A jakże to pisać o przedwiośniu gdy nie ma cyganek ? Ogólnie rzecz biorąc, przedwiośnie jakoś się ociąga! Obiecałam posta, zwlekam z nim, a symptomów na które czekam, nadal nie widać. Mój czas wypełniają inne, bardzo absorbujące obowiązki, ale wracam już do tematu.
Roślinki, zwane przeze mnie cygankami są bardzo niepozorne, takie niskie trawki, kwitnące skromniutko na przedwiośniu, całe w kolorach czarnych i brązowych.
Szkoda, że pół wieku temu, zdjęcia należały do rzadkości i dziś mogę odtwarzać obrazy tylko z pamięci, która z każdym rokiem staje się coraz bardziej ulotna. Ale trzeba się postarać.
Obrazek pierwszy: Rok 1966- być może...
Ziemia jest jeszcze mokra. Pachnie tak wyjątkowo- ziemią właśnie. Promyki słońca nieśmiało zaglądają przez niewielkie okna drewnianej chatki- tej co ją dziadek Józef zbudował własnymi rękoma po powodzi w 1934 roku. Dziadka też już na tym świecie nie ma od od kilkunastu lat, ale w obejściu jego gospodarstwa niewiele się zmieniło. Babcia w swojej kolorowej zapasce ( fartuch zawiązywany w pasie mający na celu ochronę spódnicy przed zabrudzeniem) karmi stadko kur, które zdołały już przekąsić pojawiające się na przedwiośniu robaczki . Mój Tato sprawdza dobrze temperaturę powietrza i ubrawszy mnie odpowiednio, wychodzi ze mną na pierwszy po zimie spacer. Najcieplej jest na ławeczce przed stodołą, od drogi, bo to wschodnia strona, wiec tam najlepiej operuje marcowe słońce. Stodoła jest wiekowa, pokryta solidną strzechą, (pokrycie dachowe wykonane ze słomy), kryje w sobie resztki zboża na tzw. przednówku.
Obchodzimy teren wokół podwórka. Tato pokazuje mi starą
sieczkarnię i tłumaczy jak niebezpieczne jest to urządzenie - mijam ją na
odległość, bo wiem, że niejeden postradał w niej palce choć miał naciąć tylko
pokrzyw lub koniczyny dla zwierząt . Siadam obok Taty na drewnianej ławeczce i
patrzę na wał pobliskiej rzeki- ona też jest niebezpieczna dla dzieci, wszak w
niej utonęła moja ciocia dwuletnia Julcia, która była wielką nadzieją swoich
rodziców.
Potem patrzę jeszcze na stary most zbudowany naprędce po
wysadzeniu go przez uciekających w odwrocie Niemców - wszystkie szyby w naszej
chacie wypadły wówczas na skutek detonacji. Nie wiem jeszcze, że niebawem
powstanie nowy most, mój tato będzie stróżował na placu budowy, a ja będę
obserwować jak potężny kafar wbija w ziemię moich przodków betonowe rzeczne umocnienia.
Proszę Tatę o spacer na most, chcę zobaczyć czarną, cuchnącą rzekę pokrytą
białą pianą, ściekami płynącymi bezkarnie z Niedomickich Zakładów Celulozy,
które dla wielu mieszkańców okolicznych wiosek są jedynym źródłem utrzymania.
Nie wiem wówczas, że karmimy się azotanami z przydomowej studni a nikt z władz
się nie przejmuje tym, że Żabnica płynie w odległości 50 metrów od domostw.
Najważniejsze, że idzie wiosna, a ja mam przy sobie ukochanego Tatę, który
zaraz pójdzie ze mną do lasu by nazrywać złotych bazi...
Obrazek drugi: Rok 1969
Jest zimno. Słońce nie może się przebić przez chmury, wieje zimny wiatr, ale ja już jestem dużą dziewczynką. Chodzę do pierwszej klasy szkoły odległej od domu o ponad dwa kilometry i zdążyłam już zahartować swoje zdrowie w tych spartańskich warunkach lat sześćdziesiątych. Tata ruszył z pracami gospodarskimi. Przygotowuje inspekty. Zbija prostokątne, drewniane obramowania, w które wsypuje żyzną ziemię, przygotowuje przykrycia wykonane z drewnianych listew wypełnionych dobrze dopasowanymi szklanymi szybami. Praca jest trudna i precyzyjna, ale tato musi tam posiać nasiona pomidorów, gdy wzejdą w takich prowizorycznych szklarenkach, będzie je pikował czyli sadził pojedynczo w odpowiednich odstępach żeby ładnie wyrosły nim przyjdzie czas wysadzenia ich do gruntu dopiero po „ ogrodnikach” i „zimnej Zośce”. Teraz trzeba będzie pilnować by korzenie nie złapał zgorzel, podnosić szyby żeby siewki nie „ugotowały„ się pod szybą i wyrywać każdy pojawiający się chwast. Tato ma więc mnóstwo pracy, a ja siadam na wale Żabnicy z bukietem dopiero nazbieranych cyganek i rozpoczynam czytanie pożyczonej w bibliotece szkolnej książki, to „ Król Jęczmionek”-H. Spaczila, książka, która głęboko utkwiła w mojej pamięci. Siedziałam na zimnej trawie, czytałam i płakałam. Wówczas wszystkie dostępne książki niosły piękne wartości, a zło ostatecznie było pokonane przez dobro. A Tato pracował wytrwale, płynął czas, aż zapadł zmierzch i trzeba było wracać do domu.
