Żniwa, jeśli są udane, można nazwać spełnieniem oczekiwania.
Ale wróćmy do poprzedniego wpisu, który wywołał wiele refleksji nad czekaniem i oczekiwaniem.
To niezwykłe doznanie czytać Wasze odczucia i przemyślenia- wszystkie są dla mnie cenne.
Po wnikliwej analizie komentarzy, nagrodą niespodzianką chcę wyróżnić Ewunię J.
Oczekiwanie na nowe życie- tak- dla mnie to najpiękniejsze oczekiwanie. Miałam to szczęście dwukrotnie, a po latach, jako babcia, czterokrotnie- oczekiwać na narodziny Dzieciątka.
Jeśli doliczyć do tej gromadki, dzieci bliskich memu sercu osób spoza najbliższej rodziny, to tych pięknych oczekiwań było więcej. I stąd pomysł na tytuł dzisiejszego posta, który nawiązuje do spełnienia.
Lipiec kojarzy mi się od lat nieodmiennie ze żniwami. Teraz też się
zaczęły, ale gospodarze twierdzą, że kłosy puste- to na pewno nie był
dobry rok dla rolników. Każdego ranka spaceruję z kolejnym Wnukiem wśród
pól i wdycham zapach, chłonę piękno złocistych zbóż. Za kilka dni już
ich nie będzie, pozostaną ścierniska, a jeszcze później, zaorane zagony.
Ale jeszcze teraz spoglądam z wdzięcznością ( no to kolejny post będzie o wdzięczności) na bogactwo barw i kształtów niewielkich poletek poprzecinanych trawiastymi miedzami, na których panoszą się liczne zioła rosnące na pożytek ludziom.
Nawet piaszczyste dróżki, po których tak ciężko pcha się dziecięcy wózek, są dla mnie pomostem między "dawnymi, a nowymi laty".
Są już ścierniska, pojawiają się owoce jeżyny, a jarzębina zaczyna nabierać koloru.
Cóż tu więcej mówić, lipiec się spełnia, koncertują koniki polne, więc zapraszam Was na wędrówkę po polach złotem malowanych...
Maleńki Kubuś poznaje świat pól i polską wieś.
Spełnienia oczekiwań Wam życzę...a może zechcecie znów napisać o tym jak spełnia się zwyczajne szczęście?
Dziękuję Basiu, jestem odrobinę zaskoczona ale ogromnie się cieszę, że nasze najpiękniejsze oczekiwania są takie same :)))
OdpowiedzUsuńW naszej okolicy też kiedyś była wieś ale teraz pola poznikały, ustąpiły miejsca ogrodom i łąkom. Pięknie i nostalgicznie wyglądają takie złote łany.
Zwyczajne szczęście? Słoneczny poranek z kroplami rosy na kwiatach, telefon od mamy z wiadomością że dobrze się czuje, głos wnusi w słuchawce. To są małe, zwyczajne szczęścia które składają się na szczęśliwe życie.
Uściski!
Spędziłam weekend na wsi ciesząc się kolorami, zielenią i złotem. Takie widoki trochę jak na Twoich zdjęciach...
OdpowiedzUsuńZwyczajne szczęście ma to do siebie, że jest zwyczajne i łatwo je przegapić w (głupiej?) pogoni za nadzwyczajnością. A ono jest w drobiazgach. W uśmiechach, spojrzeniach, dotknięciu dłoni, w słowach "poczekaj, ja to zrobię", "pośpij sobie", "czy przynieść ci herbatę?"... w trosce okazanej najbliższym i przyjętej od najbliższych.... I jest też w cudach, które uznajemy za normalność jak narodziny, zdrowie, miłość, cierpliwość...
Pamiętam żniwa u Dziadków - po śniadaniu wychodziło się w pole, gdzie do wieczora trwała znojna praca. Tatuś z Dziadziem kosili kosą, Mama z Babcią robiły snopki, które potem ustawiało się w "dziesiątki", a dzieci albo skręcały powrósła, albo zbierały skrzętnie pozostawione przez dorosłych kłosy. W południe przysiadało się na miedzy, żeby spożyć przyniesiony ze sobą posiłek. A wieczorem wracało się do domu - wszyscy zgrzani, spoceni, zmęczeni, więc następował rytuał szorowania się w miednicy (wodę trzeba było naciągnąć ze studni). Wspominam to jak najpiękniejszą bajkę - takie proste szczęście w postaci wspólnej rodzinnej pracy. Ile przy tym było śmiechu i radości pomimo ciężkiego znoju.
