wartość. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńMają w sobie duży ładunek emocjonalny.
UsuńPiękne prezenty otrzymałaś od Agi, to przemiła, ciepła dziewczyna, do której zawsze zaglądam z ogromną przyjemnością. Każdy jest tam mile widziany, żaden komentarz nie zostanie pominięty, zlekceważony, aż chce się tam być :))
OdpowiedzUsuńAnioł cudny, na pewno sprawił Adze ogromną radość:)
Basiu, bardzo zaciekawiło mnie to co napisałaś o chustach, nie miałam o tym pojęcia, w moich rejonach nie było takiego zwyczaju. Naprawdę ciekawe :) Piękna kolekcja chust.
Pozdrawiam ciepło, Agness:)
Miło, że pokazałam coś odmiennego.
UsuńAnioł cudny- u mnie też, ale nie ma co porównywać decu plus mix-media z prawdziwa twórczością. Prezenciki świetne a chusty...uwielbiam :-D Buziaki!
OdpowiedzUsuńTwoje rękodzieło też zachwyca.
UsuńNie znałam takiej nazwy chustek. Moja Mama też miała takie. Ja mam jako pamiątkę śliczną, wełnianą chustę w kwiaty. Kolor kremowy i wykończona frędzlami. Był czas, że też ją nosiłam zimą. Teraz tylko o nią dbam i z przyjemnością biorę do ręki.
OdpowiedzUsuńPiękne makramowe wyroby - bardzo miły upominek. Pozdrawiam ciepło.
Szkoda, że nie mam chust po babci.
UsuńAnioł piękny. Makramowe zawieszki śliczne. Uściski Basiu:)
OdpowiedzUsuńAgnieszka robi przepiękne makramy, zawsze oglądam je z przyjemnością. Twój anioł Basiu również jest przepiękny i wiesz - jego twarz przypomina mi Twoją:)
OdpowiedzUsuńSerdeczności!
A rodzina Agi stwierdziła, że jest do niej podobny, cieszę się z jednego i drugiego.
UsuńTo prawda.
OdpowiedzUsuńObie z Agnieszką przygotowałyście wspaniałe prezenty.:) Nie znałam tej nazwy chustek i nie słyszałam o takim zwyczaju. Basiu dziękuję, że dzielisz się wiedzą i wspomnieniami.
OdpowiedzUsuńTo są moje " skarby".
UsuńPierwszy raz spotkałam się z tą nazwą, chociaż chusty kojarzę, moje babcie w takich chodziły. Podziwiam Cię Basiu i Trochę zazdroszczę że masz tyle pamiątek rodzinnych.
OdpowiedzUsuńAnioł prześliczny, taki w mojej kolorystyce.
Pozdrawiam cieplutko:)
To były kolorowe czasy 😃
UsuńBasiu - u Ciebie zawsze jest ciekawie i zawsze jest lekcja historii. Muszę Ci powiedzieć, że w czasach szkolnych strasznie nie lubiłam historii, ale w Twoim wydaniu mogłabym słuchać godzinami.
OdpowiedzUsuńAgnieszkę od makramek - znam. To niesamowita młoda osóbka.
Są blogi, które nazwałabym jako obowiązkowe. Taki dla mnie jest właśnie Twój blog i Agnieszki. Ściskam :)))
Będzie wiele kolejnych lekcji więc zapraszam.
UsuńTe chustki piekne. Przyznaję, ze kilka lat temu kupiłam sobie dwie i czasami na wakacjach trochę dla hecy w nich chodzę!
OdpowiedzUsuńDzięki za opisanie tradycji!
Kilka kat temu przeżywały okres swojej świetności
UsuńPiękne te chusty. I takie różne - a teraz na straganach to wszystkie dość podobne są - nawet w Lizbonie były niemal identyczne jak np. w Krościenku nad Dunajcem!!!
OdpowiedzUsuńTeraz pewnie są produkowane w jednym kraju
UsuńPrace Agnieszki podziwiałam na jej blogu i jestem nimi zachwycona. Te, które otrzymałaś, pięknie Twój dom udekorują. Fantastyczne wspomnienia o tybetkach.Moja mama też nosiła chustkę pod brodą wiązaną i nawet wczoraj, przy okazji rodzinnego spotkania, to wspominaliśmy. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń:-)
UsuńTo miłe wspomnienia.
OdpowiedzUsuńBasieńko kochana, jakie piękne makramy otrzymałaś! Bardzo chętnie nauczyłabym się takie wykonywać, może kiedyś mi się uda:) Dawno nie robiłam jakiejś makramy, bardziej łapacze snów, a to i również dawno. Teraz moje ręce zajęte były tworzeniem różnych dekoracji świątecznych.
