Czas, w którym przyszło nam żyć, ciągle, mimo ogromnego postępu nauki, zaskakuje nas kataklizmami, dziwnymi zjawiskami wobec których jesteśmy bezradni.
Przez całe wieki z burzami kojarzona była gromnica, którą zapalało się podczas nawałnic i stawiało w oknie ku obronie. Moja babcia wyciągała z ogromnej szafy poświęconą 2 lutego gromnicę, wkładała ją do słoja wyłożonego papierami, by gromnica się nie przewracała i zapaloną stawiała w oknie.
Prawie na każdej gromnicy widniał obrazek Matki Bożej, światłem świecy odpędzającej wilki.
Wilków też się bałam.
Mogły się czaić w pobliskim lesie, a nawet za dużą szafą ( wyobraźnia kilkuletniego dziecka nie zna granic).
Ze zbioru zdjęć wybrałam te, które mogą się kojarzyć z obecnością wilków błąkających się wśród bezkresnych pól.
W swoim życiu przeżyłam wiele ogromnych burz i nawałnic, bywały i takie, że skłoniły mnie do zapalenia gromnicy...
Każdego roku, w święto Matki Bożej Gromnicznej z wiarą poświęcam gromnicę.
Święto Oczyszczenia N.M.P jest ostatnim z cyklu świąt w czasie po Objawieniu Pańskim.
Jest to jedna z najstarszych uroczystości Najświętszej Panny.
Obchodzi się ją 2. lutego, ponieważ Maryja, chcąc być posłuszną prawu Mojżesza, musiała udać się z Panem Jezusem do Jerozolimy w 40 dni po Narodzeniu Dzieciątka (25.XII – 2.II), by tam w świątyni złożyć przepisane ofiary.
Dziś czcimy święto Ofiarowania Pańskiego.
Tak jak Maryja wniosła Jezusa do świątyni jerozolimskiej, tak też przynosi światło wierzącym. W kościele dokonuje się poświecenia gromnic. Zapalone gromnice daje się do rąk konającym. Kiedyś, gromnicę po poświęceniu zanoszono zapaloną do domu, aby od jej ognia rozpalić domowy ogień, który miał zwiastować zgodę i miłość w rodzinie.
Na znak zawierzenia Maryi w czasie klęsk, szczególnie podczas burzy, w polskich domach i gospodarstwach, od wieków, zapalało się gromnice. Związana z palmą na krzyż wisiała nad łóżkiem w każdym polskim domu.
Gdy na Gromnice roztaje, rzadkie będą urodzaje.
Gdy w Gromnice pięknie wszędzie, tedy dobra wiosna będzie.
Gdy w Gromniczną jest ładnie, dużo śniegu jeszcze spadnie.
Gdy w Gromnicę z dachów ciecze, zima jeszcze się przewlecze.
Gromniczna pogodna, będzie jesień dorodna.
Jak suche i jasne Gromnice, przyjdą jeszcze śnieżyce.
Jasna Gromnica - zła orędownica.
Kiedy na Gromniczną mróz, zładuj sanie, szykuj wóz
W ramach wspomnień namalowałam taki obrazek, jaki kiedyś widniał na każdej gromnicy.
A poniższe zdjęcia prezentują te piękniejsze zachody słońca, gdy nic nie grozi człowiekowi i może on spokojnie oglądać naturalny spektakl piękna.
W tym roku czas biegnie szybko, bo już- tuż, tuż, tłusty czwartek.
Kto w Tłusty Czwartek nie zje pączków kopy, temu myszy zniszczą pole i będzie miał pustki w stodole.
Tak mówi ludowe przysłowie, a przecież przysłowia są mądrością narodów, więc należy powoli zaczynać pałaszowanie tych wszelakich czwartkowych słodkości. Ja zaczęłam od serowych oponek i stopniowo zmierzać będę ku pączkom, życząc Wam udanych czwartkowych wypieków i słodkich spotkań:-)
W tym roku w ogóle czas karnawały jest krótki, zaraz się kończy w przyszłym tygodniu. Zadumałam się nad tymi wilkami... dziś stowarzyszenia nawołują do ich ochrony i ratowania... Mnie zadziwia, że już luty, dopiero co był Sylwester :) Pozdrawiam gorąco :D
OdpowiedzUsuńTen rok jest " szybki".
UsuńPamiętam jak moja babcia podczas burzy świeciła gromnicę, wystawiała obrazek do okna z wizerunkiem Matki Boskiej Opiekunki Rodzin a gdy było bardzo groźnie paliła ususzone i poświęcone zioła z dnia Matki Boskiej Zielnej.