OdpowiedzUsuńZwyczajne szczęście, Basieńko, to dla mnie właśnie takie chwile z bliskimi. To fakt, że rano wstaję zdrowa, że mogę się cieszyć słońcem, deszczem, ptakami, że nie ma wojny, głodu, katastrof. Że mogę czytać książki, słuchać muzyki, chodzić, pracować i tworzyć, bo mam zdrowe ręce, nogi, uszy i oczy (w miarę). Że mogę coś zrobić dla innych. Że mogę napisać tuta te słowa, bo wiem, że mnie zrozumiesz. Innego szczęścia nie potrzebuję, zwłaszcza tego "wielkiego".
Ściskam mocno, Basieńko.
Tym razem nie będę komentować, żeby nie zaburzyć kolejnych myśli i wpisów, będę tylko czytać i rozmyślać.
OdpowiedzUsuńO Kochana......... szczęście to budzenie się każdego poranka obok drugiego Szczęścia...ściskam Dusia
OdpowiedzUsuńUwielbiam spacerować wirtualnie z Tobą wśród tych beztroskich pól, sam za ogrodem mam wielkie łąki, pola, po których uwielbiam spacerować, za każdym razem na nowo odkrywać tę magię ukrytą pośród kolejnych kłosów pszenicznych i kukurydzianych kolbek... Sam pisałem u siebie ostatnio o tych małych szczęściach, dla mnie szczęściem jest każda chwila naszego życia, bo nigdy nie wiadomo kiedy zostanie przerwana nasza nić życia, trzeba się cieszyć z każdego momentu i szlifować go w małe szczęście, jak brylanciki. A gdy jesteśmy aktywni i czynimy dobrze, a potem widzimy tego piękne efekty, to te szczęścia nabierają większych rozmiarów. ;) Pozdrawiam! ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam spacerować razy dwa, a zawsze w szkole mówili by się nie powtarzać hahaha :D
UsuńOjej jakie piękne pola zbóż :-) Pozdrawiam serdecznie :-)) Ps. napisałam ostatniego na razie posta o Tybecie, którego zainspirowałaś właśnie tym pięknem widokiem spokojnej wsi, ale ja wiem,że Bon nie jest dla Ciebie interesujący, to nie zachęcam do przeczytania, chciałam tylko podziękować za myśl :-)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia. Zaskoczyłaś mnie żniwami w lipcu bo w moich stronach zaczynają się w sierpniu :) pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńIm starsza jestem tym wyraźniej rozumiem i czuję, że przeważnie czekanie na coś jest lepsze, cenniejsze niż doczekanie.Czekanie to długo trwający stan, gdy się marzy, planuje, rozważa, układa cos w głowie, usmiecha sie do swoich myśli, chodzi się z głową w chmurach. Doczekanie sie na coś to moment radosnej euforii, a potem zazwyczaj szybko ta radosc opada, rozmywa sie w zwyczajnej codzienności.Pojawiają się problemy, o których wczesniej sie nie myslało.Wcześniejsze wyobrażenia konfrontują sie z rzeczywistością i nie zawsze jest to łatwe. Bywa róznie. Słowem - gonienie króliczka lepsze bywa niż jego złapanie!:-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie, Basiu!:-)
Wszystko przyspiesza i żniwa zaczynają się wcześniej. Chociaż jakie będą plony trudno przewidzieć. W naszych terenach susza nas dobija, deszczu nie było od dawna. A i pola inaczej od lat wyglądają. Zboża niskie nikt już słomy nie wykorzystuje. Pięknie jest tak spacerować wzdłuż pól, wdychać ten zapach. Wsłuchiwać się w radosny śpiew ptaków. Lubię ten spokój nie zakłócany hałasem tłocznych ulic. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia Basiu. U nas jeszcze nie żniwują:) Nie słyszę i nie widzę kombajnów:)
