Różowa niedziela- to właśnie dziś. Na Waszych blogach kolorowo, piernikowo i świątecznie.
Święta zbliżają się szybkim krokiem, a ja zamiast piec pierniczki( ciasto w lodówce) muszę się podzielić niezwykłym przeżyciem. Pewnie zauważyliście, że dziś w kościołach zapłonęła różowa świeca. Kiedyś, kiedy adwent miał charakter typowo postny, ta właśnie trzecia niedziela adwentu była wyjątkiem, zapowiadała zbliżającą się radość narodzin Dzieciątka.
W tę radosną niedzielę chcę Wam dedykować mój radosny wiersz, ale zanim to zrobię, będzie mała relacja z niecodziennego zdarzenia.
Dziś w naszym pięknym kościele( zdjęcia prezentowałam w jednym z poprzednich postów), podczas liturgii Eucharystii, pojawiła się, wyszedłszy z zakrystii, zgięta mocno ku ziemi staruszka. Szła z trudem podpierając się laską i drewnianym kosturem. Powoli przystanęła przed kapłanem sprawującym Ofiarę Mszy św, skłoniła głowę, z trudem pokonała stopień prezbiterium i wolniutkim krokiem na oczach całego kościoła, przeszła do swojego z dawna ulubionego ołtarza Matki Bożej tzw. Majowej. Tam stała długo zatopiona w modlitwie, opierając się na swoich podporach. Widok niezwykły, pamiętam ją z dawnych lat, dziś jest bardzo wiekowa, pewnie ktoś jej usłużył przywożąc do kościoła...
Jej obraz skojarzył mi się z wyobrażeniem Jana Chrzciciela" prostującego drogę Panu"...
W niej bowiem, zniszczonej życiem, biedą, trudami pracy na roli, można było dziś odczytać prawdę o przemijaniu, o prawdziwych wartościach, które są niezmienne wbrew upływu czasu, o prawdziwej wierze zwykłej, prostej wieśniaczki...Owa staruszka była dziś niezwykłym znakiem, pojawiła się nieoczekiwanie, przemierzając kościół w najważniejszym dla wiernych momencie i zdawała się nie zauważać dziesiątek par wlepionych w nią oczu. Ona wiedziała najlepiej po co przyszła do kościoła... I to była właśnie różowa czyli radosna niedziela...
A teraz obiecany wiersz:
Gdy zaświeci pierwsza gwiazdka
i zapachnie choinką
weź biały opłatek
a na nim połóż czyste serce
wtedy zobaczysz uśmiechnięte twarze
w białych płatkach śniegu
zobaczysz radosne oczy
w gałązkach mrozu na szybie
potem popatrz na wszystkie gwiazdy nieba
będą blisko ciebie
jeśli w twoim sercu zagości spokój
zasłuchaj się w ciszę nocy
zapatrz w płomień świecy
może usłyszysz głos kogoś
- kto cię potrzebuje...
A pierniczki nadal się chłodzą!
Zatem pozdrawiam radośnie wszystkich, którzy dobrnęli do końca tej niecodziennej historii.
Piękna historia i tak pięknie nam przekazana.
OdpowiedzUsuńDziękuję.
...najważniejsze, że autentyczna!
Usuńpiękny wiersz :)))
OdpowiedzUsuńMiałam dylemat przy wyborze, bo mam ich mnóstwo, tych świątecznych!
UsuńBasiu przyznam że to naprawdę wielkie wydarzenie taki widok....
OdpowiedzUsuńhm,
masz rację ...Bóg daje nam znaki że jest z nami ale nie wszyscy to widzą i czują ale Ty zawsze jesteś we właściwym miejscu a potem przepięknie nam to przekazujesz....
wiersz przepięknie śliczny:)jak każdy Twój :)
ps.u mnie w lodówce też ciasto piernikowe czeka na wypiekane...właśnie córka poszła na 18 do Kościoła a jak wróci będziemy część wykrawać :)
uściski posyłam :)))
ZDJĘCIE THE BEST :)))))
Gdyby tak można było zrobić zdjęcie- widok byłby niesamowity- ołtarz, kapłan i tylko ona przed ołtarzem, jakby reprezentowała całą ludzkość!