OdpowiedzUsuńWtedy człowiek czuł się o wiele bardziej bezpiecznie, piękne wspomnienia!
Wiara dawała poczucie bezpieczeństwa.
UsuńMamy wiele starych przysłów na wszystkie chyba okazje. Zauważyłam że wiele z nich już się nie sprawdza - mam na myśli te które nawiązują do pogody. Aura nam się zmienia coraz bardziej, anomalie pogodowe to już normalność. Ale mam podobne wspomnienia z domu babci i dziadka. U nas jeszcze burzy nie było ale od kilku dni mocno wieje więc kto wie?
OdpowiedzUsuńŚliczny obraz Basiu. Cieplutko pozdrawiam.
Szaleństwa pogodowe obaliły wszystkie przysłowia, ale to poniekąd dzieło współczesnego człowieka.
UsuńZ tym świętem mam wspomnienie Babci, która przykrywając świecę płaszczem chroniła ją od zgaszenia. Zapaloną trzeba było przynieść do domu. Czy dziś ten zwyczaj się jeszcze kultywuje, bo w dużym mieście ja tego nie widzę?
OdpowiedzUsuńNiestety, nawet na wsi nie kultywuje się zwyczaju przynoszenia światła świecy do domu. Jesteśmy zbyt wygodni, gasimy ogień po Przeistoczeniu i uważamy, że wypełniliśmy obowiązek.
UsuńPiękne wspomnienia, ale przywołałaś również i moje z dzieciństwa, bardzo bałam się burz. Niesamowite zachody słońca. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZima ma swoje uroki:-)
UsuńNo tak, burza pogrzmiała nad Wami, a do nas przyniosła szarugę:-) u nas w domu mama przypalała nam delikatnie płomieniem świecy kosmyki włosów na głowie, z przodu, z tyłu i po bokach, czyli na kształt krzyża, dla ochrony przed złem pewnie; pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTego zwyczaju nie znałam, dziękuję za głos.
UsuńOjej ja strasznie boje sie burzy,gdy tak mocno szaleje za oknem mam ochote schować się do pownicy... Wilki-no tak, coraz więcej się o nich słyszy w naszych lasach juz nawet je widziano, są pod ochroną ale sieją postrach.
OdpowiedzUsuń2 luty to dla mnie pamiętna data,palono świece a ja w tym dniu 8lat temu po raz pierwszy zdawałam egzamin na prawo jazdy. Udało się :)
Miłego dnia:)
To masz dobre skojarzenia z tym dniem.
UsuńMnie burze fascynują, piękne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńWitaj Basiu!Bylam dzisiaj na mszy z gromnicą i wszystko co napisalaś o gromnicy u nas się stosuje ,ja paczki bede piekła w czwartek rano serdecznie pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJak zwykle piękny, mądry post....ja ostatnio dowiedziałam się,że nie mogę spożywać cukru...ale może chociaż jeden pączek zjem...:-)
OdpowiedzUsuńCzytam te przysłowia i widzę, że nie wiadomo czego się spodziewać. Godzinę temu lało się z nieba, teraz jest pięknie i pogodnie :)).
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego!
Bardzo fajny post, przybliżyłaś nam sporo ciekawych faktów związanych z 2 lutym, czyli świętem Matki Boskiej Gromnicznej. Dobrze, że jesteś takim kronikarzem naszych czasów, bo współczesne pokolenie nie bardzo wie, co z czym i dlaczego. Wilki to ogromny problem, nie mam nic przeciw tym zwierzakom, ale jeśli jest ich za dużo i sieją spustoszenie wśród obejść gospodarskich, to należałoby się zastanowić nad ich " nie ochroną".
OdpowiedzUsuńPiękny obraz namalowałaś, a widoki zachodzącego słońca powalają. Masz dar w uchwyceniu tych zjawisk na fotkach. Dziękuję Ci za to.)