OdpowiedzUsuńKiedyś, u Dziadków, żniwa trwały długo, nie tak jak teraz. Konie zaprzęgane do kosiarki, obkaszanie kosą, wiązanie snopków, ustawianie stogów - cała rodzina przy pracy, nawet dzieci. Trudniej, ale wszyscy szczęśliwi, bo są razem. Przerwa na posiłek, wśród tych stogów. Nasz pies wykopujący chomiki z nor. U Babci było ich zatrzęsienie:) Potem zwożenie snopków do stodoły, szybko, aby zdążyć przed deszczem, a na końcu młócenie i ten stukot młockarni, na każdym podwórku. Pamiętam też wyprawy do młyna i ten zapach mąki. Do dziś go szukam. Ze żniw pamiętam również swoje poranione ścierniskiem nogi, bo ja raczej z Bobikiem za tymi chomikami biegałam:)))
Jak spełnia się zwyczajne szczęście? Teraz dostrzegam je każdego dnia. Kiedyś nie widziałam wielu rzeczy. Może człowiek z wiekiem dojrzewa do tego, by cieszyć się każdą chwilą? Dziś jestem szczęśliwa gdy słyszę śpiew ptaków, widzę lecące żurawie, gęsi, bociany, odwiedzam nowe miejsca, maluję, słucham muzyki, czytam książkę a nade wszystko, gdy jestem z rodziną i widzę wszystkich uśmiechniętych i zdrowych. Sporo mogłabym wymieniać takich chwil, dlatego, że jestem szczęśliwa.
Uściski Basiu:)
Nie sądziłam, że fotografie zbóż mogą tak zachwycić. Super. Dziękuję.
OdpowiedzUsuńoj chyba ciężko będzie,susza i susza
OdpowiedzUsuńCudownie jest spacerować wśród łanów zbóż. Tak szybko się wyzłociły te kłosy na polach.
OdpowiedzUsuńNiestety takie widoki mam we wspomnieniach z dzieciństwa i w chwili wycieczek za miasto.
Moje szczęście to każdy poranek w zdrowiu i miłości najbliższych. Pozdrawiam i dziekuję za piekne zdjęcia
Czytam z ogromnym zainteresowaniem.
OdpowiedzUsuńPiękny post Basiu, przywołałaś moje wspomnienia....
OdpowiedzUsuńBasiu żniwa kojarzą mi się z przełomem wakacji.
Kiedy były żniwa, miałam świadomość, że już za chwile nowy rok szkolny.
Jako dziecko znam smak pracy przy żniwach.
To było wielkie wydarzenie. Dziadek ostrzył kosę i pierwszy rozpoczynał pracę. My wszyscy czekaliśmy w milczeniu.
Potem kasy zastąpiły maszyny, ale i tak pomagaliśmy z bratem i rodzicom i dziadkom, a potem już tylko rodzicom... Do dzisiaj mam płócienną chusteczkę, którą wiązałam na głowie, by osłonić się od słońca raz ujarzmić warkocze.
I też ganiał z nami po polu nasz piesek Misiak oraz kota czaiły się między snopkami.
Babcia gotowała ogromny gar kompotu, aby w każdej chwili można było ugasić pragnienie.
Lubiłam żniwa, lubiłam ten czas, kiedy się napracowałam, a następnego dnia grabiliśmy z bratem ściernisko.
Moja Ania pamiętała jeszcze żniwa u moich rodziców, a Jej Dziadków, mój Kamil już nie.
Rodzice część pola sprzedali, a na jednej jego części dzisiaj stoi nowy dom mojego Chrześniaka.
I tylko osełka w garażu brata przypomina mi tamte piękne czasy.
Pozdrawiam Cię serdecznie.
potem kosy...
OdpowiedzUsuńoraz koty... Pełno widzę literówek, piszę bez okularów...
OdpowiedzUsuńU Ciebie Basiu zawsze piękne, sielskie widoki. Mimo złej pogody, u Ciebie mozna poczuć lato.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło :)
Przepiekne widoki. Wspaniale oddaja lipcowa atmosfere tych dobrze znanych mi pejzazy. I, oczywiscie, budza wiele wspomnien. Ciesze sie ze moge spacerowac pomiedzy nimi, chociaz w wirtualny sposob.