OdpowiedzUsuńWiesz co czuję, jak wchodzę na Twojego bloga? Spokój duszy...Tu odnajduję takie wytchnienie, lubię czytać różne ciekawostki, których nam zawsze dostarczasz...Twoja wiedza odnośnie tradycji i zwyczajów jest ogromna, podziwiam to i bardzo szanuję. Nie miałam pojęcia, że te chusty, to tybetki! Niesamowite....
Dziś wyobraź sobie udało mi się być na Roratach. Wczoraj na kazaniu ksiądz powiedział, aby każdy przynajmniej raz uczestniczył w jednych. Tej nocy nie mogłam spać a i obudziłam się godzinę wcześniej. Stwierdziłam, że może uda się pójść na roraty. Grześ spóźnił się znacznie do pracy, bo musiał zostac z Synkami, ale udało się. A kościół ku nawet zdziwieniu Proboszcza był prawie pełen! A jeszcze wczoraj mówił, że jak przyjdzie kilkanaście osób, to jest wielkie święto. Prawdopodobnie jego kazanie zadziałało. Na pewno zadziałało na mnie:) I jestem szczęśliwa, że mogłam Matce Bożej oddać wiele intencji i wiele podziękowań.
Basiu i u mnie anioły od Ciebie działają cuda. Dziękuję za wszystkie podarunki :*
ściskam Cię mocno i tulę do serca
Z przykrością przyznaję, że byłam tylko raz na roratach, ale najpierw czyn, potem modlitwa, tak się w tym roku ułożyło.
Usuńpięknie Basiu, ale cuda z tej makramy moga powstać <3
OdpowiedzUsuńJuż zdobi mój pokój
UsuńPiękne prezenty dostałaś i slicznego aniołka wymalowalas.
OdpowiedzUsuńCo do chust to mam jedną jasną w różowe róże po babci.
To miła pamiątka.
UsuńBasieńko, pięknie i od serca obdarowałyście się wzajemnie z Agą.
OdpowiedzUsuńJak dawna nie widziałam takich chust! A przecież moja Babcia takie nosiła.
Ściskam mocno.
Może jeszcze gdzieś leżą.
UsuńTybetki... nie znałam tej nazwy. W mojej rodzinie po prostu mówiło się chustki. Moja babcia bardzo lubiła motyw kwiatowy, nie wiem czy stamtąd skąd pochodziła kolor miał znaczenie. Muszę się kiedyś zapytać cioci. Piękne tybetki masz. Też mam po babci, dostałam w spadku, nie było chętnych- wzięłam. Moja babcia zawsze jakąś chustkę na głowie miała i jest to nieodzowny symbol jaki pojawia się, kiedy przywołuję wizerunek Babci.
OdpowiedzUsuńCudowne sploty sznurkowe. Uwielbiam Agnieszkę i jej blog, Masz rację, jest niesamowita. Anioł piękny.
Moc uścisków przesyłam :)
Ta nazwa funkcjonowała w Małopolsce.
UsuńPięknymi prezentami się wymieniłyście. Chusty nosiła moja Babcia i to pierwsze skojarzenie, drugie to takie, że kilka lat temu nasi goście z Francji jeździli po wioskach, zeby zobaczyć babcie w takich chustkach:)Nie wiedziałam, ze są to tybetki.
OdpowiedzUsuńCo do czasu emeryta, kiedyś przeczytałam, że emeryt ma dużo wolnego, ale nie ma czasu. U mnie też się to potwierdza:))
Pozdrawiam.:)
Galicja przejęła nazwę od Austrii.
OdpowiedzUsuńPamiętam, jak moja prababcia, żyjąca prawie 100 lat(ta sama co ukrywała Żydowską rodzinę w domu), nigdzie się nie ruszała poza dom bez chustki. A dzisiaj już chyba zanika ta tradycja. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńTak kiedyś bywało!
UsuńCudny, pełen słodyczy i blasku anioł!
OdpowiedzUsuńAgnieszka w krótkim czasie niesamowicie rozwinęła skrzydła w pasji makramowej. Po prostu dziewczyna ma ogromny talent. Piękne dostałaś prezenty od niej, Basiu!:-)
I chusty, które pokazujesz także są niezwykle piękne. Nie znałam nazwy "tybetki". Dobrze, że masz te pamiatki w swojej szafie a to ze uszyłaś sukienke z takich chust dla ppamietnienia swej Mamy bardzo mnie wzrusza...
Pozdrawiam Cię ciepło, Basieńko!:-)*
Jesteśmy sentymentalne Oleńko.
UsuńPrzepiękny Anioł i cudowne prezenty. Ja lubię przywozić chusty z gór, zwłaszcza z Zakopanego.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :))
Tam mają piękne.