Nie wiemy dlaczego niektóre obrazki tak głęboko zapadają w serce, ale gdy zapadną nikt i nic nie jest w stanie ich wyrwać.
A jakie obrazki Wam zapadły w pamięć?
Wracając do teraźniejszości, proponuję powieści lekkie, łatwe i przyjemne, Romy Fiszer.
Jedną z nich przeczytałam podgryzając to oto ciasto upieczone wg mojego autorskiego pomysłu:-)
Jako, że od pączków zostało mi kilka białek, ubiłam pianę, wzbogaciłam różnościami masę makową i upiekłam ją na kakaowych herbatnikach. Na to wyłożyłam masę bounty, a później grubą warstwę czekolady i wyszedł nieziemski smak.
Serdeczności dołączam...
Basiu masz znakomitą pamięć. Piękne wspomnienia.
OdpowiedzUsuńStaram się zapisać to co pamietam.
UsuńJaka ładna filiżanka :)
OdpowiedzUsuńA ja ze wspomnień dzieciństwa pamietam z jednej strony wyprawy na bursztyny - zbierane na plażach w okolicy ujscia Wisły i dalej na wschód od niego, a z drugiej cudowny smak rydzów smażonych na maśle i grzybobrania... Grzyby oczywiście jesienią, ale bursztyny też na wiosnę, po sztormach...
Ale "Króla Jęczmonka" nie znam. Jedną z najwcześńiejszych książek, jakie pamietam sa "Żółte chodaczki" w takim wydaniu: https://d.allegroimg.com/original/0354e9/f0fc51764728a067ac44f6df7f1d oraz "Tygryski" Joanny Papuzińskiej https://www.google.com/url?sa=i&rct=j&q=&esrc=s&source=images&cd=&cad=rja&uact=8&ved=2ahUKEwju6Im_pJHhAhWR2aQKHVKcCmAQjRx6BAgBEAU&url=https%3A%2F%2Fjarmila09.wordpress.com%2F2013%2F01%2F05%2Ftygryski%2F&psig=AOvVaw1DIR73PEZ7byvxLzaTWFXX&ust=1553190727758319
Takie wspomnienia to nasze bogactwo. Filiżanki kupiłam w sklepie z antykami.
OdpowiedzUsuńCzęsto wracam wspomnieniami do dzieciństwa . Są to miłe wspomnienia , bo dzieciństwo miałam szczęśliwe. Pięknie opisałaś swoje wspomnienia . Ciacho wygląda bardzo apetycznie. Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńZachęcam do wypróbowania.
UsuńMój kuzyn gdy zbierało mu się na wspominanie, kończył je słowami " dzisiaj mi się ta kartka odwróciła". I widzę w tym sens, bo nigdy nie wiadomo co nam się przypomni i dlaczego. Napiszę o jednym wspomnieniu, który stał się anegdotą w rodzinie. To czas gdy często na wsi brakowało prądu. Więc lampa naftowa zawsze stała gotowa, gdyby coś się zadziało. Nawet przy lampie lekcje trzeba odrobić. Ale mala Ewa, trochę znudzona, zaczęła obserwować płomień lampy, jego chybotanie, taki swoisty taniec. Nie pamiętam co chciałam sprawdzić, ale raptem ołówek znalazł się w środku lampy. I podniosłam wielki wrzask - "ołówek sam mi wskoczył do lampy". I tego się trzymałam. Rodzice długo mi to przypominali gdy coś tam nabroiłam. Pozdrawiam Basiu serdecznie.
OdpowiedzUsuńTo ma pewno był zaczarowany ołówek.