Lubię Basiu zaglądać do Ciebie często i czytać, czytać, czytać... Te ludowe mądrości bardzo przypominają mi Babcię, która wszystkie zna. Lubiłam przesiadywać u Niej i słuchać. Opowiadała przeróżne przysłowia, pokazywała jak sprawdza się pogodę na przyszły rok. Jestem teraz na drugim końcu Polski i brakuje mi tych pogawędek, a dzięki Tobie mogę chociaż myślami do nich wracać :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie! :)
Basiu Droga, częstujesz kolejnymi mądrościami nie tylko narodów, ale i regionu. uwielbiam podczytywać Ciebie :) Potrafisz pobudzić wyobraźnię... Co do pączusiów; zerknij tu: http://smakowitedania.blogspot.com/2016/02/mini-paczki-ze-sliwka-film.html
OdpowiedzUsuńprzepisy godne polecenia- z niejednego skorzystałam, bo są proste, niedrogie (tak uważam) i rzeczywiście udają się :)Cieplutko pozdrawiam :)))
Nasza tradycja jest wyjątkowo piękna, więc czuję się w obowiązku mówić o niej.
OdpowiedzUsuńA smakowite dania już odwiedziłam i pączki mnie zafascynowały, zresztą inne rzeczy też.
Bardzo fajne Basiu przysłowie o Tłustym Czwartku, ja kopy pączków nie zjem, ale może 2-3 mi się uda :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło :)
Kolejny interesujący post i ponownie przywołał wspomnienia... Piękne ujęcia! Pozdrawiam Basiu cieplutko :)
OdpowiedzUsuńBasiu, piękne są Twoje wspomnienia, nasze polskie tradycje też są wspaniałe.
OdpowiedzUsuńO jejku, w tym zapędzonym czasie zapomniałam, że już za dwa dni mamy Tłusty Czwartek.
Ta burza przeszła prawdopodobnie nad całą Polską.
Pozdrawiam serdecznie:)
moja Babica zawsze kazała swiecić gromnicę kiedy nadciągała burza ..ja do dziś się panicznie burzy boję :(
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam tych, co się burzy boją i tych, co się burzy nie boją.
OdpowiedzUsuńPączkami się częstuję. Piję herbatkę zieloną i podziwiam znowu Twoje NIEBO, wspomnienia przywołane, i Twoje obrazki namalowane. Tak pięknie i smakowicie dzisiaj na twoim blogu. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia
OdpowiedzUsuńDwa razy w życiu miałam tą nieprzyjemność w zimie. Boję się burzy. Jednak dzisiaj zlała mnie dosłownie do majtek ulewa, niczym letnia burza. Po powrocie do domu musiałam się cała suszyć, nawet plecak. Nie obraziłam się na nią, bo na szczęście jest ciepło.
OdpowiedzUsuń2 luty zawsze kojarzy mi się z imieninami babci Marianny. Odeszła dosłownie u schyłku tamtego wielu bo w wigilię.
Kurczę pączków nie cierpię (nawet ich zapachu), toż mnie czeka?
Od wakacji przeszłam na a la wegetarianizm (bo raz w tygodniu jem ryby)i myślę, że definitywnie pożegnałam się z mięsem, które mi po prostu nie smakuje. Zdobiłam to w celach zdrowotnych i zdziwiłam się, że bezobjawowo schudłam 6 kilo. Poszukując sposobu przygotowywania posiłków zdziwiłam się jak dużo jest ich rozwiązań.
Jednak w dalszym ciągu karmię w domu dwóch mięsożerców (ludzia + kota).
Burza w zimie jest jakaś taka bardziej wroga:))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Basiu:)
Chciałabym nie lubić mięsa i pączków:-)))))
OdpowiedzUsuńburze teraz wygladają jak nawałnoice, 5 minut burzy a spustoszenia jak po nawałnicach :(( dziwne czasy
OdpowiedzUsuńa paczki uwielbiam i to mnie gubi , szczególnie te z różą
UsuńU nas w Matki Bożej Gromnicznej burzy nie było, za to wieczorem lało, jak z cebra. Zostałam namówiona do pójścia na modlitwę uzdrawiającą do kościoła, prowadzoną przez wędrującą grupę młodych ludzi. Moknąc w drodze, nastawiona byłam raczej sceptyczne,a potem doznałam szoku. Tak szczerej modlitwy jeszcze nie widziałam. Te "dzieciaki" miały w sobie niesamowitą dobroć i moc.
OdpowiedzUsuńBardzo często ktoś nas pozytywnie zaskakuje i to są piękne chwile.
UsuńMoja Babcia też stawiała gromnicę z Matką Bożą, pamietam to doskonale. Modliłyśmy się podczas burzy przy tej gromnicy.Basiu, Twoje wspomnienia jak moje:) Cudownie je czytać.
OdpowiedzUsuńJa burz się zawsze bałam ale to chyba zasługa mojej mamy, która w młodości przeżyła pożar w zagrodzie, właśnie od pioruna i zawsze to wspominała ze strachem w oczach.