OdpowiedzUsuńJakie piękne zdjęcia pól ze zbożem. Od razu widzę swoje dzieciństwo i zabawy na łąkach i polach wśród suszących się snopków. Fajnie wrócić do takich wspomnień.
OdpowiedzUsuńKocham żniwa i ten monotonny odgłos kombajnów rozbrzmiewający za oknem
OdpowiedzUsuńU Ciebie pięknie o każdej porze roku. A u mnie ostatnio późna jesień była przez trzy dni. Dziś jest ładnie, to może i ja wybiorę się na spacer wiejską drogą :)
OdpowiedzUsuńale piękne okolice, cudna przyroda, spokój, człowiek może podziwiać i jednocześnie wiele przemyśleć :)
OdpowiedzUsuńBasiu, kocham Twoje spacery po polach i łąkach. W ostatnią sobotę odwiedziłam piękną wieś, spacerowałam wśród złotych łanów zbóż. Podczas tej wędrówki oglądałam wiele piękna a kołysane wiatrem kłosy szemrały radośnie.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam:)
Piękne zdjęcia Basiu, pozdrawiam serdecznie Ewelina
OdpowiedzUsuńPiękne słowa, piękne zdjęcia...znam takie krajobraz z wakacji u moich dziadków:)w tym roku w moim rejonie niestety nie ma tak pięknego zboża, nawet łąki są "popalone"słońcem...ale masz rację lipiec pięknie się wypełnia:)
OdpowiedzUsuńKrajobrazy przepiękne.. i jak to u Ciebie Basiu , mnóstwo mądrych słów , wspomnień iprzemyśleń 🙂 To taki blog z duszą.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Znów pięknie u Ciebie, Basiu. Tak sielsko i swojsko. Dzięki za ten pełen wspomnień spacer. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńAh, jakie piękne kadry...Mnie też martwi, że rolnicy znowu mają pod górkę...Znowu tego deszczu jak na lekarstwo, widzę to także w moim ogrodzie, gdzie ziemia jest całkiem dobra, absorbuje wodę i długo trzyma, jednak teraz jest strasznie sucha i popękana jak na Saharze... Noszę się z zamiarem wykopania studni w przyszłym roku, o ile uda nam się odłożyć na to pieniążki, bo to jednak ogromny koszt, szczególnie, że u nas studnia jest na głębokości 36m... Pozdrawiam Cię kochana Basieńko i ściskam :*
OdpowiedzUsuńPięknie ujęłaś słowem i obrazem, to co w życiu bardzo ważne. Nie wyobrażam sobie dnia dzisiejszego, bez wspomnień. Bez tego co się wydarzyło i co się spełniło.
OdpowiedzUsuńU mnie jarzębina już czerwona, a żniwa tez w pełni. Niestety susza doskwiera wszystkim.
Miłego spełnienia. Pozdrawiam Alina
Och, jak sobie powspominałam moje wakacje u Dziadków. Było to bardzo dawno temu, ale wspomnienia są jakby to było wczoraj. Kiedyś nie doceniałam tych widoków, tych obrazów, ale dzisiaj z nostalgią wracam do tamtych chil.
OdpowiedzUsuńBasieńko piękne zdjęcia, fantastyczne ujęcia. Mam nadzieję, że przyśni mi się taka piękna wieś.
Buziaki :)
Basiu, u Ciebie o każdej porze roku jest pięknie ! Zachwycam się Twoimi sielskimi widokami !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Witaj kolejną letnią końcówką tygodnia
OdpowiedzUsuńJak zawsze dziękuję, że pamiętasz o mnie w swojej zagonionej codzienności, że dzielisz się ze mną spokojem własnych myśli. Od razu robi się cieplej na sercu, zwłaszcza, że letnie poranki są już coraz chłodniejsze. Ja jednak i tak zaraz idę do mojego ogrodu powędrować po zroszonej trawie, aby spełniło się moje cotygodniowe, zwyczajne szczęście. Chętnie powędrowałabym jednak takimi polami złotem malowanymi.
A jak Ty spędzasz ten poranek? Już po porannej, czarnej i mocnej kawie?
Wraz ze wschodzącym słońcem pozdrawiam nadzieją na udany dzień