I na myśl przyszło mi pewne zdarzenie.
Do lokalnego sklepiku z odzieżą i sztuczną biżuterią weszła starsza kobieta, skromnie ubrana mieszkanka jednej z pobliskich wiosek. Poszukiwała spodni, bo jak wyznała sprzedawczyni, jeździ często na zabiegi w związku z bardzo zaawansowaną chorobą reumatyczną. Zagadnięta o powód zasiniaczonego oka opowiedziała krótko przygodę z dźwiganiem męża, który zasłabł, a w pobliżu oprócz niej nie było nikogo. Po nabyciu potrzebnych spodni, owa starsza kobieta poprosiła o pierścionek. Wybór był trudny, bo miał on być " złoty" i koniecznie z oczkiem, a żaden z tam obecnych nie chciał przejść przez zwyrodniały staw palca serdecznego. Jednak właścicielka sklepiku się postarała i w końcu na palcu owej kobiety zabłysnął pierścionek za 20 zł.
I tu finał historii: trzeba było zobaczyć tę radość starej, schorowanej kobiety opiekującej się chorym mężem, dla której " złoty" pierścionek z oczkiem stanowił źródło niewysłowionej radości.
Obserwowałam tę scenę zza zasłony przymierzalni i choć nic tego dnia nie kupiłam, cieszyłam się w duchu razem z tą kobietą. Pomyślałam też o wszystkich malkontentach, wiecznie niezadowolonych posiadaczy dóbr wielkich, którzy nie potrafią się cieszyć z niczego...
A przecież wystarczy drobiazg, jeśli tylko serce jest piękne...
Wszystkim, którzy nie mają okazji odwiedzić świątecznego Krakowa, obiecałam kilka kolejnych pogodnych fotografii...
Zaczarowany Kraków przegląda się moich źrenicach
z radością wpada do mojego serca
w dźwiękach słowach i obrazach
tańczy z aniołami pod kolorową choinką
przysiada na ramieniu wędrowców
wiruje z promykami słońca wokół mariackich wież
budzi wieszcza ze snu
i razem z gołębim łoskotem spada na kamienie historii
gładzi moje rozczochrane myśli
i każe się uśmiechać do dorożek i koni
wystrojonych w świąteczne marzenia.
Ilekroć myślę o radości, spoglądam w stronę dzieci bowiem od nich można się uczyć najprawdziwszej radości:-)
Poczucie humoru wszak nie jest zależne od wieku:-)
A te dzwoneczki obwieszczają światu radość adwentowego oczekiwania.
Zaczarowane dorożki królują w moim obiektywie o każdej porze roku.
Przyjeżdżam tu jak do świata baśni...
A w kościele Mariackim czeka zawsze św. Juda Tadeusz od spraw trudnych i beznadziejnych.
A to już radość wypływająca ze smaku prostych potraw z czasów, gdy takie kromki były marzeniem...
Przedświąteczną i niespodziewaną radość sprawiła mi Beatka http://pasjebet.blogspot.com
która kultywuje tradycje, dba o piękno i sama tworzy piękne rzeczy.
Ten piękny naszyjnik miał już wczoraj premierę, a karteczka wzbogaciła zbiór ślicznych świątecznych drobiazgów. Bardzo Ci Beatko dziękuję. A Was zapraszam na bloga Beaty.
Dziś nadeszły też życzenia świąteczne i miły upominek od Ewuni z bloga ewebellart.blogspot.com
Sami zobaczcie, jak mile Ewunia mnie zaskoczyła. Piękna karteczka, słodycze, równie słodki miś i tealighty ( ciekawe skąd wiedziała, że właśnie zużyłam ostatnie). Dziękuję, jest mi niezmiernie miło!
W ubiegłym tygodniu trafiłam na bloga Bogusi, niezwykle uzdolnionej plastyczki i poetki, która zmaga się z ciężką chorobą.
Bogusi można pomóc w leczeniu przez zakup ostatniego tomiku jej poezji, który jest lirycznym zbiorem przeżyć kobiety doświadczonej chorobą, a jednocześnie kochającej życie i ludzi.