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia Basiu :)
Niesamowite zdjęcia, uwielbiam wpatrywać się w niebo :) a przysłowia o tłustym czwartku nie znałam
OdpowiedzUsuńWitaj Basiu.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię czytać twoje wspomnienia :)Pamiętam jak przez mgłę że coś takiego było z stawianiem gromnicy w oknie ale dlaczego , po co i kiedy to już nie pamiętam :(
Pozdrawiam i do następnego przeczytania :)
Tak, dla ochrony przed wszelkimi żywiołami, a zwłaszcza burzą i jej niszczycielską potęgą!
OdpowiedzUsuńTeż była u mnie burza, w nocy błysk, aż się zdziwiłam, że o tej porze roku...
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia...pozdrawiam...
u mnie też już po pierwszej burzy i po zimie chyba też. pachnie wiosną na całego, dlatego mocno się zdziwię, kiedy popada śnieg :)
OdpowiedzUsuńbaaardzo tłustego i smacznego czwartku życzę :)
Wiesz Basiu tak sobie myślę, wilki są piękne,oczywiście całą watahą mogły stanowić zagrożenie,podziwiam stado...ale wizerunek wilka jest wspaniały.
OdpowiedzUsuńŚwięto Matki Boskiej Gromnicznej to tradycja,a migoczące światełka świec wracających po wieczornej mszy ludzi radują serca .
Burzy jeszcze w tym roku nie słyszałam,tylko padał pierwszy w tym roku grad,a w ogóle to pogoda jest zadziwiająca i co z powiedzeniem "idzie luty podkuj buty"???
Obawiam się, że wiosna w tym roku przyjdzie znacznie później.
Buziaczki przesyłam Basieńko :)
Ja również pamiętam te czasy jak babcia stawiała gromnice. Basiu masz rację ten rok jest chyba szybszy ale to nic pocieszające,Wręcz mnie to przeraza. Pozdrawiam i buziaczki posyłam.
OdpowiedzUsuńJa również pamiętam te czasy jak babcia stawiała gromnice. Basiu masz rację ten rok jest chyba szybszy ale to nic pocieszające,Wręcz mnie to przeraza. Pozdrawiam i buziaczki posyłam.
OdpowiedzUsuńDziękuję, że zawsze zaglądacie, a nową Basię- imienniczkę witam szczególnie:-)
OdpowiedzUsuńA zdjecia wyszły ślicznie! :)
OdpowiedzUsuńZawsze w naszym domu była i jest gromnica. Nw wsi pamiętam takie burze, że zapalana była gromnica. To prawda, że bardzo rzadko widzi się ludzi wracających z zapaloną gromnicą. Kiedyś bardzo chciałam tak zrobić - skończyło się na poplamionej woskiem kurtce. Zdjęcia są piękne. Pozdrawiam ciepło.
OdpowiedzUsuńBasiu właśnie zajadam się pączkami i czytam Twój piękny post. W moim domu podobne tradycje, jak u Ciebie. Mam uraz do burzy i bardzo się jej boję, tylko modlitwa pomaga mi pokonać strach... pozdrawiam cieplutko :)
OdpowiedzUsuńale mi się oponek zachciało :P
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło
U mnie nie utrzyał się zwyczaj zapalania gromnicy, ale znam domy, w których istnieje do dziś. I choć nie jestem wybitnie religijną osobą, uważam, że to naprawdę piękna sprawa.
OdpowiedzUsuńA ja się okrutnie burzy boję.
Pozdrawiam!
Ja też się bardzo boję burzy i wtedy ratuję się modlitwą.U nas jeszcze w niektórych domach zachował się zwyczaj palenia gromnicy w oknie,ale raczej tylko w domach,gdzie mieszkają starsze osoby.Ci młodsi już zawierzają tylko sobie.
OdpowiedzUsuńA z wilkami nie miałam do czynienia,ale wolałabym nie spotkać żadnego na swojej drodze.
Zawsze sie balam burzy. Ciekawe, ze niektore zwyczaje sie zachowuje, taki jak na przyklad tlusty czwartek, a niektore odchodza w zapomnienie, jak na przyklad palenie gromnic?
OdpowiedzUsuńMonika poruszyła ważny temat. Myślę, że współczesny człowiek wybiera te miłe dla ciała zwyczaje i bardzo je kultywuje. Duchowość jest bardziej wymagająca.
