Za oknem pochmurna i dżdżysta jesień, a u mnie kwiatowy korowód otwiera wiosna.
Sklepy ogrodnicze oferują dziś wiele różnorodnych i pięknych odmian narcyzów, ale dla mnie najpiękniejsze i jedyne są właśnie te, białe, delikatne, subtelne i przepięknie pachnące, narcyzy mojego dzieciństwa. Kwiaty Babci, Mamy, Sąsiadek, kwiaty naszych wiejskich, dawnych ogródków.
Kojarzą mi się z niewinnością i delikatnością i przywołują na myśl takie skromne osoby, które całe swoje życie żyły dla innych...
W wiejskim ogródku nie brakowało nagietków, zwłaszcza tych z pojedynczą koroną płatków.
Gospodynie wykorzystywały je na różny sposób bowiem nagietek ma wiele właściwości leczniczych.
Wracam pamięcią do tych czasów, gdy wiejskie kobiety wymieniały między sobą wiedzę dotyczącą domowych sposobów leczenia ludzi i zwierząt i chętnie świadczyły wzajemną pomoc w tym zakresie.
Współczesny świat oferuje inny model, zazwyczaj nasza choroba przebiega w odosobnieniu, a chętnych do odwiedzin chorego jest coraz mniej.
W czasie kilkuletniej choroby mojej Mamy przekonałam się o tym osobiście.
Naparstnice mają swój niebezpieczny urok, same chętnie wyrastają każdego roku, ale przy obecności małych dzieci są niepożądane, więc muszę je usunąć z ogródka, bo znów się wysiały.
Są bardzo trujące, mimo, że właściwie użyte też znajdują zastosowanie w lecznictwie.
W tym przypadku nie wolno jednak eksperymentować- to jedna z najbardziej trujących roślin!!!
Każdy z nas, gdzieś tam w otoczeniu bliższym lub dalszym, ma takiego truciciela, który zjawia się nieproszony, pięknie mówi, pięknie wygląda, ale skutki przebywania w jego towarzystwie można porównać z działaniem naparstnicy! Unikam takich ludzi! Problem w tym, że nie zawsze szybko rozpoznajemy taką " naparstnicę"!
Niepewne nemezje czarują obfitością barw i kolorów.
Dlaczego niepewne? Bo kupiłam wiosną dwie cudne sadzonki i do dziś nie jestem pewna, czy to były nemezje?
Liczę na Waszą pomoc, bo wśród Czytelników jest wielu dobrych Ogrodników.
W kontaktach z ludźmi jest podobnie. Bywa, że nie jesteśmy pewni co do intencji niektórych osób, nie słuchamy ostrzeżeń innych, gdy ktoś nas zbyt szybko i powierzchownie oczaruje.
Człowiek uczy się na własnych błędach i to nie do końca, bo niekiedy sprawdza się znane powiedzenie, że " doświadczenie nas uczy, że niczego nas nie uczy"
Wracając do jesieni...zauważyłam, że w zbiorach mojej poezji jest bardzo dużo strof poświęconych tej porze roku.
Należę do tej grupy osób, które kochają jesienne liście, kasztany, owoce dzikiej róży i głogu, żółte trawy kołysane przez wiatr i to nieustanne przemijanie, które każe nam z nadzieją oczekiwać na nowe życie...
Dla Was ten wiersz...a ja wybieram się dziś do naszej wspaniałej biblioteki gminnej na spotkanie w ramach XXIX Międzynarodowej Galicyjskiej Jesieni Literackiej...
Nie wołam rozpaczliwie o miłość
przeżyłam już
smutne i wesołe barwy jesieni
stąpałam po zakamarkach ziemskich rajów
i przemakałam w deszczu łez
otwieram ramiona
na dary jesieni
umiem smakować dojrzałe owoce
wszak byłam pilną uczennicą
mój wymagający nauczyciel
któremu na imię życie
każdego dnia
rozdzielał nagrody i kary
do dziś nie wiem
według jakich prawideł
dziś
zrywam kwiaty i owoce
zbieram liście i kasztany
i … ludzkie uczucia
nie wołam o miłość
choć wiem że jest obok
niejedno ma imię
nie wołam o miłość
przyszedł czas
aby się jej nauczyć naprawdę.
Na koniec zagadka, tym razem łatwa, Autor pierwszej poprawnej odpowiedzi zostanie nagrodzony.
Co przedstawia to zdjęcie?
Jesienne serdeczności ślę...
Co do ostatniego zdjęcia, to mnie kojarzą sie te rude owocki czy ziarna z kasztanami. Moze więc to jakaś odmiana jadalnych kasztanów?