Wszelkie informacje u Bogusi na:
Jestem w trakcie zapoznawania się z jej refleksjami i przeżyciami.
Jej wiersze trafiają prosto do serca, mówią o zwyczajnych sprawach i zwyczajnych dniach, dlatego są nam bliskie. Bogusia przekazuje nam treści ważne i wskazówki jak się nie zagubić w ciemnościach.
Jej wiara uczy nas góry przenosić...Skorzystajmy z tego, że pomagając komuś, sami zyskujemy znacznie więcej.
A i pokłonić się Nowonarodzonemu będzie prościej...
Oto fragment wiersza Bogusi " Jutro wigilia"
...zobacz...posyłam ci wigilijnego Anioła
zaproś go do stołu miejsce przy sobie zrób
on polotu doda twoim marzeniom
uskrzydli przyziemne sny
będziesz wtedy mogła usłyszeć
myśli swojego kota
ptaków rozmowy zrozumiesz
i co szczeka twój pies
...tak wiem że to dopiero jutro wigilia...
ale gdy słuchasz sercem
wszystko możliwe już dzisiaj jest...
Jeśli zechcesz, napisz, co jest źródłem Twojej radości...
Serc takich jak serce tej kobiety jest bardzo mało.małe rzeczy a potrafią sprawić uśmiech:)
OdpowiedzUsuńa te kromale ze smalcem to bym podjadła
OdpowiedzUsuńWzruszająca historia i ... jaka prawdziwa.
OdpowiedzUsuńBasiu, dzięki za fotki odświętnego Krakowa; ja tyle razy już wybierałam się na ten kiermasz i tak jakoś zawsze wszystko obraca się nie w tą stronę ...
Serdecznie pozdrawiam:)
piękny Kraków, pozdrawiam Basiu:)
OdpowiedzUsuńPiękna historia - Śliczne, świąteczne zdjęcia - pozdrawiam Basiu bardzo serdecznie
OdpowiedzUsuńŻycie w zgodzie z sobą, uporządkowane wnętrze pomaga doceniać i radować się z drobiazgów. Dzięki za spacer po Krakowie. Basiu link do bloga Bogusi nie działa.
OdpowiedzUsuńJuż poprawiłam kontakt z Bogusią, dziękuję.
OdpowiedzUsuńMasz rację, nie każdy umie cieszyć się z tego co ma, a często ma bardzo wiele... :))))
OdpowiedzUsuńOdnajduję znajome ścieżki na krakowskich zdjęciach. Byłam w niedzielę i właśnie taki Kraków zapamiętałam :)
OdpowiedzUsuń:):):) piękny post Basiu - serdeczności ślę Marii
OdpowiedzUsuńWzruszyłam się czytając Twój post. Nie każdy potrafi cieszyć się drobiazgiem.
OdpowiedzUsuńBasiu, bardzo dziękuję za piękny Kraków. Miałam nadzieję, że zobaczę go przed świętami.
Niestety, nic nie będzie z moich planów.
Pozdrawiam serdecznie:)*
ja też uważam, że wystarczy drobiazg, żeby dał nam radość. smutno mi, że ludzie maja tak wiele i chodzą nieszczęśliwi. nie potrafią cenić tego, co mają. czasami dopiero, kiedy utraca wszystko nachodzi ich refleksja. wydaje mi się również, że im człowiek ma mniej, tym bardziej to ceni, a ten, co ma baaardzo dużo nawet tego nie zauważa zagubiony w ilości "szczęścia". przepiękny ten Twój Kraków :)
OdpowiedzUsuńOkoło miesiąc temu gdy byłam w pewnej galerii handlowej pewnej starszej pani zabrakło 2 złote przy kasie. Szukała, szperała i nie znalazła, więc dałam kasjerce brakującą kwotę. Kobiecina była w siódmym niebie, a ja? Cieszyłam się chyba bardziej niż ona. Pomaganie zawsze sprawia mi ogromną radość bo wiem, że dobro wraca:), a radość wynikająca z drobnych rzeczy i gestów jest przywilejem, dostępnym niestety dla niewielu. Zapraszam Cię do przeczytania mojego postu pt. mile rzeczy.