OdpowiedzUsuńU nas jeszcze burzy nie było. Te chmurki są przepiękne. A tak poza tym, to czas strasznie szybko leci. Dopiero czekało się na Boże Narodzenie, a teraz? Teraz już spodziewamy się szybkiego Wielkiego Postu i Wielkanocy. Oj szybko, za szybko to idzie. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńLubię czas Wielkiego Postu!
UsuńA u mnie dziś była burza śnieżna w nocy. Nie było grzmotów, ale błyskawice. Strasznie to wyglądało, chyba taka letnia nie budzi tyle emocji. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńZimowe- są niespodziewane!
UsuńZawsze z ogromną przyjemnością czytam Twoje posty:) Jest w nich wiele mądrości, tej życiowej i takiej.. ludowej. Masz mnóstwo wspomnień i dużą wiedzę o tradycjach, zwyczajach , kultywowanych z pokolenia na pokolenie i dobrze, że niesiesz je ze sobą przez życie :)Myślę, że wynika to z miejsca, w którym się urodziłaś , wzrastałaś, wychowywałaś , to Zalipie ukształtowało Basię, którą mamy okazję poznawać i podziwiać:) Oponki ...mniam:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło
Mądrość ludowa nie przemija...
UsuńBasiu, Twoje piękne posty przywołują moje wspomnienia z dzieciństwa ! Moja babcia w czasie burzy budziła wszystkich domowników. Wszyscy musieliśmy ubrać się i być gotowi do ewentualnej ucieczki....!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Tak, myśmy też byli przygotowani do ucieczki z drewnianego domu!
UsuńTwój blog Basiu zawsze uruchamia we mnie wspomnienia...Babcia, Jej serdeczność i ciepło:) I święto Matki Boskiej Gromnicznej też mi się z nią kojarzy, także gromnica była w oknie. Cieszę się, że wciąż pamiętamy i kultywujemy te piękne, polskie tradycje:) Jestem też pod wrażeniem Twojego obrazu:)))
OdpowiedzUsuńA kataklizmy...uczą człowieka pokory, bo mam wrażenie, że czasami my, ludzie czujemy się bogami...a dopiero gdy wydarzy się coś, na co nie mamy wpływu, robimy się mali i żeby nie powiedzieć: "Jak trwoga to..." Oby jak najrzadziej tak się działo:))) Dobrego tygodnia:) Monia
To prawda Moniko, jesteśmy bezsilni wobec wielu spraw. Takie chwile uczą pokory...
UsuńZnam to, znam Basiu z autopsji. Tak było. Te chaty kryte strzechą miały swój urok, choć paliły się niesamowicie prędko. Pamiętam te pożary i strażaków z sikawką na wozie. Wilka żywego nie widziałem bezpośrednio, ale jako dziecko nasłuchałem się opowieści o nim i bałem się tak samo. Był u nas zwyczaj palenia gromnicy podczas burzy oraz podczas agonii. A pączki? U mnie były często smażone, więc w tłusty czwartek był koniecznie chrust, czyli faworki. Pozdrawiam, Tomasz
OdpowiedzUsuńTo mamy wiele podobnych wspomnień. U nas też się smażyło chrust- żadne tam faworki?
UsuńPiękny obrazek, apetyczne wypieki, fantastyczne zdjęcia i ....
OdpowiedzUsuńPrzechorowałam cały ten okres, minął , nawet nie zauwazyłam kiedy. Hm... Serdeczności.
Dobrze, że już jesteś.
OdpowiedzUsuńZdjęcia przyrody zachwycają:)
OdpowiedzUsuńBardzo wiele potężnych burz przeżyłam w swoim życiu szczególnie w młodości. Teraz u nas nie ma tak mocnych jak kiedyś, ale i tak zapalam gromnicę, bo bardzo się boję tego burzowego szaleństwa.Cudne widoczki przedstawiasz:):):)
OdpowiedzUsuńMoja babcia często opowiadała mi jak każda burza sprawiała, że domownicy palowali tobołki i siedzieli na nich wyczekując czy trafi w ich dom czy nie... a jak tak, to żeby zdążyli uciec... jako dziecko z murowanej epoki nie bardzo rozumiałam o czym babcia opowiada.
OdpowiedzUsuńJeszcze raz moc uścisków :)))
Niebo, trzeba patrzeć w niebo,prawda ? :-D pozdrowienia
OdpowiedzUsuńTak, niebo jest nadzieją...
OdpowiedzUsuń