Usuńale mi ślinka cieknie,zwłaszcza że w poście nie jem słodyczy
OdpowiedzUsuńBędą wspaniale smakować w Wielkanoc
OdpowiedzUsuńTo dziwne, co pamiętamy po latach z dzieciństwa. Dlaczego właśnie to nam utknęło w pamięci? Często sobie wspominam różne rzeczy, a Twoje wspomnienia poruszyły jakąś strunę i przypomniałam sobie wieczór plecenia wieńców na Wszystkich Świętych. Zupełnie nie wiosenne wspomnienie. A książka? Czarnoksiężnik z Krainy OZ, przeczytałam ją osobiście mając 5 lat. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńOpisz kiedyś taki wieczór.
UsuńTak mi się wydaje, że Twoje cyganki, to nasze diabełki:-)
OdpowiedzUsuńCiasto kusi wzrok, bardzo ładnie wygląda, ja z kolei upiekłam najszybszy placek na świecie, taki, co to się miesza, wykłada i piecze:-)
Ech, książki, moja ucieczka w inny świat w dzieciństwie ... czasami, schowana w jakimś kącie, zaczytana, myślałam, że zapomną o mnie i sami pójdą w pole, a tu: Maryśka, idziemy!
Pozdrawiam serdecznie, Basiu.
Proszę o ten przepis na najszybsze ciasto.
Usuń3 szklanki mąki, pół szklanki oleju, słoik jakiegokolwiek dżemu, marmolady, zwłaszcza takiej, która już długo stoi na półce, 2 jaja,2 łyżeczki sody oczyszczonej, 1 szklanka cukru, 1 szklanka mleka; można dorzucić orzechów, rodzynek, kakao, cynamonu.
UsuńOczywiście wymieszać i do blachy:-)
UsuńDziękuję Marysiu, na pewno skorzystam.
UsuńObrazów z przeszłości mam wiele, ale które wybrać? Często zamykam oczy i znowu jestem tak jak Ty małą dziewczynką spędzającą czas u Dziadków. Mogłabym o tym pisać w nieskończoność. Jest to jednak jeden z najcenniejszych skarbów. Staram się o nie dbać i nie zapominać. I czasem o nich piszę. Teraz jak Ty napisałam coś inspirowanego przedwiośniem
OdpowiedzUsuńA dzisiaj z okazji pierwszego dnia Wiosny i Poezji:
Wiosna z polnego dzwonka
Kapelusz dla Ciebie szyje.
Krople rosy zbiera łąka
Klejnoty na Twoją szyję.
„Primavera” Mieczysław Jastrun
Jak przeczytałam o Wiośnie i tych kropelkach rosy to pomyślałam o Tobie.
Basiu, cieszę się, że odnalazłyśmy się w tym świecie. Często wydaje mi się, że pisząc przelewasz moje myśli na ekran komputera. Dziękuję , że jesteś
Pozdrawiam nadzieją na prawdziwą Wiosnę
Dziękuję Ci za te wiosenne,bajeczne słowa i za Twojego posta...
UsuńWitaj prawie wiosennie
UsuńDziękuje za dobre wiosenne słowo,
Szukałam książki "Król Jęczmionek" w mojej bibliotece, ale bez rezultatu. Szkoda, chętnie bym ją przeczytała, nie tylko ze względu na moją miłość do południowych sąsiadów.
Na szczęście od kilku dni czuć już prawdziwą wiosnę w powietrzu
Mam nadzieję, że wiosna zapukała do Twoich drzwi, rozgościła się w Twoim życiu i zamierza zostać na dłużej.
Ja tą porę kocham szczególnie. Nie tylko dlatego, że to piękny czas w moim ukochanym Ogrodzie. Oczywiście daleko mu jeszcze do tego majowo- czerwcowego.
Jednak kiedy świeci słońce, kiedy wszystko budzi się do życia, to czuję uśmiech natury skierowany właśnie do mnie. Budzi się we mnie nadzieja, że wszystko musi się ułożyć i że dam sobie radę z tymi kłodami, które czasem znajduję pod nogami.
A dzisiejszy wpis specjalnie dla Ciebie.
Na nadchodzące dni życzę Ci wiele optymizmu i już czekam na Twoje wiosenne słowo
Kupiłam tę książkę za parę złotych na allegro, bo jest dla mnie bardzo ważna.
UsuńDobrze pamiętać swoje lata dzieciństwa. Gratuluję takiej pamięci do szczegółów. Każde dzieciństwo jest inne jedno jest takie same, po zimie przychodzi wiosna i nowe siły i nadzieje. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWiosna trzyma wszystkich przy życiu.