OdpowiedzUsuńRadość cieszenia się z małych rzeczy to sztuka wywodząca się z głębi serca.Myślę że taką radość potrafią okazywać ludzie którzy w życiu nie mają lekko i doceniają świat i ludzi otaczających ich. Basiu piękna wycieczka po Krakowie. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNasze życie i szczęście składa się z takich włąśnie małych radości, drobiazgów i ważne, aby umieć je dostrzec.... Ściskam Cię mocno Basiu!
OdpowiedzUsuńCieszmy się z tego co mamy, cieszy się drobiazgami, uśmiechajmy się do ludzi, a świat będzie piękniejszy. Pozdrawiam Basiu :)
OdpowiedzUsuńCudownie jest pospacerować choćby wirtualnie po Krakowie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Piękna Basiu historia. Nie dziwię się, że poprawiła Ci tego dnia humor. Dziękuję za kolejną dawkę świątecznego Krakowa.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło :)
Przepiękny post,bardzo mnie wzruszył bo wiem,że wiele osób nie docenia tego co ma.Uczę moje dzieci takiej wrażliwości.
OdpowiedzUsuńPrawdą jest, że nie doceniamy tego, co mamy. Że uczymy się doceniać, dopiero gdy stracimy. Ot taki mądry Polak po szkodzie. A czasem tak niewiele trzeba żeby się radować: promyk słońca, kwiatek na łące, uśmiech. Jeśli nauczymy się je zauważać będziemy szczęśliwsi.
OdpowiedzUsuńUmieć się cieszyć - to wspaniała umiejętność. I dostrzegać to, co ważne...
OdpowiedzUsuńW Bułgarii jest takie przysłowie, że podzielona z kimś radość, to podwójna radość . I to chyba w pełni prawda... A co dopiero, gdy radością "zarażamy się" od samej obserwacji, od widoku szczęście nieznajomej nam osoby... Bo radość powinniśmy odnajdywać w najmniejszych drobiazgach dnia codziennego :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko!
Uwielbiam klimat krakowskiego rynku. Wspaniałe słowa - umieć cieszyć się z drobiazgów, szkoda, że tak mało ludzi dostrzega te drobiazgi. Cieszę się, że niespodzianka sprawiła tyle radości. Pozdrawiam cieplutko :)
OdpowiedzUsuńŹródłem mojego szczęścia jest uśmiech drugiej osoby bez względu na to ile ma lat :) Piękne słowa Basiu!
OdpowiedzUsuńPiękne są Wasze wypowiedzi:-)
OdpowiedzUsuńKraków pięknie wygląda, mąż zaplanował wycieczkę ale się pochorowałam i nic z tego nie wyszło. Wierszyk piękny. Całuski Basiu i dzięki za pienne zdjęcia
OdpowiedzUsuńJakie małe rzeczy ,mogą dać tyle radości to nie słychane:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńzawsze pobudzasz we mnie teśknote do Krakowa ,do Polskie do sielskości polskiej wsi....jak ty to robisz BAsiu >>????
OdpowiedzUsuńJa Basiu cieszę się naprawdę drobiazgami, nawet jestem z tego znana, że najprostsze rzeczy mnie radują ale też łatwo się wzruszam. Taka moja wrażliwość nadmierna. Także rozumiem tą panią.
OdpowiedzUsuńA chleb ze smalcem uwielbiam:)wygląda pysznie:) piękne fotografie i poezja.
Jak zawsze piękna fotorelacja, jak dla mnie Kraków śliczny, ale tylko turystycznie, nie chciałbym tam mieszkać, co do pajdy ze smalcem, to znam takich dla których to danie ciągle jest marzeniem, czekaja cały rok by np: na Jarmarku Dominikańskim zjeść taką kromkę za dychę. Jak dla mnie to kojarzy mi się z dzieciństwem chleb ze smalcem, ale to skojarzenie raczej biedy niż rarytasu.