OdpowiedzUsuńIleż Ty masz kwiatów w ogrodzie, Basiu! Coś niesamowitego. To ogrom piękna, ale i pracy. Podziwiam i zachwycam się!:-)
A z ludzkimi naparstnicami rzeczywiście jest tak, jak napisałaś - często zwodzi nas czyjś urok, który wkrótce okazuje sie zwodniczą maską, a my zaufawszy temu komuś pochopnie odczuwamy ból, żal, zawód, smutek i wstyd z powodu własnej łatwowiernosci i bezradności. A bywa, że na jakiś czas odsuwamy się, nabieramy rezerwy, odechciewa sie nam ufać innym, nawet Bogu ducha winnym ludziom, żeby znowu sie nie sparzyć...
Basiu!Pozdrawiam Cię serdecznie w pochmurny i chłodny poranek!*
I ja ślę Wam serdeczności Oleńko.
Usuńfaktycznie, na ostatnim zdjęciu wyglądają jak kasztanki, aż jestem ciekawa co to :) kasztany jadalne?
OdpowiedzUsuń:-)
UsuńJak zwykle Basiu pięknie i trafnie wszystko opisałaś. Zawsze jestem pod wrażeniem Twojej twórczości i prac . Nie mam pojęcia co przedstawia to zdjęcie , nawet nie próbuję zgadywać. Udanego spotkania w bibliotece . Pozdrawiam jesiennie 🍄🌿🍁
OdpowiedzUsuńWczorajsze spotkanie literackie było rewelacyjne.
UsuńCiekawy alfabet tutaj prowadzisz, muszę go przejrzeć. Czyli kwiatuszki na "N" są jak ludzie niewinne, niebezpieczne, niezbędne, niepewne. Coś w tym jest :) często na swojej drodze takich spotykamy. Kwiaty piękne jak i owoce jesieni, choć różne rzeczy oferują. Podobnie jak osoby wyżej poddaję się co do ostatniego zdjęcia, choć nawet próbowałam poszperać w necie i męża pytałam ;p.
OdpowiedzUsuńDziękuję za odwiedziny.
UsuńWspaniały post, wspaniały wiersz. Bardzo mnie wzruszył. Jestem akurat w takim momencie życia, w którym ciężko mi zrozumieć czy dana osoba jest szczera, czy nie. To tak ciężko dowidzieć. Jeszcze tym bardziej w tych czasach, kiedy tak łatwo ludziom okłamywać innych. Tak często się z tym spotykam. Może się pomylę, może nie, tak czy owak czegoś się nauczę. Jesteś Basiu jedną z tych osób, które dodają mi wiary, ale we wszystko, w co wierzę. Jesteś jedna z tych osób, które bardzo dużo mnie uczą o życiu, a także pomagają zobaczyć, ile jest piękna wkoło, nie zapominając też, ile jest zła. Skupiam się na pięknie, tak jak Ty. Mam nadzieję, że nie mącę. Jakoś Twoje posty zawsze z szybkością błyskawicy wpisują mi się w serce. :) Dziękuję. :)
OdpowiedzUsuńNo, a co na zdjęciu, a pojęcia nie mam. Kasztany, papryczki, dziwna kukurydza, kwiaty... hahahaha Straszna jestem w zgadywankach, ale za to bawię się wyśmienicie. :D Najserdeczniej się uśmiecham do Ciebie. :))))))
Wiara jest bardzo ważna...Jestem szczęśliwa, że moje posty pełnią taką rolę, jak piszesz. Warto zatem prowadzić bloga, bo nigdy nie wiemy, komu może przypaść do gustu...Twoim blogiem zachwyca się wiele osób ( ja również), więc jesteś jako Autorka w podobnej sytuacji.
UsuńBellissime fotografie, le castagne sono un frutto che m i piace tantissimo.
OdpowiedzUsuńBuon pomeriggio.
Thank you
UsuńAch te białe narcyzy! W dzieciństwie uważałam z,e to jedne z najpiękniejszych kwiatów. Potem na dłuuuugo znikły z kwiaciarni. Jak dobrze wiedzieć, że gdzieś rosną.
OdpowiedzUsuńCzy to nie jest owoc magnolii? (Z ciekawości poszperałam)
Brawo Agatko, nagroda pofrunie do Ciebie. Tak się stroi jesienią moja magnolia.
UsuńBasieńko, w życiu jak w ogrodzie - różnych ludzi spotykamy, i tych, którzy leczą nasze rany, i tych, którzy gotowi nas zatruć.
OdpowiedzUsuńWiersz jak zawsze trąca wszystkie struny w moim sercu.
I chyba wiem, co jest na zdjęciu, ale nie napiszę, bo ostatnio zostałam nagrodzona za zgadywankę, więc chcę dać szansę innym.
Tulę.
Cieszę się, że lubisz moją poezję.
UsuńNie dziwię się twojej fascynacji jesienią. Jest taka dojrzała, wielobarwna i aromatyczna :)
OdpowiedzUsuńZawsze mnie fascynuje.
UsuńMyślę, że Agaja ma rację - to owoce magnolii :) Piękny post Basiu i przepiękny, jesienny wiersz.