UsuńMoje najdawniejsze wiosenne to króciutki spacerek z Tatą, gdy miałam 5 lat. Całą zimę ciężko chorowałam i w pewnym momencie miałam już wrażenie, że całe moje życie to leżenie w łóżku. Kiedy w końcu doszłam do siebie była już wiosna i pewnego dnia lekarka pozwoliła w końcu wyprowadzić mnie na krótko na spacer. Tatuś trzymając mnie za rączkę obszedł ze mną powoli blok dookoła i wróciliśmy do domu. Pamiętam ciepły wiatr i to, że drzewa zaczynały się zielenić. A dla mnie był to najwspanialszy spacer jaki pamiętam.
OdpowiedzUsuńI teraz co roku dziękuję Bogu, że pozwala mi kolejną wiosnę oglądać i się nią cieszyć.
Ściskam mocno, Basieńko.
Pełne mądrości są Twoje słowa.
UsuńPiękne wspomnienia. Ciasto bardzo smakowite oraz urocza filiżanka.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło :)
Lubię stare filiżanki i mam ich dość dużo.
UsuńMam w pamięci wiele takich obrazków, ostatnio myślę o nich jakby częściej. Pewnie dlatego, że i czasu mam więcej. Wiele z nich przypomina mi dzieciństwo, maleńką wioskę nad morzem, malwy babci i róże dziadka, szczypior który zjadałam prosto z grządki. Pamiętam, że miejscowe dzieciaki śmiały się wtedy ze mnie :) Może to właśnie wtedy zaczęła kiełkować moja miłość do ogrodu? Te nasze wspomnienia to ogromne bogactwo.
OdpowiedzUsuńSerdeczności Basiu!
I ja bym chciała żeby moje Wnuki tak ciepło mnie wspominały.
UsuńJestem pewna, że tak będzie! Miłego weekendu Basiu :)
UsuńJak zwykle cudowne wspomnienia.
OdpowiedzUsuńBasiu, ciasto wygląda obłędnie.
Serdecznie pozdrawiam:)
Ciasto było smakowite. Może kiedyś je powtórzę.
UsuńTakie zachody słońca na pewno zapadną w pamięć :-) Uściski :-)
OdpowiedzUsuńSą niezwykłe.
UsuńOj, dużo mam takich wspomnień w pamięci. Ktoś kiedyś powiedział, że najpiękniejsze fotografie robią nasze oczy i przechowują je w naszej pamięci, niby w albumie ze zdjęciami. I ja się z tym zupełnie zgadzam. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńMądra myśl ...
UsuńPiękne wspomnienia, pamięć ludzka jest jak wielka księga, ale najważniejsze, aby ją ktoś czytał i przekazywał innym.W 1969 r. rozpoczęłaś naukę szkolną a jak mój pobyt na tym świecie:)
OdpowiedzUsuńNaukę rozpoczęłam we wrześniu 1968, a to już było przedwiośnie po półroczu .
UsuńPiękne obrazy słowami malowane. Ten post wywołuje u mnie nostalgiczny nastrój i budzi apetyt na słodycze i dobrą książkę. Pozdrawiam bardzo serdecznie.
OdpowiedzUsuńApetyt na słodycze nigdy mnie nie opuszcza😁
UsuńBasiu,ciasto wygląda rewelacyjnie aż ślinka cieknie - wspomnienia i zdjęcia piękne - pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńDziękuję Wandziu 😍
UsuńBasiu, jak miło poczytać i zobaczyć co u Ciebie :) już mi się nie zagubi Twój blog! Pozdrawiam wiosennie już :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że jesteś...
UsuńBasieńko, jakież piękne, wzruszające wspomnienia.
OdpowiedzUsuńMasz rację, wiosna jakoś powolutku się zbliża. Po ciepłej niedzieli, w moich stronach znowu zrobiło się chłodno. Słoneczko na chwilę świeci, a większość dni ponura.
W ten weekend mamy dwa spotkania rodzinne, więc wyjazd wycieczkowy odpuszczamy.:)
Pozdrawiam Cie bardzo ciepło!
Miłego spotkania Basiu.
UsuńA ja dziś znalazłam małe niebieskie kwiatki, które co roku na wiosnę pokazują mini główki. Nazwy ich nie znam, ale może czas poszukać :D
OdpowiedzUsuńMoże to cebulice?