OdpowiedzUsuńBo trzeba UMIEC byc szczęsliwym i z drobiazgow czerpac radośc....
OdpowiedzUsuńKolejny post, a w nim Kraków mój kochany...
OdpowiedzUsuńWzruszająca opowieść,tak umieć cieszyć się z drobiazgów,nie każdy to potrafi...
Mnie cieszy wszystko co dobre,słońce o poranku i księżyc gwiaździstą nocą,dobrzy ludzie którzy potrafią pochylić się nad drugą osobą.Cieszy mnie każdy kolejny dzień który przynosi ukojenie,spokój i miłość mojej rodziny ...
Tak bym mogła wymieniać w nieskończoność,a po chlebie ze smalcem to mam zgagę,chociaż czasami trudno się nie skusić na kromeczkę...
Pozdrawiam Basieńko serdecznie :)
Źródłem mojej radosci jest spokój i dobre samopoczucie moich bliskich. Innymi słowy ich szczęście jest moim szczęściem.
OdpowiedzUsuńDziekuję Basieńko za cudny, magiczny Kraków na Twych zdjęciach!:-))*
Źródło szczęsia jest zawsze obok..to my tak często szukamy gdzies dalej:):)
OdpowiedzUsuńBasiu Kraków wiadomo z magią , jak zawsze i jak zawsze serce Twe dobre i otwarte dla innych..
Sciskam i przedświatecznie pozdrawiam:):)
Ja chcę do Krakowa!!! Ależ cudnie jest tam i wesoło:)
OdpowiedzUsuńTakie kromki chleba są zawsze moim marzeniem, chociaż rzadko spełnionym. Bo lubię smalec ze swojskiej słoninki. Moje marzenie w tym roku się spełniło, dostałam od sąsiadki kilogram słoniny i przygotowałam smalec z cebulką i jabłkiem:) Takie przyziemne marzenie, a ile sprawiło mi radości!
Pozdrawiam serdecznie.
U mnie taki smalczyk jest zawsze w lodówce.
OdpowiedzUsuńCudowny klimacik mam nadzieję że i Ja dojadę tam :-)))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło
Czyli Basiu, "taka mała rzecz, a cieszy"...ja kiedyś kupiłam sobie pierścionek za 10 zł z pięknym oczkiem. Cieszyłam się nim prawie pół roku :)
OdpowiedzUsuńW Krakowie byłam oo, o, dawno temu :)
Oglądając zdjęci z Krakowa chciałoby się powiedzieć - tylko śniegu brak... Chociaż ja paradoksalnie nie przepadam bez śniegu i aktualnie cieszę się każdym "wiosennym" dniem :-) Historia ze starszą panią piękna. Z pewnością nie jest zgorzkniałą emerytką. Do radości nie potrzebuję wiele, a może nawet kolejność jest taka: kiedy jestem radosna, to wszystko wywołuje mój uśmiech, a kiedy mam gorszy dzień, to nawet na zakupy nie mam ochoty. A więc radość jest "w środku". Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńCzasem trzeba przeżyć kawał życia żeby zrozumieć, że drobne radości są na wyciągnięcie ręki. Nie patrzeć gdzieś daleko w poszukiwaniu wielkich celów ale spróbować dostrzec to co mamy. Moja radość to kwiat w ogrodzie, uśmiech mamy, ptasia pobudka o świcie i małe rączki mojej wnusi gdy mnie przytula. Może nie zawsze tak było ale teraz już nie gnam na oślep, coraz mniej mi się spieszy.
OdpowiedzUsuńMiłego weekendu Basiu!
Basiu, podpisuje się pod Twoim tekstem - najważniejsze to umieć cieszyć się... ze wszystkiego i doceniać to co się ma. No, ale czasem do tego trzeba dojrzeć i ja, przyznaję, ciągle się tego uczę.
OdpowiedzUsuńI dziewczyny, żeby nie było, że marudzę, ale zobaczcie pozytywną stronę tego, że tęsknicie za Krakowem - nie oddychacie tutejszym smogiem ;-) Pozdrawiam ciepło :-)
Feliz Natal!!! Que a manjedoura do seu coração esteja pronta para receber o Menino Jesus que irá nascer!!!