UsuńWyjątkowo piękna opowieść:)
OdpowiedzUsuńPrzepiękne zdjęcia!
Dziękuję Madziu:-)
UsuńPiękny wiersz .Piękne zdjęcia
OdpowiedzUsuńCieszę się Basiu, że Ci się podobają!
UsuńPiękna historia i cudowne ujęcia...
OdpowiedzUsuńPewnie jak to piszę to dom już pachnie piernikami....
:)
Melduję, że zakończyłam pieczenie, leżakowały od wczoraj, a jutro dekoracje będą
UsuńCzytam... a łzy mi same napływają do oczu. To mi przypomina księdza staruszka- jak to ujęłaś: wiekowy- na trasie pielgrzymki. Uśmiechnięty, walczący ze swoją niemocą, by nas przywitać. Co roku padałam Mu do stóp, a tegoż roku nie było Go :( Tacy ludzie wzbudzają we mnie szacunek do osób dźwigających z pokorą swoje krzyże...
OdpowiedzUsuńBasiu, pozdrawiam Ciebie cieplutko
Znam wielu takich zacnych ludzi...
UsuńHistoria bardzo wzruszająca. właśnie Basiu, ta staruszka wiedziała po co przyszła do kościoła... Być może wiele osób nie... Jest mi nadal bardzo ciężko, ale wiara trzyma mnie przy nadziei... Pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci Basiu mocnej wiary i dużo nadziei...
UsuńDziękuję za piękny wiersz i opowieść...warto wsłuchać się w cisze i jednocześnie w siebie,bo w tym ciągłym pędzie zapominamy nieraz o podstawowych wartościach:)Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńChwila zaumy zawsze jest potrzebna!
UsuńA wiesz, że ja nigdy takiej różowej świecy nie widziałam, dałabym głowę, że zawsze były białe. A może ten róż taki delikatny, że go zwyczajnie z oddali nie było zbyt widać???
OdpowiedzUsuńA historia o staruszce wzruszająca, jak i wiersz:) Myślę, że wielu nas potrzebuje, choć czasami nam się wydaje, że nikomu jesteśmy niepotrzebni.......
Dawniej wszystkie były białe z niebieskim zdobieniem, a teraz trzy są fioletowe, a jedna, ta trzecia z kolei- różowa.
UsuńA to się widać pozmieniało:)
Usuńpiękny wiersz:) pozdrawiam Basiu:)
OdpowiedzUsuńDziękuję Droga Gosiu!
UsuńDziękuję Basiu. :) Pięknie napisałaś.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mogłam być świadkiem takiego zdarzenia!
UsuńU mnie tylko w piątek 13 było takie piękne niebo. Jednak koniec dnia był parszywy.Od tego czasu tragiczne i przygnębiające mglisko i deszcz. No i nastrój nie taki jak bym sobie życzyła.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Zawsze trzeba mieć otwarte serce i umysł, i być wsłuchanym w siebie, żeby zauważać takie znaki :))) Mam gęsią skórę z wrażenia w takich momentach.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam Basiu :)
Wydawało mi się, że tu pisałam - ale widać nie skonczyłam...
OdpowiedzUsuńLubię tę niedzielę. A u Ciebie tak pięknie i optymistycznie....
Chcę wysyłać ludziom radość!
Usuńcudne fotki:-)i śliczny wiersz...pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBasiu kochana wiersz piękny i historia ślicznie cudna ty potrafisz swym talentem ożywić nawet zmartwione dusze dziękujemy ci za ten post Marii śle buziaki z rodziną swą
OdpowiedzUsuńNiesamowicie opowiedziałaś, wydawałoby się,banalną historię.Tak... ta staruszka wiedziała po co przyszła. Ja czasami nie wiem.
OdpowiedzUsuńPiękny wiersz.
Ciągle się uczę od takich właśnie prostych ludzi!
UsuńPoruszająca historia z tą staruszką no i Twoje refleksje na ten temat:))
OdpowiedzUsuńŚwietne widoczki:)
OdpowiedzUsuńcudne widoczki! aż się chce wstać w taki poranek by podziwiać...
OdpowiedzUsuń