UsuńTo straszne Basiu, jak kiedyś lekkomyślnie traktowano dzieci, nie zapewniając im należytej opieki, może dlatego,że więcej ich się rodziło i praca w gospodarstwach była ciężka. Ja słyszałam o przypadku zgubienia jednego dziecka, w drodze powrotnej z kościoła po chrzcie bliźniąt. Odnośnie wspomnień z dzieciństwa, to mam ich dużo, obie z siostrą zapamiętałyśmy inne szczegóły, po konfrontacji wiele się przypomniało. Bardzo lubiłam wchodzić z tatą, do kurnika, z jednodniowymi kurczaczkami i patrzeć na kilkudziesięciometrowy, żółty dywan.Tata prosił mnie wtedy,żebym była cicho i nie wykonywała gwałtownych ruchów, bo pisklęta mogą się przestraszyć i podusić. Widać cenne przestrogi były domeną tatusiów. Pozdrowionka.
OdpowiedzUsuńDzieci też były inne, odpowiedzialne, przyzwyczajone do samodzielności.
UsuńZjadłabym takie ciacho ;)
OdpowiedzUsuńA obrazek...dziwnie się czuję, ale nie mam obrazków...wszystkie wspomnienia, które mi przychodzą do głowy, są w niej, bo są na zdjęciach :( Mam obraz domu, w którym mieszkali dziadkowie...ten dom w całym moim życiu były miejscem najszczęśliwszym...czyli dziadkowie w tym domu, co by nie robili i co ja bym z nimi nie robiła, są moim obrazkiem...
Chciałabym by moje Wnuki tak mnie zapamiętały.
UsuńWspaniały powrót do lat pięknych, lat spokojnych, lat beztroskich... Sam mam wiele takich wspomnień z dzieciństwa, mimo iż moje życie trwa niecałe dwie dekady, ale już warto wracać do tych pięknych momentów z dzieciństwa, które zawsze zapadną w naszej pamięci. Dziękuję Basiu za tę sentymentalną podróż... Pozdrawiam wiosennie! :)
OdpowiedzUsuńI te wspomnienia już na zawsze z Tobą pozostaną Maks.
UsuńJako dziecko tez czesto chodzilam "na cyganki" wczesna wiosna. Wtedy bylo ich pelno na pobliskich pastwiskach. Sentyment do tych skromnych trawek wciaz pozostaL… Ciekawe dlaczego teraz trudno je znalezc. Zycze jednak aby poszukiwania zakonczyly sie sukcesem… I podziwiam niezwykle zachody slonca...
OdpowiedzUsuńNadal ich nie znalazłam.
UsuńWitaj Basiu :) Jaki piękny post...aż łezka się kręci. Masz świetną pamięć. Dziękuję za to Twoje pisanie, bo uruchomiły się moje wspomnienia...Babcia, ukochana i najwspanialsza...Przy oknie...Zamyślona z różańcem w ręku, na stoliku książka, obok druty i wełna...Tyle lat minęło od Jej śmierci, a ja wciąż czuję Jej zapach, za nikim tak nie tęsknię, tak bardzo mi Jej brakuje. I czekam cierpliwie na spotkanie...Ściskam Basiu:)
OdpowiedzUsuńJakie to piękne słowa i jaka piękna tęsknota Moniko.
UsuńPiękny post Basiu, pełen wspomnień. Ja też często wracam do lat dzieciństwa, młodości. Mam tyle wspomnień, niektóre już opisałam. U nas już nie ma tych pięknych cyganek, a szkoda, bo tak pięknie bieliły się na wiosnę. Dziękuję za polecenie lektury, bo takiej mi właśnie tera potrzeba. Ciasto wygląda przepysznie. Pozdrawiam:):):)
OdpowiedzUsuńMyślimy o różnych roślinkach.
UsuńWiesz, ja myślę że po tym słonecznym weekendzie przedwiośnie nabierze rozpędu:) A ciacho pierwsza klasa- porywam kawałek:D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)
Dobre właśnie do kawy:-)
UsuńCudowny post, który przeczytałam z wielką przyjemnością. Wspaniale wygląda ciasto, któremu nigdy nie potrafię się oprzeć. Serdeczności przesyłam.
OdpowiedzUsuńI ja pozdrawiam.
UsuńPiękne masz wspomnienia Basiu i podziwiam że pamiętasz takie szczegóły,a ciasto,aż mi ślinka cieknie :)
OdpowiedzUsuńSerdeczności przesyłam Basiu
Niektóre obrazy mocno zapadają w pamięć.
UsuńPięknie opisałaś swoje wspomnienia.
OdpowiedzUsuńWspomnienia to my, żyją z nami i z nami odchodzą. Chyba, że własnie ostaną spisane, wówczas służą innym. Najczęściej w naszych wspominaniach pozostają miłe chwile i oby było ich jak najwięcej 😊
Pozdrawiam Alina
Systematycznie spisuję wspomnienia.
Usuń