UsuńOczywiście się wzruszyłam. hehe Dziękuję Basiu za tak ciepłe sowa. Cieszę się, że te moje makramki dodadzą klimatu na święta. Kiedy przyszła do mnie paczka od Ciebie, akurat pisałam list, wiesz jaki. Kiedy teraz pisałam posta i akurat wchodziłam na Twój blog, by pobrać linka do niego, to zobaczyłam ten post. hehe Dziękuję Ci Basiu, choć mogę już nudzić tymi podziękowaniami. hehe Kocham ten obraz i to z każdym dniem coraz bardziej. :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię czytać o dawnych zwyczajach, o Twojej mamie. Nawet mnie cieszy, że wiem, iż lubiła najbardziej nosić czerwone chusty. Pięknym była człowiekiem, widzę Ją w Tobie. Uściski ogromne Ci posyłam Basiu, no jesteś moją radością. <3 :)))
Chcę też wszystkim podziękować za miłe słowa, jesteście kochani. :***
Ty kochasz świat i ludzi dlatego tak sobie cenisz każdy okruszek radości:-)
UsuńNie wiedziałam, że te chusty się tak nazywa. Babcia nigdy tak nie mówiła, a może mówiła, a ja nie pamiętam. Pamiętam za to, że je nosiła i były w paczkach od babcinej siostry z Ameryki. Zwróciłam uwagę na przecudną bombkę w kolorach ulubionej chusty Twojej mamy. Czy to wzory z Zalipia? Bardzo jestem ciekawa Twojej choinki i bombek, które na niej powiesisz . Pozdrawiam serdecznie. :))
OdpowiedzUsuńTak Tereniu to bombka z Zalipia. Moja choinka w tym roku jest wystrojona w anioły, ozdoby szydełkowe które dostałam kiedyś od blogowych koleżanek oraz w bombki białe i szafirowe.
UsuńBasiu cudowny oraz,to na pewno zaszczyt dla osoby u której wisi na ścianie,jest piękny !!! Tych cudów z makramy to trochę zazdroszczę, ale tak pozytywnie :)
OdpowiedzUsuńTakie chustki miała moja babcia, ale z tego co pamiętam to nazywała je "Marynuski "
Pozdrawiam cieplutko.
Słyszałam o tej nazwie.
UsuńKocham Basiu Twoje Anioły, każdy ma w sobie jakąś magię, cżąstkę Ciebie samej, życzliwej i oddanej wszystkim. Sznureczki, które otrzymałaś są pięknie posplatane. Kiedys probowalam tej techniki , ale z czasem kiepsko i nowe techniki rękodzielnicze poznałam i które mnie wciagnęły..., ale warto wrócic do tych macramowych sznureczków. bo teraz zrobiły się modne . Chusty mamy sa śliczne, też mam taką jedną , którą dostałam od swojej przed jej odejściem. Twoje krajobrazy , zachody i wschody słońca zachwycają.
OdpowiedzUsuńBasiu dziekuje za pamię, życzenia i własnorecznie wykonana kartkę. Podziwiam i jeszcze raz Wesołych Świąt i śzczęśliwego Nowego Roku.
Dziękuję Ci Elżbietko za te piękne słowa.
UsuńTej przestrzeni to bardzo Ci zazdroszczę Basiu :-))
OdpowiedzUsuńMam jej wiele...
UsuńPiękności Basiu, makramową choinkę otrzymałaś przecudną, jakże mi się ona podoba, zaś Twój Anioł jest po prostu magiczny! Nic, tylko podziwiać i podziwiać, i podziwiać... Pozdrawiam świątecznie! :)
OdpowiedzUsuńZ wzajemnością Maks.
UsuńMoja Babcia nosiła podobne chusty, mam jedną białą w kwiaty. Tez leży jako pamiątka minionych lat.
OdpowiedzUsuńAnioł śliczny i prezenty makramowe także. Pozdrawiam serdecznie.
To miła pamiątka.
UsuńPiekny Aniol, o spojrzeniu pelnym czulosci, i rownie piekne makramowe ozdoby. Patrzac na te kolorowe chustki przenosze sie do mojego dziecinstwa, kiedy to kolekcja tybetek mojej babci robila na mnie ogromne wrazenie. Niektore z chustek tej kolekcji byly identyczne jak te na powyzszych zdjeciach. Jak zwykle, cudowne zimowe widoki. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńU nas teraz Kasiu 13 stopni na plusie😁gdzie te zimy z mrozami do minus 25?
UsuńJak wiesz Basiu kocham anioły
OdpowiedzUsuńA dzisiaj tylko życzenia
Szczęścia, co radość daje,
miłości, co niesie pokój,
wiary w sercu, co nadzieję prowadzi,
dni wypełnionych do końca,
nowych wschodów słońca i światła w mroku
A przede wszystkim
Wszystkiego, co najbardziej oczekiwane i wyśnione
Wszystkiego, co zdrowiem nazywamy
Na wszystkie dni Nowego Roku