OdpowiedzUsuńUściski.
Dla Ciebie Ewuniu to zbyt łatwa zagadka.
UsuńWspaniałe kwiaty Basiu. Narcyzy kiedyś mieliśmy, ale wyginęły. Nagietki mamy i wykorzystujemy jego właściwości zdrowotne. Naparstnica piękna, choć tak jak niektórzy ludzie toksyczni. Serdeczności Basiu.:)
OdpowiedzUsuńMoje narcyzy też w słabej kondycji.
UsuńPiękny wiersz. Jesień jest taka nastrojowa. Tej starej odmiany narcyzów także mi brakuje. Kiedyś miałam ich w ogrodzie mnóstwo, a potem wyginęły. Nie wiem czy mam oskarżać nornice. Co do naparstnic, to miałam małe dzieci i naparstnice w ogrodzie i nigdy nic się nie wydarzyło. Martwi mnie, że od jakiegoś czasu mi się wcale nie udają, bo ogromnie je lubię. Pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuńSą piękne, ale na wszelki wypadek, usunęłam.
UsuńPiękne kwiaty Basiu. Na n są jeszcze niezapominajki, ulubione kwiatuszki mojej mamy.
OdpowiedzUsuńTo piękne, skromne kwiatuszki, ale niestety nie odnalazłam ich zdjęć.
UsuńDziękuję
OdpowiedzUsuńZastanawiam sie czy ta "nemezja" to nie jest Motylek pierzasty (Schizanthus). W kazdym razie roslinka jest przepiekna. Jak zreszta wszystkie inne przedstawiane w tym poscie.
OdpowiedzUsuńMianuję Cię Kasiu wykładowcą w dziedzinie roślin, znasz chyba wszystkie rośliny świata, jestem pełna podziwu.
UsuńDziekuje Pani Basiu! Jestem stalym bywalcem ogrodow botanicznych - to pomaga.
UsuńNaparstnice królują w ogrodzie mojej mamy - czy powinnam się bać? :D piękna jesień.
OdpowiedzUsuńW żadnym wypadku! Wystarczy ich nie spożywać.Problem pojawia się, gdy są małe dzieci- one lubią wszystkiego spróbować.
UsuńPrzepiękny wiersz. Wszystkie prezentowane kwiaty prześliczne. Basiu, mam wrażenie, że ten prześliczny kwiatek to motylek skrzydlaty miałam w kolorze żółtym. Kształt kwiatów bardzo podobny do Twoich. Motylek gościł w którymś z moich postów. Nie umiem sobie przypomnieć. W ogródku mojej Babci rosły łany białych narcyzy. U mnie rośnie ich dosłownie kilka. Nie mogę ich rozmnożyć bo to wyjątkowy przysmak nornic.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam:)
Tak, zgadzam się, że to motylek, bo po sugestii Kasi odnalazłam go w necie. W moim ogródku gościł pierwszy raz.Narcyzy też mam pojedyncze.
UsuńJuż sam tytuł posta bardzo ciekawy. Piękne kadry Basiu. Wiosenne narcyzy są niesamowite. Ale jesień też jest piękna.
OdpowiedzUsuńMiłego weekendu :)
Lubię jesienne kadry.
Usuńte pierwsze zawsze pachną jak moje dzieciństwo
OdpowiedzUsuńTo jedne z kwiatów naszego dzieciństwa.
UsuńKocham narcyzy, właśnie te najzwyklejsze, ale dla mnie najcudowniejsze, bo wiążą się ze wspomnieniami z dzieciństwa! Wiele razy próbowałam wprowadzić je do mojego ogrodu, ale mimo ze rosną dziko, nad mini-rzeczką, u mnie nie chcą:(
OdpowiedzUsuńNiepewna nemezja... faktycznie niepewna, bo i kwiatki jakieś inne, ale może to taka odmiana, jednak najbardziej nie podobają mi się liście, są inne niż u nemezji, ale może to jakaś nowość;)
Widzę że zagadka odgadnięta;)
Miłego dnia Basiu:)
Kasia -specjalistka od roślin wszelkiego rodzaju uświadomiła mi, że to jednak motylek pierzasty:-)
UsuńNarcyzy kocham, bo były u mojej Babci, bo nie lubi ich nornica, bo ich zapach jest piękny i one same też:) Na nagietki moja Babcia mówiła nokcie i święciła je wraz z koprem w Przemienienie 6 sierpnia.Pozdrawiam)
OdpowiedzUsuńBasiu, piszę komentarze z opóźnieniem, ale tak bardzo lubię wpadać do Twojego Kwiatowego Raju. Wspaniały utwór, zdjęcia i Twoja wiedza, która coraz bardziej mnie zadziwia.
OdpowiedzUsuńA ludzie, no cóż, nigdy nie wiemy do końca jakie mają intencje. To smutne, że niektórym sprawia radość to, że krzywdzą drugą osobę...
Ściskam Cię mocno.