OdpowiedzUsuńUm ano novo repleto das bençãos de Deus!!!
Doce abraço com carinho, Marie!
Thank You Marie.
OdpowiedzUsuńDziękuję wszystkim piszącym o iskierkach radości i równie radośnie pozdrawiam.
Pozwoliłam sobie zajrzeć, zaintrygowana zdjęciami z Krakowa. Bardzo ładne. Wystawa jest w MCK, można obejrzeć, polecam, bo warto.
OdpowiedzUsuńAch ten Kraków...., a historia piękna i wzruszająca.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Byłam niedawno w Krakowie,tak spontanicznie,na Kazimierzu:)Ja lubię ten Kraków bocznych uliczek,ciekawych zaułków.A na rynku w pewnej bramie jest sklep ze starymi tkaninami,serwetkami,który zawsze odwiedzam i przywożę sobie jakąś starą serwetę,albo obrus:)i to są moje małe radości,takie małe szczęścia.Spacer uliczkami,zakupy w starociach,no,może jeszcze kawa na rynku,ale w lecie:)))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam cieplutko :)
Jak się będziemy cieszyć z rzeczy małych to i z wielkim będziemy mieć sporo radości. Na odwrót nigdy...
OdpowiedzUsuńOdpowiadając na Twoje pytanie, źródłem mojej radości jest każdy dzień, a zwłaszcza te chwile z których mogę czerpać siły. Kraków fantastyczny! Koniecznie muszę zajechać tam w najbliższym czasie. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Basiu za info o moim tomiku :*
OdpowiedzUsuńKraków na Twoich fotkach już cudownie świąteczny...a te kromeczki ze smalczykiem...mmmm...
Pytasz co jest moim źródłem radości? Odpowiedź jest krótka: ŻYCIE :)
Nie czekaj
Czekając wciąż na
szczęście
gubisz życia sens
a przecież je masz
na ręki wyciągnięcie
wystarczy tylko chcieć
dostrzec
jak wokół jest pięknie
jaki cudowny przyrody świat
widzieć w drugim człowieku
że to twa siostra brat
lotu na Marsa nie czekaj
nie musisz szukać daleko
posłuchaj głosu serca
ono już dzisiaj wie
że masz naprawdę
szczęście
posiadasz to
co najważniejsze
ŻYCIE - największy skarb
/Bogumiła Dmochowska/
Życzę Ci Basiu i Wszystkim Twoim Czytelnikom umiejętności dostrzegania piękna w codziennym zwyczajnym życiu. Niech ta umiejętność będzie źródłem prawdziwej radości bez względu na pogodę i okoliczności. Z serca pozdrawiam...Bogumiła / www.beme.com.pl
To dobrze, że są jeszcze ludzie, którzy potrafią się cieszyć przysłowiowym "byle czym". Dziękuję za spacer po i moim ulubionym Krakowie. * Ja też będę prowadzić dalej bloga, bo on mi sprawia radość. Dzisiejsze wydarzenia mnie jednak zabolały :(
OdpowiedzUsuńWszystkie komentarze sprawiły mi wielką radość. Są one dowodem na to, że są ludzie, którzy nadal umieją się cieszyć drobiazgami:-)
OdpowiedzUsuńBardzo Wam dziękuję, a bloger rzeczywiście " podkradł" obserwatorów, ale ja wiem, że stali bywalcy zawsze tu trafią:-)
Basiu, Ty wiesz, co mnie cieszy. Powtórzę za Bogusią: ŻYCIE! I dodam, życie moich ukochanych osób. Również mam tomik Bogusi.
OdpowiedzUsuńTak bardzo chciałam odwiedzić przed świętami Kraków, niestety, czas mi na to nie pozwala. :(
Pozdrawiam Cię ciepło!!!
:-)
OdpowiedzUsuńTak, wielkim skarbem jest umieć się cieszyć z najprostszych rzeczy. Taki człowiek, bedzie zawsze bogaczem, chocby miał grosik w kieszeni!
OdpowiedzUsuń